piątek, 25 lipca 2014

Nigdy żeś galaretki nie widział?!

>>Matt<<
- Matty, no nie bądź taki - powiedział Luke, opierając swoje ramię o mój bark.
- Nie - powtórzyłem, strącając go.
Nie miałem zamiaru zademonstrować nikomu mojej "magii" jak on to określał. Tym razem mieliśmy się nie wyróżniać, udawać przed normalnymi ludźmi, że nie mamy żadnych mocy.
- No ale...
- Nie ma żadnych ale - przerwałem mu. - Ostatnio już to przerabialiśmy. Nie będziemy więcej razy zmieniać szkół.
Odwróciłem się i ruszyłem w stronę naszego domu, wkładając ręce w kieszenie. Po chwili Lukas mnie dogonił.
- Wiem, ale... - zaczął.
- Nie. Nie wolno nam się wyróżniać.

<<*Luke*>>
Westchnąłem. Wiedziałem, że Matt już nie da się przekonać. Wbiłem wzrok w chodnik, ręce włożyłem w kieszenie i dotrzymywałem brunetowi kroku.
- Co do... - usłyszałem nagle.
Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem wielki okrągły portal, który tworzył się tuż przed nami.
- Luke, biegnij do domu! - powiedział Matt
Chciałem go posłuchać, ale moje moce po prostu przestały działać. Spojrzałem na brata, który odkrył właśnie to samo.
Nagle zerwał się porywisty wiatr. Zaczął wpychać nas w stronę portalu. Osłoniliśmy oczy rękami i staraliśmy się jakoś uciec, ale nie udało nam się. W pewnym momencie poczułem, że odrywam się od ziemi. Matt spróbował mi pomóc, ale skończyło się na tym, że oboje wpadliśmy do portalu.

>>Matt<<
Upadłem na twardą podłogę. Zaraz za mną z portalu wypadł Luke, który spadł na mnie. Jęknąłem, czując jego ciężar na moim brzuchu, jednak chłopak szybko się pozbierał. Wstałem i zacząłem się rozglądać. Mój wzrok spoczął na siwowłosej staruszce stojącej za biurkiem.
- Kim pani jest? - spytałem.
- Witajcie, jestem dyrektorką Akademii Niezwykłości, która od tej pory jest waszą szkołą. To wasze klucze do pokoi oraz plany lekcji - powiedziała przesuwając po biurku w naszą stronę wskazane przedmioty. - A teraz możecie już iść i zgubić się w lesie jak reszta.
Luke wziął obie kartki i opuściliśmy pomieszczenie. Ruszyliśmy wzdłuż korytarzem.
- Jakie numery? - zapytałem.
- 20 i 21 - rzucił.

<<*Luke*>>
Podszedłem do najbliższej tabliczki z numerem pokoju i wytrzeszczyłem oczy. 1368...
- Nigdy tam nie dotrzemy - jęknąłem.
Jeśli dłużej będziesz tu sterczał, to możesz mieć rację - stwierdził Matt. Spojrzałem na niego. - No rusz się! - ponaglił mnie.
Posłuchałem go.

***

Po przeszło godzinie spędzonej na błądzeniu, udało nam się trafić na stołówkę. Tak przynajmniej głosił napis na drzwiach. Pchnąłem je i wszedłem do pomieszczenia. W momencie gdy przekroczyłem jego próg, tuż obok mojej głowy śmignęła... Galaretka?!
- Co to... - mruknął Matt.
- Nigdy żeś galaretki nie widział?! - usłyszałem wkurzony głos.
Po drugiej stronie pokoju stała najwidoczniej kucharka, trzymająca tackę jak tarczę oraz wałek jako miecz. Wyglądało na to, że walczyła właśnie z dużym kawałkiem owej galaretki. Warto dodać, że ŻYWEJ galaretki...
- Widziałem, ale nigdy nie chciała mnie zabić - odparł brunet, robiąc unik przed kolejnym kawałkiem dziwnej substancji.
Kucharka prychnęła i dźgnęła wałkiem to coś. Najwyraźniej wszyscy stracili nami zainteresowanie, więc wyszliśmy.

***

Po jakimś czasie udało nam się znaleźć nasze pokoje. Jako że zbliżała się noc, postanowiliśmy najpierw się przespać, a potem pójść do lasu, ciekawi co miała na myśli nauczycielka.

~~*~~
Cześć! Jestem Skye i właśnie dołączyłam ^^. Mam nadzieję, że mnie polubicie.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Będę robił jajecznicę

~~*Kira*~~
Po zjedzonym już śniadaniu, na które składał się cały szwedzki stół, gdyż Mito znudziło się czekanie, aż na coś się zdecydujemy, ruszyliśmy w dalszą drogę. Kompletnie nie mieliśmy pojęcia, gdzie powinniśmy iść. Wpadliśmy na pomysł stworzenia kompasu, ale las okazał się być w zasięgu jakiegoś pola magnetycznego, gdyż kompas nie działał.
- Co teraz zrobimy? - zapytałam zrezygnowana.
- Możemy podlecieć do góry i jeszcze raz spróbować coś znaleźć - zaproponowała Mistle.
- Chyba nic lepszego nie możemy zrobić - stwierdził Tatsu. - To kto tam poleci?
- Ja mogę - powiedziała Mistle.
Nietrudno się było domyślić, że chce się znaleźć jak najdalej od Mito, który coraz bardziej ją denerwował.
- Ja też - zaoferowała Will.
- Świetnie - zarządził Tatsu, który zaczął nami dowodzić. - Will, połącz nas telepatycznie, będziesz wiedzieć na jaką odległość się nie zapuszczać i szybciej będziesz mogła wszystko przekazać.
Will skinęła głową i skupiła się na chwilę. Potem otworzyła oczy i razem z Mistle uniosły się nad ziemię.

**Fier**
Ech, ja i ten mój instynkt -.- Kazał mi dzielić się od reszty i pakować w jakieś krzaki, a ja oczywiście musiałem go posłuchać. Ciekawe czy pozostali zauważyli moją nieobecność. Zresztą nie ważne. Znalezienie ich raczej nie sprawi mi problemu, a jeżeli to mi się nie uda sam dotrę do Akademii. Puki co sprawdzę dokąd mnie pan instynkt prowadzi.

~~*Kira*~~
- Dobra, to teraz... - zaczął Tatsu, ale przerwało mu moje pytanie.
- Gdzie jest Fier?
Cała nasza czwórka zaczęła się rozglądać, w nadziei, że chłopak stoi gdzieś niedaleko. Niestety, Fiera nigdzie widać nie było.
- Zawsze możemy go tu zostawić i sami szukać wyjścia.
- Mito! - zawołałam. - Jasne że nie możemy!
- Dlaczego? - zapytała nieprzytomnie niebieskowłosa.
- Yo! - fuknęłam, powodując śmiech u bruneta. - Czy ty w ogóle wiesz o czym rozmawiamy?
- Nie do końca... Zamyśliłam się na chwilę... - odparła.
Westchnęłam. Tak szybko stąd nie wyjdziemy...

**Fier**
W końcu dotarłem do jaskini w której stało wielkie gniazdo. W jego wnętrzu leżało pełno skorup wśród których zacząłem szperać. Udało mi się znaleźć jedyne ocalałe jajo. Było trochę większe od strusiego i srebrzystobiałe. Gniazdo na pewno było opuszczone, a kto wie może coś się jeszcze spod tej skorupy wyjdzie. Teraz pozostaje mi tylko wrócić do miejsca gdzie oddzieliłem się od pozostałych i iść ich topem.

~~*Kira*~~
Razem z Tatsu rozmyślałam nad tym co zrobić dalej, w trakcie gdy Mito denerwował Yo, najwyraźniej czerpiąc z tego wielką przyjemność.
- Kiraaa! - usłyszałam po raz kolejny. - Powiedz mu coś!
- Yo, nie sądzę żeby...
- Kira!
- Mito, mówię ci coś - powiedziałam.
- No, Kira!
Już miałam coś dodać, gdy usłyszałam szelest krzaków za nami. Odwróciłam się i zobaczyłam Fiera, niosącego w ręku jakiś srebrzystobiały przedmiot.

**Fier**
- Fier na co ci to... jajko?- na powitanie usłyszałem pytanie Tatsu.
- Będę robił jajecznice, wiesz.
- Podzielisz się?- odezwała się YoYo.
- Nie.
- Sknera.- mruknęła niebieskowłosa najwyraźniej obrażona i odwróciła się do mnie tyłem. Musiałem zrobić iście inteligętną mine bo Mito zaczął się śmiać.
- Ale tak na serio masz zamiar sam zjeść jajecznice która z tego wyjdzie?- Tatsu wskazał na trzymany przeze mnie przedmiot.
- Nie karmią was czy co? Znajdźcie sobie swoje.- odwróciłem się, a moja twarz zaliczyła bliskie spotkanie z gałęzią. Kira spojrzała na mnie zażenowana i powiedziała ignorując śmiechy chłopaków.
- Skoro już się znalazłeś Fier, to możemy nareszcie wyjść z tego lasu.
- Nie rozumiem dlaczego wam tak śpieszno do tej całej Akademii.- mruknąłem.
- Nie wiem jak ty, ale moim marzeniem nie jest mieszkanie w lesie. Zwłaszcza w lesie takim jak ten - stwierdziła Kira.

piątek, 4 lipca 2014

Tatsu, skąd masz wiadro?

**Fier**

- No dobra- mruknąłem do siebie. Po jakiejś godzinie znudziło mi się już leżenie (pomijając fakt, że się w międzyczasie zdążyłem zdrzemnąć) i po szybkich oględzinach pokoju stwierdziłem, że nie znajdę tu nic sensownego do roboty więc najlepiej będzie się stąd zmyć. Po jakimś czasie błądzenia korytarzami tego przeklętego budynku udało mi się wydostać na zewnątrz. Ogród był niczego sobie, ale i tak szedłem prosto do lasu chcąc się znaleźć jak najdalej od tego miejsca.

            - Co to za las do jasnej ciasnej- warknąłem sam do siebie. Chodzę już pomiędzy tymi drzewami całkiem długo, a nie znalazłem jeszcze żadnego zwierzęcia bądź jakiś jagód czy czegoś. Jednym słowem nie ma tu nic co by można zjeść, a ja jestem strasznie głodny. Nagle coś  usłyszałem i skryłem się za pierwszym lepszym drzewem odruchowo chwytając za rękojeść miecza. Kiedy wyjrzałem z kryjówki zobaczyłem rozmawiających ze sobą kilka osób: cztery dziewczyny, w tym dwie w jakiś dziwnych bankach, i dwóch chłopaków kończących rozpalać ognisko.
A będę wredny- pomyślałem i skupiłem się na ogniu. Po chwili zmienił swój kolor na fiolet i zgasł. Zachichotałem widząc minę czarnowłosego chłopaka, który kucał koło kupki lekko zwęglonego drewna.
- Naprawdę nie umiecie porządnie ogniska rozpalić?- spytała z zażenowaniem zabarkowana brunetka.
- Kiedy ono zrobiło się fioletowe i samo zgasło- odpowiedział tamten, a ja nadal chichotałem. Po chwili jednak zobaczyłem, że zbliża się do mnie najeżony kot. Zasyczałem za zwierzaka aby się nie zbliżał i oczywiście musiałem zrobić to za głośno, bo dziewczyny pisnęły przerażone, a chłopacy przyjęli bojowe postawy. Westchnąłem cicho i wyszedłem zza drzewa aby nie narobić sobie więcej kłopotów.
- To wasz kot?- zapytałem. Wszyscy wymienili zaniepokojone spojrzenia.
- Mój- powiedziała niebieskowłosa siedząca w drugiej bańce.
- Kim ty w ogóle jesteś i co tu taj robisz?- blondyn rzucił mi wściekłe spojrzenie.
- Jestem Fier i próbuję się znaleźć jak najdalej od tej całej Akademii Niezwykłości.

**Mito**
-Akademii Niezwykłości?- powtórzył za nim Tatsu, kiedy na chwilę przestał śmiać się ze mnie i mojego wkurwienia ogniskiem. Założę się, że to ten nowy je zgasił...
-Panie, panowie i chomiki, mamy nowego kolegę w klasie.- parsknęła śmiechem Will. Ciekawe kiedy jej humor wrócił?
-Will, to nie jest śmieszne!- warknęła Kira.
-Też tam chodzicie?- zapytał lekko zaskoczony.
-Niestety.- odpowiedziałem i zabrałem się za ponowne rozpalanie ogniska. Tym razem zwyczajnie poszedłem na łatwiznę i nabazgrałem płomienie na kartce. Co się będę męczył.
-To miejsce jest chore!!!- krzyknął.
-Wiemy.- odparliśmy zgodnie, a na twarzy przybysza pojawiło się zażenowanie.
-Już nie ważne...
-Ja jestem YoYo, ta druga w bańce to Kira, okularnik ma na imię Tatsu...
-Ja ci dam okularnika.- mruknął tamten, lecz niebieskowłosa go zignorowała i kontynuowała z szerokim uśmiechem na twarzy:
-...rysownik to Mito, a to są Mistle i...
-Will!- wykrzyknęła za siebie brunetka i podbiegła do chłopaka, żeby uścisnąć mu dłoń.- Miło poznać.
-J-jasne.- powiedział i odwzajemnił jej gest.- A te dwie czemu siedzą w bańkach?
Ech... teraz trzeba mu wszystko opowiedzieć. Bosko...

**Fier**

Trochę tłumaczenia później

- Czyli te bańki zmniejszają swoją objętość kiedy naruszy się ich strukturę?- mruknąłem do siebie- W takim razie trzeba je zmusić do powiększenia się.
- Niby jak mamy zrobić?- Tatsu spojrzał na mnie z nad okularów.
- Mogę spróbować, ale niczego nie obiecuję. to która na pierwszy ogień?
- Chyba nie potraktujesz tego ogniem?
- Kira, czy ja ci wyglądam na idiotę albo psychopate?
- Nie
- No właśnie. Po prostu zrobi się na chwile ciemno i może wam być trochę duszno.
- Ciemno?- w jej głosie było słychać strach.
- Nie mówcie mi, że ona boi się ciemności.- wszyscy zgodnie skinęli głowami.
- Postaram się to zrobić najszybciej jak się do tylko się nie miotaj.- uniosłem zdrową rękę, na wewnętrznych ścianach bańki Kiry zaczął się pojawiać szarawy nalot, który wkrótce stał się grubą czarna warstwą. Potrzebowałem maksimum skupienia, bo dziewczyna rzucała się w środku jak głupia. Jednak w końcu udało mi się rozciągnąć pole siłowe aż do momentu kiedy się rozdarło. Zdyszana Kira upadła na ziemie, a ja uwolniłem YoYo z którą było o wiele łatwiej. Po wszystkim rozłożyłem się zmęczony przy ognisku.

~*~Will~*~

Po uwolnieniu, Kira i YoYo zostały dokładnie wytarmoszone i wyściskane. Uznaliśmy, że do Akademii wrócimy jutro, bo nie ma co się tłuc przez las ze śpiącym Fier'em. Poza tym wszyscy byliśmy zmęczeni.
Następnego dnia obudziłam się... jako ostatnia. Oni się zmówili! Wstańmy wszyscy przed Will! Grr... inna sprawa, że cale bym się nie obudziła gdyby nie Tatsu i jego wiadro... pełne wody.
-Tatsu, skąd masz wiadro?- zapytałam ziewając szeroko.
-Taa... normalny człowiek się wkurza za taką pobudkę, ale nie Will! Ona pyta "skąd masz wiadro"?- powiedziała zażenowana Mistle.
-A co w tym dziwnego?- YoYo postanowiła włączyć się do rozmowy.
-Weź mnie nie załamuj...
Zaśmiałam się i ponownie zapadłam w drzemkę pomimo mokrych ciuchów.

~~Tatsu~~

Ja jej nie rozumiem. Nie ogarniam. Jeszcze przed chwilą się śmiała, a teraz znowu śpi. Mutant jakiś...
-Mito, narysuj mi ten miotacz ognia.- poprosiłem. No co? Jakoś trzeba ją wysuszyć, bo potem będzie marudzić, że przeze mnie się przeziębiła.
-Za chwilę.- odparł. Siedział oparty o pień drzewa i bazgrał coś w notatniku.- Obecnie tworzę śniadanie. Mówcie co chcecie, tylko w zakresie moich zdolności plastycznych.
-Śniadanie?!- Will poderwała się do siadu. Najprostszy sposób na obudzenie jej... Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem?!
-Mito, jak właściwie działa twoja moc?- zapytał Fier.
-Hmm- zamyślił się.- Nie wiem.- wzruszył ramionami.- To co chcecie?
Wszyscy pokręciliśmy głowami z politowaniem.