sobota, 21 września 2013

Jak to się zaczęło... czyli totalny brak pomysłu na tytuł.

**Tatsu**
Po dłuuugich poszukiwaniach udało mi się w końcu odnaleźć mój pokój. Nie było w nim nic ciekawego, standardowe wyposażenie, które pewnie jest identyczne w każdym pokoju. Nie wiedząc co ze sobą zrobić postanowiłem wybrać się do ogrodu. Jednak, żeby nie szukać drzwi przez następne pół godziny, wyszedłem przez okno i zjechałem w dół po pnączach oplatających tę część budynku.
Ogród był na prawdę piękny. (opisywałam go w ostatniej notce, więc teraz mi się nie chce ^^) Za żelaznym ogrodzeniem ze wszystkich stron akademię otaczał las. Zacząłem przechadzać się między roślinami.
Nagle ktoś przyciągnął moją uwagę. Niedaleko mnie stały trzy dziewczyny. Szatynka machająca do mnie ręką, brunetka przyglądająca się ze szczerym zaciekawieniem i... ona. Totalnie zdębiałem. Kiedy Will zauważyła, że na nią patrzę, od razu się teleportowała. Ruszyłem w stronę dwóch pozostałych dziewczyn.
-Co jej się stało?- usłyszałem pytanie brunetki, którą najwyraźniej zaskoczyło zniknięcie koleżanki. Szatynka tylko wzruszyła ramionami. Ich dalszą rozmowę przerwało moje przybycie.
-Wybacz Will. Nie wiem co się z nią dzieje.- westchnęła szatynka.
-Ja chyba wiem.- mruknąłem dziewczyny spojrzały na mnie zdziwione, więc postanowiłem zmienić temat.- Tak w ogóle to jestem Tatsu Otsuka.

~~*Kira*~~

Spojrzałam na Tatsu i powiedziałam:
-Miło mi. Jestem Kira, a to Mistle. Jesteś chłopakiem Will?
-Co? Nie! - krzyknął. - My się tylko przyjaźnimy!
-Jasne, jasne - mruknęłam. - Tak czy owak ty też zostałeś przyjęty do Akademii?
-Tak - odparł.
Uśmiechnęłam się do niego, po czym spojrzałam na Mistle.
-Jestem głodna... Ta galaretka była niejadalna - powiedziałam.
Dziewczyna westchnęła i przeczesała ręką włosy. Myślała.
-Dobra, zaraz coś skombinuje - mruknęła, wzbijając się w powietrze i lecąc w stronę kuchni.
-Hej, mogłaś na mnie poczekać! - krzyknęłam, ale dziewczyna była już zbyt daleko żeby to usłyszeć. Odwróciłam się znów do Tatsu. - Mistle poszła skombinować coś do jedzenia... Albo na samobójczą misję... Jak wolisz.
-Dlaczego samobójczą? - zapytał skołowany chłopak.
-Bo w kuchni jest krwiożercza galaretka i wściekła sprzątaczka! - powiedziałam poważnie. Chłopak nie wiedział czy się śmiać czy płakać. Patrzył na mnie jak na kosmitkę.
-A gdzie jest Will? - zapytał w końcu.
-A skąd ja mam to wiedzieć? - mruknęłam. - Jak chcesz możemy iść jej poszukać! Ale wcześniej musisz wyjaśnić mi dlaczego przed tobą ucieka.

**Tatsu**
-Widzisz... to trochę skomplikowane. Sam dowiedziałem się o wszystkim nie dawno i w pełni rozumiem dlaczego nie chce mnie widzieć.- odpowiedziałem.- Ale skoro chcesz wiedzieć...
-Chcę, chcę!- odpowiedziała entuzjastycznie.
-Dobra, ale chodźmy już. Powiem ci po drodze.
-Okej.- przytaknęła i ruszyliśmy ścieżką w stronę wejścia.- Możesz zaczynać.
-Ech... Will jest sierotą.- zacząłem.- Kiedy była mała straciła rodziców i trafiła do przytułku. Jako dziecko o nadludzkich zdolnościach zawsze była odtrącana... a przynajmniej do póki nie trafiła do mojego domu.
-Właśnie! Will wspominała że mieszkała w jakieś posiadłości.- zauważyła. Pokiwałem głową.
- Mój ojciec nie jest zwykłym człowiekiem. Szczerze mówiąc rzadko go widywałem. Raz na tydzień to maksimum. Kiedy Will przybyła do tej wielkiej chaty w końcu miałem kogoś z kim mogłem spędzać czas.- uśmiechnąłem się lekko.- Ja również nie byłem "normalnym" dzieckiem, więc jej obecność była na prawdę zbawienna.
-Ale to nadal nie wyjaśnia dlaczego przed tobą uciekła.- przypomniała kiedy otworzyłem przed nią drzwi do tego szkolnego przybytku.
-To przez  mojego ojca.- powiedziałem ściszając głos.
- Jak to?
-Okazało się, że nie jest tym za kogo się podaje. Teraz nie wiem nawet czy jest moim biologicznym ojcem, ale mało mnie to obchodzi.- powiedziałem.- Chciał nas tylko wykorzystać, do swoich celów i specjalnie czekał aż nasze umiejętności się rozwiną. Doznałem nie małego szoku kiedy się o tym dowiedziałem. Will weszła w nieodpowiednim momencie i pewnie pomyślała, że ja też jestem w to zamieszany.- dokończyłem. Przez chwilę panowała cisza.
-Rozumiem.- powiedziała w końcu Kira.- W takim razie trzeba ją znaleźć i wszystko jej wyjaśnić.- dodała i uśmiechnęła się promiennie.

piątek, 20 września 2013

Sprzątaczka atakuje!

~*~Mistle~*~

-Mistle, za tobą! - usłyszałam głos Kiry.
Szybko wykonałam unik pozwalając zielonej papce przelecieć prosto przed moim nosem i z impetem uderzyć w drzwi. Odwróciłam się w stronę szatynki i posłałam jej pytające spojrzenie.
-To nie było celowe! - usprawiedliwiła się. - Albo to, albo to coś przykleiłoby się do mnie!
Westchnęłam. Odwróciłam się. Galaretka najwyraźniej pozbierała się już po zderzeniu ze ścianą i postanowiła znów zaatakować. Leciała prosto na Kirę. Odruchowo wyciągnęłam rękę zasłaniając dziewczynę, a zielone coś postanowiło przyczepić się do mnie. Po chwili poczułam coś na kształt ukłucia i zobaczyłam, że galaretka rośnie...
Coś zrzuciło ze mnie to świństwo. Okazało się, że to Kircia interweniowała. Spojrzałam na moje przedramię. Zdobiło je długie, płytkie nacięcie. 
-To coś żywi się krwią! - krzyknęłam zaskoczona.
-Właśnie widzę - odparła szatynka.
Kolejna papka skoczyła na nas lecz wykonałyśmy unik. Nagle w drzwiach, dokładnie na przeciwko galaretki pojawiła się jakaś postać.
-Uważaj! - krzyknęła Kira.
Dziewczyna wyciągnęła przed siebie rękę i zatrzymała stworzenie, które odpełzło gdzieś dalej.
-Kira? Mistle? A co wy tu robicie? - zapytała.
-Zostałyśmy przyjęte do Akademii - odparła Kira.
-Czy my się znamy? - spojrzałam na brunetkę, która pacnęła się ręką w czoło.
Wyjaśniła mi, że nazywa się Will. Popatrzyłam na nią zdziwiona. Po chwili spojrzałam na szatynkę obok mnie, która zrobiła dokładnie to samo. Później znowu popatrzyłam na dziewczynę.
-Taa... Widzę, że to może jeszcze trochę potrwać... - mruknęła dziewczyna.
-Zapolujesz z nami na krwiożerczą galaretkę? - zapytała z uśmiechem Kira.

**Will**
Po chwili dziewczyny otrząsnęły się z pierwszego szoku i dalej szło już w miarę sprawnie...
-Zapolujesz z nami na krwiożerczą galaretkę?- zapytała Kira.
-Hmm... Czemu by nie... A mogę najpierw wiedzieć, po co to robicie? Bo chyba nie zamierzacie tego potem jeść.- odpowiedziałam.
-Oczywiście, że nie. Po prostu tak jest ciekawie i nie trzeba się fatygować, aż do lasu.- odpowiedziała beztrosko szatynka, a Mistle pokiwała głową na znak, że w pełni popiera.
Cóż miałam zrobić? Nie możesz ich pokonać to się przyłącz. Po chwili we trójkę odpierałyśmy ataki tej czerwono-brązowej paciai, a ja zastanawiałam się jakim cudem tutejszym kucharką udało się stworzyć coś takiego?! Ale ja nigdy nie byłam za dobra z chemii, więc co tam mogę wiedzieć?
-Mistle! Za tobą!- zawołałam, a brunetka w ostatniej chwili wykonała unik. Nie minęło dużo czasu, a dziewczyna odwdzięczyła się tym samym.
-Will, padnij!- krzyknęła. Razem z Kirą wpadły na mnie i poleciałyśmy na podłogę. A galaretka? Cóż... Na jej skroni (o ile u galaretki można wyróżnić jakiekolwiek części ciała ^^) pojawiła się charakterystyczna kropelka (wiecie o co mi chodzi ^^) i chwilę później rozpaćkała się na szybie okiennej.
Ledwo zdołałyśmy pozbierać się z podłogi, a już pojawiło się kolejne zagrożenie. Mianowicie do kuchni weszła sprzątaczka z wózkiem do mycia podług. Uważnie rozejrzała się po niezbyt czystym pomieszczeniu. Przez upaćkany galaretką sufit, podłogę i ściany i kończąc na naszej trójce. Jej spojrzenie zdawało się miotać pioruny.


~*~Mistle~*~

-Nie jest dobrze - mruknęła Kira, wpatrując się w nowo przybyłe zagrożenie, przed którym nawet krwiożercza galaretka uciekała.
-Trzeba wiać - powiedziałam, podnosząc się do pozycji siedzącej.
Dziewczyny poszły w moje ślady. Rozejrzałam się. Sprzątaczka stała w drzwiach, więc to wyjście odpadało. Jedno przejście prowadziło do kuchni, gdzie ukryła się reszta galaretek, więc to wyjście też odpadało.
-Kira... Okno - szepnęłam.
Dziewczyna odwróciła się oceniając odległość nas od niego dzielącą, po czym skinęła głową.
-Em... Nie wiem czy wiecie, ale SPRZĄTACZKA ATAKUJE! - krzyknęła mi do ucha Will.
-Nie musisz krzyczeć - odparłam spokojnie, po czym złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam w stronę okna. - Umiesz latać?
-Tak! - odparła.
-To wyskakuj!
W biegu wybiłam szybę wylatując za okno, opadając kawałek niżej i zatrzymując się w powietrzu. Tak samo postąpiły Kira i Will.
-Przeżyłyśmy! - uśmiechnęła się szatynka.
W tym momencie z okna wypadło wiadro wody. Zrobiłyśmy unik.
-Chyba nam tak łatwo nie odpuści... - powiedziała Will.
-To w nogi! - wydarła się niebieskooka, ciągnąc nas za ręce w bliżej nieokreślonym kierunku.

**Will**
Muszę przyznać, że to okno to całkiem niezły pomysł. Nie wiedziałam, że dziewczyny też potrafią latać. Naprawdę zaczyna mi się tutaj podobać... Jednak nic nie wskazywało na to, że sprzątaczka tak łatwo się podda, więc odleciałyśmy w stronę ogrodu. W góry wszytko wyglądało naprawdę pięknie. Wielobarwne kwiaty i i krzewy były posadzone w taki sposób, że tworzyły coś na kształt obrazu. Niezwykły widok!
-Lądujmy.- poprosiłam i nie czekając na resztę poleciałam w dół.- Myślałam, że nie zobaczę już nigdy tak pięknego ogrodu.
-To już widziałaś takie dzieło sztuki?- zapytała Kira.
-Tak. Od kiedy pamiętam kochałam przechadzać się po ogrodzie, który znajdował się przy dworze mojego stryja.- wytłumaczyłam z bliska przyglądając się tulipanom.
-Mieszkałaś we dworze?- zapytała z niedowierzaniem Mistle. Odwróciłam się i spojrzałam na nie.
-No tak. Razem z...- głos ugrzązł mi w gardle, kiedy zobaczyłam blondyna w okularach.
-Will, co się stało?- Kira odwróciła się i spojrzała na źródło mojego osłupienia. Mistle postąpiła tak samo.
-To chyba kolejny uczeń akademii.- powiedziała Mistle.
-Hej! Tutaj! Kim jesteś?!- zawołała Kira machając w stronę Tetsu.
-Nie, przestań.- poprosiłam, jednak to nic nie dało. Już zdążył nas zauważyć.- Niech to...- mruknęłam i teleportowałam się do szkoły. Co on tu robi?

środa, 18 września 2013

Nie spocznę do póki ON nie zapłaci! część 2.

-Nie Will! Zaczekaj daj mi to wytłumaczyć!- wołałem za nią jednak to nie pomogło. Czarnowłosa opuściła posiadłość i pobiegła w stronę lasu. Oczywiście ja nie byłbym sobą gdybym nie pobiegł za nią... Spojrzałem tylko na swojego ojca wzrokiem mówiącym: "Jeszcze się policzymy!" i już mnie nie było.
Na początku dotrzymanie kroku Will nie stanowiło dla mnie problemu... Ale ona ciągle przyśpieszała, aż w końcu zaczęła znikać mi z oczu... I fakt, że u nas było już grubo po północy wcale mi w tej chwili nie pomagał. Co prawa nie musiałem patrzeć pod nogi żeby się przypadkiem o coś nie potknąć. Korzenie i większe gałęzie same schodziły mi z drogi, jednak zmęczenie robiło swoje. W końcu wyczerpany zatrzymałem się i oparłem o jedno z drzew. Zacząłem ciężko oddychać... Skąd ona bierze tyle energii?! Nie ważne. Wtedy usłyszałem jej krzyk.
-Will!- zawołałem i pobiegłem w stronę źródła dźwięku. Dotarłem do urwiska i z przerażeniem spojrzałem w dół. Kątem oka dojrzałem jak brunetka wpada do jakiegoś portalu.- Szlag...- mruknąłem. I co teraz? Muszę ją znaleźć! Powiedzieć, że nie miałem z tym nic wspólnego... że to wszystko wina mojego ojca! Ale czy mi uwierzy? Na pewno! Przecież znamy się od dziecka. Ale z drugiej strony... zranione serce długo chowa urazę. 
Wiem jedno... nie spocznę do póki ON nie zapłaci! - pomyślałem i odwróciłem się w stronę lasu. Już miałem przekroczyć jego linię kiedy zdarzyło się coś czego w życiu bym się nie spodziewał. Mianowicie, potknąłem się o wystający korzeń (co już samo w sobie jest dziwne) i wpadłem do portalu, który nagle pojawił się przede mną. 
***
Z głośnym hukiem wylądowałem na "miejscu, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę". Jęknąłem cicho i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. To przypominało zwykły gabinet... (ominiemy ten fragment bo wiecie jak to wygląda^^)... Mój wzrok zatrzymał się na siwej babci, która patrzyła na mnie wyczekująco. Zmieszałem się lekko i natychmiast wstałem. Jak to możliwe, że wcześniej jej nie zauważyłem?! Mniejsza z tym!
-Eto...- zacząłem nie pewnie.- Jestem Tatsu Otsuka. Czy może mi pani...
-... Powiedzieć gdzie jestem, co tu robię i kim pani jest?- dokończyła za mnie siwo-włosa
Zamrugałem kilkakrotnie, jednak chwilowe osłupienie ustąpiło miejsca ciekawości.
-Tak... mniej- więcej tak.- odpowiedziałem.
-Ech... Mam na imię Gertrude i jestem dyrektorką Akademii Niezwykłości, w której się aktualnie znajdujesz. Zostałeś do niej przyjęty. Gratulacje i tak dalej. Masz tu plan lekcji i klucz od pokoju, a teraz poszedł won!- powiedziała monotonnie, wręczyła mi wyżej wymienione przedmioty i wypchnęła za drzwi. 
-Eee... okej?- wydukałem. Dopiero po chwili zaczęło do mnie docierać co się stało. Westchnąłem. Skoro tu jestem to może rozejrzę się za Will. W końcu ona też wpadła do portalu. To nie może być tylko zwykły zbieg okoliczności. Spojrzałem na klucz. Na dołączonej do niego kartce widniała liczba "56". Znów westchnąłem i ruszyłem korytarzem na poszukiwania pokoju. Po drodze wrzuciłem plan lekcji do kosza na śmieci. No co? Przecież nie jestem tu żeby się uczyć. Mam lepsze rzeczy do roboty...
***
-Nie widzisz, że myję podłogę? Zejdź mi z oczu!- warknęła sprzątaczka i zamachnęła się na mnie mopem.
-Ale ja tylko powiedziałem: Dzień dobry.- powiedziałem ledwo robiąc unik.
-Twój pokój jest na końcu korytarza! A teraz zmiataj!
-Dobrze, dobrze.- odpowiedziałem szybko i pobiegłem we wskazanym kierunku. 
Boże, najpierw czytająca w myślach dyrektorka bez wyraźnej chęci do życia, a teraz nie panująca nad agresją sprzątaczka... Robi się coraz ciekawiej...
***
Druga część jeszcze tego samego dnia ^^. Rany co się ze mną dzieje?! Mniejsza z tym ^^. Moją pierwszą postacią jest oczywiście Will, ale żeby było ciekawiej i żeby to nie zaczęło przypominać damskiej akademii, postanowiłam stworzyć też Tatsu ^^. Od razu informuję, że uczniowie mogą korzystać z moich postaci w swoich rozdziałach, nawet pomogę wtedy temu komuś, pisać ^^. Moje GG: 48102833 

Nie spocznę do póki ON nie zapłaci!

Biegłam przed siebie przez pogrążony w mroku las. Nie wiedziałam dokąd biegnę i nie obchodziło mnie to… byle tylko uciec z tamtego miejsca… i nigdy tam nie wracać! Nigdy! Nie po tym co się stało! Mimowolnie do oczu napłynęły mi łzy. Jak oni mogli mnie tak oszukać? Myślałam… że w końcu znalazłam rodzinę… Jak mogli…
Przyśpieszyłam tępa. To jednak okazało się wielkim błędem. Nie zdążyłam zareagować. Po prostu spadłam z urwiska. Silne emocje nie pozwalały mi na odpowiednią koncentrację potrzebną do użycia mocy.
To nie może się tak skończyć… Nie spocznę do póki ON nie zapłaci! -€“ pomyślałam i wtedy wpadłam do portalu…
***
Znalazłam się w jakimś pomieszczeniu. W sumie nic specjalnego… kilka szafek, biurko na którym stały komputer z drukarką i inne biurowe wyposażenie. Podeszłam do biurka i zaczęłam przeglądać pliki znajdujące się na włączonym kompie. Matko ile było tego wszystkiego… i jeszcze ponumerowane w taki sposób, że nic z tego nie rozumiałam! Wtedy poczułam jakiś ucisk na ramionach. Okazało się że jestem związana jakimś świecącym łańcuchem. Zostałam szarpnięta do tyłu i wylądowałam na podłodze przed biurkiem. Spojrzałam na kogoś kto tak bezczelnie przerwał  mi grzebanie w cudzej własności. Była to kobieta w podeszłym wieku, miała ciemne oczy można powiedzieć, że wręcz czarne, białe jak śnieg włosy były upięte na głowie w koka. Ubrana była w długą spódnicę i brązową marynarkę. Nie wyglądała na starą osobę… a mimo to coś mi tu nie pasowało…
-Panienka Willmer Cole?- zapytała.
-Yyy… tak.- zdziwiłam się. Skąd ona wie jak mam na imię?- Może mi pani powiedzieć kim pani jest i co to ogółem za miejsce?
Łańcuch zniknął i mogłam w spokoju wstać. Kobieta podeszła do biurka i wyjęła z szuflady kluczyk i… plan lekcji?! Chyba ją pogięło… Wręczyła mi oba przedmioty a ja spojrzałam na nie spode łba.
-Eto… a na co mi to?- zapytałam wciąż nie kapując o co tu chodzi.
-Ech… zostałaś przyjęta do naszej Akademii Niezwykłości. Od teraz będziesz się tutaj uczyć. Jestem dyrektorką tego przybytku.- wytłumaczyła zwięźle białowłosa.
-A jak się nie zgodzę?!- zapytałam lekko zirytowana. Nie mam czasu na takie bzdury! Czeka mnie zemsta! Poza tym ON wciąż mnie szuka… Nie mogę narażać niewinnych!- Nie zamierzam brać w tym udziału!- rzuciłam wyżej wymienione przedmioty na biurko i odwróciłam się napięcie w stronę okna. Zaczęłam iść w jego stronę, jednak kiedy przechodziłam obok dyrektorki ta złapała mnie za ramię. Rzuciłam jej gniewne spojrzenie, za to ona nawet na mnie nie patrzyła tylko przeglądała jakieś papiery.
-Moja droga, popełniasz wielki błąd. Twój obecny poziom jest zbyt niski, abyś mogła mu zagrozić. Tutaj cię nie znajdzie, nie ma takiej opcji. A nawet jeśli mu się to uda, to możesz być pewna, że nie nastąpi to tak szybko. Poza tym, to nie ja wybrałam cię na uczennicę tej szkoły… Wyrocznia to zrobiła, a ona jeszcze nigdy się nie pomyliła, więc lepiej wszystko dokładnie przemyśl, bo kiedy odejdziesz nie będzie powrotu.- powiedziała spokojnie nadal na mnie nie patrząc.
Kiedy to usłyszałam oczy prawie wyszły mi na wierzch. Kim jest ta kobieta? I skąd ona to wie? Inna sprawa… że ma rację i temu nie mogę zaprzeczyć. Może… może nie będzie aż tak źle.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową. Zabrałam kluczyk i wyszłam bez słowa zamykając za sobą drzwi.
***
Ech… te korytarze to istny labirynt. Czemu wszystko wygląda tak samo? Łażę i szukam pokoju z numerem 7, ale minęło już piętnaście minut i ani widu ani słychu, tej durnej siódemki.
Nagle usłyszałam jakiś hałas. Stanęłam i rozejrzałam się za jego źródłem. Dźwięki dobiegały zza dwuskrzydłowych drzwi na końcu tego korytarza. Podbiegłam do nich. Nad futryną pisało „Stołówka”. Zamrugałam zdziwiona i delikatnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Powitał mnie wrzask „Uważaj!!!” jakiejś dziewczyny i lecąca w moją stronę z zawrotną prędkością czerwono-brązowa papka. Wyciągnęłam rękę przed siebie i za pomocą telekinezy w ostatniej chwili zatrzymałam pocisk. Kiedy przestałam używać mocy papka spadła na ziemię i poczłapała… gdzieś… Co mnie obchodzi gdzie… Teraz z totalnym osłupieniem wpatrywałam się w dwie stojące przede mną dziewczyny.
-Kira?  Mistle? A co wy tu robicie?- zapytałam patrząc na brunetkę i szatynkę jak kosmita na kapustę.
-No, zostałyśmy przyjęte do Akademii.- odpowiedziała Kira.
-A czy my się znamy?- zapytała Mistle mierząc mnie zdziwionym spojrzeniem.
-A tak! Przecież na żywo się jeszcze nie widziałyśmy…- pacnęłam się ręką w czoło.- To ja, Will.
Mistla popatrzyła na mnie jak na ufoludka w trampkach, a Kirze totalnie opadła szczęka. Jeszcze raz zmierzyły mnie uważnym spojrzeniem, po czym spojrzały na siebie i znowu na mnie.
-Taa… widzę, że to może jeszcze trochę potrwać.- mruknęłam sama do siebie.
***
No! Bądźcie happy! Will zebrała się w sobie i napisała pierwszą cześć ^^. Jest to pierwsza część, bo druga będzie dotyczyć mojej drugiej postaci, którą dodam najszybciej jak się da ^^.
Pozdro! 

piątek, 13 września 2013

Idziemy szukać żarcia w lesie, czy ryzykujemy konfrontację z żywą galaretką w stołówce?

-Auć - powiedziałam, upadając na twardą podłogę w... No właśnie, gdzie?
-Witaj w Akademii Niezwykłości Kira - zaczęła Gertrue.
-To ty? No ja nie mogę! Myślałam, że mam z tobą spokój raz na zawsze! - krzyknęłam.
Kobieta posłała mi tylko mordercze spojrzenie i dokończyła swój "wykład". Ostatecznie dostałam kluczyk z numerem osiemnaście i uciekłam zanim wydrukowano mi plan lekcji. Kilka godzin błądziłam po korytarzach odnajdując wściekłą sprzątaczkę, jeszcze gorszą kucharkę, zmutowane coś, jeszcze jedno zmutowane coś... i kilka innych cosiów. Tak w skrócie. W końcu wpadłam na kogoś.
-Mistle! - krzyknęłam, rzucając się dziewczynie na szyję.
-Uhm... Cześć Kira... Nie mogę oddychać - mruknęła brunetka.
-Nic nie szkodzi - wyszczerzyłam się do niej.
W odpowiedzi otrzymałam mordercze spojrzenie.
-Masz coś do jedzenia? - zapytała po chwili.
-Czekaj - powiedziałam, grzebiąc w torbie. - Mam tu czekoladę...
-Może być!
Szybko połamałam tabliczkę na rządki i dałam jeden Mistle. W odpowiedzi otrzymałam jej tradycyjny półuśmiech. Zjadłyśmy całą tabliczkę nadal stojąc na korytarzu. Chwilę rozmawiałyśmy.
-A, jaki masz numer pokoju? - zapytałam.
-Szesnaście.
-Ja osiemnaście.
-Czyli mieszkamy obok. Zaprowadzę cię - mruknęła.
Wędrowałyśmy plątaniną korytarzy, sal i pokoi, a ja miałam coraz większe wrażenie, że się zgubiłyśmy. Oczywiście Mistle do tego nie dopuściła, więc jakoś znalazłyśmy pokoje.
-Jestem głodna... - powiedziałam po chwili.
Niebieskooka spojrzała na mnie i powiedziała:
-Idziemy szukać żarcia w lesie, czy ryzykujemy konfrontację z żywą galaretką w stołówce?
-To tu jest las? - zapytałam podchodząc do okna.
Cały krajobraz to było podwórka, a za nim drzewa... Ta... Widać, ze Mistle jest bardziej ogarnięta ode mnie...
-Zapolujmy na galaretkę! - zdecydowałam.
-Jak wolisz... - odparła dziewczyna.
Wyciągnęła zza paska dwa sztylety i podała mi jeden z nich.
-To do obrony - wyjaśniła.
Skinęłam głową z uśmiechem i ruszyłyśmy w stronę bufetu.

~~~*~~~
Witam, witam! Jak widzicie wreszcie dołączam! Napisałam ten rozdział dla Mistle no i niech się cieszy xD

wtorek, 10 września 2013

Pierwszy dzień w Akademii

Wysiadłam z autobusu i ruszyłam w stronę domu Kiry. Przynajmniej taki miałam zamiar, bo gdy tylko postawiłam stopę na ziemi... zaczęłam spadać. Wokół mnie rozbłysła oślepiająca biel, która zniknęła równie nagle jak się pojawiła. Rozejrzałam się wokół. Biurko, szafki, jakaś babcia, więcej szafek... Zaraz... Jakaś babcia?
-Kim pani jest? - zapytałam, stając przodem do niej.
Kobieta w podeszłym wieku, siwe włosy, ciemne oczy. Nic bym do niej nie miała, gdy nie jej spojrzenie. Byłam pewna, że się z nią nie dogadam.
-Witaj Mistle, jestem Gertrude, tutejsza dyrektorka. Zostałaś przyjęta do Akademii Niezwykłości od tej pory to twoje szkoła. Jak na razie jesteś tu sama, ale liczę, że to się niedługo zmieni. Oto klucz do twojego pokoju, numer szesnaście. Zaraz wydrukuję ci plan lekcji... - mówiła.
-Niech się pani nie fatyguje - mruknęłam, zabierając kluczyk. - Jak będę chciała to się pojawię na lekcjach, jak nie to nie. Plan mi nie potrzebny.
Wyszłam z gabinetu mimo protestów kobiety. Przede mną rozciągał się korytarz z licznymi odnogami. Ruszyłam przed siebie i spojrzałam na najbliższy numer pokoju.
-1238?! - zapytałam z niedowierzaniem.
Wznowiłam marsz. Po jakimś czasie, gdy minęłam już chyba wszystkie numery z wyjątkiem szesnaście, udało mi się znaleźć jakąś wredną sprzątaczkę, która łaskawie wskazała mi drogę. W końcu udało mi się odnaleźć mój pokój.
Weszłam do środka, rozglądając si uważnie. Łóżko, szeroki parapet, drzwi prowadzące do łazienki, biurko, taras, wielkie okno, kilka półek, szafa. Wszystko urządzone w jasnych kolorach. Westchnęłam i spojrzałam na drzwi. Wisiała na nich mała karteczka z opisem wszystkich lekcji oraz sal, w których się odbywają. Nie zaciekawiły mnie jakoś szczególnie, dopóki nie zobaczyłam strzelnicy. Na moje usta wypełzł mój standardowy półuśmiech. Odwróciłam się, stwierdzając, że nie mam ochoty na kolejne godziny błądzenia w tym niekończącym się labiryncie, więc zabrałam się za przeglądanie ubrań w szafie oraz innych akcesoriów umieszczonych w pokoju. Sporo tego było.
W końcu włączyłam radio ukryte na szafie i położyłam się na łóżku. Nie miałam ochoty nic robić, więc po prostu wsłuchiwałam się w dźwięki dobiegające z urządzenia obok.

~~~*~~~
Witam! Napisałam rozdział, jak się podoba? Chciałby ktoś dołączyć? Serdecznie zapraszam xD
A i przydała by mi się pomoc z szablonem. Kirze się nie chce robić nagłówka i bawić się css'em, a ja nie umiem, więc byłabym wdzięczna za jakąkolwiek wskazówkę ^^" Dodatkowo możecie wymyślić jaką moc będzie miała jakże okrutna dyrektorka i jak uczniowie będą ją nazywać! Prawda, że wspaniałomyślnie z mojej strony? ^O^ Dobra, nie przedłużam, nara!

poniedziałek, 9 września 2013

Wstęp, czyli witajcie!

Pomysł na bloga był Kiry. Tu się na ma co kłócić, marudziłam jej aż w końcu się zgodziła. Twierdzi, ze ma ze mną urwanie głowy i zawsze ją w coś wpakuję ^^ No więc tak w skrócie...
Witajcie w Akademii Niezwykłości! Tu każdy posiadający jakieś moce może dołączyć! Jak? Przejrzyjcie zakładki xD