wtorek, 25 marca 2014

Czy ja ci wyglądam na mapę turystyczną?!

**Tatsu**

Wytłumaczyłem nowemu, gdzie się znajduje, czego należy unikać i kogo tak właściwie szukamy. Hmm... Chyba powiedziałem mu wszystko... Zaraz, zaraz. A jak on się tak właściwie nazywa? Pięknie, stary. Zapomniałeś się przedstawić, skomentowałem w myślach swoją zapominalskość.
-Jestem Tatsu Otsuka. Kwiatowa wróżka, haker komputerowy i najlepszy strzelec jakiego miałeś szansę poznać.- zażartowałem z udawanym narcyzmem.
-Mito Izumi. Rysownik.- Wymieniliśmy uściski dłoni.- A te trzy panienki?
-A tak! To Kira, Mistle i Will...- spojrzałem przed siebie gdzie spodziewałem się zobaczyć wyżej wymienione, ale o dziwo ich tam nie było.- Zaraz, a gdzie one są?
-A ja mam lepsze pytanie. Gdzie my jesteśmy?- zapytał, a ja z przerażeniem pojąłem, że ma rację. Zacząłem nerwowo rozglądać się po otoczeniu i zakląłem w myślach. Żałowałem, że nie wybrałem się na wycieczkę krajoznawczą, żeby choć trochę poznać otoczenie.
-No pięknie, po prostu cudnie! I co teraz?!- zacząłem łazić w kółko próbując coś wymyślić. Do jasnej chusteczki, Will mnie zabije! Moje pytanie zostało jednak bezczelnie zignorowane. Mito usiadł na jakimś pieńku i zaczął bazgrać patykiemw ziemi.
-Nie wiem! Poza tym jak ty możesz nie znać drogi, do cholery?!
-Czy ja ci wyglądam na mapę turystyczną?!
-Wiesz…
-Lepiej nie kończ!- zagroziłem i zacząłem ponownie wydeptywać owalną ścieżkę w świeżej trawie.
-Wiesz, że jak będziesz łaził w kółko to całkiem stracisz orientację?- rzucił z wyraźnym znudzeniem.

-omógłbyś mi!- warknąłem.
-Pomagam.- mruknął spokojnie i dokończył swój rysunek. Ze szczerym 
zdumieniem patrzyłem jak nakreślony obrazek staje się coraz bardziej realny aż w końcu chłopak trzymał go w swojej dłoni, a na ziemi zostały tylko wyblakłe kontury.- Trzymaj.- rzucił w moją stronę działający kompas.
**Mito**
Zaśmiałem się widząc osłupienie na jego twarzy. Tatsu spojrzał na mnie z szokiem, a jego usta utworzyły piękne 'o'.
-Ja myślałem, że ty tylko ot tak rysujesz, a nie, że to ożywa...- wydusił z siebie w końcu.- Jak wrócimy to koniecznie trzeba zrobić jakiś kawał dziewczynom.

-Nie ma sprawy. Ale kompas nam się nie zda jeśli nie będziemy znali kierunku, z którego przyszliśmy. No i jeszcze trzeba znaleźć dziewczyny…
-Szkoła jest na wschód od nas, sprawdzałem to na jednej z map w bibliotece. Ale… ech… Will ma badziewny zmysł orientacji gdy znajdzie się poza zabudowaniami…- zamilkł nagle i zaczął wpatrywać się w poruszane wiatrem korony drzew. Zamrugałem zdezorientowany i pomachałem mu ręką przed twarzą, ale za wiele to nie dało. Stał tak przez kilka następnych minut… Nie jestem pewien ile, ale zdążyłem sobie narysować 300ml-ową puszkę coli i wypić jej zawartość zanim się ocknął.
 -Są jakieś dwa kilometry na północ.- oznajmił i posłał mi wrogie spojrzenie kiedy próbowałem cichcem wyrzucić butelkę w krzaki. Ostatecznie ją zgniotłem i schowałem do kieszeni, lepiej mu sięnie narażać, natura to chyba jego konik.
-Skąd wiesz?- Moja brew powędrowała do góry.
-Drzewa mi powiedziały.- wzruszył ramionami. No fakt, wspominał, że jest kwiatową wróżką. Pomyślałem nad sensem tych słów i jeszcze raz spojrzałem na Tatsu, po czym… wybuchłem śmiechem. Ale no tego nie skomentował. Szliśmy prosto przed siebie czasami spoglądając na kompas. Trzeba przyznać, że się przydał, zwłaszcza, że Tatsu miał mimo wszystko dobrą pamięć i wiedział z jakiego kierunku wyruszyliśmy. Liczyłem, że faktycznie po drodze uda nam się spotkać dziewczyny, bo łażenie po lesie w kółko nie miało większego sensu. 
Nagle usłyszeliśmy jakiś szelest. Spojrzeliśmy szelest. Spojrzeliśmy niepewnie w stronę krzaka, a potem Tatsu ruchem ręki odsłonił jego gałęzie. Spodziewałem się wszystkiego. Dosłownie. Ale nie tego, że zza krzaka wyskoczy kot! Zawsze mógł to być ryś, ale nie. To był zwykły, domowy kot! Gdzie się podziały te czasy kiedy byli to zboczeńcy z pistoletami?! Co ja chrzanię... Może mam problemy z psychiką?!

-Co tak stoisz?! Za nim!- Blondyn chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę drzew, za którymi zniknął kot.
-Za tym kotem?!- nie dowierzałem. Po co mu, do cholery, kot?!
-Nie, baranie! Za motylkiem.
-Sam jesteś baran!

~*~Mistle~*~
Bieg za kotem okazał się niepowodzeniem. YoYo zapomniała uprzedzić swojego futrzaka, że my tak szybko nie biegamy. A co było najlepsze? Każda z nas biega z inną szybkością, więc udało nam się pogubić. Przynajmniej mnie. Sama nie wiem jak to zrobiłam, ale jakoś tak wyszło. Jako jedyna dobiegłam tak daleko. Pierwsza odpadła chyba YoYo, ale nie byłam pewna. Możliwe, że tylko mi się zdawało. Znając życie, Kira pewnie jest z którąś z dziewczyn. Zwykle dostosowuje tempo biegu do kogoś obok niej...
Postanowiłam, zamiast się zastanawiać, pójść przed siebie. Ten kot w końcu tam zmierzał, więc może mi się uda znaleźć chłopaków?
Przedzierałam się przez coraz gęstszy las. Zrobiło się już prawie całkiem ciemno. Księżyc ledwo przedzierał się przez korony drzew. Na szczęście, oczy przyzwyczaiły mi się do ciemności i nie miałam problemów z poruszaniem się. No, przynajmniej częściowo. Za wszelką cenę starałam się myśleć racjonalnie i nie dać się przestraszyć byle czemu. Nawet mi to wychodziło. Nie zmieniało to jednak faktu, że każdy szmer w pobliżu stał się podejrzany.
Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Rozpoznałam głos Tatsu i puściłam się biegiem w jego stronę. Po chwili usłyszałam także kogoś innego. Przyspieszyłam, mając nadzieję spotkać chłopaków.

poniedziałek, 17 marca 2014

Koty i włosy - to razem nie współpracuje

~~《YoYo》~~
Siedziałam na drzewie i rysowałam, jak zwykle podczas cięższych dni. Reszta już od jakiegoś czasu siedziała w szkole, miejscu, w którym na pewno nie zamierzałam się dziś zjawić. Nagle usłyszałam nerwowe miałknięcie Jamesa, przeszywające ciszę lasu.
- Coś... Dziwnego - zrozumiałam.
Chwyciłam go w objęcia.
- Spokojnie, spokojnie - próbowałam go uspokoić.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam coś, co go tak przeraziło. Wyglądało trochę jak portal z filmów rozem z Hollywood. Pochłonęło nas zanim zdążyłam zareagować.
Lecieliśmy, lecieliśmy i jeszcze raz lecieliśmy. W końcu wylądowaliśmy w czymś, co wyglądało jak gabinet dyrektorski.
- No pięknie - powiedziałam sama do siebie z czysto sarkastycznym tonem.
Rozejrzałam się, ale nikogo nie zobaczyłam. Postanowiłam rozejrzeć się trochę po okolicy, bo w budynku przypominającym szkołę bynajmniej nie chciałam zostać. Nie dziś.

~~*Kira*~~
Szłyśmy już jakiś czas i wszystkie byłyśmy zmęczone. Wokół nas robiło się coraz ciemniej, co mnie niepokoiło. Nie wiedziałam jak mamy odnaleźć chłopaków przed nocą nie używając mocy, ani jak się wydostać z tego lasu. Jednego byłam jednak pewna. Miałam dość chodzenia.
Nikt nic nie mówił. W powietrzu dało się wyczuć napięcie, jakby coś miało się zaraz stać. Coś bardzo ważnego. Wszystkie to czułyśmy, jednak żadna z nas nie wiedziała co ma się zdarzyć.
W końcu, zmęczone, postanowiłyśmy zrobić sobie przerwę. Usiadłyśmy pod jednym z licznych dębów. Nadal nikt się nie odzywał, więc postanowiłam przerwać ciszę.
- Więc... Co teraz? - zapytałam.
- Nie wiem. Martwię się o Tatsu. Co jeśli to faktycznie robota tych nauczycielek? - zapytała smutno Will, pociągając nosem. - Musimy coś zrobić!
- Tylko co? - odparła Mistle. - Zgubiłyśmy się w lesie, nie powinnyśmy używać mocy, jesteśmy zmęczone, a chłopaków ani widu, ani słychu.
- A ty jak zwykle pesymistycznie nastawiona do życia... - mruknęłam.
- Raczej realistycznie - poprawiła mnie.
Znów zapadła cisza. Każdy w myślach rozważał różnorakie scenariusze, które mogłyby się nam przytrafić. W końcu jednak Will nie wytrzymała.
- Nie możemy tak tylko siedzieć! Co jeśli oni właśnie walczą o życie? Musimy coś zrobić! - zawołała.
- Pytanie brzmi: Co? - zapytała Mistle.
- Nie wiem! Mogłybyśmy chociażby się stąd ruszyć, nie tylko siedzieć i czekać aż ktoś nas znajdzie!
Ostatecznie postanowiłyśmy jednak ruszyć cztery litery i znaleźć chłopaków. Zwłaszcza Will na to nalegała. Rozumiałam ją, każdy na jej miejscu postąpiłby podobnie. Chciała za wszelką cenę znaleźć swojego bliskiego przyjaciela, prawie brata.

~~《YoYo》~~
Kiedy wreszcie znalazłam wyjście z tego głupiego labiryntu (budynku szkoły) ujrzałam piękny ogród. Zawsze o takim marzyłam, usiadłam na ziemii, zawsze chciałam narysować coś tak pięknego. 
Wystarczy, że pomyślałam, a ołówek i szkicownik same pojawiły mi się w rękach.
Po jakimś czasie poczułam coś dziwnego, rozejrzałam się. Wszystko wydawało się w porządku, a w polu widzenia nie było żywej duszy, więc to nie jest obawa, że ktoś mnie stąd przegoni. Nie ma Jamesa *oświeciło mnie*. Rozejrzałam się po okolicy jeszcze raz, nawołując, niestety nie przyniosło to skutku. Znów to poczułam i jakby wzywało mnie do lasu. Bezmyślnie poleciałam w tamtym kierunku.


~~*Kira*~~
Nadal nikogo nie znalazłyśmy, co najbardziej denerwowało Will, która na zmianę miała ochotę zabić Tatsu za zgubienie się albo dołowała się, że to wszystko przez jej nieuwagę. To z kolei zaczęło działać Mistle na nerwy, więc ja modliłam się, żeby długowłosa brunetka niczego nie zrobiła Cole. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nie wiedzieć jakim cudem krążyłyśmy w kółko. Skąd to wiem? Na drodze leżała bransoletka, którą zgubiłam w trakcie błąkania się po lesie. Co dziwniejsze, mogłybyśmy się założyć, że cały czas szłyśmy prosto i nigdzie nie skręcałyśmy. To także nie pomagało w rozluźnieniu atmosfery.
Dodatkowo, prawie nie było już nic widać, co oznaczało, że noc już blisko. Kolejny element, który złożył się na nasze zdenerwowanie.
Kiedy Will po raz piętnasty stwierdziła, że zabije Tatsu jak tylko go znajdzie, anielska cierpliwość Ame się wyczerpała. Rozpoczęła się kłótnia, która miała duże szanse na pociągnięcie za sobą ofiar, czemu starałam się zapobiec. Niestety, dziewczyny wpadły w szał i były głuche na moje prośby. Nagle jednak stało się coś, czego żadna z nas się nie spodziewała.
- Halo? - usłyszałyśmy. - Kim jesteście?
Brunetki zaprzestały kłótni i odwróciły się w stronę głosu, który wydał mi się dziwnie znajomy. Zobaczyłyśmy wysoką, szczupłą dziewczynę z niebieskimi włosami. Po chwili rozpoznałam ową osobę.
- YoYo! - krzyknęłam, podbiegając do dziewczyny i przytulając ją.
- Kira? - zapytała. - Co tu się dzieje? Gdzie jesteśmy? I kto to?
- Ech... To długa historia - mruknęłam. - Ale poznaj Mistle i Will. Dziewczyny, to YoYo. Znamy się od podstawówki - wyjaśniłam.
Cole ochoczo przedstawiła się nowej znajomej, Ame miała w sobie więcej dystansu. Krótkowłosa oczywiście natychmiast zaczęła zadawać masę pytań, totalnie dezorientując Yo. Po chwili, gdy obie się uspokoiły przystąpiłam do wyjaśniania nowo przybyłej całej sytuacji.

~~《YoYo》~~
- Aha, chyba rozumiem. - Powiedziałam. - Zgubili się tak samo jak James.
- Czekaj, czekaj, przybyłaś tu z Jamesem? - Zdziwiła się Kira.
- Tak, ten.....portal pochłonął mnie jak go trzymałam i tak jakoś wyszło, że wylądowaliśmy tu razem.
Spojrzałam na twarze nowo poznanych dziewczyn, na twarzy krótkowłosej malowało się lekkie zdziwienie.
- James to mój kot. - Wyjaśniłam.
Nastała cisza.
- Dobra, nie ma czasu na obijanie się, musimy ich szybko znaleźć.-Wskazałam ręką w kierunku z którego przyszłam. - Tam ich nie ma.
- Pięknie, jeden kierunek z głowy. - Powiedziała Kir.
- Są tu jakieś zwierzęta? - Rzuciłam do wszystkich.
Kira już wiedziała co się szykuje.

- Ja nic nie widziałam. - Powiedziała krótkowłosa.
- Ja też - Dodała Mistle
- Ani ja. - Powiedziała Kir z uśmiechem nadziei. - Ale to może wypalić, twojej magii nie znają.
- Tylko znajdźmy jakieś zwierzę. - Powiedziałam.

~~*Kira*~~
Rozpoczęły się poszukiwania. We wszystkich wstąpiła nowa nadzieja i teraz przeszukiwaliśmy wszystkie możliwe kryjówki. Począwszy od gałęzi drzew, na różnorakich norach kończąc. Jednak zadanie wcale nie było takie łatwe. Wszystkie zwierzęta jakby celowo pochowały się przed nami. Nagle jednak usłyszeliśmy wściekły krzyk Mistle, w której włosy zaplątało się coś żywego. Dziewczyna wyplątała to i trzymając przed sobą za ogon, zaczęła nim potrząsać (w końcu Mistle nienawidzi kotów). Już miała rzucić nim o drzewo (jako karę za zaplątanie się w jej włosy), gdy Yo wyszarpnęła go jej.
- James, nic ci nie jest? - krzyknęła przerażona i wsłuchała się w nerwowe miauknięcia jej pupila.
- Jeżeli to coś jeszcze raz się do mnie zbliży, to pożałuje - zagroziła brunetka, posyłając kotu mordercze spojrzenie.

~~《YoYo》~~
- Gdzie ty byłeś? Martwiłam się o ciebie. - Robiłam mu wyrzuty.
- Przepraszam. - Odparł James.
- Dobra, nie tłumacz się teraz. Widziałeś po drodze blondyna w okularach i bruneta ubranego na czarno? - Zapytałam.
- Tak.
Wszyscy odetchnęli z ulgą i ruszyli za kotem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich, jestem tu nową autorką. Dołączyłam za sprawą przyjaciółki (Kiry). Będę się starać i liczę na owocną współpracę.

sobota, 8 marca 2014

Jesteśmy w środku lasu, same, nie możemy używać mocy i w dodatku nie wiemy skąd przyszłyśmy!

Ruszyliśmy do lasu. Faktycznie, Mistle wspominała, że coś za łatwo poszło. Jednak po jej wyrazie twarzy, nie trudno się było domyślić, że to jeszcze nie koniec. Możliwe, że unikniemy nawet kary.
Chłopacy szli z tyłu, Tatsu opowiadał nowemu o Akademii i ogółem streszczał nasz krótki pobyt. Natomiast ja, Will i Mistle szłyśmy przodem.
Zamyśliłam się. Jak zwykle na spacerach. Po prostu wyłączyłam się i szłam dalej, pogrążona w rozmyślaniach na temat nauczycielek.
W pewnym momencie poczułam, że ktoś stuka mnie w ramię. Natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam idącą obok mnie Mis.
- Wiesz na co się właśnie zgodziłaś? - zapytała z ironicznym uśmiechem.
- Nie... Ale już się boję - odparłam.
Na twarzy dziewczyny pojawił się wyraz znużenia tłumaczeniem mi wszystkiego prawdopodobnie po raz trzeci, jednak, jak to Mistle z jej anielską wręcz cierpliwością, zgodziła się streścić mi jej plan szybszego znalezienia dyrektorki. Żadna z nas nie miała ochoty na chodzenie po lesie po zmroku. Ja zwykle trochę bałam się takich miejsc, więc brunetka wolała nie narażać się na mój atak paniki. Tylko raz mi się zdarzył, w nocy, gdy miałam koszmar, ale z pewnością wolała tego nie powtarzać. Ja sama starałam się nad sobą panować, więc moi znajomi zwykle nie widzieli moich łez ani strachu. Zdarzało się, że to ja musiałam ich uspokajać i robić dobrą minę do złej gry, mimo że sama byłam przerażona.
- Dobra - mruknęłam, po czym odwróciłam się do Will, która szła zapatrzona w swoje nogi i... Chłopaków, których nie było. - Ej... Gdzie Tatsu i... Zaraz, przecież my się nie przedstawiłyśmy jeszcze temu nowemu!
Właśnie to sobie uświadomiłam. Byłam tak zaabsorbowana całą sytuacją, że kompletnie zapomniałam po co tutaj przyszłam i z kim!
- Nie mam pojęcia, gdzie oni się podziali... - stwierdziła natomiast Mis.
Will, jakby wyrwana z głębokiego zamyślenia, rozejrzała się wokół.
- Tatsu? - zawołała. - Tatsu! Gdzie jesteście?
Odpowiedziała nam cisza. Jak to możliwe, że nawet Mistle nie zorientowała się kiedy oni zniknęli?
- To nam nic nie da - stwierdziła przytomnie Ame. - Jeśli do tej pory cię nie usłyszeli, że raczej już tego nie zrobią. Ten las jest wielki, a oni mogą być wszędzie.
- Skąd wiesz? A nóż widelec się uda? - odparła lekko zdenerwowana Will, po czym wróciła do nawoływania.
- To może ja podlecę do góry i spróbuję ich stamtąd wypatrzeć? - zaproponowałam.
- Dobry pomysł. Ja mogę się zmienić i szybciej przebiegnę las - odparła Mistle.
- Nie mogę namierzyć Tatsu. Moja telepatia nie działa. Musi być bardzo daleko - stwierdziła Will.
Dziewczyna odwróciła się i krzyknęła zaskoczona, widząc czarnego wilka o wiele większego od normalnych. Już szykowała się do ataku, lecz w ostatniej chwili ją zatrzymałam.
- Ty tylko Mis - powiedziałam.
- Ale... Że Mistle? - zapytała zaskoczona.
Przytaknęłam. Skinęłam na Mistle i zmieniłam się w kruka. Spojrzałyśmy na siebie. Ja podleciałam do góry, a Mistle zaczęła biec. Miałyśmy w planach trzymać się razem, ja nad nią, ale przeszkodził nam oburzony krzyk:
- Nie zostawiajcie mnie tu!
Nie trudno się domyślić do kogo należał. Przez długie przebywanie z samą Mistle niemalże zapomniałam już, że inni także mają moce. W powietrzu zmieniłam się w człowieka i spadłam na ziemię. Nie przejęłam się tym, chociaż najwyraźniej zaskoczyłam moje przyjaciółki. Mistle także zmieniła się z powrotem.
- Nie powinnyśmy się rozdzielać w takiej sytuacji! - zawołała krótkowłosa brunetka.
- Masz rację. Jeśli tak się nad tym zastanowić, to to może być ta kara - mruknęła Mis. - Gdybyśmy wszyscy się rozdzielili i pogubili, nauczycielki miałyby szansę to wykorzystać.
- I dyrektorka też... - dodałam niewesoło. - To co teraz? Siedzimy, czekami i nic nie robimy?
Ame posłała mi spojrzenie wyraźnie mówiące co sądzi ona o moim "genialnym" planie, jednak nie skomentowała go. Podejrzewam, że to i lepiej.
- Może lepiej na razie nie używać mocy. Tak trudniej będzie nas znaleźć. Musimy iść na piechotę.
- Ale gdzie? Jesteśmy w środku lasu, same, nie możemy używać mocy i w dodatku nie wiemy skąd przyszłyśmy!
Zapadła cisza. Wyglądało na to, że nikt nie wie co teraz zrobić. Po chwili narady postanowiłyśmy ruszyć w kierunku południowym, pamiętając, że okno od mojego pokoju jest po stronie północnej. Miałyśmy nadzieję, że uda nam się znaleźć chłopaków i wyjście przed zmrokiem.

~~*~~

Witam! Dawno mnie tu nie było, nie? Ale jest wreszcie coś ode mnie! ^^ Miałam blokadę twórczą, ale już jest lepiej ^^ A przedstawiania się celowo nie opisałam, bo nie byłam w stanie sobie wyobrazić za bardzo co zrobiłby Mito ^^" Wybaczcie. No, ale kto pisze następny? xD

czwartek, 6 marca 2014

Nowy uczeń, zombi i zaginiona dyrektorka, czyli DO CHOLERY CO TU SIĘ DZIEJE?!


*~*Mito*~*

Jak ten zegar wolno chodzi... Wydaje mi się, że siedzę w tej szkole całe wieki. Ale może zacznę od początku. Nazywam się Mito Izumi i jestem uczniem klasy 1 liceum w zwykłym ogólniaku. Wiodę zwykłe, szare życie zwykłego, szarego nastolatka. Moim ulubionym przedmiotem jest plastyka. Nie lubię się chwalić, ale jestem nawet niezły jeśli chodzi o szkice. I wcale nie chodzi o to, że moje rysunki mają w zwyczaju ożywać co niejednokrotnie było powodem zamieszania (albo rozpierduchy... jak kto woli) w szkole, domu, miejscach publicznych... ogólnie wszędzie. Tak. Mam magiczne moce i zero pomysłu jak z nich korzystać, żeby nie rozwalić otoczenia. Dlatego przeważnie staram się hamować.Nie powiem jest to trudne zwłaszcza jeśli nauczyciel od czterdziestu minut nawija o układzie rozrodczym małpy! Wspominałem może jak wolno pracuje ten zegar?
Tik, tak. Tik, tak. Tik, tak... Nie wytrzymam! Złapałem za ołówek i zacząłem szkicować na wolnej stronie w zeszycie. Po chwili miałem przed sobą... portal? Tak, to ewidentnie był portal. Zaczął powiększać się i nabierać bardziej realnego wyglądu. Zaciekawiony wyciągnąłem do niego rękę i... chyba wpadłem do środka.
 
*~*Tatsu*~*

Moja... emenen... nauczycielka (to słowo ciągle ciężko przechodzi mi przez gardło) postanowiła zabrać mnie na zajęcia w terenie aby "sprawdzić moją wiedzę o poszczególnych gatunkach roślin". Niezbyt miałem siłę się jej sprzeciwiać. Po części dlatego, że wciąż byłem lekko otumaniony jej poprzednim atakiem kiedy to musiała mnie gonić po całej akademii, a po części dlatego, że uznałem, że lepsze poznanie niektórych roślin może mi w przyszłości życie uratować. W końcu to moja broń. Pani G. wyciągnęła mnie więc do lasu. Swoją drogą... ciekawe co mają oznaczać te literki? Ale mniejsza.
Wracając do historii... Właśnie miałem jej podać cechy lecznicze pokrzyw i co robić aby je dobrze wykorzystać kiedy nagle nad nami przeleciał olbrzymi biały kruk. Dziwne? To posłuchajcie dalej. W szponach trzymał nikogo innego jak naszą (nie)ukochaną dyrektorkę. Sekundę później zegarek nauczycielki zapikał oznajmiając wezwanie do gabinetu. I wtedy pojąłem o co chodzi. Dziewczyny próbują pozbyć się tych klonów! Że też zgodziłem się teraz na te zajęcia! Co ja gadam... i tak nie miałem tu nic do powiedzenia.
-Przepraszam na momencik. Widocznie 'pani dyrektor' mnie wzywa.- pożegnała się grzecznie i dziarskim krokiem ruszyła do szkoły nie potykając się po drodze o żadną gałązkę pomimo nie niskich obcasów.
Pięknie... i co ja mam teraz zrobić, co?, zapytałem się w myślach i po chwilowym zastanowieniu pobiegłem w stronę szkoły. Spotkałem po drodze przechadzającą się po ogrodzie Will i streściłem jej szybko o co chodzi.
-Co?! Znaczy rozumiem, że chciały się ich pozbyć, ale skoro twoje zombi je widziało to po ptokach!- Zignorowałem fakt, że nazwała nauczycielkę per. "zombie" i skinąłem głową.
-Will! Tatsu!- Odwróciliśmy głowy w stronę źródła dźwięku. W naszą stronę szły Kira i Mistle z szerokimi uśmiechami na ustach.
-Pozbyłyśmy się nauczycielek! Ja robiłam za dywersję.- dodała dobitnie szatynka.
-Ech... pani G. widziała cię jak wynosisz gdzieś dyrkę i raczej nie dały się nabrać.- poinformowałem uczynnie.- Bo zakładam, że ten biały kruk to była Kira... tak?
-Poważnie widziała?- mruknęła Mistle, a ja skinąłem głową. Nie wyglądała na specjalnie zmartwioną. Może już układała w myślach kolejny plan?
-Jak następnym razem będziecie się ich pozbywały to uwzględnijcie nasz udział! Albo chociaż nas o tym powiadomcie.- rzuciła z wyraźną pretensją Will. Mistle zdaje się wcale nie zwróciła na jej wypowiedź uwagi, a Kira podrapała się z zakłopotaniem po głowie i wymamrotała ciche "sorki".
-Raczej nie prędko będziecie miały okazję to powtórzyć.- Odwróciliśmy się napięcie. Za nami stały wszystkie nauczycielskie klony (zombi. dop Will).
-Ale karę odbędziecie później. Wszyscy.- pani Z nacisnęła na ostatnie słowo patrząc wymownie na mnie i brunetkę. A wiecie co jest w tym wszystkim najciekawsze? Ich twarze nie wyrażały, żadnych negatywnych emocji. Dwadzieścia cztery na siedem ten sam znudzony wyraz twarzy. Oszaleć można.- Teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie.
-Kira, gdzie jest pani dyrektor Gertrude?- zapytała nauczycielka Kiry, bodajże, pani N.
-Emm... wyniosłam ją do lasu.- odparła.- W sumie to nie za daleko. Powinna już wrócić.
-Ale nie wraca. I właśnie to nas niepokoi.
-Może już wróciła i jest w gabinecie?- wysunęła swoją teorię Will.
-Gabinet jest pusty, ale... o kogo tak właściwie chodzi?- Odwróciliśmy się w stronę źródła głosu. Przed nami stał czarnowłosy chłopak w czarnej koszulce, kurtce z futerkiem i czarnych spodniach. Wyglądał na zdezorientowanego i zaniepokojonego.- I gdzie ja jestem?
Przez chwilę patrzyłem się na niego z czystym zdumieniem. To pewnie kolejny uczeń Akademii, pomyślałem.

*~*Mito*~*

Od kiedy tu trafiłem tylko zdezorientowany rozglądałem się po otoczeniu. Kiedy portal mnie "wypluł" wylądowałem na podłodze w pomieszczeniu wyglądającym jak gabinet nauczycielski. Moja pierwsza myśl? "No nie, znowu w szkole!". Jednak szybko zauważyłem, że w zwykłym gabinecie nie byłoby magicznej kuli, a tutaj jak byk stała na stole! Podszedłem do niej i zobaczyłem w niej siebie. Postanowiłem rozejrzeć się po otoczeniu. Mijałem wiele korytarzy, ale pomimo rozmiarów tego miejsca nie było tu żywej duszy. W końcu trafiłem do ogrodu. W oddali spostrzegłem grupkę ludzi. Kiedy zbliżyłem się do nich udało mi się usłyszeć jak jakaś czarnowłosa dziewczyna wspomina coś o gabinecie.
-Gabinet jest pusty, ale... o kogo tak właściwie chodzi? I gdzie ja jestem?- zapytałem. Patrzyli się na mnie jakby zobaczyli ducha (zupełnie nie wiem dlaczego, według moich znajomych wyglądam bardziej jak wampir).- Em... Na co się tak gapicie? Człowieka z nad zdolnościami nie widzieliście?
-Nie, nie widzieliśmy.- rzuciła z sarkazmem druga brunetka, która jako pierwsza wyszła z szoku.
-Ale co ty tutaj robisz?!- dodała szatynka gestykulując rękoma.
-Stoję.- Ah, to opanowanie.- Czy wy jesteście jacyś przymuleni, czy jak? Za dużo melisy?- Blondyn w okularach chciał mi zdaje się odpowiedzieć kiedy przerwały mu jedna z stojących obok pań, uderzająco podobna do mojej wychowawczyni z klasy. Dziwne...
-Potem będziecie nawiązywać znajomości z nowym kolegą, teraz do pracy!- rozkazała. Pozostałe panie odeszły została tylko ona.
-Chwila, chwila... jakim znowu "nowym kolegą"?!- wydukałem. Czy ja o czymś, kurde, nie wiem?! Moje pytanie zostało bezczelnie zignorowane.
-Macie znaleźć panią dyrektor. Bez niej ta szkoła nie istnieje, a wy jesteście narażeni na atak ze strony swoich wrogów. Między innymi chodzi o twojego ojca, Tatsu.- dokończyła i oddaliła się jakby nigdy nic. Wszystko fajnie i w ogóle, ale... DO CHOLERY CO TU SIĘ DZIEJE?!
-Ech... pięknie. Jakby lekcji było mało, to jeszcze trzeba szukać dyrki.- skomentowała krótkowłosa brunetka i razem z pozostałymi dziewczynami skierowała się do lasu. Blondyn też chciał pójść za nimi, ale zanim to zrobił spojrzał na mnie.
-Idziesz? Streszczę ci wszystko po drodze.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Cześć jestem Bella ^^ Willcia na chwilę wyskoczyła do... w sumie to nie wiem gdzie. O.o Więc teraz ja się wypowiem. Jestem nową autorką zachęconą przez najlepszą kumpele. Proszę o łaskawość, dopiero zaczynam ^^ Liczę, że uda mi się zakolegować z pozostałymi pisarkami. To tyle ode mnie. Will, chyba postanowiła się w ogóle nie pokazać więc to by było na tyle xD
Bella