niedziela, 29 marca 2015

#KT To takie coś tu działa?

~<<YoYo>>~
Wszyscy zajęli się oglądaniem obrazów i szukaniu podobieństw między krewnymi z obrazów, a obecnymi tu uczniami akademii. Ten cały harmider zaczął mnie już lekko doprowadzać do szału, bo ile można gadać o tym samym kolorze włosów. Odłączyłam się od gromadki i przechadzałam się po pokoju. Względnie był to idealny kwadrat, panowała tu symetria, jednak jedna rzecz się nie zgadzała.
Największy obraz na przeciwko drzwi, 2 obrazy na tej samej ścianie, po dwóch stronach portretu ojca Fira, Kolejne dwa obrazy na ścianie po lewej, a na ścianie z prawej pustka, tak samo jak po dwóch stronach drzwi. W sumie  portretów. W dodatku na środku pokoju stała sporej wielkości rzeźba, od której odchodziły 4 stoły formując "+" . Z moich kalkulacji wynika, że brakuje 6 obrazów, lub czegoś o tej samej szerokości (3 po prawej, 1 po lewej i 2 na ścianie, w której znajdują się drzwi). 
*Miaaaaaaał*-Usłyszeli wszyscy.
Spojrzałam w stronę głosu, na środku pokoju znajdowała się nie kto inny, a James. Wypełniło mnie szczęście, wrócił, przeżył. Co prawda całe jego futro było ubrudzone to w ziemi, to w zakrzepniętej krwi, ale był tu, Patrzył na mnie ze spokojem, ze szczytu rzeźby na środku pokoju. Nikt oprócz mnie nie mógł zrozumieć o co mu chodzi, lecz ja wiedziałam. Ten kot wydedukował to samo co ja, ale był ode mnie szybszy, bo wiedział już jak wykorzystać tą informację. Powiedział *Brawo Sherlocku*. Podeszłam do niego i przyjrzałam się rzeźbie, był to idealny sześcian. James już chciał mi dać podpowiedź.
-Cicho, ja nie potrzebuje pomocy.-Rzuciłam w stronę kota, który niewinnie spojrzał na wiszący nad jego głową kryształowy żyrandol.
Oparłam się ręką o bok rzeźby i zapadła się.
To jakiś mechanizmJuż wiem, to kod. *1 kliknięcie po lewej, 2 kliknięcia od strony drzwi i 3 kliknięcia po prawej"
*huk*
Centralna część prawej ściany "obróciła się" (jak tajemne przejścia w filmach), a oczom wszystkich, ukazał się strasznie brudny obraz, wielkości tej samej co portret ojca Fiera. Przez kurz płótno było praktycznie całkowicie szare. Podeszłam, żeby przeczytać imię i nazwisko na tabliczce obok obrazu, lecz ta okazała się całkowicie podrapana, nie dało się przeczytać nic. Następnie stanęłam idealnie na wprost obrazu, dmuchnęłam w prawy dolny róg i ujrzałam zarys dłoni, przetarłam miejsce kawałkiem bluzki.
Nie spodziewam się ujrzeć akurat tego, błagam nie, to nie może być prawda.
Wyczyściłam jak najprędzej drugi dolny róg obrazu.
a jednak
-Czemu to musi być akurat to, czemu to musi się zawsze mi zdarzać?- Krzyknęłam.
Wszyscy spojrzeli na moje odkrycie, chyba do końca nie wiedzieli co się przed chwilą stało. Na obrazie można było zobaczyć już w pełni 2 dłonie, po których wewnętrznej stronie znajdowały się oczy, oczywiście wytatuowane.
*Miał, miał, miaaaaaał*(Chyba wiesz co to znaczy.....przykro mi, ale jesteś tu kluczem)
-Boję się.- Wyznałam.
*Miiiał*(Zrób to)
-Odsuńcie się wszyscy, nie chcę was skrzywdzić.
Spojrzałam jeszcze raz na swoje dłonie, te same tatuaże. Prysnęłam je do obrazu niczym do lustra . Nagłe jasne światło było tak intensywne, że prawie mnie oślepiło.

-Moje oczy widzą twą duszę.- Zaczęłam recytować formułkę, przełknęłam ślinę.-Widzę cię! Ku zdziwieniu wszystkich....obraz odpowiedział, głosem niczym zza grobu.
-Moje oczy widzą twą duszę, WIDZĘ CIĘ!

Wszyscy byli przerażeni, lecz ja musiałam kontynuować. Choć wiedziałam jak wyglądam i że część przerażenia wynika pewnie z tego faktu. Moje włosy były w połowie czerwone i sterczały na wszystkie strony, wszystkie tatuaże  były widoczne i wyglądały jakby...ożyły, wydobywało się z nich czerwone światło. Na głowie można było zauważyć również rogi.

-Jako czystej krwi członkini rodu, żądam ukaż wszystkiego, co ukryte.
-Jako czystej krwi członkini rodu, żądasz ukazania wszystkiego, co ukryte.
- Głos ucichł na chwilę.- Krew to świętość, pakt to świętość, moja droga, będzie ci ukazane wszystko co ukryte, jednak musisz uważać, bo łatwo przez to stracić życie.-Znów przerwa.-Jak powiedziane tak niech się stanie, będę czekać na twoje wezwanie.
-Jak powiedziane tak niech się stanie, będę czekać na twoje wezwanie.

Światło zniknęło, a ja wyczerpana, znów zemdlałam.
Budząc się ujrzałam 5 nowych drzwi, jedne na ścianie po lewej stronie, dwoje drzwi po prawej, na około obrazu oraz dwoje drzwi po dwóch stronach wejścia.

~~Celestia~~
A więc pięć drzwi, co? Jestem ciekawa, co się za nimi znajduje…Ale nie dowiem się tego, dopóki się nie podzielimy na grupy.
Wyjęłam tablet, powpisywałam nazwiska wszystkich i zaczęło się główkowanie.
Luke nie może być z Mattem, ani z Kirą.
Mito z kolei nie powinien być z Mistle.
Ani Ilied nie mogła być z Fierem.
Fier nie mógł być również z Lukiem, bo by się pozabijali.
A więc…
-Dobra, Luke, ty idziesz z Mito, Mistle z Fierem, Matt, będziesz w parze z Tatsu, a Will z YoYo. Ja idę z Ilied i Kirą. Czy wszystko jest jasne? – zapytałam.
-Czemu nie mogę iść z Kirą?! – oburzył się Luke.
-A ja z Mistle?!
-Już tłumaczę. Gdyby Luke poszedł z Kirą, to by niepotrzebnie siał wokół brawurę, Mito tak samo, ponadto by irytował trochę Mistle, czego dowód niedawno widzieliśmy. Luke nie może również iść z Mattem, bo byłby zbyt rozluźniony w myśl zasadzie: ,,brat mnie obroni” i inne takie. Z Ilied to samo i z tego względu nie może iść z Fierem. Will nie pójdzie z kolei z Tatsu, bo prędzej ona by go zastraszyła i doprowadziła do zawału, zanim pojawią się jakieś dziwne rzeczy. Sorka Will…
-Spoko ^^.
Może innym zdaje się myśleć, że się rządzę, ale…Po prostu jak będą takie grupy a nie inne, to są większe szanse…Jakiekolwiek. Na cokolwiek. Wiem, co mówię. Znam się trochę na tym, gdyż sama takie coś przeżywałam.
No, a poza tym, jak będą się do mnie zrażać, to będę miała święty spokój przez dłuuugi czas.
CO mnie, mimo wszystko, niezmiernie cieszy.
I znowu pobawisz się psychiką innych…
Zmarszczyłam brwi. Rozejrzałam się dookoła, lecz nikt tego nie powiedział. Najwidoczniej tylko sobie to wyobraziłam.

>>*Luke*<<
Westchnąłem. Celestia coraz bardziej wkurzała mnie swoim rządzeniem się. Mogłaby razy, dla odmiany, pobyć tak trochę... Miła? A może to dla niej za dużo? Kurde, każdy ma problemy, ale bycie silnym to nie obarczanie nimi innych i nie wyładowywanie na nich emocji.
Dobra, niech jej będzie. Ale jeśli myśli, że z Mitem się dogadam... Ha. Będzie zabawnie.
- Jak tam, Mito? - zapytałem, uwieszając się na nim. - Gotowy na przygodę? - wyszczerzyłem się.
Chłopak tylko posłał mi mordercze spojrzenie i chciał mnie zrzucić, ale Przyspieszyłem i uprzedziłem go.
- Już nie mogę się doczekać! - Przyspieszyłem i znalazłem się przed pierwszymi drzwiami. - Energia aż mnie rozpiera! Idziesz, przyjacielu?
Nie czekając na pozwolenie, otworzyłem drzwi i przekroczyłem próg.
Moim oczom ukazał się długi korytarz, z którego odchodziła całkiem spora liczba odnóg.
Odwróciłem się i, tak jak się spodziewałem, drzwi nie było.
Westchnąłem. Zacząłem gwizdać melodyjkę, czekając. Mito, co ty tam jeszcze robisz? Ile można?
Nagle w miejscu drzwi pojawiło się światło i wyszedł z niego wyżej wymieniony.
- Łap.
Rzucił mi krótkofalówkę.
- To takie coś tu działa? - zapytałem.
- Sprawdź.

~~*Kira*~~
Złapałam krótkofalówkę, którą rzucił mi Matt. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Po jednej na parę. Wy jesteście w trójkę, więc macie dwie - oznajmił.
Zaskoczyło mnie to, ale nie protestowałam.
Gdy Celestia i Matt skończyli rozdawać wszystkim krótkofalówki, Mito pożegnał się z Mistle i Tatsu, po czym otworzył drzwi i przeszedł na drugą stronę.

♦♥♦Ilied♦♥♦

Dostałam krótkofalówkę. Nie miałam bladego pojęcia jak to obsługiwać.
- Kira jak to działa? - spytałam szatynkę, bo Cels wolałam zostawić w spokoju. Niepokoiła mnie ostatnio.
- To naciskasz i mówisz. - Kira uśmiechnęła się.
Kila osób już przeszło przez drzwi. Między innymi Mito i Luke. Moją uwagę jednak przykuł smoczy język. Ku mojemu zawodowi, to tylko Fier zapomniał, że inni go nie zrozumieją. I tak się przysłuchiwałam ich rozmowie. W pewnym momencie smok wspomniał coś o smoczym księciu, jak tylko połapał się co powiedział to zmienił temat. Zaczęło mnie to zastanawiać. Chłopak owszem, miał tajemnice, ale nigdy się poważnie nad tym faktem nie zastanawiałam. Coś mi się wydaje, że musi to być coś sporego, że od razu zmienia temat. Smoczy książę... To by tłumaczyło tą dziwną aurę, którą kiedyś wyczułam i to, czemu się tak ostatnio wkurzył na Luka.
- Dziewczyny idziemy. - Z rozmyślań wyrwał mnie głos Celesti. Jej ton nie był z byt miły. Razem z Kirą przeszłam przez jedne z drzwi, Cels była zaraz za nami.

Trafiłyśmy do jakiegoś dziwnego, kwadratowego pomieszczenia. Wglądało mi jak jedno z szpitalnych/laboratoryjnych pomieszczeń. Coś podobnego widziałam w wspomnieniach Fiera. Chłopak w takim pustym, białym pokoju spędził trochę czasu. Nie znam szczegółów, bo nie było to wesołe wspomnienie. Tylko, że te pomieszczenie różniło się nieco od tamtego z wspomnień Fiera. Tu na środku , na podwyższeniu leżała piłka do kosza i na trzech ścianach owe kosze wisiały. Na każdej po jednym. Zdziwił mnie brak kolejnych drzwi. Ewidentnie ich tu brakowało.

poniedziałek, 16 marca 2015

#KT - Nie zawsze rodzina to powód do chwalenia się...

♦♠♦Fier♦♠♦

     Weszliśmy do tego dziwnego pomieszczenia, które widziałem wtedy na tablecie Celesti. Przez chwilę miałem wrażenie, że czuję jakiegoś innego smoka niż Ilied, jednak aura znikła tak szybko jak się pojawiła. I tak mi się to nie podobało. Tekst, który przeczytał Mito, wcale nie pocieszał. Wręcz przeciwnie.
- Fier... - Ilied złapała mnie za rękę. - Boję się.
Westchnąłem i dałem jej fioletowy kryształek, który miałem na szyi.
- Ale to wersars. Jesteś pewien?
- Co to "wersars"? - zainteresowała się Will.
- Są klejnoty, które posiadają tylko smoki. To właśnie jeden z nich, ale nawet wśród nas jest dość rzadki i co za tym idzie, bardzo cenny. - powiedziałem i po cichu poinstruowałem smoczyce jak w razie czego może aktywować zaklęcie, które utworzy sztylet.
     Jak tylko dziewczynka zajęła się błyskotką, podszedłem do jednych z wielu drzwi i je lekko pchnąłem. Moim oczom ukazała się galeria.
     Pomieszczenie było wielkie i wykwintnie urządzone. Na ścianach obłożonych ciemnoczerwoną tapetą wisiały różnej wielkości obrazy. Największy z nich wisiał naprzeciwko wejścia i zajmował prawie całą ścianę. Odruchowo skierowałem się w stronę tego malowidła. Pozostali również podeszli do obrazu omijając po drodze kolejny stół stojący na środku pomieszczenia.
Pod obrazem wisiała tabliczka, której treść przeczytałem na głos.
- Założenie Akademii Niezwykłości. 26 Czerwca 1803 rok.
- Łoł - usłyszałem za sobą Luka.
- To znaczy, że Akademia ma ponad 200 lat. - Mistle stanęła obok mnie przyglądając się obrazowi. Malowidło przedstawiało 5 postaci w momencie uchwalania jakiegoś dokumentu: dwie kobiety, jedną podobną do dyrektorki, i trzech mężczyzn. Najbardziej zaintrygował mnie białowłosy facet z rogami stojący nieco z boku.
- Ten facet z rogami jest taki sexi! - usłyszałem pełen entuzjazmu pisk.
- Will przestań, to dziwne. - Popatrzyłem na nią jak na głupią.
- Daj spokój. On jest tylko namalowany. - powiedziała oburzona, natomiast YoYo podeszła do mnie i ustawiła mnie niczym lalkę w takiej samej pozycji jak mężczyznę z obrazu. Popatrzyła na mnie, na niego i znów na mnie.
- Jesteś do niego podobny Fier. Wiesz co to za mężczyzna? - odwróciłem się i jeszcze raz spojrzałem na obraz.
- Zacznę się śmiać jak się okaże, że jakiś pradziadek Fiera założył Akademie. - stwierdził Mito.
- To nie mój pradziadek, tylko ojciec. - powiedziałem nawet się nie odwracając. Zrobiłem to dopiero po chwili i zobaczyłem grupowego karpika.
- Ale... ale ten obraz namalowano 200 lat temu! - oburzył się chłopak.
- A mój ojciec jest 1000 lat starszy. Wiesz, bycie smokiem i długowieczność idzie w parze. - Mruknąłem i jeszcze raz spojrzałem na obraz.
- Czekaj ile tym masz lat? - dociekał Luke.
- 20.
Nastała cisza.
- Wiedziałeś o tym? - spytała w końcu Celestia.
- Nie, on wielu rzeczy mi nie mówił.

~~Celestia~~
O kurcza, nie sądziłam, że Fier ma aż 20 lat! A ja go wcześniej ochrzaniałam, że zachowuje się jak debil. A może nadal jest takim dużym dzieckiem? Okej, trochę bardziej dojrzałym od Luke’a, ale jednak. Podeszłam do obrazu i przyjrzałam mu się dokładniej. Jedna z kobiet miała tak samo czarne włosy i oczy jak ja w tak samo dziwnym odcieniu jak moje. I czy w ręku nie trzymała starej dobrej cegiełki, czyli dawniej komórki? I jak tak się zastanawiam, to nawet już widziałam jej portret w domu na strychu. To chyba była jedna z moich przodkiń. Na tym obrazie uśmiechała się lekko i miała położoną rękę na ramieniu drugiej kobiety, tak podejrzanie podobnej do dyrektorki. Spojrzałam dokładniej i zobaczyłam, że miała sześć kolczyków w jednym uchu. To tak kiedyś można było?! Myślałam, że to dopiero od niedawna prosperuje, a nie od dwustu lat! I chyba mam rację. Ale cóż, moja rodzina to zawsze była oryginalna, przynajmniej ta od strony mamy – Empire. Kiedyś znalazłam dziennik prapraprababci, Emilien Empire ,gdzie opisuje, że jej mama miała dziwną umiejętność, która pozwalała jej na wymyślanie nowych gadżetów i ich kontrolę za pomocą umysłu. Ona sama tego nie miała, jej dzieci też. A jednak coś takiego było. Czyżby moja umiejętność była w naszej rodzinie już wcześniej?

~~*Mistle*~~
Nie no, jest super, nagle się dowiadujemy, że Akademię założyli nasi przodkowie. Nie mogło być inaczej. Zastanawiałam się tylko, czy to dobrze, czy może raczej nie. W końcu, co jeśli to jakaś klątwa, albo co...
Portret ojca Fiera faktycznie był ogromny. Musiał być bardzo drogi. w przeciwieństwie do obrazu przedstawiającego jakąś kobietę. Ten drugi był o wiele skromniejszy.
Na kolejnej ścianie wisiał jeszcze jeden, pominięty przez pozostałych malunek. Podeszłam do niego. Był w kształcie kwadratu, w zdobionej ramie. Widać było na nim naszą obecną dyrektorkę. Za nią znajdowała się panorama z jednego z balkonów w Paryżu. Widać było kolorowe kwiaty w doniczkach, co niewątpliwie wskazywało, że obraz namalowano latem. W tle dumnie prezentowała się Wieża Eiffela.
Poznałam dyrektorkę, mimo kilku szczegółów. Jej włosy nie były siwe. Była szatynką. Oprócz tego nie miała zmarszczek. Uśmiechała się przyjaźnie.
W tym momencie bardzo przypominała Kirę. Zastanowiło mnie to podobieństwo.
Spojrzałam na podpis pod obrazem. Nie mogłam uwierzyć w to, co przeczytałam, mimo że w sumie pasowałoby to do historii dziewczyny...
Gertrude Idane

- Kira... - powiedziałam.
Zwróciłam tym uwagę pozostałych. Wszyscy podeszli do obrazu.
- No... - zaczęła dziewczyna. - Nie zawsze rodzina to powód do chwalenia się...

sobota, 14 marca 2015

#KT Komnata tajemnic

~*~*~*~ Mito ~*~*~*~

Ukazało nam się wejście. Szczerze mówiąc to wyglądało jak mój portal, który przenosił mnie zazwyczaj wszędzie, gdzie chciałbym być.

 - Raz kozie śmierć - powiedziałem do grupy - Mistle chodź pójdziemy jako pierwsi.

 - Wolę być z sty...- nie dokończyła mówić, ponieważ przerzuciłem ją przez ramie i zacząłem iść w stronę wejścia.

 - Pogrzało cię?- spytała Mistle.

 - Jeśli mam zginąć, to jedynie z moją ukochaną.

 Wszyscy parzyli się na mnie jak na wariata. Nie no jedynie Tatsu był rozbawiony tą całą sytuacją. Dzięki bracie.

 - Ale ja nie chcę...- znów Mistle nie dokończyła, ponieważ wszedłem  - można tak powiedzieć - do lustra. Jak to brzmi? xD


 *****

 Pomieszczenie było przestronne co na pierwszy rzut oka mogłem zauważyć. Wszędzie było mnóstwo drzwi różnej wielkości. Na środku stał stół z poczęstunkiem. Szczerze mówiąc to pomieszczenie wyglądało, prawie identycznie jak w Alicji w krainie czarów. Powoli postawiłem Mistle na kanapę, która znajdowała się w rogu pomieszczenia.

 - Kochanie nie przemęczaj się za chwile reszta tu będzie - za odpowiedź od niej mogłem uznać  pokazany język w moja stronę, przez co od razu uśmiechnąłem się do niej - Dobra, już nic nie mówię.

 - Mito zachowuj się - powiedział Tatsu, który znikąd pojawił się koło mnie.

 - Gdzie reszta?- zapytałem.

 - Zaraz powinni być.

 Po wypowiedzianych słowach Tatsu, pojawiła się reszta naszej paczki.

 - Tatsu mogłeś poczekać przynajmniej na mnie - wypomniała Will.

 - Sorry, ale jakbym po nich nie wskoczył, do przejścia zapewne by się pozabijali.

 - Bracie nie przesadzasz trochę ? Przecież my nie możemy żyć bez siebie z Mistle.

 Kira z YoYo i Celestią zaczęły się śmiać. Mistle raczej była pod irytowana tą całą rozmowa. Dla tego też zacząłem się śmiać.

 - Dobra spokój!- rozkazał Matt.

 - To ty się uspokój. Na przykład, ja chciałbym usłyszeć ciąg dalszy tej konwersacji - powiedział Luke.

 - Wielkie dzięki za pomoc.- odpowiedział Matt.

 - Dobra, powie mi ktoś, po co jesteśmy w tej o to komnacie? - zapytałem.

 - Jak już to nie jakaś komnata ,tylko Komnata Tajemnic!- splunęła Mistle, i przy okazji kopnęła mnie w nogę.

 - Ał...- syknąłem z bólu - Za co to było?

 - Za to iż nie słuchałeś mnie  po raz setny. Tłumaczyłam ci o to!

 - Kobieto zlituj się nade mną.

 - Nie zlituję się. Zasłużyło ci się.

 - Ja o tym wiem, i bardzo cię za to przepraszam. Wynagrodzę ci to jak będzie już po wszystkim.

 - No nareszcie się pogodziliście - oznajmiła Kira.

 - No więc zaczynamy zabawę! - krzyknął Luke.

 - Czemu zadaję się z dziećmi?- spytała siebie, tak od niechcenia Ilied.

 - Bo takich innych nigdzie nie najdziesz - oznajmił Fier.

 - Może tak byś Tatsu dopomógł Mita?- spytała Celestia.

 - Poradzi sobie sam - odpowiedziała za niego Will - Kira coś chciałaś powiedzieć.

 Wszyscy popatrzeliśmy się w jej stronę.

 - No więc, ktoś zna Łaciński?- spytała.

  - Ja znam - podniosłem prawą rękę jak w szkole.

 - Bardzo dobrze. Będziesz naszym tłumaczem. A teraz po pacz na tą ścianę i powiedz nam co na niej pisze - powiedziała Kira.

 - E... jeśli muszę.

 Napis był rozmazany i ledwo można było cokolwiek odczytać.

 - No więc  ,, Pilnuj swoją duszę, pokonuj swoje lęki, pomagaj innym, a będziesz wielki. Twe koszmary wstaną z martwych  i, nie którzy wyjdą z tego martwi. Nie można żyć wiecznie z kłamstwem, dla tego też wszystko zostanie ujawnione w świetle jawnym". Dalszy ciąg napisu został zdarty dlatego też trudno powiedzieć co dalej jest z tą przestrogą.

sobota, 7 marca 2015

Rozumiem że "młotek" w tym wypadku to "miecz"?

Ilied, Will i Tatsu wybiegli z pokoju, za nimi pozostali. W pokoju ostała się tylko Kira, która rozejrzała się, krytycznym okiem szacując ilość strat. Rozbawił mnie ten widok. Mimo że Lke i Fier w jednym pomieszczeniu to dużo, to tym razem obyło się bez większych problemów.
- Idziesz? - zapytałem ją.
Szatynka skinęła głową i ruszyliśmy korytarzem w stronę gabinetu dyrektorki.

***

Gdy dotarliśmy na miejsce całe "przesłuchanie" już się zaczęło. Will siedziała po turecku na biurku przed dyrektorką, a Ilied latała wokół. Pozostali w cieszy obserwowali ich wysiłki.
Nagle brunetka zerwała się z miejsca i zeskoczyła z biurka, przyprawiając Tatsu o atak serca.
- Już wiem! - wykrzyknęła.
Wybiegła z pokoju i zniknęła na korytarzu, a pozostali popatrzyli po sobie.
- Co ona wie? - zapytałem.
Kilka osób zgodnie wzruszyło ramionami. Najwyraźniej nikt nie zrozumiał jaka ma być od teraz nasza rola i po prostu staliśmy w gabinecie.
Po chwili Will znów pojawiła się w pokoju.
- Na co czekacie? Idziemy do Komnaty!
Teraz większość osób się ruszyła i pobiegliśmy za brunetką.

***

- To tutaj! - zawołała Will.
- Tutaj to znaczy...? - odparł Tatsu.
Dziewczyna dumna wskazała palcem na ścianę.
- To wiele wyjaśnia - westchnął Mito.
Brunetka przewróciła oczami.
- Przypatrzcie się!
Gdy wytężyłem wzrok, zobaczyłem malutki symbol wyryty na ścianie. Uniosłem brwi.
Świetnie, ale jak mieliśmy się tam dostać? Byłoby dużo lepiej, gdyby Will i Ilied zamiast tak pędzić zapytały jak otworzyć to dziadostwo.
Gdy wszyscy już doszli do wniosku, że ten zameczek w ścianie nie ma dziurki na klucz (który dałbym radę zrobić, ale przecież nie zadźgam ściany kluczem, żeby się otworzyła), Fier stwierdził, że "Nic na siłę, wszystko młotkiem" i wyciągnął MIECZ. Odwróciłem się, spojrzałem na niego, a on tam z wielkim kawałkiem żelastwa w łapie zamachnął się na ścianę. Walnąłem w myślach facepalma.
- Rozumiem że "młotek" w tym wypadku to "miecz"? - zapytałem.
Fier tylko uśmiechnął się w odpowiedzi i uderzył.
Przez chwilę nic się nie działo.
A potem rozbłysło oślepiające światło i każdy zasłaniał się jak mógł. Sam utworzyłem z metalu cienką ścianę, która chroniła mnie przed jasnością.
Po chwili wszystko zgasło. Gdy się rozejrzałem, zobaczyłem Ilied schowaną za Fierem i Luke'a chroniącego Kirę. Gdzieś z tyłu podobnie stali Mito i Mistle.
Z kolei na ścianie nagle pojawił się ciąg symboli, układający się w kształt bramy.
- Nieźle - stwierdziła Will.
- Ma się to coś - odparł Fier.
- Nie chcę przerywać twojego 5 minut, Fier - rzucił Luke - ale te drzwi nadal są zamknięte.
Fier spojrzał na nie, potem na swój miecz i zanim ktokolwiek zdążył zareagować uderzył w ścianę ponownie.
Efekt był podobny, lecz tym razem nie pojawiły się kolejne znaki. Zamiast tego kawałek ściany zniknął i naszym oczom ukazało się wejście.