Rzuciłam się na łóżko, zmęczona po całym dniu ćwiczeń. "Nauczycielka" dała mi niezły wycisk. Chyba była zła za obrzucenie jej żywą galaretką... Ale trzeba by wymyślić jakiś plan... Może na razie spróbujemy coś prostego, żeby przekonać się czy się nabiorą... Wystarczy mi do tego Kira. Na razie nie będę mieszać w to Natsu i Will.
***
- Dobra, jesteś pewna, że wiesz o co chodzi? - zapytałam.
- Tak! Ja biegnę na lewo i odciągam dyrektorkę, a ty idziesz do jej gabinetu! - zawołała.
- Nie tak głośno! - upomniałam ją.
- Dobra, dobra! Spokojnie! Wiem, że lubisz takie akcje... - posłałam jej mordercze spojrzenie. - Okay! Obie lubimy, ale...
- Kira, idzie! - powiedziałam.
Dziewczyna odwróciła się i machnęła mi włosami przed twarzą. Ruszyła biegiem w stronę przechodzącej dyrektorki, po drodze zmieniając się w kruka. Niestety, dziewczyna jeszcze nie dopracowała tej umiejętności, przez co ptak był biały. W każdym razie złapała dyrkę w swoje szpony i wyleciała na zewnątrz, rozbijając po drodze okno. Westchnęłam. Powoli weszłam do gabinetu dyrektorki i stanęłam przed jednym z jej zdjęć. Zamknęłam oczy, skupiając się. Po chwili je otworzyłam i stanęłam przed lustrem wiszącym obok. Uśmiechnęłam się wrednie, tak jak zwykła to robić Gertrude. W tym momencie wyglądałam zupełnie jak ona.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko usiadłam za biurkiem i chwyciłam jakieś papiery, udając, że je przed chwilą czytałam.
- Proszę! - krzyknęłam.
Do gabinetu weszły cztery kobiety, w których rozpoznałam nauczycielki.
- Wzywała nas pani? - zapytała jedna z nich.
- Tak - potwierdziłam. - Więc, doszłam do wniosku, że potrzebujecie panie urlopu. Postanowiłam nawet, z racji tego, jak bardzo się panie udzielacie, opłacić wam wycieczkę na Hawaje.
Kobiety spojrzały na mnie zaskoczone.
- Bilety znajdują się już w waszych pokojach - dodałam. - Wylatujecie za trzy godziny.
- Naprawdę, bardzo pani dziękujemy... - powiedziała jedna z nich.
Poszło aż tak łatwo?
- Obiecujemy wrócić najszybciej jak się da...
- Och, niech się panie nie spieszą! Proszę zapomnieć o swojej pracy, każdy potrzebuje odpoczynku! - zawołałam.
***
- Nie wierzę, że tak po prostu sobie poszły... - mruknęłam, patrząc na Kirę.
- A czemu nie? Może po prostu tak czy tak chciały urlop? - odparła.
- No nie wiem... Mam wrażenie, że zbyt łatwo poszło. A tak właściwie, to co zrobiłaś z dyrektorką?
Kira uśmiechnęła się szeroko.
- Ach... Nic takiego... Zostawiłam ją gdzieś w lesie - machnęła ręką.
- Jak na zwykłe zostawienie w lesie to coś długo jej nie ma - zauważyłam.
- Nie przejmuj się tym - stwierdziła szatynka.
Westchnęłam, jednak na moich ustach pojawił się uśmieszek.
- Dobra... Co teraz robimy? Nie wierzę, że byłabyś w stanie tak usiedzieć przez cały dzień, więc...?
- Szukamy Tatsu i Will! - stwierdziła Kira. - A potem... Może zrobimy polowanie na krwiożerczą galaretkę? Chyba że oni na coś wpadną.
- Okay. Jakieś pomysły gdzie oni mogą być? - zapytałam.
- Uch... Z tym gorzej - mruknęła szatynka.
- Czyli idziemy na żywioł, jak zawsze.
- Ha, dokładnie! - zaśmiała się Kira.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę ogrodu, wciąż się śmiejąc. Jej dobry nastrój i mnie się udzielił. Przypomniało mi się, jak za dawnych czasów bez żadnych planów podkradałyśmy cukierki z kuchni. Byłyśmy najmłodszą i najlepszą drużyną w podstawówce...
- Kira, gdzie biegniemy? - krzyknęłam.
- Jak to gdzie! To chyba jasne, że do ogrodu! To największa przestrzeń w tym miejscu! Tam są największe szanse na znalezienie ich! - odparła.
- Dobra!
~~*~~
Eee... Cześć? xD Dawno mnie tu nie było, nie? Ale nie martwcie się, będzie lepiej! XD Jak tylko Kira się ogarnie i przestanie rozpaczać, że jej kumpel znalazł sobie dziewczynę i przestał ją zauważać, to się poprawimy! ;)
Do następnej notki! ^^