poniedziałek, 23 lutego 2015

Komu w drogę temu czas

**Ilied**
Od ponad dwóch godzin czekałyśmy z Will, aż zjawi się dyrektorka i zje to nieszczęsne ciastko. Tyle, że tak kobieta nie miała najmniejszego zamiaru tego zrobić, a ja już nie wytrzymywałam z nudów. Dodatkowo chowałyśmy się z Will w dwóch różnych miejscach, żeby wazie gdyby nakryto jedną, druga mogła uciec albo pociągnąć misję do końca. Umysłem też nie mogłam "patrzyć" czy pani dyrektor idzie bo babka domyśliła by się, że coś się święci. Ostatecznie nudziłam się na tyle, że co minutę patrzyłam na zegarek.
12:58... Znowu minuta... Nie tym razem poczekam dłużej...
Stałam chwilę.
Dobra teraz już minęło pewnie 5 minut. Patrze 12:59. Serio? Powtórka z rozrywki. Robię to samo co przed chwilą i 13;00. Znowu. 13:01. Ja tu zaraz szału dostane!
Stwierdziłam, że po prostu sprawdzę co robi reszta. To co zobaczyłam było ostatnią rzeczą jaką sądziłam, że kiedykolwiek ujrzę.
Will, nie wiem czy powinnam się cieszyć czy martwić.- powiedziałam do dziewczyny telepatycznie.
O co chodzi?
- Fier i Luke, nie leją się, nie wyzywają, ani nic podobnego tylko kulturalnie grają w warcaby. Tylko mi coś w tej sytuacji bardzo nie pasuje?
- Czekaj sprawdzę.- na chwile zerwała ze mną kontakt- Masz racje, to jest dziwne...

~~*Kira*~~
Miałam wrażenie, że coś było ewidentnie nie tak. Właściwie, było nawet gorzej. Fier grał z Lukiem w warcaby. Kulturalnie. Grzecznie. Nikt się nie wyzywał ani nie bił. Wszyscy z największym skupieniem obserwowali rozgrywkę chłopaków, nie chcąc przerwać tego zawieszenia broni nieroztropnym gestem bądź uwagą.
Siedziałam obok Mistle. Celestia dała nam na chwilę swój tablet i przeglądałyśmy pokoje. Przez dłuższy czas nikt się w nich nie pojawiał, więc to zajęcie stawało się coraz bardziej irytujące i męczące. W pewnym momencie brunetka chciała nawet oddać urządzenie Celestii, ale zamarła w pół ruchu.
- Są - oznajmiła pewnie.
W pokoju natychmiast zapanowało wzburzenie i wszyscy rzucili się w naszą stronę, chcąc jak najwięcej zobaczyć.
- Suń się! - usłyszałam Luke'a, gdy przepychał się obok Fiera.
- Spadaj! Byłem pierwszy!
- Właśnie! Byłeś!
W tym momencie Luke jakoś wygrał walkę i pochylił się bliżej tabletu. Spojrzałyśmy na siebie z Mistle.
- Przynajmniej znów są normalni - podsumowała brunetka, spoglądając na rozrzucone po podłodze pionki.
Uśmiechnęłam się do niej i wróciłyśmy do tabletu.

~~Celestia~~
Kiedy Mistle oznajmiła, że zobaczyła kogoś na tablecie, wychyliłam się by spojrzeć, po czym strzeliłam sobie mentalnego facepalm’a. Po co ja to robię, skoro na drugim tablecie również mogę zobaczyć mapę? Wyjęłam go z kieszeni, a ludzie spojrzeli na mnie, po czym spojrzeli na tablety i znowu na mnie.
-Dziewczyno, ile ty tego sprzętu masz?! – zapytał Mito.
-No trochę mam…Nie liczyłam. – odpowiedziałam.
Fier podszedł do mnie i spojrzał przez moje ramię na tablet. Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić, że zrobił to po to, aby trzymać się z dala od Luke’a.
Z tego co widać, szła właśnie dyrektorka w stronę swojego gabinetu. To dobrze, bo przynajmniej Ilied i Will nie będą się już nudzić.
-A tak właściwie… - zaczął Matt. – To po co wysłaliśmy Will i Ilied na zwiady, skoro wszystko przez kamery widzimy?
Nastała chwila ciszy.
-Sprzęt może zawieść nagłym zwarciem lub pracownicy szkoły mogliby na niego wpłynąć. Lepiej dmuchać na zimne. – Powiedziałam i zajęłam się dalszą obserwacją.

***Will***
Razem z Ilied ukryłyśmy się w miejscu, z którego mogłyśmy nie tylko dokładnie skupić się na myślach pani dyrektor Gertrudy, ale także ją obserwować, żeby w razie kłopotów dokładnie widzieć, co zaszło. I nie. Nie siedzimy w szafie. Wiem, że są ostatnio bardzo modne, ale nie. Obie siedziałyśmy na parapecie po zewnętrznej stornie okna, czekając na nadejście bestii. Dla zabicia czasu nauczyłam ją grać w "Kamień, Papier, Nożyce". Z tego z kolei wywiązała się długa rozmowa na temat "Ale dlaczego papier jest silniejszy od kamienia".

***Tatsu***
Zarówno ja, jak i Mito nie wtrącaliśmy się zbytnio w kłótnie pozostałych uczniów. Mito natychmiast po wejściu klapnął pod ścianą i dał się wciągnąć jakiejś grze na konsoli, a mnie się zwyczajnie nie chciało. Poza tym, nawet zabawnie się na nich patrzyło. Do czasu.
Westchnąłem.
Will, ile wy tam jeszcze będziecie siedzieć?
Ponownie westchnąłem. Po czym cichaczem wymknąłem się na korytarz i ruszyłem do swojego pokoju. Musiałem coś z niego zabrać.

***Will***
-Chyba robią niezłą rozpierduchę w pokoju Kiry.- stwierdziłam.
-Skąd wiesz?
-Słyszę błagalne jęki Tatsu.- odparłam, uśmiechając się ironicznie.
Młoda smoczyca parsknęła śmiechem. Usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi do gabinetu i w bezwarunkowym odruchu zakryłam jej usta ręką, po czym pociągnęłam nas obie w dół, żeby dyrka nas nie zauważyła.
Niedługo. Ps, możesz zostać prorokiem, Tatsu. Sądzę, że masz predyspozycje.
Dyrektor Gertrude natychmiast zobaczyła upieczony przez Tatsu torcik. Najpierw wyglądała na zaskoczoną, ale później jej wyraz twarzy nabrał podejrzliwości. No, jasne. Przecież nie mogło być za prosto. Podeszła bliżej, żeby przeczytać opartą o niego kartkę, którą w ostatniej chwili postanowił dodać Mito. W skrócie była na niej mowa o podziękowaniu za zgodę na zostawienie w Akademii psa, podpisane imieniem jego siostry - Emily. Podobno dyrka bardzo ją polubiła, więc pomysł był niezły. W dodatku zadziałał. Starsza pani chwyciła za łyżeczkę opartą o brzeg talerza.

***Tatsu***
Słysząc w głowie komentarz przyrodniej siostry, na moich ustach samoistnie pojawił się uśmiech.  Zawsze uwielbiałem jej komentarze.
Otworzyłem jedną z szuflad w mojej zastawionej różnorakimi roślinami doniczkowymi komodzie i po chwili szukania wygrzebałem z niej podłużne pudełko. W środku były dwie okrągłe brożki - srebrna w kształcie kosogłosa* i miedziana uformowana z korzeni rozłożystego dębu. Były "prezentem" od mojego ojca - jedna dla Will, druga moja. Jednak nigdy nie miałem okazji jej go dać. Teraz może się przydać.
Wróciłem do centrum dowodzenia - sory, Kira, już się przyjęło - żwawym krokiem. Gdy tam dotarłem Will i Ilied już tam były. Smoczyca z szerokim uśmiechem na twarzy tłumaczyła coś bratu i pozostałym, podczas gdy czarnowłosa odwróciła się w moją stornę.
-Pakuj się, kwiatowa wróżko! Wiemy gdzie jest wejście!- krzyknęła.
-Komu w drogę, temu czas!- dodał Luke.
-------------------------------------------------------------------------
No, to wio!
*- kto oglądał Igrzyska Śmierci, powinien załapać o jakiego ptaszka chodzi ;)  

wtorek, 17 lutego 2015

Szafka, załamka, głosy w głowie, czyli jeden wielki miszmasz

>>*Luke*<<
- Mogę o coś zapytać? - rzuciłem.
Wywód Celestii był długi, więc czułem wewnętrzną potrzebę zadania pytania. Tak po prostu cisnęło mi się na usta.
- Nie - odparła dziewczyna.
I na tym się skończyły moje wewnętrzne potrzeby.
Zrezygnowany włożyłem okulary. Tablet Celestii kojarzył mi się trochę z Five Nights at Freddy's. Horrorek słaby, ale teorie spiskowe jakże intrygujące.
Dziewczyna wcisnęła jakiś guzik i po środku pokoju pojawił się wielki hologram ukazujący wszystkie korytarze i przechadzające się nimi osoby.
- Niezły sposób unikania personelu - skomentowała Mistle.
- Normalnie jak Mapa Huncwotów - dodała Kira i wyciągnęła przed siebie rękę, udając że trzyma w niej różdżkę. - Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego!
Zaśmiałem się. Cała Kira. Nawiązanie z książki.

**Fier**
Dobra... Sądziłem, że jestem bardziej rozeznany z technologicznymi nowinkami, jednak Celestia wyciągając kolejny tablet udowodniła mi, że jest inaczej. Z reguły interesują mnie wszelkie nowości i zasypał bym dziewczynę gradem pytań, ale tym razem była to ostatnia rzecz na jaką miałem ochotę. Wcale nie miał wpływu na ten fakt wkurw Celestii. Sam byłem równocześnie zestresowany, sfrustrowany, wystraszony i jeszcze parę innych. Jeszcze trochę i moja psychika całkiem siądzie. W uspokojeniu wcale nie pomagała obecność Luka, a raczej obecność wszystkich. Najzwyczajniej w tej chwili chciałem pobyć sam, musiałem. Jak zwykle musiałem wygadać coś co powinno pozostać tajemnicą...
Cały czas próbowałem się uspokoić, ale za nic to mi nie wychodziło. Jeszcze Kira dostała głupawki. W końcu nie wytrzymałem i  zrobiłem najbardziej fazową rzecz jaką można było zrobić. Mianowicie zerwałem się i szybko zamknąłem się w szafie rzucając po drodze:
- Dajcie znać jak coś zacznie się dziać.

~~*Kira*~~
- Fier! Wynocha z mojej szafy! - krzyknęłam.
- Tam nie ma Narnii! - dodała YoYo.
- Nigdzie się stąd nie ruszam - odparł smok przez drzwi.
Luke zachichotał, więc posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Pomóż mi, a nie się śmiejesz! - rzuciłam.
Blondyn spojrzał na mnie zaskoczony, po czym przeniósł wzrok na szafę. Potem znów na mnie i na szafę. Walnęłam facepalma. Celestia z kolei waliła głową w ścianę. Matt wyglądał, jakby dopiero się obudził i kompletnie nie ogarniał co się wokół niego dzieje, a Yo kompletnie nie zwracała uwagi na otoczenie.
- A co on ci tam przeszkadza? - zapytał w końcu Luke.
- No to moja PRYWATNA szafa - odparłam. - Z PRYWATNYMI rzeczami. Nie kryjówka dla chorych psychicznie.
- Ach. To wiele zmienia - dodała YoYo. - Fier, powinieneś stamtąd wyjść.
- Nie sądzę! - usłyszeliśmy stłumiony przez drzwi głos chłopaka.
Westchnęłam i podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę i pociągnęłam. Szafa stanęła otworem i wyleciał z niej smok i przeturlał się kawałek po podłodze.
- Za co to było? - zapytał.
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny - odpowiedziałam, zamykając drzwi. - No. To już wszyscy ogarnięci?

**Fier**
- Nie- mruknąłem zajmując miejsce w jakimś koncie możliwie jak najdalej od reszty. Wziąłem MP3 i włączyłem sobie muzykę, ponownie próbując się odciąć od rzeczywistości. Jednak pozostałym nie przyszło na myśl "dajmy Fierowi święty spokój" i dalej próbowali zwrócić na siebie moją uwagę. Ostatecznie Celestia wetknęła im przed nos tablet ze zdaniem:,,Wyluzuj, nikomu nie powiem o twojej tajemnicy i weź się ogarnij, bo zginiesz zanim w ogóle cała sprawa się porządnie rozkręci". Spojrzałem na nią mrużąc oczy po czym odpisałem: "Nie dam rady jak nie dacie mi pobyć samemu". Jak tylko dziewczyna zabrała tablet by odczytać wiadomość, zamknąłem się pod kopułą ze zmaterializowanego cienia. Zaklęcie przystosowałem tak, że utrzyma się bez wpływania na nią i zniknie dopiero jak będę tego chciał.

~~Celestia~~
Kiedy Fier kulturalnie nas olał, przyłożyłam dłoń do czoła czując, że mam gorączkę. I miałam rację.
Chwila…
Czy ja też zkretynieję, jak będę za długo z nimi przebywać?!
Ja tego nie zniosę! Wolę popełnić seppuku!
Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. Kira ma ładny widok – tyle że wszystko przykrywa teraz śnieg, więc nie ma czego za bardzo podziwiać =.=
Poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na ekran – SMS od Shadowa.
,,Moja droga kiciu!’’
Ja go za to kiedyś normalnie zabiję…
,,Dawnośmy się nie widzieli~! Kiedy w końcu przyjdziesz do klubu, ludzie się stęsknili za strzelankami!”
Chyba raczej ty za łatwą sensacją.
,,A tak serio, ostatnio podejrzanie cicho jest w podziemiu. Chodzą plotki, że niby jakiś gość próbuje ,,zapolować” na osoby twojego pokroju. Wiesz, o co mi chodzi. To na razie tylko plotki, ale obawiam się, że okażą się prawdą.
Shadow”
Hmmm… Najwidoczniej komuś się zachciało podboju świata. Trzeba będzie się przyjrzeć tej sprawie bliżej.

~<<YoYo>>~
Podeszłam do czarnej kopuły. Kira chwiała mnie zatrzymać, ale była za wolna, wyciągnęłam rękę w stronę kopuły i.....zapukałam.
*Puk*,*Puk*
-Ale śmieszne, chociaż to cień to wydaje dźwięk i jest twardy, jednak w tej postaci nie jest podobny do żadnego materiału, który znam.
Obróciłam cię i ujrzałam najpiękniejszego grupowego facepalma w życiu.
Zacznę je kolekcjonować, nie wiem jeszcze jak, ale zacznę.
-No co? Was to nigdy nie ciekawiło?
Wszyscy jednomyślnie pokręcili głowami.
-Wyciągnąć go?- Zapytałam.
Kira przytaknęła. Zaczęłam pukać w kopułę najmocniej i najszybciej jak potrafiłam. Trwało to może z 10 min, chyba Fier wreszcie zrozumiał, że się nie poddam, bo sprawił, że otaczające go czarne jajko zniknęło. Odprowadziłam chłopaka grzecznie na miejsce i zanim zdążył cokolwiek zrobić wyjęłam linę z torebki.
-Luke, mógłbyś?- Grzecznie poprosiłam.
Od początku tego spotkania nie widziałam takiego szczęścia na twarzy naszego strusia pędziwiatra.
-Skąd...ty.....to....tam....jak?- Wydusiła wyraźnie zaskoczona Celestia.
-Przezorny zawsze ubezpieczony.-*Uśmiech nr.5*

**Fier**
- Dobra, zrozumiałem aluzję- powiedziałem jak tylko zobaczyłem linę. No, ale Luke i te jego przyspieszanie. Nie zdążyłem mrugnąć, a byłem związany.
- Zadowolony?- spytałem nieco sarkastycznie zasieczonego chłopaka.
- Tak.
Już dawno pozostałe emocje zastąpiło jedno wielkie niezadowolenie i chęć wybebeszania (tu chodzi wyłącznie o Luka), ale postanowiłem się skupić na mojej ulubionej rozrywce. Mianowicie: udawaniu ojca.
- Nie zapominaj, że sam się o to prosiłeś Fier- powiedziała Kira.
Zignorowałem jej wypowiedź i zapytałem ze stoickim spokojem lekko się przy tym uśmiechając.
- Rozwiążecie mnie dziewczęta?- na twarzach moich rozmówczyń pojawiło się jedno wielkie WTF!
- Najwyraźniej nie zrozumiałeś aluzji- odezwała się nadal podirytowana Celestia.
- Ależ zapewniam cię, iż pojąłem, że bardzo wam nie przypadły do gustu moje próby odizolowania się, za które szczerze was w tej chwili przepraszam.
- Człowieku coś ty jarał?- spytał Luke wyraźnie zastanawiając się czy nie uciekać wcześniej zamykając mnie w psychiatryku. Przestałem udawać.
- Kto jak kto, ale ty powinieneś zauważyć jak tu strasznie nudno. Sory, ale nawet Matt zasnął.- powiedziałem wskazując na chłopaka, który spał oparty o ścianę. Najwyraźniej musiał wyłączyć się dużo wcześniej.
- Człowiek inteligentny nigdy się nie nudzi, Fier- powiedziała Mistle.
- A ty myślisz, że po co udaję ojca?- rozciągnąłem się.
- Zaraz! Jak... ty...- Kira spojrzała na mnie zaskoczona.
- Głupia lina nie sprawi, że nie będę w stanie używać mocy.- odparłem chociaż sam nie miałem bladego pojęcia czyja moc mnie uwolniła. Do mnie na pewno nie należała.
- To moja sprawka- usłyszałem w głowie znajomy smoczy głos- Tak w ogóle jesteś idiotą synu i ja ci dam mnie przedrzeźniać!
- Hai, hai, dragon king sama!- odpowiedziałem mu myślą. Na głowie ojca w tym momencie pojawiła się pewnie charakterystyczna kropelka.
- Na serio ty...
- Wybacz, mam dobry humor i nawet ty mi go nie spierstalisz- powiedziałem z wyraźną wrogością i ignorując zaskoczenie smoka zwróciłem się do blondyna.
- Hej Luke chcesz zagrać w grę? Nazywa się "Wkurz Smoczego Króla".

~~Celestia~~
-Wolałabym, żebyście jednak tego nie robili. – powiedziałam, zamykając oczy i opierając głowę o ścianę. – Wolałabym nie mieć przerąbane u Króla Smoków. Nic nigdy z królami nie wiadomo. Taki Kaligula na przykład. Udawał proroka i zapowiadał klęskę głodu, po czym zamykał spichlerze. Albo Henryk Walezy, pierwszy elekcyjny król Polski, kiedy jeszcze przebywał we Francji, to zdarzało mu się palić katolickie książki w ciuchach kardynałów. A w końcu obaj byli tylko ludźmi. Wolałabym nie widzieć wkurzonego Króla Smoków.
Czułam wzrok innych ma sobie. No pięknie…
-Nie Luke, nie możesz.
-Hej, no weź!
-Nie.
Założyłam słuchawki i puściłam muzykę. Mam serdecznie dość całego towarzystwa. Puściłam pierwszą lepszą piosenkę i już nie reagowałam na żadne zaczepki. Mam nadzieję, że ta sprawa szybko się rozwiąże, bo nie mogę się doczekać, aż znowu będę sama.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Życie księcia smoków usłane różami to to nie jest.

~~Celestia~~
Roboty już ustawiły kamerki w rogach gabinetu dyrektorki, której aktualnie nie było w pomieszczeniu. Mito i Tatsu wsunęli ciasteczka na biurko dyrektorki. Wiem, że to był marny pomysł, lecz gdzieś wyszperałam, że Gertrude, jak i reszta personelu, jest maniaczką wszelkich wyrobów cukierniczych, więc szansa, że ,,Plan A” się uda cały czas rośnie. Miałam przy sobie czarną torbę. Mito spytał się o nią, lecz nie odpowiedziałam. Jej zawartość przyda się, kiedy już wrócimy do naszej ,,bazy’’. Chwilę później chłopaki szybko wyszli z pokoju i razem poszliśmy do pokoju Kiry, który stał się naszym małym centrum dowodzenia, bo sporo osób tam obecnie przebywa - Luke, który już nie śpi, YoYo, Mistle która dotrzymuje towarzystwa Kirze i sama właścicielka pokoju. Matt też tam był, żeby pilnować brata.
Ta ostatnia akcja z YoYo ciągle chodzi mi po głowie. Zresztą nic dziwnego. Zaczęło się od tego, że zdziwiłam się, kiedy zauważyłam, że mój pająk wszedł do pokoju YoYo, muszę chyba wymienić parę przewodów i matrycę, bo chyba Arachne pomyliła komendy. Szybko pobiegłam do pokoju wrzeszczącej teraz na cały regulator dziewczyny, wiedziałam, że ma arachnofobię. Weszłam do jej pokoju. Zdziwiłam się na widok drzew i całej reszty zieleni oraz rysunkami walającymi się wszędzie. Sama YoYo była otoczona dziwną barierą, przez którą nie mogłam przejść, a na całym ciele miała coś jakby tatuaże. Po chwili zjawiła się Kira, która zamknęła jakąś księgę. Byłam lekko zdziwiona.
-Są rzeczy, o których lepiej nie wiedzieć.-powiedziała do mnie.
I tak bym się nie spytała. Jeżeli YoYo będzie chciała mi o czymś powiedzieć, to to zrobi. Wychodzę z założenia, że nie warto naciskać na ludzi, jeżeli chcesz się czegokolwiek dowiedzieć.
Po chwili YoYo zemdlała, a bariera przestała zagradzać mi drogę. Podeszłam szybko do dziewczyny i sprawdziłam puls. Był równy. Sprawdziłam również oddech, nie było większych problemów.
-Tylko zemdlała, prawdopodobnie ze zmęczenia.
-Skąd wiesz?-spytała Kira.
-Kiedy byłam mała tata uczył mnie podstaw pierwszej pomocy, przynajmniej dopóki się nie okazało, że mam jakieś ,,dziwne” według niego umiejętności. Sporo się nauczyłam, a potem jeszcze więcej o tym czytałam i nawet zrobiłam licencję na ratownika.-odpowiedziałam.
-Przyda nam się jakaś osoba ratująca zdrowie innym.-powiedziała Kira-Wolimy nie wchodzić pielęgniarce w drogę. Podobno jest bardzo niebezpieczna dla naszego zdrowia, z tego co mówił Fier.
-Dobrze wiedzieć.-powiedziałam i wzięłam YoYo na ręce, po czym wyszłyśmy z Kirą z jej pokoju i przeniosłyśmy ją do pokoju jasnowłosej.

**Fier**
- I jak wam idzie?- spytałem wchodząc do pokoju Kiry.  Dziewczyny zrobiły wielkie oczy widząc mnie bez koszulki. Nie miałem jej  bo byłem gotowy by w każdej chwili wbić do "Komnaty Tajemnic". Koszulka  miała to do tego, że nie chciałem jej rozedrzeć gdybym potrzebował  skrzydeł w miejscu gdzie było by zbyt mało przestrzeni na zamianę w  smoka. W razie co w torbie miałem bluzę. Grunt to być gotowym na  wszystko.
- Na co ci to futro na plecach?- zapytał Luke.
- Bo matka natura tak chciała- pokazałem mu język.
-  Echem... Ustawiłam już kamery w pokoju dyrektorki, a chłopacy zastawili  przynętę i czekamy.- Celestia nie dopuściła do kłótni odpowiadając na  moje wcześniejsze pytanie.
- Em... Fier, możesz się ubrać?- spytała grzecznie nieco zmieszana Mistle. Wzruszyłem ramionami i spełniłem prośbę.
-  Nasze telepatki gdzie się czają?- zapytałem siadając obok Matta, który  najwyraźniej się trochę wyłączył, bo jak tylko mnie zobaczył szybko  zerknął na brata.
- Ilied i Will ukrywają się w pobliżu "pułapki".

~~Celesta~~
-Tak więc pozostaje nam tylko czekać. - powiedziałam i stanęłam pod ścianą.
Wyjęłam tableta, po czym posprawdzałam obraz z kamer wszystkich pająków. Prace nad mapą szły coraz lepiej i coraz więcej miejsc jest widać. Cieszy mnie to, bo później nie będę się gubić w tej wielkiej Akademii i będę wiedziała, gdzie co jest. No i jest jeszcze jedna sprawa.
Dzięki tej mapie będę znała wszystkie wyjścia z Akademii.
Nie to, że jest mi tu źle czy coś, tylko że potrzebuję czasem gdzieś wyjść niepostrzeżenie, żeby nie wzbudzać jakiejś sensacji.
Po chwili Fier usiadł obok mnie i spojrzał na mój sprzęt przez ramię.
-Ale ta mapa jest spoko. Dasz mi potem jeden egzemplarz? Miło byłoby poznać zakątki Akademii.

>>*Luke*<<
Po nocy spędzonej w Paryżu byłem z lekka zmęczony. Mimo to, opłacało się. Co prawda, po Kirze bardziej było widać wyczerpanie - była blada, przez co cienie pod jej oczami stały się bardziej widoczne. W każdym razie robiła co mogła, żeby zachowywać się normalnie.
Złapałem zdziwione spojrzenie Matta. Od jakiegoś czasu często się zamyślał. W sumie on zawsze się tak zachowywał, ale teraz, gdy znaleźliśmy się w AN, jego zachowanie wydawało mi się dziwniejsze.
Przeciągnąłem się.
- Właściwie to kiedy my zaczynamy tę akcję? - zapytałem.
Nikt jednak nie zwrócił na mnie uwagi. Westchnąłem zrezygnowany i zacząłem przysłuchiwać się rozmowie Fiera i Celestii.
- Mnie też załatwisz tę mapę? - zapytałem.

**Fier**
- Kto pierwszy ten lepszy, spadaj!- pokazałem Lukowi język.
- Chłopaki...
- Bardzo śmieszne. To ty nie dostaniesz mapy- blondyn dopadł do mnie przerywając tym samym Mistle.
- A właśnie, że ty- zaczęliśmy się siłować czołami ignorując pozostałych.
- Zobaczymy- Luke chciał przyspieszyć, ale wcześniej obwinąłem mu cień wokół nóg więc po prostu się przewrócił.
- Już się poddajesz?- zapytałem z szyderczym uśmiechem.
-  Ogarnijcie się debile!- ryknęła na nas Celestia. Wokół dziewczyny  wyczułem mrok. Spłoszony się cofnąłem, równocześnie w mojej głowie  pojawiła się myśl: "durna baba" i towarzysząca jej wściekłość. To  jeszcze bardziej zbiło mnie z tropu. Odruchowo spojrzałem na nadgarstek  wokół, którego, na szczęście nie obwijał się czarny smok. Oznaka najgorszego.
- To on się rządzi!- oburzył się Luke.
- Nie rządzę się!
- Zachowujesz się jak jakiś durny książę!
- NIE MASZ BLADEGO POJĘCIACH O KSIĄŻĘTACH!- wydarłem się na niego i wyszedłem trzaskając przy tym drzwiami.

~~Celestia~~
Czy otaczają mnie kretyni? Westchnęłam, uspokajając się na chwilę.
-Pójdę po niego i zrobię mu coś złego, aczkolwiek nietrwałego. Niech no ja tylko go dopadnę...-powiedziałam, zawiązałam włosy na karku, puszczając dwa pasemka luzem i wyszłam z pokoju.
Wyjęłam tableta i spojrzałam na obrazy z kamer Arachne. Fier szedł wzdłuż korytarza, waląc przy tym pięściami w ściany. Uśmiechnęłam się i poczułam, jak rośnie mi żyłka na czole. 
Schowałam tablet i poszłam w stronę, w którą skierował się Fier.
I rzeczywiście, pięć minut później go znalazłam. Właśnie miał walnąć po raz kolejny w ścianę, ale chwyciłam go za nadgarstek i przerzuciłam przez ramię.
-Nie wyżywaj się na tej biednej ścianie, skoro ci nic nie zrobiła.-powiedziałam, otrzepując niepotrzebnie ręce. Podałam mu rękę,żeby szybciej wstał.
Zaczął coś tam ryczeć i wyć, a kiedy skończył, po prostu zapytałam:
-A może po naszemu? Po smoczemu nie bardzo mówię.
Założył ręce na torsie i się naburmuszył zupełnie.
-Kurwa mać, jestem tym całym księciem smoków i wszyscy muszą się tego czepiać...-powiedział.
-A co mnie obchodzi,kim ty jesteś?!-krzyknęłam na niego, a Fier spojrzał zdziwiony na mnie.-Możesz sobie być tym całym pieprzonym księciem czy nawet cesarzem, ale jak mnie wkurzysz, to cię i tak zrzucę z dachu lub cokolwiek innego, niezbyt miłego, zrobię. Ludzi oceniam nie po tym,kim są, tylko po ich czynach.-powiedziałam i pociągnęłam go za rękaw, kierując się z powrotem do pokoju Kiry.-I spróbuj mi się wyrwać,a najpierw pozbawię cię przytomności, później zwiążę i zaciągnę cię tam, czy to jasne?
Już się nie próbował buntować czy coś i poszedł grzecznie za mną ze zwieszoną głową. Nadal trzymałam go za rękaw, żeby mieć pewność, że na pewno za mną idzie.
I idąc w ten sposób wróciliśmy znowu do naszej ,,bazy głównej".

>>*Luke*<<
Poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Kirę.
- Już? - zapytała.
Wziąłem głęboki oddech, starając się pozbyć złości.
- Już - odparłem.
Szatynka uśmiechnęła się i znów zajęła miejsce obok Mistle. Westchnąłem. Usiadłem na dużej poduszce pod ścianą i zacząłem przypatrywać się, jak Matt bawi się kulkami z metalu.
- Nudno mi...
- Nikt nie każe ci tu siedzieć - mruknęła brunetka.
Pomyślałem o wściekłej Celestii, ciągnącej mnie tu z powrotem za ucho. Chyba jednak wolałem zostać...
Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich wyżej wymieniona, ciągnąc za nadgarstek wściekłego smoka. Zachichotałem. Wrócił mi dobry humor.
- Ojoju, nasz smoczek się fochnął - stwierdziłem z uśmiechem.
- Luke! - zawołała Kira ostrzegawczym tonem.
- No dobrze, już nie będę - odparłem, unosząc w górę ręce.
Dostrzegłem na twarzy Matta wyraz ulgi i nie zwracałem na niego więcej uwagi.

~~Celestia~~
-Tylko byś spróbował zacząć nową kłótnię, a spotkałaby cię coś bardzo bolesnego...-powiedziałam i uśmiechnęłam się, mrużąc przy tym oczy.
-Dobra...-odpowiedział.-Już nie będę.
-No ja myślę. Ktoś jeszcze ma jakieś obiekcje?
Nikt się nie zgłosił.
-I bardzo dobrze. A teraz możemy spokojnie posiedzieć i poczekać na Ilied i Will?
Wszyscy kiwnęli głową. Chyba nie chcą mnie denerwować bardziej niż to ustawa przewiduje. I bardzo dobrze.
Usiadłam z powrotem pod ścianą i powiedziałam:
-Wszyscy dostaniecie mapę, chyba że mnie czymś wkurzycie, więc lepiej bądźcie grzeczni. A teraz...
Sięgnęłam do mojej torby i wyjęłam coś jakby powiększony tablet. Położyłam go na ziemi, a później podałam każdej osobie w pokoju okulary.
-Dzięki temu będziecie widzieć to,co pokarze się na tym urządzeniu w trójwymiarze.-wskazałam na mój gadżet.-Zobaczymy, czy na pewno nikogo nie ma na korytarzach. Dzięki temu łatwiej będzie się nam poruszać po AN. Ale musimy najpierw zaczekać na dziewczyny.-zakończyłam mój, jakże długi, wywód i zamknęłam oczy. Niech oni mnie o nic nie pytają, proszę...

niedziela, 15 lutego 2015

Gala z okazji 10k wyświetleń!

Luke: Witam wszystkich na naszej niesamowitej Gali z okazji 10 000 wyświetleń! *wyszczerz* Będę ją dla państwa prowadził, razem z moim pomocnikiem...
Mito: Siemanko. Tu Mito. Jak zawsze do pomocy. Pomocna druga dłoń jak chce to każdy nazywać.
Luke: Cieszę się, że zdajesz sobie sprawę, że to ja jestem ten ważniejszy! *klepie Mita po głowie*
Mito: To nie takie straszne jak się wydaje. Jak dla mnie. Choć wolał bym być pierwszy to mam to daleko gdzieś. Nie wyspałem się. To na pewno dla tego. No dobra co dalej?
Luke: Dalej wręczamy nagrody!
Mito: No to zacznijmy od smakowitej nagrody. ,,Dla największej miłośniczki czekolady". Poproszę bębny. *puszcza oczko*
Luke: I nagroda ta idzie do... *pełna napięcia cisza*
Mito: Wielkie brawa dla naszej znakomitej Kiry. No może przesadziłem z tym ,,znakomitej".  *śmieje się*
Kira: *Wchodzi na scenę i rzuca Mitowi mordercze spojrzenie* Dzięki *Ilied przynosi statuetkę złotej czekolady* Szkoda, że to nie jest prawdziwe...
Luke: Dobrze! Czas na kolejną nagrodę! *znika, a razem z nim Kira, po sekundzie pojawia się z powrotem*
Mito: Zastanów my się co chcecie usłyszeń. Eee... tam. Drugą nagrodą jest ,,Dla najseksowniejszej postaci męskiej". Wielkie brawa dla...
Luke: No jasne że dla mnie! *szczerzy się*
Mito: No chyba cię pogięło. Ta nagroda jest przypisana mi! *mówi wprost *
Luke: Jasne że nie! *pokazuje język* Nie znasz się! To ja tu jestem ten ważniejszy!
Mito: Ciekawe, z której strony. Co? * pokazuje środkowy palec*
Kira: *wchodzi na scenę* I nagrodę najseksowniejszej postaci męskiej otrzymuje Matt! Gratulacje!
Luke: C-co? Że niby jak to?! Co ty tu w ogóle robisz?
Mito: C... co? Ja tą nagrodę miałem dostać. To jakaś pomyłka *oznajmia z pogardą*
Luke: Ty? A co ze mną?!
Matt: *wchodzi na scenę i odbiera statuetkę od Ilied* Przeżyjecie. Wierzę w was. *schodzi*
Mito: Matt policzę się z tobą po gali. Lepiej uważaj na siebie. * pokazuje mu język* Teraz czas na nagrodę ,, Najbardziej nie ogarniętą postać". Poproszę o wielkie wiwaty dla...
Luke: YoYo! Wielkie brawa!
YoYo: *uśmiechając się wchodzi po schodach i oczywiście gleba, wstaje i pokonuje schody* To dla mnie zaszczyt, z tego miejsca chciałabym podziękować bardzo...
Mito: No dobrze idźmy dalej. Następną nagrodą jest... ,, Pan i Pani poważna'' Szczerze mówiąc zabawne jest to *śmieje się jak wariat*  Luke jak myślisz kto ją dostanie?
Luke: Popatrzmy... *wyciąga notatki* Nagroda ta idzie do... Mistle i Mita!
Mito: Miło mi. Co uważasz o tym Mistle? Zabawne * śmieje się i przytula Mistle, która wchodzi na scenę*
Mistle: Pan poważny uważa to za zabawne? Cóż za ironia...
Mito: Takiego mnie kochasz. *oznajmia poruszając lewą brwią*
Luke: Wybaczcie, że przerywam wam tę romantyczną scenę... *znika, a razem z nim Mistle, po czym znów się pojawia* Ale musimy przejść dalej. Czas nas goni.
Mito: Coś ty taki marudny? Miałem zamiar jeszcze coś powiedzieć. No cóż, idźmy dalej. Następną kategorią jest ,, Najbardziej podjadana postać". Nie wiem czy dobrze myślę, ale chyba wiem o kogo chodzi.
Luke: Dajesz.
Mito: Przywitajmy wielkimi oklaskami Tatsu.
Tatsu: *wchodzi powłócząc nogami* Jaki mnie zaszczyt kopnął =.=
Luke: Tak, tak, tak, dokładnie, ale mamy napięty plan, więc musimy przejść dalej! Następna nagroda jest dla "Najbardziej zboczonej postaci"!
Mito: Nie mam pojęcia o kogo może w tej kategorii chodzić. Luke dla kogo ta nagroda idzie?
Luke: *przełyka ślinę* Jest to... Stokrotka! *chowa się za Mita*
Mito: *podskakuje przestraszony* Matko ratunku!
Luke: Mamę wołasz? Co za dzieciak...
Mito: Wariat z ciebie jest. Kto się chowa za prowadzącym? To jest kpina. *pokazuje język*
Luke: Powiedział maminsynek.
Mito: Nie jestem. Ej... a może ty jesteś? No dobra przechodzimy dalej. Następną kategorią jest ,,Dla osoby z najdziwniejszymi pomysłami ". Jest nią...
Luke: Will!
Will: Ja dziwne pomysły?! JA?! A które inteligentne przebrało Tatsu za dziewczynę?! *Mito uśmiecha się jak fachowy idiota i każe ją wyprowadzić z sali*
Mito: Dzięki Will za znakomitą przemowę. Niestety goni nas czas. ,, Dla największych wrogów". Są nimi... Luke może ty to powiesz?
Luke: Ale dlaczego ja?
Mito: Dlatego, że tak chcę. *zaczyna się zginać ze śmiechu* No dobra. Ja to powiem. Nagroda idzie dla Luke i Fiera.
Luke: *nadyma policzki* Wielkie dzięki. Fier, możesz sobie ją zatrzymać.
Fier: Jakoś specjalnie mi nie zależy.
Mito: Luke powinieneś być dumny z tego powodu. No dobra. Idźmy dalej. Jak w tym hicie dla dzieciaków. Następną nagrodą jest ,, Dla Leonarda da Vinci w wersji AN". To może być być ciekawe. Poprosimy o oklaski dla...
Luke: Celestii! To było chyba oczywiste...
Celestia: Ja nie mam teraz czasu na odbieranie tych pieprzonych nagród! Później mi podacie, bo żaden z was nie potrafi obsłużyć kamery na tyle dobrze, żeby nie wybuchła!
Mito: ,,Dla najmłodszej postaci" nagroda wędruje do...
Luke: Ilied!
Ilied: *daje Lukowi nagrodę by zaraz ją zabrać z powrotem*
Mito: Było nam bardzo miło. Niestety musimy już kończyć.
Luke: Dokładnie. Czas nas goni.
Mito: Miejmy nadzieje, że spotkamy się na następnej gali.* macha do kamery*
Luke: Dokładnie. Liczymy na to, że dobrze się bawiliście. Do zobaczenia! *macha*

Zabujałem się w lasce, która mnie ochrzaniła. O ironio -.-

**Fier**
Patrzyłem przez okno w połowie leżąc na parapecie i w połowie siedząc na moim "łóżku", które położyłem obok. Ilied spała, dlatego w końcu mogłem w spokoju pomyśleć. Co prawda wcześniej już ją oduczyłem siedzenia mi ciągle w głowie. Pominę już fakt, że przez to znam na pamięć "Bogurodzicę". Najważniejsze jest to, że smoczyca już non stop nie czyta moich myśli. Tym bardziej, że są rzeczy którymi wolał bym z nikim się nie dzielić. Chociaż z drugiej strony dzięki niej wiem, że Mistle, Mito, Kira i Luke są na randkach. Są Walentynki, nie dziwie się im, a nawet trochę zazdroszczę. Mogą sobie powiedzieć wszystko, też bym chciał mieć taką osobę. Jednak odkąd to ~~bardzo nieładne smocze przekleństwo~~ królewskie bydle zwane moim ojcem zahibernowało zbyt wiele rzeczy, które chciałbym z kimś skonsultować, muszę ukrywać. Powinienem sobie znaleźć dziewczynę. No bo Ilied jest jeszcze mała i wiele rzecz nie rozumie, a do ojca mam mieszane uczucia. Co prawda zabawne są miny ludzi, kiedy zachowujemy się identycznie, a zdarza się to nam stosunkowo często. Tak właściwie to dziwię się Sárkányokowi. Wśród smoków normalne jest częste zmienianie partnerek, a on mimo faktu, że mama zmarła dawno temu, nadal nie dopuszcza do siebie myśli, że mógłby mieć inną kobietę. W sumie to i ja się kiedyś zabujałem. O ironio, w lasce, od której na dzień dobry dostałem ochrzan. (Momentami zastanawiam się, czy przypadkiem nie jestem masochistą -.-) Zdarzyło się to wtedy gdy dochodziłem do siebie u Smoczych Strażników (taka organizacja, raczej się domyślacie od czego) po tym jak mnie wyciągnęli z jakiegoś laboratorium badawczego (bry...). Dziewczyna była młodszą siostrą jednego ze strażników. Ostro mnie zrypała, głównie tyrając za fakt, że chciano mnie tam pokroić, a ja dość szybko przestałem stawiać opór. Później nawet się nieźle z nią dogadywałem, mimo, że dosyć często mnie tyrała. (Chyba jednak jestem masochistą -,-) Ale to głównie dzięki niej tak strasznie nie załamałem. Zaraz po tym jak mnie wypuszczono straciłem z nią kontakt i tyle dziewczynę widziałem. Nawet nie bardzo pamiętam jak miała na imię, ale za to pamiętam tego kawaii buraczka, którego raz spaliła. To było epickie. W odwecie nazwała mnie "kawaii śliwką", ale to nie zbyt mnie ruszyło. Ech... Było, minęło. Nie mam z nią już kontaktu, a nie jestem żadnym średniowiecznym rycerzem, żeby jarać się rękawiczką dziewczyny która jest pewnie z kimś innym.


sobota, 14 lutego 2015

Katedra Marii Panny w Paryżu - Victor Hugo

>>*Luke*<<
- Kira! - zawołałem i Przyspieszyłem. Pojawiłem się tuż obok szatynki. - Gdzie byłaś przez cały dzień?
Dziewczyna podskoczyła zaskoczona i spojrzała na mnie rozbawiona.
- Mistle i Mito poszli na randkę! - powiedziała entuzjastycznie. - Wiesz jaki on potrafi być słodki?
No tym to mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Mito? Słodki?
- Masz na myśli...
- Mita! - rzuciła.
W miarę jak zacząłem pojmować co Kira właśnie powiedziała, zrozumiałem pewną bardzo ważną sprawę. Oni poszli na randkę. A dzisiaj były Walentynki.
Cholera.
Myśl, Wright, myśl!

~*~Kira~*~
Spojrzałam rozbawiona na Luke'a, który całkiem się zamyślił. Wyglądał, jakby własnie zastanawiał się nad szyfrem enigmy. Patrzyłam tak na niego przez chwilę, dopóki mnie to nie znudziło. Wtedy pstryknęłam mu przed twarzą.
- Tak? - zapytał.
- Nad czym tak myślisz? - odparłam.
- Nad... - zawahał się - niczym.
- Niczym?
- Niczym.
Skinęłam głową. Dlaczego nikt mi nic nie mówi? To denerwujące. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę mojego pokoju.
- Hej! Gdzie idziesz? - zapytał chłopak, pojawiając się obok mnie.
Wzdrygnęłam się. Nigdy nie byłam w stanie się do tego przyzwyczaić.
- Przestań się tak pojawiać! - zawołałam, lekko zirytowana.
- Sorry! - rzucił i podniósł ręce w obronnym geście.
Westchnęłam. To nie był zbyt przyjemny dzień, a ja byłam już zmęczona.
- Pójdę już spać - mruknęłam.
Był już wieczór. Na dworze było ciemno, świecił tylko księżyc.

>>*Luke*<<
- Poczekaj! - zawołałem i złapałem ją za rękę.
Zanim Kira zdążyła zareagować, Przyspieszyłem. Dziewczyna nie wiedziała, że zanim do niej podbiegłem, odwiedziłem jeszcze gabinet dyrektorki i załatwiłem stamtąd teleporter. Podróż pieszo mogłaby mnie bardzo zmęczyć, a nie o to chodziło.
Wcisnąłem guzik i przeniosłem nas do Paryża. Pozwoliłem, by czas znów płynął normalnie i obserwowałem reakcję Kiry.
Dziewczyna zamarła w połowie kroku i powoli odwróciła się w moją stronę. Spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczami.
- Czy my naprawdę jesteśmy pod wieżą Eiffela? - zapytała powoli.
- No a jak! - odparłem. - Mówiłaś że byłaś tu kiedyś i było pięknie, prawda? Pomyślałem, że możemy tu przyjść, skoro są Walentynki...
Kira najpierw patrzyła na mnie z niedowierzaniem, a potem mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłem gest.
- Cieszysz się? - zapytałem.
- Jeszcze jak! - powiedziała i odsunęła się ode mnie.
Posłałem jej łobuzerki uśmiech i splotłem nasze palce.
- Więc chodźmy!

~~*Kira*~~
Chłopak pociągnął mnie i ruszyliśmy przed siebie. Szliśmy Polami Elizejskimi, w stronę Wieży Eiffela. Widziałam, że Luke'a nigdy tu nie był. Gdy byłam mała jeździłam tu z rodzicami co roku i doskonale znałam drogę do większości zabytków. Mimo to, pozwoliłam mu prowadzić. Rozmawialiśmy po drodze.
***
Wychyliłam się przez barierkę.
- Naprawdę? Tyle razy byłaś we Francji, a nigdy nie weszłaś na Wieżę Eiffela? - zapytał Luke, przyglądając mi się.
- Nigdy. Nie mieliśmy czasu stać w kolejkach - odparłam. - Ale tu ładnie...
Wieża chwiała się na wietrze, co lekko mnie niepokoiło, ale wiedziałam, że to jest normalne. Niemniej jednak, nie przepadałam za tym.
- Gdzie idziemy teraz? - zapytał chłopak, opierając się o barierkę obok mnie.
- Nie wiem... Co powiesz na Notre Dame? - zapytałam, przyglądając się odbiciom gwiazd w Sekwanie.
- Chcesz sobie przypomnieć "Katedrę Marii Panny w Paryżu" Victora Hugo? - zapytał z uśmiechem.
- Wiesz, że to jest zupełnie inne niż Disney'owska wersja, prawda? - odparłam.
- Mówiłaś - w przeciwieństwie do Luke'a, lubiłam czytać. Co prawda, Victor Hugo nie był moim ulubionym autorem, ale czytałam to na pewien konkurs.

>>*Luke*<<
Odwiedziliśmy jeszcze Notre Dame. Następnie Polami Elizejskimi doszliśmy do Łuku Tryumfalnego, wokół którego rondo było dla mnie niepojęte, oraz Łuku Młodzieży. Przeszliśmy obok Pałacu Inwalidów, który znajdował się kawałek dalej. Podziwialiśmy ogrody, chociaż równie ciekawe było grafitti w kształcie szkieletów, którym kratki ściekowe tworzyły żebra. Kira pamiętała bardzo wiele, dzięki czemu nie potrzebowaliśmy mapy ani przewodnika.
W końcu zatrzymaliśmy się w jednej z niewielu otwartych jeszcze kafejek. Dochodziła północ, a my świetnie się bawiliśmy. Ulice całkowicie już opustoszały.
Zajęliśmy stolik i Kira poszła zamówić nam coś do picia. To ona znała francuski.
- ... s'il vous plaît - usłyszałem zakończenie jej wypowiedzi.
Musiałem przyznać, że jej głos brzmiał całkiem ładnie po francusku.
- Proszę.
Kira postawiła przede mną kubek z gorącą czekoladą, taki sam, jak przed sobą. Uśmiechnąłem się. Jak mogłem oczekiwać, że zamówi coś innego?
Upiłem łyk i spojrzałem na nią. Patrzyła za okno. Byłem ciekaw o czym myślała.
Nagle wpadłem na pomysł.
- Kira - szepnąłem.
- Co? - odszepnęła dziewczyna.
- Nachyl się.
- Po co? - zapytała cicho.
- Zaraz się dowiesz - ponagliłem ją.
Szatynka pochyliła się nad stołem. Zrobiłem to samo. Nasze twarze były bardzo blisko siebie.
- Więc? - zapytała.
Uśmiechnąłem się do niej łobuzersko i pocałowałem ją.

Walentynki xD

~*~*~*~ Mito ~*~*~*~
Czy ja jestem jakiś głupi? Co ze mną jest nie tak? Mógłby mi ktoś obciąć język? Proszę?
Mówiąc jutro nie przypuszczałem, że na świecie w tym czasie jest 14 lutego. Tak, dzień zakochanych. Inaczej można to nazwać ckliwymi walentynkami. Nie wiem czemu, ale przy tej nazwie aż mnie ciarki przechodzą. Ech... Głowa mnie boli z powodu tych głupich przemyśleń. Czy każdy ma tak jak ja? Tatsu uznał, że to normalne w tej sytuacji. Ale co on tam wie?  To dla mnie koszmar. Nigdy nie byłem romantykiem. Nie wiem nawet, co to znaczy. Ciul z tym. Przynajmniej się staram, jak mogę. Nie poradzę nic na to, że może mi to nie wyjść.
W pewnym momencie Tatsu przerwał moje rozmyślenia durnym pytaniem:- Co ubierasz na randkę? No bo wiesz.- złapał się za kark.- Nie pozwolę ci pójść w dresie.
Zacząłem się śmiać
- Doprawdy uważasz, że mógłbym być aż takim kretynem i ubrać coś takiego?- Uniosłem prawą brew.
- Po tobie można się wszystkiego spodziewać. Więc, tak. Tak uważam.
- Masz stuprocentową rację- przyznałem. Niestety, nie miałem szansy na zwycięstwo w tej walce. Od dłuższego czasu miałem uszykowaną właśnie czarną bluzę z dżinsami. No, cóż. Czasem trzeba zmienić swoje upodobania.- A ty w co byś się ubrał?
Tatsu wyciągnął zza pleców czarny garnitur. Pięknie...
- Nie ma mowy abym ubrał się jak sztywniak.- zaprotestowałem.
- O tak, założysz to. Nie wiesz nawet ile się napracowałem aby mierzyć cię jak spałeś wczoraj. A tak pro po mógłbyś wcześniej chodzić spać. Grałeś w te głupie gry do czwartej nad ranem.- powiedział z wyrzutem.
- E tam. Chodzę jeszcze później spać. Więc muszę ci przyznać szacunek, bo zapewne siedziałeś u mnie szafie. Tak poza tym - wyprałeś mi ciuchy? Bo wiesz, zbierałem się do tej czynności jakiś tydzień.
- Nie wyprałem ci twoich ciuchów. Zamiast tego wyrzuciłem twoje ciuchy do kosza. Licz się z tym, że pewnie ich nie odzyskasz.
Myślałem, że zaraz zabije tego gościa.
- Spokojnie, ty nasz bipolarny.- Tatsu zaczął się śmiać. Zrobiłem skwaszoną minę. Jak ja tego przezwiska nie cierpiałem. W domu często tak nazywała mnie moja siostra. Szczerze, nie rozumiem czemu mnie tak nazywali. A raczej nazywają. Przecież ja nie mam dwóch biegunów charakteru.
- Dawaj to ohydne wdzianko. Lepszego stroju nie mogłeś wybrać?
- Czekaj, mam jeszcze mundur wojskowy. Chcesz?- zapytał.
- Raczej nie. Wolę już garnitur.

~~*Mistle*~~
Gdy wieczorem wyszłam z pokoju Kiry, nie spodziewałam się, że zobaczę ją u siebie rano. Mimo to, chwilę po tym, gdy wstałam usłyszałam pukanie do drzwi. Widok szatynki trochę mnie zaskoczył.
- Mistle! - zawołała na dzień dobry. - Masz ochotę pojechać ze mną, Yo i Lukiem do księgarni?
- Wybacz, ale nie mogę - odparłam zgodnie z prawdą.
- Czemu? - zapytała lekko zawiedziona, a jednocześnie zaciekawiona. - Jakie masz plany?
- Yyy... - zawahałam się.
Szatynka zmrużyła oczy.
- Mistle... - zaczęła.
Wytrzymałam spojrzenie jej błękitnych oczu. Szatynka przyjęła więc inną technikę. Zanim się zorientowałam przytuliła mnie mocno.
- Nie puszczę cię, dopóki mi nie powiesz - zagroziła.
- Kira...
- Mistle...
Westchnęłam. Wiedziałam, że Kira potrafi być uparta. Zwłaszcza, że potrafiła wyczuć, gdy szykowałam się do czegoś ważnego.
- Wchodź - mruknęłam.
Zanim się zorientowałam szatynka siedziała na moim łóżku i poklepywała miejsce obok niej. Przez sekundę rozważałam ucieczkę, ale Kira miała Luke'a po swojej stronie. Ze zrezygnowaniem usiadłam obok niej i opowiedziałam co się stało.
***
- Nie mogę w to uwierzyć! - pisnęła szatynka. - To takie słodkie~!
- Niezmiernie - odparłam. - Więc pozwolisz mi się teraz ubrać?
- Tobie? Jasne, że nie! Poczekaj, zaraz pójdę po Yo i cię cudnie wystroimy! - zawołała, po czym wybiegła z pokoju.
O, nie. To będzie złe.
Pewnie nam to trochę zajmie.
Załamana, padłam na łóżku i po prostu czekałam.
***
- Wyglądasz pięknie - oznajmiła YoYo.
- Cudnie - dodała Kira.
Powątpiewałam. Sukienka w morskim kolorze, sięgająca do kolan była prosta, ale leżała na mnie całkiem dobrze. Mimo to...
- Ten makijaż ci pasuje - dodała YoYo.
Używając swoich artystycznych zdolności, pomalowała mnie całkiem ładnie.
***
Gdy tylko rozległo się pukanie do drzwi, Kira natychmiast mnie z niego wypchnęła. Dosłownie wpadłam na Mita, czekającego przed drzwiami.
- Wybacz - mruknęłam, czując jak pieką mnie policzki.
- Nic nie szkodzi - odparł. Wydał mi się dziwnie zdenerwowany.
Założyłam na ucho kosmyk włosów, który wypadł z koka. Miałam dziwne wrażenie, że Kira i YoYo bawiły się świetnie, robiąc ze mnie modelkę. Chyba uratowałam je od nudy.
- Mistle, zamknij oczy i wyobraź sobie coś, przez co jesteś szczęśliwa - powiedział. - A ja w tym czasie założę ci opaskę na oczy...

~*~*~*~  Mito ~*~*~*~
Co chwilę musiałem uspokajać Mistle, że nic jej się nie stanie. Te pytania: Gdzie idziemy? Czemu zasłoniłeś mi oczy? itp. mnie rozbawiały. Takiej bezbronnej nigdy jej nie widziałem. No, może raz, kiedy była przestraszona i robiła mi sztuczne oddychanie. 
- Spokojnie, jesteśmy blisko.- powiedziałem.
- Czemu słyszę morze? Co ty kombinujesz? Chcesz mnie gdzieś utopić?
Jakie morze? Ledwo dałem radę powstrzymać się przez parsknięciem. 
- Zaufaj mi.
-Ok. Nic już nie mówię.- burknęła dziewczyna.
Kierowałem nas drewnianą ścieżką aż ujrzałem polanę oświetloną białymi lampami, które leżały porozrzucane dookoła koca piknikowego z naszą kolacją. Dalej znajdowało się mini głuche kino (przynajmniej uważam, że tak się to nazywa) zrobione z prześcieradła, które było przyczepione do dwóch drzew. Wystarczyło tylko nacisnąć guzik na pilocie, który mam w kieszeni spodni i leciałby czarno biały film. 
- Gotowa?- zapytałem.
- Ściągaj mi tą opaskę bo inaczej ja sama ją ściągnę.- warknęła Mistle. Zaśmiałem się wprost do jej ucha, ściągając z jej twarzy opaskę.- Nie śmiej się, bo...- urwała.
- Mieliśmy pójść do restauracji, niestety wszystkich knajpach stoliki były pozajmowane i nie było szans abyśmy się do jakiejkolwiek dostali. Wiem, że nie jest doskonale, ale...- nie dokończyłem, ponieważ Mistle przyłożyła mi palec do ust, żebym nie mówił nic więcej.

~~*Mistle*~~
- Jest pięknie - uspokoiłam Mita.
- Myślisz? - zapytał.
- Myślę - odparłam.
Usiedliśmy na kocu i poczęstowaliśmy się jedzeniem. Rozmawialiśmy przez chwilę. Potem brunet włączył film i zaczęliśmy oglądać. Mito coraz bardziej się do mnie zbliżał.
- Co robisz? - zapytałam rozbawiona.
- Nie wygodnie mi - odparł chłopak.
Wróciliśmy do oglądania filmu. Już po chwili poczułam głowę Mita na moich kolanach. Spojrzałam na niego zaskoczona. Nasze spojrzenia się spotkały.
- Teraz jest mi wygodnie - powiedział z szerokim uśmiechem.
Wzniosłam oczy do nieba. Mito potrafił być niemożliwy.
***
Wracaliśmy do Akademii na piechotę. Po drodze rozmawialiśmy.
- Hej, Mistle, muszę ci coś powiedzieć - powiedział.
- Hm? - odparłam.
Chłopak nachylił się do mnie. Najpierw pomyślałam, że może chce mi coś powiedzieć na ucho, ale się pomyliłam. Mito mnie pocałował. Zaskoczył mnie, ale odpowiedziałam mu tym samym.

_______________________
Wyjaśnienie:
Bipolarny - to znaczy, że ktoś ma dwa oblicza. Tzn. np. raz jest dobry i miły, a w następnej sekundzie jest oschły i wredny. To tak jakby miał dwie osobowości.

niedziela, 8 lutego 2015

Bo jesteś szczęściarą

~*~Kira~*~
Obudziłam się i otworzyłam oczy. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero po kilku sekundach uświadomiłam sobie, że leżę na moim łóżku, obok YoYo i nie pamiętam jak się tu znalazłam. Podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Dzień dobry - usłyszałam.
Odwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam Luke'a siedzącego na poduszce po drugiej stronie pokoju.
- Dzień dobry - odparłam cicho, aby nie obudzić Yo. - Kiedy wstałeś?
- Zaraz po tym jak zasnęłaś. Wyspałem się już dosyć. Jak się czujesz?
Jak się czułam? Dziwnie, gdyż taka troska ze strony Luke'a nie była niczym normalnym.
- Normalnie - odparłam ostrożnie.
Wstałam z łóżka i zorientowałam się, że spałam w ubraniach. Podeszłam do szafy i zaczełam szukac w niej nowych ciuchów.
- Co robisz? - zapytał chłopak.
- Mam zamiar się w coś przebrać - odparłam. - I wziąć prysznic. Masz zamiar cały czas siedzieć w moim pokoju?
- Tak.
Prawie odetchnęłam z ulgą. Luke znów zachowywał się jak Luke.
Zignorowałam zaczepkę i weszłam do łazienki ze świeżymi ubraniami.
- To popilnuj Yo - rzuciłam z uśmiechem i zamknęłam drzwi na klucz.

~<<YoYo>>~
Śniłam, byłam tego pewna, nie trudno było się nie zorientować. Czasem miewam "świadome sny", a czasem nic mi się nie śni, lecz od kiedy powiesiłam nad moim łóżkiem łapacz snów (co było około 10 lat temu) nie przyśnił mi się żaden koszmar. Tak czy siak, mogłam zmieniać i kontrolować ten sen, ale po prostu nie chciałam, może moja podświadomość przekaże mi coś ciekawego. We śnie nie miałam czerwonych włosów, ani pasemek, były całkiem błękitne. Prawie wszystkie tatuaże zniknęły, zostały tylko te, które posiadam od dziecka, czyli oczy po  wewnętrznej stronie dłoni oraz pióro za lewym uchem. Każdy z nich miał swoje znaczenie, oczy były symbolem mojej rodziny, a pióro moim własnym, który wybrałam, można go nazwać wizytówką lub znakiem rozpoznawczym. W dodatku we śnie byłam pół naga i miałam rogi. Chodziłam przez las, a po chwili już biegłam, nie jakbym uciekała, tylko jakbym coś zobaczyła. W rzeczywistości las był tak gęsty, że nie widziałam nic oprócz kolejnych drzew. Las był bardzo podobny do tego, który otacza Akademię, a mianowicie słyszałam zwierzęta, dużo zwierząt oraz czułam, że jest w nim coś bardzo magicznego, ale nie wiedziałam co. Zatrzymałam się, gdy moim oczom ukazał się wodospad i zbiornik wodny o promieniu około 8 metrów. Wszędzie na około latały ptaki, a przy brzegu wodę pił mały jelonek. Już miałam wejść do wody i popływać, gdy ktoś złapał mnie za rękę.
- Nie! - Usłyszałam dziwnie znajomy męski głos i stanęłam jak sparaliżowana.
- Kto.....Jak.....? - Wyjąkałam.
- Przecież mnie znasz, możesz mi zaufać. - Poczułam jego oddech przy moim uchu. - W końcu ja jedyny znam twoje prawdziwe imię. - Wyszeptał.

W tym momencie wybudziłam się, usiadłam i zobaczyłam, że nie jestem sama. Ktoś się we mnie mocno wpatrywał. Odruchowo zakryłam rękoma klatkę piersiową.
Wait, przecież to był sen, w rzeczywistości nie jestem pół naga i już na pewno nie chodzę tak po lesie.
Ręce położyłam na łóżku.
- Przed chwilą zniknęły ci te czerwone pasemka. - Powiedział Luke. - To dobrze, czy źle?
- Dobrze, dobrze. - Odparłam i przypomniałam sobie jak się tu znalazłam. - Czemu te przeklęte roboty muszą wyglądać jak wielkie pająki?
- Hahahaha! - Zaśmiał się chłopak. - Ty to serio poważnie się ich boisz. Haha!
Zaczęłam rzucać w chłopaka poduszkami, żeby się nie śmiał.
- Dobra, dobra już. - Powiedział i zmienił temat. -  Fajne masz tatuaże, szczególnie te na dłoniach, nigdy jeszcze takich nie widziałem.
- Dzięki, chyba.
Podeszła do nas Kira.
Skąd się tu wzięła? Musiałam jej nie zauważyć przez incydent z poduszkami.
- Czy ktoś mi wyjaśni, czemu ta poduszka - Uniosła rękę ze zdobyczą w górę - trafiła mnie w głowę?

>>*Luke*<<
- Bo jesteś szczęściarą - odparłem i wstałem.
Podszedłem do Kiry i uwiesiłem się na niej. Dziewczyna przewróciła oczami i spojrzała na YoYo.
- Weź mi pomóż... - poprosiła.
- Ale to prawda z tym szczęściem - odparła dziewczyna, po czym wstała i także do nas podeszła.
- Co ty... - zacząłem, ale nie dokończyłem, bo YoYo dźgnęła mnie między żebra. - Ej!
Odskoczyłem od chichoczących przyjaciółek. Jak one tak mogły?!
- Wiecie na co teraz pora? - zapytałem z uśmiechem.
- Nie?
- Na śniadanie!
***
- Dobra, jakiś plan na dzisiejszy dzień? - zapytałem, gdy usiedliśmy przy stole.
- Nic konkretnego - odparła szatynka. - Yo?
- Nie wiem... Nic nie planowałam.
- Więc tak po prostu się lenimy? - powiedziałem z łobuzerskim uśmiechem. - Mi pasuje.