poniedziałek, 20 października 2014

Pierwszy Mecz

Siedziałem sobie w szatni przebrany w klubowy strój z opaską kapitana na prawym boku razem z całą drużyną która się przebierała lub czekała na trenera. Po 5 minutach trener wszedł i reszta drużyny razem ze mną wstała i zrobiła kółko.
-Wiecie co macie robić .. zagramy ustawieniem 4-3-3 na środku ataku wystąpi nowy zawodnik Akihiro mam nadzieję że uwierzycie w jego możliwości i dacie mu okazje do strzelenia bramki oraz sami je zdobędziecie, a teraz wszystkie łapy do środka i - Kto wygra mecz ? -Piraci! Piraci! Piraci!- wszyscy udaliśmy się do wejścia na boisko i razem z sędziami  weszliśmy na murawę. Zobaczyłem na trybunach dużo kibiców tej drużyny opłacał mi się transfer bo będę sławniejszy. Podszedłem na środek boiska i stanąłem obok piłki, sędzia do nas podszedł.
-Orzeł czy Reszka - zapytał przeciwnika
-Reszka -odparł, sędzia wyrzucił monetę do góry i złapał ją w powietrzu i wyleciała reszka.
-Piłka czy strona ? - zapytał sędzia.
-Bierzemy stronę -odparł
-A więc piłka wasza, powodzenia panowie - dodał sędzia i piłka została  po naszej stronie więc poczekałem na gwizdek sędziego i podałem piłkę do kolegi z drużyny.

15 minuta. Stałem w polu karnym i czekałem na dośrodkowanie i takie dostałem jednak byłem kryty więc szybko wyprzedziłem swojego obrońcę i próbowałem strzelić piłkę z główki ii... piłka trafiła w ręce bramkarza.

20. minuta. Akcję ofensywną przeprowadzała drużyna przeciwna zawodnik zbiegając do środka z lewej strony oddał strzał prawą nogą jednak strzał był niecelny.

32 minuta. Dostałem piłkę przed polem karnym spojrzałem że za moimi plecami stoi obrońca, wysunąłem sobie piłkę piętą obiegając go byłem na pozycji strzeleckiej, bramkarz zaczął biec w moją stronę lecz sprytnie finezyjnym strzałem uderzyłem piłkę w prawy dolny róg i piłka zatrzepotała w siatce.
 -Taaaaaak! -krzyknąłem i zacząłem biec w stronę narożnika boiska i zrobiłem salto do tyłu, pozostali koledzy podbiegli i zaczęliśmy razem świętować bramkę. Kibice zaczęli się cieszyć że ich drużyna prowadzi.
Do przerwy nie działo się już nic ciekawego i wynik po 1 połowie pokazywał 1:0. Siedziałem już zmęczony troszkę odpocząłem i uzupełniłem płyny pijąc wodę.
-Grajcie tak jak gracie a na pewno wygracie -powiedział trener chwaląc naszą drużynę.
-Kto jest najlepszy ? -zapytał krzycząc
-Piraci! Piraci! Piraci! -krzyknęła cała drużyna wychodząc ze mną na drugą połowę. Tym razem to ja dostałem podanie od środka po gwizdu i rozpoczęła się druga połowa.

69 minuta. Drużyna przeciwna ruszyła do ataku  jednak nasz bramkarz wyłapał piłkę i zobaczył że może wykorzystać moją szybkość więc wybił mi długą piłkę. Zacząłem biec w jej stronę skupiając się na dobrym przyjęciu jednak zauważyłem że powietrze dodaje mi energii jakby nie wiem jak to określić. Udało mi się dobiec do piłki szybciej niż obrońca zrobiłem ruch w prawo a poszedłem w lewo schodząc z prawej strony pola karnego do środka i z lewej nogi uderzyłem znowu finezyjnie piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki.
-JEEEEST! -krzyknąłem ponownie i zacząłem biec w stronę narożnika, zobaczyłem że moja drużyna biegnie za mną więc postanowiłem wykonać cieszynke zwaną ''rozstrzelanie'' odwróciłem się do nich a z rąk zrobiłem sobie karabin i udałem że do nich strzelam a oni zaczęli udawać że obrywają i opadają na murawę.
Nie działo się już później nic przez następne 20 minut  i mecz zakończył się zwycięstwem 2:0 a ja z chłopakami i trenerem świętowaliśmy zwycięstwo w szatni, później wziąłem prysznic i wróciłem do akademii zobaczyłem że nikogo nie ma więc walnąłem się na łóżko spać.

niedziela, 19 października 2014

Czyli śnieg, śnieg, śnieg i co jeszcze? No, oczywiście śnieg!

--Mito--

-Przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego, do cholery, wywiozłeś nas na Biegun Północny?!- warknąłem, wpychając ręce do kieszeni. Że też się na to zgodziłem! Mogłem teraz sobie siedzieć w cieplutkim łóżku, zamiast przedzierać się przez zaspy śnieżne. Tuż obok mnie Aarow wesoło wskakiwał w kolejne kupki śniegu. Ten to ma dobrze...
-Nie jesteśmy na Biegunie, tylko w Rosji w okresie zimowym.- zwrócił mi uwagę Tatsu.- Trzeba się będzie przyłożyć do twojej geografii.- Westchnął. Zamierzałem właśnie rzucić ripostą, jednak nie zdążyłem, gdyż mówił dalej.- Poza tym to twoja wina, że portal nie wyrzucił nas w odpowiednim miejscu. 
-Wypraszam sobie, wiesz dobrze, że nad tym nie panuję. To i tak cud, że trafiliśmy na odpowiedni kontynent.- dodałem bardziej do siebie niż do niego. 
Tatsu zatrzymał się na chwilę, wpatrzony w otaczające nas drzewa. Super, znowu odpłynął. Nie chciałem jednak wyrywać go z tego dziwnego transu. Przeważnie wychodzi nam to na dobre. Ocknął się jakieś dwie minuty później.
-Zaraz dotrzemy do stolicy.- poinformował.- Zostały jakieś dwa kilometry.
-Dzięki Bogu.- odparłem i podreptałem za nim, jednocześnie szarpiąc za smycz Arrowa, żeby ten w końcu się ruszył. 
Blondyn miał rację. Ledwo wyszliśmy z lasu, naszym oczom ukazała się Moskwa. Dokładnie taka,. jak ją sobie wyobrażałem. Czyli śnieg, śnieg, śnieg i co jeszcze? No, oczywiście śnieg! Ruszyliśmy w stronę drogi.
-Teraz mogę?- zapytałem ucieszony, wyjmując z plecaka zeszyt i ołówek. Tatsu skinął głową, a ja zacząłem szkicować. Kiedy szliśmy przez dość gęsty las, nie było mowy o żadnych środkach transportu. Jeszcze byśmy skończyli na drzewie. Ale teraz było to wręcz wskazane, biorąc pod uwagę, jak wielka była stolica Rosji. 
-No, to jedziemy.- wyszczerzyłem się do Tatsu, kiedy przed nami stanęły dwa skutery śnieżne. 

~~Tatsu~~

Wjechaliśmy do miasta, przejechaliśmy kilka ulic, aż nagle zatrzymał nas facet w mundurze i zaczął coś do nas gadać po rosyjsku. I jak tu się z człowiekiem dogadać, kiedy się nie zna rosyjskiego?! Spojrzałem pytająco na Mito, ale on tylko wzruszył ramionami z miną typowego nieuka, który nie zagląda do książek. Potem wszystko działo się bardzo szybko. Policjant zagwizdał i zaczął się drzeć do kolegi po fachu idącego drugą stroną jezdni. Ulica nagle opustoszała, kiedy przechodni zauważyli, że szykuje się większa akcja. No, cóż. Rosja. W międzyczasie doszedł trzeci policjant, który złapał Arrowa za obrożę i spróbował go ściągnąć z siedzenia za czarnowłosym. Nie skoczyło się to zbyt dobrze. Owczarek dziabnął go w rękę, omal nie odgryzając mu palca. Facet wrzasnął, a my uznaliśmy, że to najlepsza pora żeby się zmyć. Po wymienieniu porozumiewawczych spojrzeń, odpaliliśmy silniki i pojechaliśmy. Przy czym jednemu z nich przejechałem po stopie. Auć... Niedługo potem usłyszeliśmy za sobą sygnał policyjny i wszelkie nadzieje, że jednak odpuszczą i dadzą nam spokój wyparowały. 
-Nie mają lepszych rzeczy do roboty?- warknąłem pod nosem. 
-Oni by nawet staruszkę wsadzili do więzienia, za przejście przez ulicę w złym miejscu.- odparł Mito, oglądając się przez ramię. Kaptur nijako mu w tym przeszkadzał, ale zdołał dojrzeć to czego chciał. Czy może raczej nie zdołał.- Słychać, że za nami jadą, ale jeszcze ich nie widać.- poinformował.
-Pewny jesteś?
-Mhm. 
Właśnie zbliżaliśmy się do mostu nad rzeką Moskwą (Trolololololo~ XD).
-W takim razie skręcaj!- zawołałem i sam gwałtownie skręciłem, przez co wypadłem z jezdni wprost na zamarzniętą rzekę. Potem kolejny skręt i zatrzymałem skuter dokładnie pod mostem.

--Mito--

-POGRZAŁO CIĘ?!- wydarłem się, jednak Tatsu najwyraźniej tego nie usłyszał.- No, debil!- warknąłem jeszcze, po czym chcąc nie chcąc skoczyłem za nim. Jakim cudem udało mi się przeżyć? Nie wiem. Ale chyba znowu zacznę chodzić do kościoła.    
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Will: I na koniec taki mały bonusik xD Jak Will i Bella piszą rozdział:
"-Ale ty wiesz, że Mito mógł im samochód narysować?
-A kto ma prawo jazdy?
-A kto tam sprawdza?
-...Racja, Rosja samo zło!" 
Bella: Pozdrowienia xD

czwartek, 16 października 2014

Pierwsze spotkanie ze szkołą

[Akihiro]
Po kilku godzinach jazdy w końcu dotarłem do tej nowej akademii. Wyszedłem z busa wziąłem swoją torbę i zarzuciłem na ramię a w drugiej niosłem piłkę pod pachą wchodząc przez wielkie drzwi do środka. Zobaczyłem ubraną na galowo postać kobiety w okularach i podszedłem do niej.
-Dzień dobry ty zapewne jesteś Akihiro Fernandes ? -zapytała patrząc na mnie przez okulary
-Dzień dobry .. owszem to ja -odparłem
-Masz może jakąś swoją ulubioną liczbę ?
-Tak,14
-Hmm ... 14 a więc dostaniesz pokój z numerem 14 -powiedziała wyciągając dłoń z kluczami. Piłkę położyłem na ziemie i nadepnąłem na nią prawą nogą.
-Dziękuję -odpowiedziałem chowając kluczyki do torby.
-A tu masz plan lekcji - dostałem kartkę papieru a jak spojrzałem na nią to się przeraziłem tyle lekcji .. a jeszcze treningi. -Dzięku .. nie dokończyłem zdania gdyż dyrektorka gdzieś znikła spojrzałem w lewo później w prawo jednak jej nie było to poszedłem prosto korytarzem w stronę drzwi a mijając kosz na śmieci wyrzuciłem tam plan lekcji.

~~*Kira*~~
Zachichotałam spoglądając na bałagan w pokoju Mistle. Co prawda znaleźliśmy większość jej zagubionych rzeczy, ale drogim kosztem. Rzuciłam się do drzwi, nie czekając aż Mistle zaprosi mnie do sprzątania. Postanowiłam przejść się gdzieś. Ruszyłam w stronę holu. Przeskoczyłam nad poręczą ominęłam schody zużywając mojej mocy i zlatując na ziemię. Obejrzałam się i zobaczyłam wysokiego chłopaka stojącego przy drzwiach.
- Cześć! - zawołałam. - Jesteś nowy? Jestem Kira.
Chłopak odpowiedział mi zaskoczonym spojrzeniem.
- Jak ty to... - zaczął.
- Użyłam mocy i stamtąd zleciałam - odparłam. Widząc jego zaskoczenie dodałam - Wiesz co to moce, prawda?

[Akihiro]
Co?, jakie moce ? -zapytałem - Ja tu przyszedłem grać w piłkę nie wiem o jakich mocach mówisz -spojrzałem na nią -hmm ładna -pomyślałem i minąłem ją przerzucając piłkę piętą nad jej ciałem i przyjmując ją na kark wszedłem na pierwsze piętro.

~~*Kira*~~
- Jak to nie wiesz? - zawołałam ignorując jego zabawę z piłką. - Myślałam że każdy tu jakieś ma!
Poleciałam do niego gdy wchodził po schodach.
- Widzisz? Ja latam! - zawołałam.

[Akihiro]
-Hmm nie ma żadnych linek przyczepionych do ciała .. niee to się nie dzieje naprawdę ona nie lata ..  ja tu tylko jestem żeby grać i wygrywać -powiedziałem dalej patrząc na nią

~~*Kira*~~
- Oczywiście że nie ma tu linek! - odparłam. - Tutaj każdy coś potrafi! Matt kontroluje metal, Luke jest niesamowicie szybki, Tatsu rządzi roślinami, to co Mito narysuje stanie się prawdziwe... - zaczęłam wymieniać. - Ty też coś musisz umieć. Inaczej by cię tu nie było!
Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Wbił wzrok w swoje stopy i zaczął coś mruczeć.

[Akihiro]
-Nie było tego w kontrakcie ale ona naprawdę lata i zna moce innych .. mhnmm dalej w to nie wierze -odparłem stawiając na swoim i szedłem w stronę pokoju 14.

~~*Kira*~~
Chłopak wciąż uparcie mnie ignorował i wszelkie moje próby dotarcia do niego. Mogłam latać wokół niego, a on i tak się upierał, że nie ma czegoś takiego! Uparty jak osioł.
Po jakimś czasie w końcu dotarliśmy do pokoju 14. Przez cały czas gadałam co miało na celu zdenerwowanie go, żeby w końcu zaczął mi odpowiadać. Chyba nawet mi się udało.

[Akihiro]
Odwal się - krzyknąłem i uderzyłem z nogi piłkę w jej stronę która po jakimś czasie zaczęła płonąć.
-Piłkę też mi podpaliłaś ? -zapytałem wkurzony tą całą sytuacja bo moja piłka właśnie płonęła. Spojrzałem na nią wrednie i zacisnąłem pieść by się powstrzymać jednak to dziewczyna a  ich nie wolno bić tylko kochać -przynajmniej tak mi kiedyś mówiono.

~~*Kira*~~
Zrobiłam unik przed płonącą piłką i spojrzałam na niego zaskoczona.
- Oczywiście że nie! Nie mam takiej mocy! - krzyknęłam. - Prędzej to ty to zrobiłeś!
Chłopak cofnął się zaskoczony i spojrzał na spalony przedmiot.

[Akihiro]
-Jak to ja ? -nie wierzyłem to co ona powiedziała .. a co jeśli to naprawdę ja ? -spytałem sam siebie. Zobaczyłem jak korytarzem idzie trener Talon który podszedł do nas.
-Cześć Kira, oprowadzasz go po nowej szkole ?
-Akihiro to była twoja moc najwidoczniej posiadasz moc kontroli ognia albo może i wszystkich 4 żywiołów jeszcze będziemy musieli nad tobą popracować - uśmiechnął się.
-To ja nie przyjechałem tutaj grać w piłkę ? -zapytałem zszokowany
-Przyjechałeś ale jednocześnie będziemy trenowali twoją moc -uświadomił mi Talon.

~~*Kira*~~
- Fajnie - powiedziałam. - Wreszcie zrozumiałeś. Co do oprowadzania, to na razie tylko próbowałam mu uświadomić że ma moc. Ale jak już wie to nie będzie z tym problemu - uśmiechnęłam się.

[Akihiro]
-Dzisiaj jest pierwszy trening więc mam nadzieję że jesteś przygotowany ? -zapytał Talon
-Oczywiście trenerze - odpowiedziałem i zarzuciłem torbę na ramię.
-Cześć Kira - dopowiedział trener odchodząc a ja tylko spojrzałem na nią przez ramię i poszedłem za trenerem.

~~*~~*~~
Kira: Wiem że pisałam krótkie części, ale z t9 ciężko pisać coś dłuższego... Następnym razem będzie lepiej ^^"

środa, 15 października 2014

Piłkarz Akihiro Fernandes



 Cześć mam na imię Andrzej i chcę wam przedstawić nowego kolegę który będzie grał w drużynie piłkarskiej Piraci Forseti dziękuję za dodanie :)





W wieku 9 lat zaczął trenować piłkę nożną a trener wyczuł w tym chłopaku talent i zaczął go motywować do częstszych treningów oraz dłuższych i intensywniejszych. Chłopiec po paru miesiącach już wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie. Z drużyną zdobył łącznie 6 pucharów oraz mistrzostwo ligi juniorów po paru latach był już profesjonalnym piłkarzem o którego biły się profesjonalne kluby piłkarskie. Oprócz talentu do gry w piłkę nożną otrzymał też moc władania 3 żywiołami jednak on o tym nie wie. W tym roku rozegrał się mecz między drużyną Akihiro a zeszłorocznymi mistrzami ligi jednak chłopak nie wiedział że na trybunie siedział trener drużyny piratów Forseti i zagrał wspaniały mecz. Przypieczętował zwycięstwo hattrickiem 4:1 i jego drużyna zdobyła mistrzostwo ligi po meczu i świętowania z drużyną trener obecnej drużyny zawołał  go do siebie, do gabinetu na rozmowę.
-Akihiro to jest trener drużyny Piratów Forseti Talon
-Dzień dobry –podałem rękę trenerowi –czemu zostałem wezwany ? –zapytałem patrząc na Talona.
-Mam dla ciebie propozycję kontraktu, zechcesz spojrzeć ? –podał mi kontrakt do ręki.
Transfer do klubu Piratów Forseti za około 3 miliony oraz regularne występy w 1 zespole a także zostanie kapitanem drużyny  1350 płacy tygodniowo oraz zakwaterowanie w Akademiku.
-Wyczuwam w nim moc –szepnął do siebie Talon –jeszcze bardziej muszę pozyskać tego zawodnika.
-Nowa drużyna ? nowi ludzie ? nowe osiągnięcia do zdobycia a jeszcze mi płacą … -zgoda –wyciągnąłem swój długopis i złożyłem podpis na kontrakcie oraz wyruszyłem w podróż do miasta Forseti.

Już ja im pokażę love story, niech tylko mi tu wrócą.

**Will**
Życie w Akademii wróciło do  normalności. Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce bywa różnie, zwłaszcza w miejscu takim jak to. Dzień po urodzinach Kiry do szkoły wróciły nauczycielki. Gdzie się podziewały przez cały ten czas? Nie wiem, czy chcę wiedzieć. Tak, czy tak, wraz z ich ponownym pojawieniem się, wróciły lekcje. Część uczniów, którzy nie mieli jeszcze tej okazji się z nimi zmierzyć, zaliczyła małą depresję, ale jak mus to mus zwłaszcza, że zrobiły się jeszcze brutalniejsze niż wcześniej. Na osobne zajęcia musieli uczęszczać wszyscy poza Ilied, którą nadal uczyłam ja. Jednak teraz przychodziła do mnie znacznie rzadziej, gdyż wiele rzeczy poznała sama. Mimo ADHD jest bardzo inteligentną smoczycą, a nadpobudliwość powinna jej minąć z czasem... A przynajmniej bądźmy dobrej myśli.
Dobra, koniec tej pseudo retrospekcji, zganiłam się w myślach. Mam lepsze pytanie: Co wyrabiają Mito i Tatsu oraz dlaczego mam wrażenie, że to nie skończy się dobrze? 
Podeszłam na palcach do chłopaków, którzy stali na końcu korytarza i rozmawiali ze sobą przyciszonymi głosami. Blondyn miał na plecach plecak, a brunet trzymał na smyczy Aarowa, który przyglądał się im zaciekawiony. Swoją drogą, wiedzieliście, że myśli psa są czasem ciekawsze i bardziej inteligentne niż niektórych ludzi?
-Ej, pedały!- zawołałam, gdy znalazłam się dwa metry od nich. Odwrócili się zdezorientowani, nie rozumiejąc o kogo mi chodzi.- Co to za potajemne schadzki i czemu nikt mnie nie zaprosił?
-A co chcesz zrobić trójkącik?- Mito poruszył zmysłowo brwiami, a Tatsu spojrzał na niego z niejaką odrazą. Ale ja nie dałam się zwieźć, od razu widać, że próbuje zmienić temat już na wstępie.
-Nie, dziękuję. Nie będę robić za przyzwoitkę dla Tatsuyi.- Tu spojrzałam wymownie na blondyna. Nigdy nie umiał gadać z dziewczynami.- Ale nie zmieniaj tematu. Gdzie się wybieracie?
Chłopcy wymienili porozumiewawcze spojrzenia, zastanawiali się jak mnie zbyć i jednocześnie starali się nie myśleć o tym, co planują. Nosz, kurde felek! W tym momencie podeszła do nas dyrektorka.
-Panno Cole, co tu się wyprawia?- zwróciła się do mnie, po czym, nie czekając na odpowiedź, przeniosła wzrok na przedstawicieli płci męskiej.- A wy co tu jeszcze robicie? Albo mi się zdaje, albo mieliście wyruszać.
-Właśnie zamierzaliśmy to zrobić.- Uśmiechnął się Mito, szczęśliwy, że nie musi wymyślać wymówki. Ja mu, kurde, dam... Pomachał mi ręką i odszedł z psem w stronę wyjścia z Akademii. Zanim Tatsu poszedł za nim, odwrócił się na chwilę w moją stronę.
-Nie martw się. Wszystko ci wyjaśnię, jak wrócimy.- powiedział na pożegnanie i pobiegł za czarnowłosym. Dyrektorka również odeszła nie obdarzając mnie nawet jednym spojrzeniem. Byłam tak zirytowana, że aż przeklęłam pod nosem, a przeważnie tego nie robię.
-Pieprzeni geje. Już ja im pokażę love story, niech tylko mi tu wrócą.- warknęłam. Moją wypowiedź usłyszała, przechodząca obok YoYo.
-Będzie love story?- zapytała z szerokim uśmiechem.- Kto z kim?
Strzeliłam facepalma.
Ostatecznie trochę zajęło mi wytłumaczenie jej, o co chodzi, a zadanie było jeszcze utrudnione, bo sama nie wiedziałam praktycznie nic. Później zgodnie uznałyśmy, że jesteśmy głodne i po zabraniu z pokoi czegoś zdatnego do walki i obrony ruszyłyśmy do kuchni.        

niedziela, 5 października 2014

Smocza logika

~~*Kira*~~
Na urodziny dostałam sporo książek, więc postanowiłam troch je poczytać. Cieszyłam się z nich jak głupia. Zwłaszcza gdy spojrzałam na moją półkę, coraz bardziej pełną.
Wzięłam prezent od Yo i zadowolona postanowiłam poszukać jakiegoś fajnego miejsca do poczytania. Przemierzałam korytarze Akademii, nie bardzo wiedząc czego właściwie szukam. W pewnym momencie znalazłam pustą salę lekcyjną, w której znajdowała się tylko tablica oraz biurko nauczyciela. Moją uwagę przykuł jednak ogromny parapet. Udało mi się skołować jakieś poduszki i rozłożyłam się na nim wygodnie. Otworzyłam książkę i zaczęłam czytać, ciesząc się chwilą spokoju i kolejną wspaniałą historią opierającą się na moich kolanach.

>>*Luke*<<
Szedłem z Mattem korytarzem. Mój brat wciąż miał mi za złe zostawienie go sam na sam z uczuciową stokrotką, która dziś rano próbowała dostać się do jego pokoju. Ale co poradzę, że nie mogłem przestać się śmiać! To nie moja wina!
Gdy mijaliśmy kolejną salę, kątem oka zobaczyłem jakiś ruch. Cofnąłem się i zobaczyłem Kirę siedzącą na parapecie i czytającą książkę. Wszedłem dl klasy.
- Cześć! - zawołałem.
Kira z zaskoczenia prawie spadła z parapetu. Zaśmiałem się cicho.
- Ej! Nie można tak straszyć ludzi! - zawołała.
- Wytłumacz to jemu - odezwał się Matt stojący w drzwiach.
- Cześć Matt! - odparła z uśmiechem szatynka.
- A ze mną to już się nie przywitasz? - zapytałem, udając obrażonego.
- Nie - odparła, pokazując mi język.

<<Matt>>
Uśmiechnąłem się lekko widząc jak Kira traktuje mojego brata. Przyda mu się ktoś, kto nie będzie się po prostu denerwował przez jego wygłupy ale odpowie mu w podobny sposób.
Luke spojrzał na mnie, a potem przeniósł wzrok na Kirę.
- Dlaczego? Jestem od niego fajniejszy! - wykrzyknął. Wyglądał trochę jak obrażony przedszkolak. - Udowodnię ci! - Przyspieszył i znalazł się przy tablicy. Szybko nabazgrał na niej jakąś liczbę. - Spójrz! W skali 1/10 taki jestem fajny!
Na tablicy widniała liczba 19/10. Westchnąłem.
- Luke, jak zwykle o czymś zapomniałeś - powiedziałem i podszedłem powoli do tablicy. Wziąłem kredę i dopisałem przecinek pomiędzy 1 i 9. - Teraz lepiej.
Kira zachichotała, a Luke spojrzał najpierw zaskoczony na mnie, a potem przeniósł wzrok na rozbawioną dziewczynę.
- Powinnaś mnie bronić a ty co?! - zawołał z uśmiechem.
- Niby dlaczego? - odparła szatynka. - To prawda! - znów zachichotała, zadowolona że może trochę podenerwować blondyna.
- Zobaczymy! Odwołaj to! - Przyspieszył i znalazł się tuż obok niej. Zaczął ją łaskotać.
Kira wybuchnęła jeszcze większym śmiechem.
- Dobra, dobra! Odwołuje! - próbowała. - Matt, pomóż!
- Powiedz, że jestem fajny! - dorzucił Luke.
- Jesteś! Jesteś fajny! - zapewniała dziewczyna, starając się uwolnić.
Patrzyłem na nich i czułem się jak w przedszkolu. Przynajmniej Luke trafił wreszcie na kogoś na kogo może zmarnować trochę energii i nie dostać za to kary.

**Fier**
Szedłem korytarzami Akademii szukając Ilied. Jakimś cudem dałem się namówić smoczycy na grę w chowanego i teraz tego żałowałem. Raz, że mała na pewno będzie wiedzieć dokładnie gdzie jestem i zmieniać kryjówki, a dwa pewnie wejdzie gdzieś gdzie ja w smoczej postaci nie dam rady. Teoretycznie mógłbym się zmienić  w człowieka tyle, że po prostu nie mogę.
Nagle usłyszałem czyiś śmiech i zaciekawiony wszedłem do klasy z której on dochodził (czyt. wsadziłem tam łeb i szyje). To co zobaczyłem nie zaskoczyło. Luke robił coś Kirze przez co się śmiała. Jedyne co my na myśl przychodziło to smocze gody, ale one były o wiele bardziej brutalne. Po mimo, że jestem w połowie człowiekiem nie wiem jak to zachodzi u ludzi. Nie wiedząc co ot tym myśleć po prostu spytałem Matta
- Co oni robią?

<<Matt>>
- Luke łaskocze Kirę - odparłem. - Chce żeby przyznała, że jest fajny.
- Aha - powiedział zmieszany.
Spojrzałem na niego zaskoczony.
- O co chodzi? - zapytałem.
- Po prostu za bardzo wziąłem to na smoczą logikę - mruknął.
- Dobra... - odparłem.
Przeniosłem wzrok na Luke'a i Kirę. Dziewczyna wciąż chichotała, a blondyn stał obok niej. Dumny z siebie nawet nie zauważył pojawienia się Fiera. Szatynka pierwsza się ogarnęła.
- Cześć Fier! - zawołała, machając.
- Nawet z nim się wita a ze mną nie! - zawołał cierpiętniczo mój brat.
Kira znów zachichotała i zeskoczyła z parapetu. Złapała książkę i spojrzała na Fiera.
- Nie widzieliście gdzieś Ilied? - zapytał.

~~*Kira*~~
- Nie - odparłam. - Coś się stało?
- Bawimy się w chowanego - mruknął smok.
- Jak słodko - mruknęłam z uśmiechem. - Jak byłam mała zawsze chciałam mieć starszego brata.
Luke spojrzał na mnie zaskoczony.
- To nie gadamy o Ilied? - zapytał. Zachichotałam. - Nigdy nie zrozumiem dziewczyn - odparł finalnie.
- Może Luke nim zostanie? - zapytał Fier. - Widać że dobrze się dogadujecie.
Spojrzałam zaskoczona na blondyna, który odwzajemnił moje spojrzenie. Usłyszałam cichy śmiech Matta i po chwili odpowiedziałam tym samym. Tylko Luke stał jak zamurowany.
- Fier, chyba więcej czasu spędziłeś ze smokami niż z ludźmi - odparł blondyn.
- Tu niestety masz rację - westchnął. - Wychowywał mnie ojciec, który był smokiem.
Nagle za chłopakiem rozległ się dźwięk tłuczonego szkła.
- To Ilied! - powiedział i ruszył w stronę, z której dochodził dźwięk.

>>*Luke*<<
- To było... dziwne - stwierdziłem.
- Trochę - odparła Kira. - Ale to smok. Widocznie rozumuje inaczej niż my - Wzruszyłem ramionami. Westchnęła. - Lepiej już pójdę. Obiecałam Mistle, że pomogę jej znaleźć kila rzeczy.
Ruszyła w stronę drzwi. Przyspieszyłem i otworzyłem je przed nią zanim zdążyła dotknąć klamki.
- Odprowadzę cię - zaproponowałem.
Szatynka spojrzała na mnie trochę zaskoczona, ale zaraz podziękowała mi uśmiechem. Ruszyliśmy w stronę pokoju Mistle rozmawiając.
- Jestem świetnym tancerzem, nie sądzisz? - zapytałem z łobuzerskim uśmiechem, nawiązując do jej urodzin, gdy poprosiłem ją do tańca.
 - Wprost genialnym - odparła podobnym uśmiechem do mojego i zachichotała.
Nawet nie zauważyłem, kiedy znaleźliśmy się pod pokojem Mistle.

czwartek, 2 października 2014

Urodziny Kiry!

~*~Mistle~*~
- Kira ma dzisiaj urodziny. Może je wyprawimy? - zaproponował garstce uczniów stojących przede mną.
Usłyszałam entuzjastyczny harmider, który najwyraźniej miał znaczyć "tak", ale każdy chciał wyrazić swoje zdanie i przekrzyczeć pozostałych. Westchnęłam, ignorując głosy.
- Biorę to za tak! - dodałam. - W takim razie jak to zorganizujemy?
- Normalnie - mruknął Luke. - Mito może narysować coś zdatnego do jedzenia, Tatsu zrobić dekoracje z kwiatów, pozostali zajmą się ustawianiem sali i resztą dekoracji. No i zrobię prezenty - rozejrzał się wokół i zobaczył wszystkie spojrzenia skupione na nim. - No co? Ja też czasami umiem myśleć! - wyszczerzył się.
- Ja zajmę się Kirą - zaproponowałam. - Mam już prezent, więc nie będę mieć z nim problemów. Przypilnuję, żeby nie kręciła się blisko Akademii.
Ustalono wszystko do końca i zgodnie stwierdziliśmy, że czas zacząć wcielać wszystko w życie.
- Ruszaj się kwiatowa wróżko - mruknął Mito, popychając lekko Tatsu. - Mamy trochę roboty.
***
- Cześć Mistle - usłyszałam, gdy Kira otworzyła mi drzwi. - Jak tam?
- Może chcesz się przejść do księgarni? - zapytałam z lekkim uśmiechem.
- Jasne! - usłyszałam radosny okrzyk.
Po niespełna pięciu minutach byłyśmy już w drodze.

<<Matt>>
Ruszyliśmy wraz z bratem w stronę mojego pokoju. Mieliśmy już plan co będzie prezentem od nas. Wiedziałem, że Kira lubi czytać, więc postanowiłem dać jej jakąś książkę, którą załatwić miał Luke. W tym czasie ja miałem zrobić z kawałka srebra, który mój brat skądś wytrzasnął łańcuszek i zawieszkę jako prezent od niego. Pasował mi ten układ, bo nie miałem ochoty wychodzić dziś z Akademii.
***
Skupiłem się i grudka srebra zaczęła wirować przed moimi oczami. Po chwili rozpadła się na dwie części. Jedna z nich dzieliła się dalej, na maleńkie kawałeczki. Tworzyły się z nich oczka łańcuszka. Druga wciąż się obracała, formując w kształt małego słonika z trąbą uniesioną w górę - symbolu szczęścia.
Niedługo później prezent był gotowy. Obejrzałem go jeszcze raz, upewniając się, że wszystko jest w porządku i umieściłem go w ozdobnym pudełku. Stwierdziłem, że wykonałem niezły kawał roboty i przeciągnąłem się. Wstałem. Postanowiłem trochę pomóc w zawieszaniu dekoracji. Skierowałem się w stronę stołówki. Gdy tam dotarłem, moim oczom ukazała się pewna ogromna stokrotka, którą Tatsu właśnie usiłował wypchnąć za okno, ale była trochę... niewymiarowa.
Postanowiłem nie wnikać.
Na stole stały już kwiaty i jedzenie, rozłożone też były sztućce i talerze, choć wyglądało na to, że gigantyczna stokrotka zbiła kilka z nich.
Mito zajmował zaszczytne miejsce pod ścianą, gdzie patrzył na wysiłki "kwiatowej wróżki" z wyraźnym rozbawieniem i najwyraźniej nie miał zamiaru mu pomóc. Zastanawiałem się nawet, czy ten kwiatek to nie była jego sprawka.
Fier bezradnie próbował połączyć opiekowanie się Ilied i zbieranie potłuczonych talerzy. Smoczyca najwyraźniej rwała się do pomocy - niestety udawało się tylko zniszczyć kolejne przedmioty. Will próbowała ją pocieszyć i znaleźć jej jakieś pożyteczne zajęcie, żeby odciążyć trochę Fiera, ale jej wysiłki najwyraźniej spełzały na niczym. No cóż. I tak bywa.
Z kolei YoYo i jej kot postanowili powiesić dekoracje pod sufitem. Jednak gdy kot przypadkowo przykleił się do taśmy klejącej wpadł w szał i zaczął biegać wszędzie gdzie się dało, mając nadzieję, że się odklei, co dawało odwrotne skutki. Dziewczyna próbowała go złapać, ale nie miała szans z jego szybkością.
Westchnąłem.

>>*Luke*<<
Gdy wszedłem do stołówki pomyślałem sobie dwie rzeczy.
Po pierwsze, to nie była pora, żeby się śmiać. Mimo że stokrotka właśnie przytuliła się do Tatsu i uniemożliwiła mu jakiekolwiek ruchy. Mimo że nawet po ścianach biegał kot obklejony taśmą klejącą, a za nim jego niebieskowłosa właścicielka. Mimo że Ilied właśnie z entuzjazmem zbiła kolejną szklankę, po czym dostała zakaz dotykania szkła, które najwyraźniej zaczęło się kończyć. Mimo że Will i Fier właśnie zbierali z pod stołu odłamki szkła i porcelany, które jakby się nie kończyły. Mimo że Mito postanowił jednak poratować kolegę i on także odczuł uczuciowość stokrotki.
Po drugie, w tym tempie nigdy tego nie uszykujemy.
Stanąłem obok Matta.
- Chyba trzeba by im trochę pomóc... I inaczej podzielić zajęcia... - zacząłem.
W tym momencie kot YoYo finalnie przykleił się do sufitu i nie był w stanie z niego zejść. Zaczął miałczeć wściekle, a niebieskowłosa na chwilę wpadła w panikę, ale zaraz rzuciła mu się na pomoc.
W tym momencie nie wytrzymałem. Wybuchłem śmiechem.
Wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę.
- No hej - powiedziałem. - Coś wam chyba nie idzie. Może potrzebujecie pomocy?
***
Nowy podział zajęć okazał się skuteczniejszy.
Will wieszała pod sufitem dekoracje, a obok niej latała Ilied i podawała jej wszystko co potrzebne. Tym razem nic jeszcze nie rozbiła.
Fier i Matt zajęli się natrętną stokrotką i właśnie kończyli tłumaczenie jej, że może tu zostać tylko pod warunkiem że będzie grzeczna. Zrobili to tylko ze względu na to, że była ona za duża, żeby zmieścić się przez okno. W sekrecie zastanawiali się jak ją ściąć.
Mito nakrywał do stołu, a Tatsu ustawiał automaty do napojów pod ścianą. Im szło całkiem nieźle.
YoYo zajmowała się pakowaniem prezentów. Tylko przez moment, gdyż jej kot znów zaplątał się w taśmę, nie wiadomo jakim cudem (dziewczyna upierała się, że to była wina Mito, nie wnikałem). Tym sposobem domniemany winowajca został odesłany do pakowania wszystkich prezentów, a YoYo miała do końca zająć się stołem. Uznała jednak, że brunet nie ma gustu i postanowiła zacząć od nowa.
Ja z kolei pozbierałem rozbite kawałki szkła i porcelany. Pozamiatałem nawet. Zrobiłem to dość szybko i nie miałem już w czym pomagać.
Mogłem używać mojej mocy, ale pozostali nie mieli tyle szczęścia. Byli daleko w tyle z pracą.
Stanąłem przy automacie i zacząłem nalewać sobie colę. Nagle usłyszałem głos Fiera.
- Już chce ci się pić? - zapytał.
- Nie aż tak bardzo... Pokazać ci sztuczkę? - odparłem. Dolałem do połowy szklanki coli trochę wody. - Potrzymaj - rzuciłem, podając smokowi kubek.
Chłopak spełnił moje polecenie, a ja wyciągnąłem z kieszeni mentosy.
- Podziwiaj - powiedziałem, wrzucając cukierek do kubka.
To co się stało przypominało erupcję wulkanu.
Cola zaczęła wylewać się na wszystkie strony, a Fier krzyknął zaskoczony. Ja zaśmiałem się i przebiegłem na drugi koniec sali. Chłopak wykrzyknął wściekle moje imię. Nie wiedział co zrobić z kubkiem. Był już mokry, tak samo jak całe ich otoczenie. Ostatecznie chłopak zaczął biec w moją stronę. W furii nie widział niczego poza mną. Wbiegł w papiery i kokardki, którymi Mito ozdabiał prezenty, przewrócił drabinę, na której stała Will i biedna dziewczyna prawie spadła, ale uratowała ją Ilied, YoYo z zaskoczenia potrąciła jeden z talerzy, który spadł i się roztrzaskał, po czym zaczęła uspokajać Jamesa. Stokrotka wykorzystała chwilę nieuwagi mojego brata i znów go przytuliła. Bardzo emocjonalny z niej kwiatek, muszę przyznać.
Gdy Fier był już blisko mnie, Przyspieszyłem i znalazłem się przy drzwiach.
Tak się zaczęła pogoń. Nierówna, gdyż gdy Przyspieszałem chłopak nie miał szans mnie dogonić. Nie zmieniało to faktu, że bawiłem się wprost świetne.

** Fier**
- Luke! Zapłacisz mi za to!- krzyknąłem.
- O ile mnie złapiesz!- roześmiał się i jeszcze bardziej przyspieszył. Warknąłem. W ten sposób go na pewno nie dogonię.
- Nie jesteś tu jedyną osoba z mocą!
- Nie boję się ciebie! I tak mnie nie...- chłopak się wywalił- Co do...
- Patrz, twój własny cień zwrócił się przeciwko tobie-powoli szedłem w stronę Luka próbującego się pozbyć cienia który oplatał mu kostki. Po drodze się wysuszyłem.
- Spokojnie Fier, to był tylko głupi żart.- chłopak podniósł ręce w obronnym geście. Wylałem mu resztę coli na głowę.
- Dobra, rozumiem jesteś zły, ale daruj sobie te czerwone oczy
- Czerwone oczy- powtórzyłem po nim spłoszony i szybko się wycofałem.

**Ilied**
Z zaciekawieniem przyglądałam się jak Luke wrzucał coś do szklanki którą trzymał Fier. Płyn zaczął bulgotać i wylewać się ze szklanki. Zaskoczony smok nie wiedział co się dzieje. Był cały mokry, a  Luke stal po drugiej stronie sali śmiejąc się. Wściekły Fier rzucił się w pogoń za nim mocząc i taranując wszystko na swojej drodze. Między innym jedną z tych, rzeczy była drabina na której stała Will. Na szczęście w porę zdążyłam złapać dziewczynę. Jak zdążyliśmy się już w miarę ogarnąć wrócił Fier i bez słowa zaczął suszyć mokre przedmioty.  Od razu było widać, że coś jest nie tak. Próbowałam się dowiedzieć co się stało, ale od umysłu chlopaka biło tyle negatywnych emocji, że się wystraszyłam. Po minie Will wywnioskowałam, że próbowała tego samego. Trochę później pojawił się Luke. Od razu został skrzyczany przez Matta.
- Czemu Fier jest taki zdenerwowany?- zapytałam chłopaka kiedy jego brat już skończył go ochrzaniać.
- Nie wiem. Powiedziałem mu tylko, że oczy zrobiły się mu czerwone, bo się zrobiły, a on zwiał.- mój smoczy brat rzucił nam niezadowolone spojrzenie, na szczęście jego tęczówki miały swój normalny złoty kolor.
- Dzięki- domyśliłam się już co było nie tak.
- O co z tym w ogóle chodzi?
- Kiedy indziej ci powiem. Teraz skupmy się na przygotowaniach i lepiej daj Fier'owi spokój.- poszłam z powrotem pomagać Will.

>.>Will<.<
Po tej całej aferze z colą i mentosami Fier strasznie się zdenerwował. Z jego myśli biły tak negatywne wibracje, że aż się wzdrygnęłam. Po opieprzu Matta, obaj poszli się przebrać. Gdy wrócili, wszystko było po staremu... poza Fierem, który wyraźnie się czymś martwił, ale nie chciałam wnikać. Dzisiaj mamy imprezę, jutro zajmiemy się resztą. Wymieniłyśmy się z Ilied porozumiewawczymi spojrzeniami i wróciłyśmy do przystrajania sufitu. Trzeba przyznać, że telekineza przydaje się również do takich rzeczy.

**Tatsu**
Moja rola była skończona. Rzuciłem okiem w stronę Mita. Spodziewałem się ujrzeć go oblepionego taśmą klejącą i papierem kolorowym. Natomiast zobaczyłem nawet  ładnie zapakowane prezenty i czarnowłosego, który grał w tetrisa na telefonie. Wydawał się mieć całkowitą zlewkę na to, co się dzieje. Rozejrzałem się, poszukując wzrokiem reszty uczniów. Wszystko poza działką Will i YoYo wydawało się gotowe... nie licząc tej natrętnej stokrotki... i albo mi się wydaje, albo ona własnie dobiera się Mattowi do spodni...
Westchnąłem i jednym machnięciem ręki zmusiłem ją do wyskoczenia przez okno. 
-Dzięki.- Brunet odetchnął z ulgą.- A powiesz nam czemu nie zrobiłeś tego półgodziny temu?! 
-Bo byłem zajęty swoją robotą.- odparłem, szczerząc się i poprawiłem zjeżdżające z nosa okulary. Mój wzrok przez przypadek zatrzymał się na Jamesie... i sobie o czymś przypomniałem.- Mito, gdzie twój pies?!- zawołałem, chcąc zwrócić na siebie uwagę chłopaka. Ten oderwał wzrok od ekranu, mamrocząc coś pod nosem i spojrzał na mnie pytająco.- Gdzie twój pies?- powtórzyłem. 
-A, Arow. W pokoju, nie chciałem, żeby się pozagryzali.- Wskazał ruchem głowy na YoYo i jej kota.- Mogę po niego pójść, ale wątpię, żeby to był dobry pomysł.
-Piesek?- ucieszyła się niebieskowłosa, która właśnie skończyła nakrywać do stołu.
Nie wdawałem się w dalszą dyskusję głównie z powodu Will, która właśnie wylądowała obok mnie w towarzystwie Ilied.
-Skończone.- uśmiechnęła się. 

>.>Will<.<
-To kto idzie powiedzieć Mistle?- zapytał Luke.
-Już wie, będą tu za jakąś minutę, nie więcej.- poinformował uczynnie Mito, zamykając klapkę od telefonu. Skubany, zadzwonił do niej już kilka minut temu. W ogóle skąd on ma jej numer?!
-A ty nie powiedziałeś nam o tym wcześniej ponieważ...?
-Ponieważ nie spytaliście.- odparł, wzruszając ramionami.- Ale jak chcecie się chować, to radzę się pospieszyć.- dodał, znikając pod stołem.
Większość z nas nie miała problemów z ukryciem się. Ja i Ilied, na przykład, po prostu uniosłyśmy się w powietrze tuż nad drzwiami wejściowymi. YoYo poszła śladem Mita, w końcu pod stołem jest sporo miejsca. Fier wskoczył na parapet (okno zostało wcześniej zamknięte, żeby stokrotka przypadkiem nie wróciła) i zasłonił firanki (co tam robiły firanki O.o?), tak, że faktycznie nie było go widać. Matt skrył się za górą kolorowych prezentów, a Luke? Właściwie nie wiem, zniknął zanim zdążyłam go dostrzec. Zdołałam jeszcze szybko podlecieć do włącznika i zgasić światło. Ledwo wróciłam na swoje miejsce, kiedy drzwi otworzyły się i do środka weszły kolejno Mitle i nasza jubilatka.
-Mistle, powiesz mi w końcu, o co tutaj cho...
-NIESPODZIANKA!

^.^Mito^.^
-No to zaczynamy imprezę!- krzyknąłem, włączając radio, a muzyka poleciała na fula z postawionych obok niego głośników. Doszedłem do wniosku, że czekanie aż jubilatka wyjdzie z osłupienia jest męczące, a życzenia możemy jej złożyć w każdej chwili.
-Niech zgadnę, Mistle wam powiedziała.- odezwała się w końcu z szerokim uśmiechem na twarzy. Potem nie miała za bardzo wyjścia, musiała dać wszystkim się wyściskać. Prawdziwa zabawa zaczęła się dopiero, kiedy wszyscy złożyli jej życzenia i podarowali prezenty, które dziewczyna zdecydowała się otworzyć, na szczęście, dopiero w swoim pokoju. Dlaczego na szczęście? Otóż prezentem ode mnie była dość skuteczna trucizna w spreju (oczywiście, testowałem), tak na wypadek próby gwałtu, czy czegoś w tym stylu.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu Mistle. Stała koło automatu z napojami w towarzystwie Will. Prowadziły ożywioną dyskusję na jakiś temat, który w tej chwili kompletnie mi wisiał. Podszedłem do Ame, ukłoniłem się przed nią lekko i czarującym gestem zaprosiłem do tańca. No co, jak chcę to potrafię!

~~<<YoYo>>~~
Wszystko zapowiadało się lepiej niż myślałam, bo obeszło się bez ofiar i wypadków (przynajmniej na oczach Kiry). Wyściskałam ją za wszystkie czasy i złożyłam życzenia, kończąc okrzykiem "Wszystkiego najlepszego Kir!". Mam nadzieję, że spodoba się jej prezent ode mnie. Trochę myślałam nad tym co by jej dać, ostatecznie wybrałam gruby zeszyt z ręcznie malowaną okładką, pióro do pisania i książkę. Największy problem był z tym ostatnim, bo nie pamiętałam co już przeczytała, a czego nie. Po godzinie myślenia, kupiłam książkę "Córka Dymu i Kości", dość ją lubię i Kira jej (chyba) jeszcze nie czytała. Poza tym bałam się, że sprzedawczyni wyrzuci mnie jeśli powiem choćby jedno słowo więcej. Kiedy Tatsu poprosił Kire do tańca zrozumiałam, że muszę się usunąć, wszyscy zaraz zaczną tańczyć. Ja tego nie lubię, nie lubię tańczyć na grupowych imprezach, zawsze tylko podpieram ścianę i jest okej. Uczenie się na pamięć układu do ulubionej piosenki to co innego, to uwielbiam, ale wśród ludzi czuję się nieswojo. Zeszłam na bok chcąc podpierać ścianę jak zwykle, ale stwierdziłam, że to jednak za nudne. Po chwili wpadłam na pomysł. Niezauważona przez nikogo pobiegłam do mojej torby ukrytej w rogu sali, wyjęłam laptopa i podłączyłam do głośników, postanowiłam pobawić się w DJ'a.
~_~_~_~_~_~_~_~_~
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, KIRA! ^^