wtorek, 26 listopada 2013

Uciekajcie! Bo was też dorwą!

Wstałam skoro świt. No dobra... była 9:15. Ale jak dla mnie to wciąż jest środek nocy! Znaczy się pierwszą rzeczą jaka mnie obudziła był budzik (który jakimś magicznym sposobem znalazł się na stoliku obok mojego łóżka), dzwoniący równo o godzinie 7:00. W tejże magicznej chwili pokój wypełniło głośne "DRRRRRRYYYYYŃŃŃŃŃ!!!" i to ustawione na tak wysokie obroty, że nawet umarły zerwałby się z grobu. Oczywiście przedmiot ten nie koncertował zbyt długo ponieważ, chwilę później roztrzaskał się na ścianie.
Następną rzeczą, a może raczej osobą, która odważyła się przerwać mój spokojny (głównie dlatego wstałam o 9:15) sen była jedna z pracownic szkoły. I tutaj się sprawy lekko skomplikowały... W celu obrony przed zmiotką do kurzu chwyciłam pierwszy lepszy przedmiot, który rzucił mi się w oczy. Rozpoczęła się bitwa: Zmiotka vs patelnia (nadal nie wiem jakim cudem znalazła się ona w mojej szufladzie). Walka była zacięta, jednak w rezultacie udało mi się schować w szafie. Po chwili wyskoczyłam z niej ubrana i pędem ruszyłam do drzwi zamykając je za sobą. Odetchnęłam z ulgą. Ok, uciekłam. Ale co teraz? Jakby w odpowiedzi zaburczało mi w brzuchu. Zaśmiałam się cicho pod nosem i ruszyłam w stronę stołówki. Tak. Nie tylko Mistle ma JPS'a w głowie.
-Cole!- usłyszałam za plecami. Odwróciłam się napięcie. Za mną stała starsza kobieta z czarnymi włosami upiętymi w ciasny kok i okularami zakrywającymi szare oczy. Była uprana w spodnie w pionowe paski i marynarkę. W ręce trzymała dziennik, a długopis miała wsadzony za ucho. W drugiej ręce natomiast ujrzałam dość niebezpiecznie wyglądający wskaźnik.- Spóźniłaś się na zajęcia!- zawołała i zmysłowo uderzyła wskaźnikiem w zeszyt.
-Eto... A kim pani tak w ogóle jest?- zapytałam nieco zbita z tropu.
-Jestem twoją prywatną nauczycielką.- oznajmiła ze stoickim spokojem.
-Że co proszę?!- szczęka opadła mi aż do samej ziemi (oczywiście tylko w przenośni xD)
-To co słyszałaś. Trzeba będzie popracować nad twoim szacunkiem do starszych.- powiedziała jakby sama do siebie.
-Popracować nad moim... CO?! NIE MA MOWY!!!- wydarłam się i rzuciłam się do ucieczki.
Co jakiś czas odwracałam głowę do tyłu, aby zobaczyć czy pseudo psorka mnie goni i o dziwo za każdym razem gdy to robiłam ona stała za mną dokładnie w takiej samej odległości co wcześniej. Jakbym w ogóle się nie poruszała, ale przecież czuję że biegnę! Niech to... mogłam się spodziewać, że nawet nauczyciele nie są w tym miejscu normalni.
Zaklęłam cicho pod nosem.
-Słyszałam to, młoda damo. Cóż za słownictwo...- oczami wyobraźni widziałam jak kobieta przekręca głową z politowaniem.
Szukając jakiegoś wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji postanowiłam schować się za pierwszymi lepszymi drzwiami.
-Willmer? A co ty tu robisz? Powinnaś być na lekcji.- powiedziała zaskoczona dyrektorka odrywając się od stery papierów.
-Jakaś psycholka mnie goni!!!- syknęłam, aż poczułam jak mi się jeżą włoski na karku, zupełnie jak rozjuszonemu kotu.
-Ach... czyli poznałaś już panią Z?
-Panią Z?- zdziwiłam się.
-Owszem. Każdy uczeń ma w tej szkole przydzielonego prywatnego nauczyciela dopasowanego specjalnie do umiejętności danego studenta.- wyjaśniła.
-Coś jak klony?
-Jeśli tak chcesz to nazwać... Tak czy inaczej, pewnie zauważyłaś, że nie uda cię się przed nią uciec. Podobnie jak innym uczniom.- powiedziała i uśmiechnęła się wrednie.
-Bzdura!- warknęłam. Miałam już coś powiedzieć kiedy przerwały mi dziwne odgłosy dochodzące z korytarza.
Z rozmachem otworzyłam drzwi to co zobaczyłam mnie totalnie zamurowało. Dokładnie przed moimi oczami przeszła kolejna starsza kobieta z blond włosami schludnie opadającymi na ramiona. Ubrana była podobnie jak pani Z i miała to samo wyposażenie co ona. Jednak rzeczą, która najbardziej wprawiła mnie w szok było to, że szła równym krokiem stukając obcasami i ciągnąc za sobą Tatsu, który wyglądał jakby go potraktowali co najmniej środkami odurzającymi. Natomiast pozostawiony za nimi korytarz był w co najmniej opłakanym stanie...
-Gotowa na zajęcia?- usłyszałam dokładnie za plecami po czym poczułam zimny dreszcz rozchodzący się po kręgosłupie w momencie, w którym złapała mnie za ramię.
-Eee... Nie?- zapytałam niepewnie.
-Zła odpowiedź.- powiedziała tylko i chwilę później ciągnęła mnie już przez korytarze.
-Ale... ja nie chce! Niech mnie pani puści!- protestowałam i wyrywałam się jednak na darmo. Po drodze spotkałam Kirę i Mistle, które przyglądały się tej scenie ze szczerym zdumieniem.- Uciekajcie! Bo was też dorwą!- zawołałam i znów spróbowałam się wyrwać... znów daremnie. Ostatnią sceną, którą zobaczyłam były dwie postacie stojące za szatynką i brunetką. Ostatnią ponieważ, w następnym momencie zostałam brutalnie wepchnięta do jednej z sali. Potem usłyszałam tylko pełen zaskoczenia pisk Kiry i odgłos jaki wydają buty w zetknięciu ze szkolną podłogą.
**************
Jak ja lubię znęcać się nad bohaterami <wzdycha>. No nic. Kira i Mistle kazały mi coś wymyślić, więc możecie obwiniać tylko siebie za to że teraz utknęliśmy z prywatnymi nauczycielami ^^'
Do następnej notki!
Dobranoc robaczki :3   

piątek, 22 listopada 2013

Myślisz, że Will i Tatsu się leją?

~~*Kira*~~
Obudziłam się, słysząc pewien nieznośny dźwięk. Spojrzałam na budzik leżący na szafce - to jego wina! Podniosłam się z łóżka i podeszłam do niego. Widniał na nim napis "Wstawaj! Na zajęcia!" Jednak ja całkowicie to zignorowałam, wyłączając go i wyrzucając... gdzieś. Gdzieś w moim pokoju. Położyłam się z powrotem, jednak czułam, że już nie zasnę. Szybko się ubrałam i wpadł mi do głowy genialny pomysł. Najciszej jak potrafiłam zakradłam się do pokoju Mistle, chcąc ją obudzić. Niestety, dziewczyna już dawno wstała i teraz tylko rozczesywała włosy.
-Już wstałaś? Co tak wcześnie? - zapytała, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Budzik - warknęłam nienawistnie, na co brunetka uśmiechnęła się.
-Rozumiem, że od tej pory to twój wróg numer 1.
Fuknęłam w odpowiedzi i usiadłam na jej łóżku.
-Mogę cię uczesać? - zapytałam.
-Jeżeli sprawi ci to przyjemność... - mruknęła.

~*~Mistle~*~
Kira właśnie robiła mi warkocz.
-Jak sądzisz, Will i Tatsu już się pogodzili?
-Myślę, że tak. Widać, ze im na sobie zależy - odparłam. - Will chyba mówiła, że Tatsu jest dla niej jak brat, nie?
-No może - przyznała.

***

-Mistle, to jest jadalne? - jęknęła Kira, wpatrując się w talerz.
Przed chwila kucharka przygotowała jajecznicę. Teraz szatynka zastanawiała się, czy galaretowata substancja powinna mieć zielony kolor i czy lepiej nie zmienić jej na coś innego.
-Nie podejrzewam - powiedziałam. - Jak chcesz odstąpię ci moje płatki.
Jako, że pierwsza weszłam do stołówki mogłam znaleźć coś "jadalnego". Tym czymś okazała się resztka płatków śniadaniowych i mleko. Wydały mi się jedyną "normalną" substancją w tym miejscu.
-A ty? Co zjesz? - zapytała.
-Jakoś przeżyję - mruknęłam, podsuwając niebieskookiej talerz pod nos. - Jedz.
-Dobra - odparła.
Ja tak właściwie wcale nie czułam się głodna. Chciało mi się jedynie pić, więc zatrzymałam malinową herbatę, znalezioną w całkiem ładnym pudełku. Było ono ukryte za butelką wody mineralnej i kartonem mleka. Oczywiście szkatułkę zostawiłam, zatrzymałam tylko jej zawartość.
-Może poszukamy Will i Tatsu? - zapytała Kira.
-Jak zjesz - odparłam.

~~*Kira*~~
-Jaki ona miała numer pokoju?
-Nie wiem... Myślałam, że ty wiesz...
-Ja?! Niby skąd? To ty zawsze wszystko wiesz!
-Nie przeceniaj mnie, to ty z nią gadałaś.
-Jak ty możesz być taka spokojna?!
-Lata praktyki.
-Zawsze to powtarzasz!
-Bo zawsze to prawda.
-Wcale, że nie!
-A jednak tak.
-Nie!
-Mówię ci, że tak.
-Ej, no weź! Nie bądź taka!
-Jaka?
-...
Nie odpowiedziałam. Brunetka uśmiechnęła się.
-Czyżbym znalazła sposób na zamknięcie ci ust? Cud się stał!
-Foch! - powiedziałam, odwracając się plecami.
-Więc masz zamiar sama trafić do pokoju Will? Ciekawe... Życzę powodzenia! - powiedziała Mistle.
-Nie! No dobra, wygrałaś. Co teraz robimy? - poddałam się.
-Idziemy w kierunku hałasu - odparła.
-To znaczy? - zapytałam zaskoczona.
-Zamknij się na chwilę i posłuchaj, to zrozumiesz.
Posłusznie zaczęłam nasłuchiwać. Wydawało mi się, że słyszę dźwięk tłuczonych naczyń i rzucanych przedmiotów.
-Myślisz, że Will i Tatsu się leją? - zapytałam, szczerząc się.
-Nie podejrzewam. W końcu twierdzili, ze są jak...
-Jak brat i siostra, wiem - dokończyłam za nią. - To kto to może być?
-Sprzątaczka, kucharka, jedna i druga... - wyliczała Mistle. - Nie mam pojęcia.
-Ale myśmy nic nie zrobiły! - krzyknęłam.
-Zapominasz o Will... - powiedziała brunetka.
-Myślisz, że ona... - zaczęłam.
-Potrzebuje pomocy? Tak, prawdopodobne - mruknęła.

~*~Mistle~*~
Pociągnęłam szatynkę za rękę w stronę dźwięku. Mijałyśmy różne korytarze. Zmierzałyśmy do gabinetu dyrektorki. Po drodze natknęłyśmy się na porzucone wiadro z wodą i fartuch. Obok były jakieś dziwne ślady na ścianach.
-Myślisz, że to oni? - zapytała Kira.
-A kto inny? - odparłam.
-No w sumie... Masz rację.
-Lepiej się pośpieszmy. Nie mam pojęcia skąd wzięły się te osmalone ślady na ścianach. Tu się stało coś poważnego - powiedziałam.
-Zgadzam się.
Szłyśmy przez chwilę w milczeniu. Natrafiałyśmy na coraz to nowe zniszczenia. W końcu doszłyśmy do naszego celu. Stanęłyśmy w drzwiach i... Zamurowało nas. To co tam zobaczyłyśmy było po prostu... Nie do opisania.

~~~*~~~
Dobra, wiem, że notka taka krótka, ale nic więcej nie mogłyśmy wymyślić! To przez szkołę! Ona jest złem! xD

poniedziałek, 11 listopada 2013

Zaufanie - łatwo je zburzyć, najciężej jest je potem poskładać do kupy.

***Will***

Ja i Tatsu wyszliśmy z budynku akademii znów wkraczając do ogrodu. Słońce powoli znikało za horyzontem zalewając świat pomarańczowymi barwami. Żadne z nas się do tej pory nie odzywało, chociaż ta cisza zaczynała mnie już powoli męczyć. Nie lubię kiedy atmosfera jest tak napięta, ale zupełnie nie wiedziałam jak przerwać to milczenie.
Więc na razie po prostu szliśmy przed siebie, każde zamknięte w swoich myślach i wątpliwościach. Doszliśmy do skraju ogrodu, za niewielkim ogrodzeniem zaczynał się las. I nagle... zaczęłam się histerycznie śmiać. Tatsu popatrzył na mnie jak na zmutowaną galaretkę (xD), a jego niezbyt inteligentna mina wywołała u mnie kolejną dawkę śmiechu. Dalej się wydurniając wskoczyłam na najniższą gałąź rozłożystego dębu i zaczęłam wskakiwać na kolejne przemieszczając się w górę.

***Tatsu***

Jej zachowanie... zwaliło mnie z nóg. W jednej chwili atmosfera jest tak przytłaczająca, że można by ją kroić nożem, a w następnej Will rozładowuje całe to napięcie na swoje dziwne sposoby. Tak, zdecydowanie tylko ona to potrafi.
Zaczęła wskakiwać na drzewo. Jak mógłbym nie ruszyć za nią? Oczywiście ja miałem ułatwione zadanie, gdyż wszystkie gałęzie same układały się w taki sposób abym przypadkiem nie zleciał. Wiem to trochę dziwne, ale taka po prostu jest moja moc i nic na to nie poradzę. Możecie spokojnie nazywać mnie kwiatową wróżką. Nie obrażę się.
Zacząłem ją powoli doganiać, ale ona jak na złość jeszcze bardziej przyspieszyła. To już nawet nie była wspinaczka, my najzwyczajniej w świecie bawiliśmy się w berka w koronach drzew. Tak jak kiedyś...

***Will***

Przyznaję się bez bicia, że uciekałam przed nim dla czystej przekory. Zawsze się tak wydurnialiśmy, więc czemu teraz miałoby być inaczej? Niechcący nie zauważyłam, jednej  mniejszych gałązek i potknęłam się o nią. Jednak zamiast spaść na dość twardą ziemię usianą kolczastymi krzewami postanowiłam tym razem zrobić użytek z mojej mocy i teleportowałam się. Zniknęłam i pojawiłam się dokładnie za plecami blondyna, który z lekkim przestrachem patrzył na miejsce, w którym rozpłynęłam się w powietrzu.
-Szukasz kogoś?- zapytałam z rozbrajającym uśmiechem i postukałam go lekko w ramię, żeby się obrócił.
-Aaa!- krzyknął i złapał się za serce (nie dosłownie! xD)- Nie strasz mnie tak!
-Robiłam to już tyle razy, a ty wciąż dajesz się nabrać.- zaśmiałam się.
-Na to wygląda.
-Mieliśmy... porozmawiać, nie?- przypomniałam lekko speszona.
-Tak. Musimy.- przyznał.- Ale nie tutaj.
Posłałam mu zaskoczone spojrzenie, ale on tylko się uśmiechnął. Gałąź, na której staliśmy zaczęła się ruszać i wznosić coraz wyżej. Pod wpływem impulsu przysunęłam się bliżej Tatsu, żeby nie zlecieć.

***Tatsu***

-Hmm... Boisz się?- zapytałem z wrednym uśmiechem, kiedy brunetka przysunęła się do mnie.
-Pff! Chciałbyś!- odrzekła i z obrażoną miną skrzyżowała ręce na piersi.
Zaśmiałem się serdecznie. Drażnienie jej zawsze sprawiało mi tyle frajdy. Ja i Will jesteśmy jak rodzeństwo. Kocham ją jak siostrę i nic więcej (właśnie Kira! :p- dop. Autorki).
Gałąź jak winda zatrzymała się na odpowiedniej wysokości. Odpowiedniej czyli takiej jaką jej rozkazałem. W tym przypadku była to wysokość idealna do obserwowania zachodzącego Słońca.
-Pięknie.- szepnęła dziewczyna i rozsiadła się na gałęzi machając nogami w powietrzu, tak jak to robią dzieci.
-Wiem.- Usiadłem obok niej. Trzeba w końcu zacząć tą rozmowę, kiedyś trzeba będzie to zrobić, a skoro Willmera najwyraźniej się do tego nie pali to wszystko znów spadnie na mnie. Skąd ja to znam?- Posłuchaj... Ja nie wiedziałem co planuje mój ojciec, a tym bardziej bym mu w tym nie pomógł.
-Czemu mam ci uwierzyć?- zapytała i przeniosła na mnie swój wzrok. Jej błękitne tęczówki zaczęły się delikatnie świecić.
-Ponieważ, pobiegłem za tobą zamiast zostać z nim.- odpowiedziałem.- Poza tym znasz mnie od dawna. Jak myślisz? Zdradziłbym cię? Zostawiłbym cię dla kogoś kogo nawet do końca nie znam?
Nastała chwila ciszy. Oczy dziewczyny wróciły do normalnego stanu, a ona sama z zakłopotaniem spuściła głowę.
-Nie wiem.- szepnęła w końcu.

***Will***

Zrobiło mi się głupio. Przecież zawsze ufaliśmy sobie bezgranicznie. Dlaczego więc teraz zwątpiłam? Nie wiem... a mimo to nie potrafię powiedzieć, że mu wierzę... a chciałabym. Ale nie potrafię.
-Nie wiem.- szepnęłam brawie niedosłyszalnie.
Chłopak westchnął. Chyba wiedział, że taka będzie odpowiedź.
-To wszystko... źle się potoczyło...- zaczął. Skinęłam głową na potwierdzenie.- Powinienem był od razu powiedzieć ci o moich podejrzeniach dotyczących tego @#$%&...
-Nie przeklinaj.- zwróciłam mu uwagę, jednak on za bardzo się tym nie przejął, bo mówił dalej.
-... ale nie zrobiłem tego... więc masz teraz pełne prawo mi nie ufać. Jednak nie chciałbym, żeby tak było. Możesz mi nawet czytać w myślach jeśli chcesz, ale usłyszysz to samo.
Wiem... już to zrobiłam...- chciałam powiedzieć. Jednak zamiast tego tylko kiwnęłam niemrawo głową.
Znów zapanowała cisza, którą przerwało dopiero... burczenie w brzuchu Tatsu. Rozbroiło mnie to. Zaczęłam się śmiać i momentalnie zapomniałam o tym o czym przed chwilą rozmawialiśmy. Taka jestem. Nigdy długo nie chowam urazy i choć gdzieś w środku dalej nie do końca wybaczyłam to to się pewnie z czasem zmieni... a przynajmniej mam nadzieję.

***Tatsu***

Pokręciłem głową z politowaniem kiedy zobaczyłem jak Will przekręca się ze śmiechu. Powinienem się już przyzwyczaić do jej drastycznych zmian nastroju, a mimo to ta dziewczyna wciąż jest dla mnie zagadką. Jednak znów udało jej się rozładować napięcie za co byłem jej dozgonnie wdzięczny. Przeniosłem wzrok na Słońce. Prawie całkiem zniknęło. Wstałem.
-Za chwilę będzie ciemno.- powiedziałem i podałem Will rękę.- Lepiej wracajmy już do akademii.
-Okej.- odpowiedziała i złapała moja dłoń.
********************
MWAHAHAHA!!! Will powróciła! Mam nadzieję, że nie rzygnęliście tęczą jak to czytaliście... nie jestem za dobra w pisaniu takich łzawych scen, ale się uczę, więc liczę na taryfę ulgową ^^. Mam nadzieję, że nie ma zbyt wielu błędów. Jak są to piszcie w komentarzu, a ja poprawię ^^.
Teraz Was żegnam bo zaraz spóźnię się na próbę do jasełek i mnie jeszcze nauczycielka pożre żywcem :/
Pozdrawiam!

piątek, 25 października 2013

Nie sądzisz, że lepiej mieć to z głowy?

No i w końcu po prawie miesiącu pojawiła się kolejna notka... podziękujmy szkole, przez którą żadna z Autorek nie miała czasu na pisanie -,-... Tak czy inaczej dzięki dziewczyny za mobilizację ^^.
I zapraszam do czytania xD
************

**Will**
Teleportowałam się niedaleko stołówki. Dlaczego akurat tam? Otóż nie wiem. Miejsce teleportacji wybierałam na ślepo, więc to i tak dobrze, że trafiłam tu, a nie do np. schowka na szczotki czy czegoś w tym stylu...
Tylko co Tatsu tutaj robi? Też został wybrany na ucznia akademii czy jak?! Może ojciec go tu wysłał... Nie Will! Nie wyciągaj pochopnych wniosków! To wszystko to pewnie tylko jedno wielkie nieporozumienie... Póki co muszę go unikać jak ognia i tyle...
W tym momencie dobiegły mnie jakieś hałasy ze strony kuchni. Wyjrzałam zza zakrętu i niepewnie spojrzałam w stronę niepozornej sali tortur. Nie zdążyłam dobrze pomyśleć o co tym razem chodzi, a drzwi otworzyły się z hukiem i poleciały na ścianę. Wybiegła z nich Mistle, z siatką w ręce. W biegu unikała jajecznych ataków kucharki. Zanim się spostrzegłam zostałam szarpnięta za rękę i pociągnięta w stronę, z której przyszłam. Jak się okazało w ostatniej chwili, bo dwie sekundy później dokładnie centymetr od mojej twarzy w ścianę wbił się mop do mycia podług.
-D-dzięki.- wydukałam, odzyskując mowę.
-Proszę bardzo.- uśmiechnęła się delikatnie brunetka i oddaliłyśmy się od stołówki na wypadek gdyby zdenerwowane pracownice akademii chciały podążyć za nami.
-Tak w ogóle to co ty tam robiłaś?- zapytałam.
-Kira orzekła, że galaretka jest niejadalna, więc włamałam się do kuchni i podwędziłam kilka kanapek.- wytłumaczyła.
-Masz kanapki?- ucieszyłam się.- Daj jedną.
-Trzymaj.- rzuciła mi białe zawiniątko.- Właśnie! Czemu uciekłaś przed Tatsu? On cię chyba szuka.
-Bo ja... po prostu nie chcę go widzieć...- mruknęłam.
-Ech... nie wiem co między wami zaszło ale kiedyś będziesz musiała z nim porozmawiać. Nie sądzisz, że lepiej mieć to z głowy?- zapytała.
Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.

~*~Mistle~*~

Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.
-No... Może masz rację.- powiedziała w końcu.
-To co? Idziemy ich poszukać?
-Ich?- odparła zaskoczona.
-No... Kiry i Tatsu.
-Ach!- pacnęła się w czoło.- No jasne!
Ruszyłyśmy przed siebie. Will najwyraźniej przeszkadzała panująca wokół cisza, jednak dla mnie była czymś normalnym. Przywykłam do samotności więc cisza nie była dla mnie dziwnym zjawiskiem. Mijałyśmy kolejne korytarze. Ja prowadziłam. W końcu idąca obok mnie brunetka nie wytrzymała.
-Idziemy w dobrym kierunku?
-Yhm - mruknęłam.- Na pewno. Tędy na zewnątrz.
Uszłyśmy jeszcze kilka kroków, gdy nagle wpadła na nas dyrektorka.
-Co wy tu robicie?- wydarła się.- Ten bałagan na stołówce to wasza sprawka?!
-Nie - odparłam gładko chowając za plecy siatkę z kanapkami.
Kobieta zmierzyła nas podejrzliwym spojrzeniem. Will wstrzymała oddech. Po chwili jednak po prostu nas wyminęła i poszła dalej. Gdy zniknęła za rogiem brunetka odetchnęła z ulgą.
-Było blisko - stwierdziła.
Skinęłam głową i znów ruszyłyśmy przed siebie.

**Tatsu**

Ja i Kira szliśmy powoli przez liczne korytarze. Naszym celem była stołówka ponieważ, to tam rzekomo udała się Mistle. Jej orientacja w terenie- jak twierdzi Kira - jest jedyną szansą na odnalezienie Will. Jednak wciąż pozostawał mały problem... żadne z nas za Chiny nie wiedziało którędy iść. Tak, więc po paru dyskusjach stanęło na tym, że po prostu szliśmy przed siebie (chociaż mnie się wydaje że łaziliśmy w kółko...), a Kira opowiadała o tym jak "zirytowała" ją dyrka podczas pierwszego spotkania.
I tak szliśmy, szliśmy, aż nagle... bęc! Zaliczyłem zderzenie czołowe pierwszego stopnia z jakąś dziewczyną. Oczywiście oboje od razu polecieliśmy na podłogę. Podniosłem wzrok i zobaczyłem Mistle kręcącą głową z politowaniem, oraz Kirę, która w jednoznaczny sposób wpatrywała się w torbę z kanapkami trzymaną przez brunetkę. Natomiast przede mną, również na podłodze, znajdował się nie kto inny jak Will.
Widać było, że dziewczyna ma mieszane uczucia, jednak w końcu zażenowanie wzięło górę nad złością. Cole zaczerwieniła się lekko i pochyliła głowę wlepiając spojrzenie w swoje buty.
-Sorry...- wymamrotała pod nosem.
-Nie ma sprawy...- odpowiedziałem równie cicho i również odwróciłem wzrok i skierowałem go na podłogę. Kto by pomyślał, że plama na panelach może być aż tak interesująca...?
-Długo zamierzacie tak siedzieć?!- usłyszałem pełne pretensji pytanie Mistle.
Najchętniej teraz zabiłbym ją spojrzeniem... ale... jak mus to mus. Chcę mieć to wreszcie za sobą. Tak więc niechętnie podniosłem się z podłogi i podałem rękę siedzącej naprzeciwko Will. Ta, po chwili wahania złapała ją i pozwoliła abym pomógł jej wstać.
-Musimy porozmawiać.- powiedziałem cicho na co Cole tylko skinęła głową.
Natomiast Kira i Mistle w lot pojęły o co chodzi i oddaliły się jak szybko to możliwe

~~*Kira*~~

Ruszyłyśmy z Mistle w stronę... No właśnie, jaką?
-Wiesz gdzie idziemy? - zapytałam.
-Tak - odparła. - Przed siebie.
-Dużo mi to daje...
-A gdzie chcesz dojść?
-No nie wiem... Jest tu jakaś sala z instrumentami? - zaciekawiłam się.
-Jest - odparła. - Mijałam ją jak tu błądziłam.
-A pójdziemy? - zapytałam z nadzieją.
Dziewczyna zmierzyła mnie podejrzliwym spojrzeniem.
-A po co?
W odpowiedzi wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
-Oj, będę tego żałować - powiedziała brunetka, jednak pociągnęła mnie w stronę sali.

***

-Zagrałabyś coś - poprosiłam.
-Nie.
-Oj, Nutko...
-Nie!
-Ale Mistle...
-Kira, już ci odpowiedziałam.
-Ale...
-Nie!
-Plose... - mruknęłam. - Tu nie ma nikogo tylko my... Will i Tatsu są zajęci...
Gdy nie uzyskałam odpowiedzi ponowiłam prośbę.
-Nutko...
-Miałaś mnie tak nie nazywać! - warknęła Mistle.
-Pfff... No weź - spróbowałam inaczej.
-Kira.
-Proszę...
-Kira.
-No nie bądź taka...
-Kira!
Zamknęłam się. Złapałam brunetkę za rękaw i pociągnęłam ją w stronę pianina. Najpierw się opierała, jednak później dała się posadzić na stołku.
-I co teraz? Nie zmusisz mnie żebym coś zagrała - powiedziała.
-Mistle...
-Hm?
-No proszę... Zrobię co tylko zechcesz...
-Nie, dziękuje.
-Proszę...
Dziewczyna westchnęła.
-Naprawdę ci aż tak zależy?
Pokiwałam głową. Mistle z kolejnym westchnięciem ułożyła dłonie na klawiszach i zaczęła grać. Spojrzałam w stronę drzwi. Wyjrzałam na zewnątrz. Nikogo nie było. I dobrze, bo by jeszcze przestała grać.

sobota, 21 września 2013

Jak to się zaczęło... czyli totalny brak pomysłu na tytuł.

**Tatsu**
Po dłuuugich poszukiwaniach udało mi się w końcu odnaleźć mój pokój. Nie było w nim nic ciekawego, standardowe wyposażenie, które pewnie jest identyczne w każdym pokoju. Nie wiedząc co ze sobą zrobić postanowiłem wybrać się do ogrodu. Jednak, żeby nie szukać drzwi przez następne pół godziny, wyszedłem przez okno i zjechałem w dół po pnączach oplatających tę część budynku.
Ogród był na prawdę piękny. (opisywałam go w ostatniej notce, więc teraz mi się nie chce ^^) Za żelaznym ogrodzeniem ze wszystkich stron akademię otaczał las. Zacząłem przechadzać się między roślinami.
Nagle ktoś przyciągnął moją uwagę. Niedaleko mnie stały trzy dziewczyny. Szatynka machająca do mnie ręką, brunetka przyglądająca się ze szczerym zaciekawieniem i... ona. Totalnie zdębiałem. Kiedy Will zauważyła, że na nią patrzę, od razu się teleportowała. Ruszyłem w stronę dwóch pozostałych dziewczyn.
-Co jej się stało?- usłyszałem pytanie brunetki, którą najwyraźniej zaskoczyło zniknięcie koleżanki. Szatynka tylko wzruszyła ramionami. Ich dalszą rozmowę przerwało moje przybycie.
-Wybacz Will. Nie wiem co się z nią dzieje.- westchnęła szatynka.
-Ja chyba wiem.- mruknąłem dziewczyny spojrzały na mnie zdziwione, więc postanowiłem zmienić temat.- Tak w ogóle to jestem Tatsu Otsuka.

~~*Kira*~~

Spojrzałam na Tatsu i powiedziałam:
-Miło mi. Jestem Kira, a to Mistle. Jesteś chłopakiem Will?
-Co? Nie! - krzyknął. - My się tylko przyjaźnimy!
-Jasne, jasne - mruknęłam. - Tak czy owak ty też zostałeś przyjęty do Akademii?
-Tak - odparł.
Uśmiechnęłam się do niego, po czym spojrzałam na Mistle.
-Jestem głodna... Ta galaretka była niejadalna - powiedziałam.
Dziewczyna westchnęła i przeczesała ręką włosy. Myślała.
-Dobra, zaraz coś skombinuje - mruknęła, wzbijając się w powietrze i lecąc w stronę kuchni.
-Hej, mogłaś na mnie poczekać! - krzyknęłam, ale dziewczyna była już zbyt daleko żeby to usłyszeć. Odwróciłam się znów do Tatsu. - Mistle poszła skombinować coś do jedzenia... Albo na samobójczą misję... Jak wolisz.
-Dlaczego samobójczą? - zapytał skołowany chłopak.
-Bo w kuchni jest krwiożercza galaretka i wściekła sprzątaczka! - powiedziałam poważnie. Chłopak nie wiedział czy się śmiać czy płakać. Patrzył na mnie jak na kosmitkę.
-A gdzie jest Will? - zapytał w końcu.
-A skąd ja mam to wiedzieć? - mruknęłam. - Jak chcesz możemy iść jej poszukać! Ale wcześniej musisz wyjaśnić mi dlaczego przed tobą ucieka.

**Tatsu**
-Widzisz... to trochę skomplikowane. Sam dowiedziałem się o wszystkim nie dawno i w pełni rozumiem dlaczego nie chce mnie widzieć.- odpowiedziałem.- Ale skoro chcesz wiedzieć...
-Chcę, chcę!- odpowiedziała entuzjastycznie.
-Dobra, ale chodźmy już. Powiem ci po drodze.
-Okej.- przytaknęła i ruszyliśmy ścieżką w stronę wejścia.- Możesz zaczynać.
-Ech... Will jest sierotą.- zacząłem.- Kiedy była mała straciła rodziców i trafiła do przytułku. Jako dziecko o nadludzkich zdolnościach zawsze była odtrącana... a przynajmniej do póki nie trafiła do mojego domu.
-Właśnie! Will wspominała że mieszkała w jakieś posiadłości.- zauważyła. Pokiwałem głową.
- Mój ojciec nie jest zwykłym człowiekiem. Szczerze mówiąc rzadko go widywałem. Raz na tydzień to maksimum. Kiedy Will przybyła do tej wielkiej chaty w końcu miałem kogoś z kim mogłem spędzać czas.- uśmiechnąłem się lekko.- Ja również nie byłem "normalnym" dzieckiem, więc jej obecność była na prawdę zbawienna.
-Ale to nadal nie wyjaśnia dlaczego przed tobą uciekła.- przypomniała kiedy otworzyłem przed nią drzwi do tego szkolnego przybytku.
-To przez  mojego ojca.- powiedziałem ściszając głos.
- Jak to?
-Okazało się, że nie jest tym za kogo się podaje. Teraz nie wiem nawet czy jest moim biologicznym ojcem, ale mało mnie to obchodzi.- powiedziałem.- Chciał nas tylko wykorzystać, do swoich celów i specjalnie czekał aż nasze umiejętności się rozwiną. Doznałem nie małego szoku kiedy się o tym dowiedziałem. Will weszła w nieodpowiednim momencie i pewnie pomyślała, że ja też jestem w to zamieszany.- dokończyłem. Przez chwilę panowała cisza.
-Rozumiem.- powiedziała w końcu Kira.- W takim razie trzeba ją znaleźć i wszystko jej wyjaśnić.- dodała i uśmiechnęła się promiennie.

piątek, 20 września 2013

Sprzątaczka atakuje!

~*~Mistle~*~

-Mistle, za tobą! - usłyszałam głos Kiry.
Szybko wykonałam unik pozwalając zielonej papce przelecieć prosto przed moim nosem i z impetem uderzyć w drzwi. Odwróciłam się w stronę szatynki i posłałam jej pytające spojrzenie.
-To nie było celowe! - usprawiedliwiła się. - Albo to, albo to coś przykleiłoby się do mnie!
Westchnęłam. Odwróciłam się. Galaretka najwyraźniej pozbierała się już po zderzeniu ze ścianą i postanowiła znów zaatakować. Leciała prosto na Kirę. Odruchowo wyciągnęłam rękę zasłaniając dziewczynę, a zielone coś postanowiło przyczepić się do mnie. Po chwili poczułam coś na kształt ukłucia i zobaczyłam, że galaretka rośnie...
Coś zrzuciło ze mnie to świństwo. Okazało się, że to Kircia interweniowała. Spojrzałam na moje przedramię. Zdobiło je długie, płytkie nacięcie. 
-To coś żywi się krwią! - krzyknęłam zaskoczona.
-Właśnie widzę - odparła szatynka.
Kolejna papka skoczyła na nas lecz wykonałyśmy unik. Nagle w drzwiach, dokładnie na przeciwko galaretki pojawiła się jakaś postać.
-Uważaj! - krzyknęła Kira.
Dziewczyna wyciągnęła przed siebie rękę i zatrzymała stworzenie, które odpełzło gdzieś dalej.
-Kira? Mistle? A co wy tu robicie? - zapytała.
-Zostałyśmy przyjęte do Akademii - odparła Kira.
-Czy my się znamy? - spojrzałam na brunetkę, która pacnęła się ręką w czoło.
Wyjaśniła mi, że nazywa się Will. Popatrzyłam na nią zdziwiona. Po chwili spojrzałam na szatynkę obok mnie, która zrobiła dokładnie to samo. Później znowu popatrzyłam na dziewczynę.
-Taa... Widzę, że to może jeszcze trochę potrwać... - mruknęła dziewczyna.
-Zapolujesz z nami na krwiożerczą galaretkę? - zapytała z uśmiechem Kira.

**Will**
Po chwili dziewczyny otrząsnęły się z pierwszego szoku i dalej szło już w miarę sprawnie...
-Zapolujesz z nami na krwiożerczą galaretkę?- zapytała Kira.
-Hmm... Czemu by nie... A mogę najpierw wiedzieć, po co to robicie? Bo chyba nie zamierzacie tego potem jeść.- odpowiedziałam.
-Oczywiście, że nie. Po prostu tak jest ciekawie i nie trzeba się fatygować, aż do lasu.- odpowiedziała beztrosko szatynka, a Mistle pokiwała głową na znak, że w pełni popiera.
Cóż miałam zrobić? Nie możesz ich pokonać to się przyłącz. Po chwili we trójkę odpierałyśmy ataki tej czerwono-brązowej paciai, a ja zastanawiałam się jakim cudem tutejszym kucharką udało się stworzyć coś takiego?! Ale ja nigdy nie byłam za dobra z chemii, więc co tam mogę wiedzieć?
-Mistle! Za tobą!- zawołałam, a brunetka w ostatniej chwili wykonała unik. Nie minęło dużo czasu, a dziewczyna odwdzięczyła się tym samym.
-Will, padnij!- krzyknęła. Razem z Kirą wpadły na mnie i poleciałyśmy na podłogę. A galaretka? Cóż... Na jej skroni (o ile u galaretki można wyróżnić jakiekolwiek części ciała ^^) pojawiła się charakterystyczna kropelka (wiecie o co mi chodzi ^^) i chwilę później rozpaćkała się na szybie okiennej.
Ledwo zdołałyśmy pozbierać się z podłogi, a już pojawiło się kolejne zagrożenie. Mianowicie do kuchni weszła sprzątaczka z wózkiem do mycia podług. Uważnie rozejrzała się po niezbyt czystym pomieszczeniu. Przez upaćkany galaretką sufit, podłogę i ściany i kończąc na naszej trójce. Jej spojrzenie zdawało się miotać pioruny.


~*~Mistle~*~

-Nie jest dobrze - mruknęła Kira, wpatrując się w nowo przybyłe zagrożenie, przed którym nawet krwiożercza galaretka uciekała.
-Trzeba wiać - powiedziałam, podnosząc się do pozycji siedzącej.
Dziewczyny poszły w moje ślady. Rozejrzałam się. Sprzątaczka stała w drzwiach, więc to wyjście odpadało. Jedno przejście prowadziło do kuchni, gdzie ukryła się reszta galaretek, więc to wyjście też odpadało.
-Kira... Okno - szepnęłam.
Dziewczyna odwróciła się oceniając odległość nas od niego dzielącą, po czym skinęła głową.
-Em... Nie wiem czy wiecie, ale SPRZĄTACZKA ATAKUJE! - krzyknęła mi do ucha Will.
-Nie musisz krzyczeć - odparłam spokojnie, po czym złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam w stronę okna. - Umiesz latać?
-Tak! - odparła.
-To wyskakuj!
W biegu wybiłam szybę wylatując za okno, opadając kawałek niżej i zatrzymując się w powietrzu. Tak samo postąpiły Kira i Will.
-Przeżyłyśmy! - uśmiechnęła się szatynka.
W tym momencie z okna wypadło wiadro wody. Zrobiłyśmy unik.
-Chyba nam tak łatwo nie odpuści... - powiedziała Will.
-To w nogi! - wydarła się niebieskooka, ciągnąc nas za ręce w bliżej nieokreślonym kierunku.

**Will**
Muszę przyznać, że to okno to całkiem niezły pomysł. Nie wiedziałam, że dziewczyny też potrafią latać. Naprawdę zaczyna mi się tutaj podobać... Jednak nic nie wskazywało na to, że sprzątaczka tak łatwo się podda, więc odleciałyśmy w stronę ogrodu. W góry wszytko wyglądało naprawdę pięknie. Wielobarwne kwiaty i i krzewy były posadzone w taki sposób, że tworzyły coś na kształt obrazu. Niezwykły widok!
-Lądujmy.- poprosiłam i nie czekając na resztę poleciałam w dół.- Myślałam, że nie zobaczę już nigdy tak pięknego ogrodu.
-To już widziałaś takie dzieło sztuki?- zapytała Kira.
-Tak. Od kiedy pamiętam kochałam przechadzać się po ogrodzie, który znajdował się przy dworze mojego stryja.- wytłumaczyłam z bliska przyglądając się tulipanom.
-Mieszkałaś we dworze?- zapytała z niedowierzaniem Mistle. Odwróciłam się i spojrzałam na nie.
-No tak. Razem z...- głos ugrzązł mi w gardle, kiedy zobaczyłam blondyna w okularach.
-Will, co się stało?- Kira odwróciła się i spojrzała na źródło mojego osłupienia. Mistle postąpiła tak samo.
-To chyba kolejny uczeń akademii.- powiedziała Mistle.
-Hej! Tutaj! Kim jesteś?!- zawołała Kira machając w stronę Tetsu.
-Nie, przestań.- poprosiłam, jednak to nic nie dało. Już zdążył nas zauważyć.- Niech to...- mruknęłam i teleportowałam się do szkoły. Co on tu robi?

środa, 18 września 2013

Nie spocznę do póki ON nie zapłaci! część 2.

-Nie Will! Zaczekaj daj mi to wytłumaczyć!- wołałem za nią jednak to nie pomogło. Czarnowłosa opuściła posiadłość i pobiegła w stronę lasu. Oczywiście ja nie byłbym sobą gdybym nie pobiegł za nią... Spojrzałem tylko na swojego ojca wzrokiem mówiącym: "Jeszcze się policzymy!" i już mnie nie było.
Na początku dotrzymanie kroku Will nie stanowiło dla mnie problemu... Ale ona ciągle przyśpieszała, aż w końcu zaczęła znikać mi z oczu... I fakt, że u nas było już grubo po północy wcale mi w tej chwili nie pomagał. Co prawa nie musiałem patrzeć pod nogi żeby się przypadkiem o coś nie potknąć. Korzenie i większe gałęzie same schodziły mi z drogi, jednak zmęczenie robiło swoje. W końcu wyczerpany zatrzymałem się i oparłem o jedno z drzew. Zacząłem ciężko oddychać... Skąd ona bierze tyle energii?! Nie ważne. Wtedy usłyszałem jej krzyk.
-Will!- zawołałem i pobiegłem w stronę źródła dźwięku. Dotarłem do urwiska i z przerażeniem spojrzałem w dół. Kątem oka dojrzałem jak brunetka wpada do jakiegoś portalu.- Szlag...- mruknąłem. I co teraz? Muszę ją znaleźć! Powiedzieć, że nie miałem z tym nic wspólnego... że to wszystko wina mojego ojca! Ale czy mi uwierzy? Na pewno! Przecież znamy się od dziecka. Ale z drugiej strony... zranione serce długo chowa urazę. 
Wiem jedno... nie spocznę do póki ON nie zapłaci! - pomyślałem i odwróciłem się w stronę lasu. Już miałem przekroczyć jego linię kiedy zdarzyło się coś czego w życiu bym się nie spodziewał. Mianowicie, potknąłem się o wystający korzeń (co już samo w sobie jest dziwne) i wpadłem do portalu, który nagle pojawił się przede mną. 
***
Z głośnym hukiem wylądowałem na "miejscu, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę". Jęknąłem cicho i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. To przypominało zwykły gabinet... (ominiemy ten fragment bo wiecie jak to wygląda^^)... Mój wzrok zatrzymał się na siwej babci, która patrzyła na mnie wyczekująco. Zmieszałem się lekko i natychmiast wstałem. Jak to możliwe, że wcześniej jej nie zauważyłem?! Mniejsza z tym!
-Eto...- zacząłem nie pewnie.- Jestem Tatsu Otsuka. Czy może mi pani...
-... Powiedzieć gdzie jestem, co tu robię i kim pani jest?- dokończyła za mnie siwo-włosa
Zamrugałem kilkakrotnie, jednak chwilowe osłupienie ustąpiło miejsca ciekawości.
-Tak... mniej- więcej tak.- odpowiedziałem.
-Ech... Mam na imię Gertrude i jestem dyrektorką Akademii Niezwykłości, w której się aktualnie znajdujesz. Zostałeś do niej przyjęty. Gratulacje i tak dalej. Masz tu plan lekcji i klucz od pokoju, a teraz poszedł won!- powiedziała monotonnie, wręczyła mi wyżej wymienione przedmioty i wypchnęła za drzwi. 
-Eee... okej?- wydukałem. Dopiero po chwili zaczęło do mnie docierać co się stało. Westchnąłem. Skoro tu jestem to może rozejrzę się za Will. W końcu ona też wpadła do portalu. To nie może być tylko zwykły zbieg okoliczności. Spojrzałem na klucz. Na dołączonej do niego kartce widniała liczba "56". Znów westchnąłem i ruszyłem korytarzem na poszukiwania pokoju. Po drodze wrzuciłem plan lekcji do kosza na śmieci. No co? Przecież nie jestem tu żeby się uczyć. Mam lepsze rzeczy do roboty...
***
-Nie widzisz, że myję podłogę? Zejdź mi z oczu!- warknęła sprzątaczka i zamachnęła się na mnie mopem.
-Ale ja tylko powiedziałem: Dzień dobry.- powiedziałem ledwo robiąc unik.
-Twój pokój jest na końcu korytarza! A teraz zmiataj!
-Dobrze, dobrze.- odpowiedziałem szybko i pobiegłem we wskazanym kierunku. 
Boże, najpierw czytająca w myślach dyrektorka bez wyraźnej chęci do życia, a teraz nie panująca nad agresją sprzątaczka... Robi się coraz ciekawiej...
***
Druga część jeszcze tego samego dnia ^^. Rany co się ze mną dzieje?! Mniejsza z tym ^^. Moją pierwszą postacią jest oczywiście Will, ale żeby było ciekawiej i żeby to nie zaczęło przypominać damskiej akademii, postanowiłam stworzyć też Tatsu ^^. Od razu informuję, że uczniowie mogą korzystać z moich postaci w swoich rozdziałach, nawet pomogę wtedy temu komuś, pisać ^^. Moje GG: 48102833 

Nie spocznę do póki ON nie zapłaci!

Biegłam przed siebie przez pogrążony w mroku las. Nie wiedziałam dokąd biegnę i nie obchodziło mnie to… byle tylko uciec z tamtego miejsca… i nigdy tam nie wracać! Nigdy! Nie po tym co się stało! Mimowolnie do oczu napłynęły mi łzy. Jak oni mogli mnie tak oszukać? Myślałam… że w końcu znalazłam rodzinę… Jak mogli…
Przyśpieszyłam tępa. To jednak okazało się wielkim błędem. Nie zdążyłam zareagować. Po prostu spadłam z urwiska. Silne emocje nie pozwalały mi na odpowiednią koncentrację potrzebną do użycia mocy.
To nie może się tak skończyć… Nie spocznę do póki ON nie zapłaci! -€“ pomyślałam i wtedy wpadłam do portalu…
***
Znalazłam się w jakimś pomieszczeniu. W sumie nic specjalnego… kilka szafek, biurko na którym stały komputer z drukarką i inne biurowe wyposażenie. Podeszłam do biurka i zaczęłam przeglądać pliki znajdujące się na włączonym kompie. Matko ile było tego wszystkiego… i jeszcze ponumerowane w taki sposób, że nic z tego nie rozumiałam! Wtedy poczułam jakiś ucisk na ramionach. Okazało się że jestem związana jakimś świecącym łańcuchem. Zostałam szarpnięta do tyłu i wylądowałam na podłodze przed biurkiem. Spojrzałam na kogoś kto tak bezczelnie przerwał  mi grzebanie w cudzej własności. Była to kobieta w podeszłym wieku, miała ciemne oczy można powiedzieć, że wręcz czarne, białe jak śnieg włosy były upięte na głowie w koka. Ubrana była w długą spódnicę i brązową marynarkę. Nie wyglądała na starą osobę… a mimo to coś mi tu nie pasowało…
-Panienka Willmer Cole?- zapytała.
-Yyy… tak.- zdziwiłam się. Skąd ona wie jak mam na imię?- Może mi pani powiedzieć kim pani jest i co to ogółem za miejsce?
Łańcuch zniknął i mogłam w spokoju wstać. Kobieta podeszła do biurka i wyjęła z szuflady kluczyk i… plan lekcji?! Chyba ją pogięło… Wręczyła mi oba przedmioty a ja spojrzałam na nie spode łba.
-Eto… a na co mi to?- zapytałam wciąż nie kapując o co tu chodzi.
-Ech… zostałaś przyjęta do naszej Akademii Niezwykłości. Od teraz będziesz się tutaj uczyć. Jestem dyrektorką tego przybytku.- wytłumaczyła zwięźle białowłosa.
-A jak się nie zgodzę?!- zapytałam lekko zirytowana. Nie mam czasu na takie bzdury! Czeka mnie zemsta! Poza tym ON wciąż mnie szuka… Nie mogę narażać niewinnych!- Nie zamierzam brać w tym udziału!- rzuciłam wyżej wymienione przedmioty na biurko i odwróciłam się napięcie w stronę okna. Zaczęłam iść w jego stronę, jednak kiedy przechodziłam obok dyrektorki ta złapała mnie za ramię. Rzuciłam jej gniewne spojrzenie, za to ona nawet na mnie nie patrzyła tylko przeglądała jakieś papiery.
-Moja droga, popełniasz wielki błąd. Twój obecny poziom jest zbyt niski, abyś mogła mu zagrozić. Tutaj cię nie znajdzie, nie ma takiej opcji. A nawet jeśli mu się to uda, to możesz być pewna, że nie nastąpi to tak szybko. Poza tym, to nie ja wybrałam cię na uczennicę tej szkoły… Wyrocznia to zrobiła, a ona jeszcze nigdy się nie pomyliła, więc lepiej wszystko dokładnie przemyśl, bo kiedy odejdziesz nie będzie powrotu.- powiedziała spokojnie nadal na mnie nie patrząc.
Kiedy to usłyszałam oczy prawie wyszły mi na wierzch. Kim jest ta kobieta? I skąd ona to wie? Inna sprawa… że ma rację i temu nie mogę zaprzeczyć. Może… może nie będzie aż tak źle.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową. Zabrałam kluczyk i wyszłam bez słowa zamykając za sobą drzwi.
***
Ech… te korytarze to istny labirynt. Czemu wszystko wygląda tak samo? Łażę i szukam pokoju z numerem 7, ale minęło już piętnaście minut i ani widu ani słychu, tej durnej siódemki.
Nagle usłyszałam jakiś hałas. Stanęłam i rozejrzałam się za jego źródłem. Dźwięki dobiegały zza dwuskrzydłowych drzwi na końcu tego korytarza. Podbiegłam do nich. Nad futryną pisało „Stołówka”. Zamrugałam zdziwiona i delikatnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Powitał mnie wrzask „Uważaj!!!” jakiejś dziewczyny i lecąca w moją stronę z zawrotną prędkością czerwono-brązowa papka. Wyciągnęłam rękę przed siebie i za pomocą telekinezy w ostatniej chwili zatrzymałam pocisk. Kiedy przestałam używać mocy papka spadła na ziemię i poczłapała… gdzieś… Co mnie obchodzi gdzie… Teraz z totalnym osłupieniem wpatrywałam się w dwie stojące przede mną dziewczyny.
-Kira?  Mistle? A co wy tu robicie?- zapytałam patrząc na brunetkę i szatynkę jak kosmita na kapustę.
-No, zostałyśmy przyjęte do Akademii.- odpowiedziała Kira.
-A czy my się znamy?- zapytała Mistle mierząc mnie zdziwionym spojrzeniem.
-A tak! Przecież na żywo się jeszcze nie widziałyśmy…- pacnęłam się ręką w czoło.- To ja, Will.
Mistla popatrzyła na mnie jak na ufoludka w trampkach, a Kirze totalnie opadła szczęka. Jeszcze raz zmierzyły mnie uważnym spojrzeniem, po czym spojrzały na siebie i znowu na mnie.
-Taa… widzę, że to może jeszcze trochę potrwać.- mruknęłam sama do siebie.
***
No! Bądźcie happy! Will zebrała się w sobie i napisała pierwszą cześć ^^. Jest to pierwsza część, bo druga będzie dotyczyć mojej drugiej postaci, którą dodam najszybciej jak się da ^^.
Pozdro! 

piątek, 13 września 2013

Idziemy szukać żarcia w lesie, czy ryzykujemy konfrontację z żywą galaretką w stołówce?

-Auć - powiedziałam, upadając na twardą podłogę w... No właśnie, gdzie?
-Witaj w Akademii Niezwykłości Kira - zaczęła Gertrue.
-To ty? No ja nie mogę! Myślałam, że mam z tobą spokój raz na zawsze! - krzyknęłam.
Kobieta posłała mi tylko mordercze spojrzenie i dokończyła swój "wykład". Ostatecznie dostałam kluczyk z numerem osiemnaście i uciekłam zanim wydrukowano mi plan lekcji. Kilka godzin błądziłam po korytarzach odnajdując wściekłą sprzątaczkę, jeszcze gorszą kucharkę, zmutowane coś, jeszcze jedno zmutowane coś... i kilka innych cosiów. Tak w skrócie. W końcu wpadłam na kogoś.
-Mistle! - krzyknęłam, rzucając się dziewczynie na szyję.
-Uhm... Cześć Kira... Nie mogę oddychać - mruknęła brunetka.
-Nic nie szkodzi - wyszczerzyłam się do niej.
W odpowiedzi otrzymałam mordercze spojrzenie.
-Masz coś do jedzenia? - zapytała po chwili.
-Czekaj - powiedziałam, grzebiąc w torbie. - Mam tu czekoladę...
-Może być!
Szybko połamałam tabliczkę na rządki i dałam jeden Mistle. W odpowiedzi otrzymałam jej tradycyjny półuśmiech. Zjadłyśmy całą tabliczkę nadal stojąc na korytarzu. Chwilę rozmawiałyśmy.
-A, jaki masz numer pokoju? - zapytałam.
-Szesnaście.
-Ja osiemnaście.
-Czyli mieszkamy obok. Zaprowadzę cię - mruknęła.
Wędrowałyśmy plątaniną korytarzy, sal i pokoi, a ja miałam coraz większe wrażenie, że się zgubiłyśmy. Oczywiście Mistle do tego nie dopuściła, więc jakoś znalazłyśmy pokoje.
-Jestem głodna... - powiedziałam po chwili.
Niebieskooka spojrzała na mnie i powiedziała:
-Idziemy szukać żarcia w lesie, czy ryzykujemy konfrontację z żywą galaretką w stołówce?
-To tu jest las? - zapytałam podchodząc do okna.
Cały krajobraz to było podwórka, a za nim drzewa... Ta... Widać, ze Mistle jest bardziej ogarnięta ode mnie...
-Zapolujmy na galaretkę! - zdecydowałam.
-Jak wolisz... - odparła dziewczyna.
Wyciągnęła zza paska dwa sztylety i podała mi jeden z nich.
-To do obrony - wyjaśniła.
Skinęłam głową z uśmiechem i ruszyłyśmy w stronę bufetu.

~~~*~~~
Witam, witam! Jak widzicie wreszcie dołączam! Napisałam ten rozdział dla Mistle no i niech się cieszy xD

wtorek, 10 września 2013

Pierwszy dzień w Akademii

Wysiadłam z autobusu i ruszyłam w stronę domu Kiry. Przynajmniej taki miałam zamiar, bo gdy tylko postawiłam stopę na ziemi... zaczęłam spadać. Wokół mnie rozbłysła oślepiająca biel, która zniknęła równie nagle jak się pojawiła. Rozejrzałam się wokół. Biurko, szafki, jakaś babcia, więcej szafek... Zaraz... Jakaś babcia?
-Kim pani jest? - zapytałam, stając przodem do niej.
Kobieta w podeszłym wieku, siwe włosy, ciemne oczy. Nic bym do niej nie miała, gdy nie jej spojrzenie. Byłam pewna, że się z nią nie dogadam.
-Witaj Mistle, jestem Gertrude, tutejsza dyrektorka. Zostałaś przyjęta do Akademii Niezwykłości od tej pory to twoje szkoła. Jak na razie jesteś tu sama, ale liczę, że to się niedługo zmieni. Oto klucz do twojego pokoju, numer szesnaście. Zaraz wydrukuję ci plan lekcji... - mówiła.
-Niech się pani nie fatyguje - mruknęłam, zabierając kluczyk. - Jak będę chciała to się pojawię na lekcjach, jak nie to nie. Plan mi nie potrzebny.
Wyszłam z gabinetu mimo protestów kobiety. Przede mną rozciągał się korytarz z licznymi odnogami. Ruszyłam przed siebie i spojrzałam na najbliższy numer pokoju.
-1238?! - zapytałam z niedowierzaniem.
Wznowiłam marsz. Po jakimś czasie, gdy minęłam już chyba wszystkie numery z wyjątkiem szesnaście, udało mi się znaleźć jakąś wredną sprzątaczkę, która łaskawie wskazała mi drogę. W końcu udało mi się odnaleźć mój pokój.
Weszłam do środka, rozglądając si uważnie. Łóżko, szeroki parapet, drzwi prowadzące do łazienki, biurko, taras, wielkie okno, kilka półek, szafa. Wszystko urządzone w jasnych kolorach. Westchnęłam i spojrzałam na drzwi. Wisiała na nich mała karteczka z opisem wszystkich lekcji oraz sal, w których się odbywają. Nie zaciekawiły mnie jakoś szczególnie, dopóki nie zobaczyłam strzelnicy. Na moje usta wypełzł mój standardowy półuśmiech. Odwróciłam się, stwierdzając, że nie mam ochoty na kolejne godziny błądzenia w tym niekończącym się labiryncie, więc zabrałam się za przeglądanie ubrań w szafie oraz innych akcesoriów umieszczonych w pokoju. Sporo tego było.
W końcu włączyłam radio ukryte na szafie i położyłam się na łóżku. Nie miałam ochoty nic robić, więc po prostu wsłuchiwałam się w dźwięki dobiegające z urządzenia obok.

~~~*~~~
Witam! Napisałam rozdział, jak się podoba? Chciałby ktoś dołączyć? Serdecznie zapraszam xD
A i przydała by mi się pomoc z szablonem. Kirze się nie chce robić nagłówka i bawić się css'em, a ja nie umiem, więc byłabym wdzięczna za jakąkolwiek wskazówkę ^^" Dodatkowo możecie wymyślić jaką moc będzie miała jakże okrutna dyrektorka i jak uczniowie będą ją nazywać! Prawda, że wspaniałomyślnie z mojej strony? ^O^ Dobra, nie przedłużam, nara!

poniedziałek, 9 września 2013

Wstęp, czyli witajcie!

Pomysł na bloga był Kiry. Tu się na ma co kłócić, marudziłam jej aż w końcu się zgodziła. Twierdzi, ze ma ze mną urwanie głowy i zawsze ją w coś wpakuję ^^ No więc tak w skrócie...
Witajcie w Akademii Niezwykłości! Tu każdy posiadający jakieś moce może dołączyć! Jak? Przejrzyjcie zakładki xD