wtorek, 26 listopada 2013

Uciekajcie! Bo was też dorwą!

Wstałam skoro świt. No dobra... była 9:15. Ale jak dla mnie to wciąż jest środek nocy! Znaczy się pierwszą rzeczą jaka mnie obudziła był budzik (który jakimś magicznym sposobem znalazł się na stoliku obok mojego łóżka), dzwoniący równo o godzinie 7:00. W tejże magicznej chwili pokój wypełniło głośne "DRRRRRRYYYYYŃŃŃŃŃ!!!" i to ustawione na tak wysokie obroty, że nawet umarły zerwałby się z grobu. Oczywiście przedmiot ten nie koncertował zbyt długo ponieważ, chwilę później roztrzaskał się na ścianie.
Następną rzeczą, a może raczej osobą, która odważyła się przerwać mój spokojny (głównie dlatego wstałam o 9:15) sen była jedna z pracownic szkoły. I tutaj się sprawy lekko skomplikowały... W celu obrony przed zmiotką do kurzu chwyciłam pierwszy lepszy przedmiot, który rzucił mi się w oczy. Rozpoczęła się bitwa: Zmiotka vs patelnia (nadal nie wiem jakim cudem znalazła się ona w mojej szufladzie). Walka była zacięta, jednak w rezultacie udało mi się schować w szafie. Po chwili wyskoczyłam z niej ubrana i pędem ruszyłam do drzwi zamykając je za sobą. Odetchnęłam z ulgą. Ok, uciekłam. Ale co teraz? Jakby w odpowiedzi zaburczało mi w brzuchu. Zaśmiałam się cicho pod nosem i ruszyłam w stronę stołówki. Tak. Nie tylko Mistle ma JPS'a w głowie.
-Cole!- usłyszałam za plecami. Odwróciłam się napięcie. Za mną stała starsza kobieta z czarnymi włosami upiętymi w ciasny kok i okularami zakrywającymi szare oczy. Była uprana w spodnie w pionowe paski i marynarkę. W ręce trzymała dziennik, a długopis miała wsadzony za ucho. W drugiej ręce natomiast ujrzałam dość niebezpiecznie wyglądający wskaźnik.- Spóźniłaś się na zajęcia!- zawołała i zmysłowo uderzyła wskaźnikiem w zeszyt.
-Eto... A kim pani tak w ogóle jest?- zapytałam nieco zbita z tropu.
-Jestem twoją prywatną nauczycielką.- oznajmiła ze stoickim spokojem.
-Że co proszę?!- szczęka opadła mi aż do samej ziemi (oczywiście tylko w przenośni xD)
-To co słyszałaś. Trzeba będzie popracować nad twoim szacunkiem do starszych.- powiedziała jakby sama do siebie.
-Popracować nad moim... CO?! NIE MA MOWY!!!- wydarłam się i rzuciłam się do ucieczki.
Co jakiś czas odwracałam głowę do tyłu, aby zobaczyć czy pseudo psorka mnie goni i o dziwo za każdym razem gdy to robiłam ona stała za mną dokładnie w takiej samej odległości co wcześniej. Jakbym w ogóle się nie poruszała, ale przecież czuję że biegnę! Niech to... mogłam się spodziewać, że nawet nauczyciele nie są w tym miejscu normalni.
Zaklęłam cicho pod nosem.
-Słyszałam to, młoda damo. Cóż za słownictwo...- oczami wyobraźni widziałam jak kobieta przekręca głową z politowaniem.
Szukając jakiegoś wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji postanowiłam schować się za pierwszymi lepszymi drzwiami.
-Willmer? A co ty tu robisz? Powinnaś być na lekcji.- powiedziała zaskoczona dyrektorka odrywając się od stery papierów.
-Jakaś psycholka mnie goni!!!- syknęłam, aż poczułam jak mi się jeżą włoski na karku, zupełnie jak rozjuszonemu kotu.
-Ach... czyli poznałaś już panią Z?
-Panią Z?- zdziwiłam się.
-Owszem. Każdy uczeń ma w tej szkole przydzielonego prywatnego nauczyciela dopasowanego specjalnie do umiejętności danego studenta.- wyjaśniła.
-Coś jak klony?
-Jeśli tak chcesz to nazwać... Tak czy inaczej, pewnie zauważyłaś, że nie uda cię się przed nią uciec. Podobnie jak innym uczniom.- powiedziała i uśmiechnęła się wrednie.
-Bzdura!- warknęłam. Miałam już coś powiedzieć kiedy przerwały mi dziwne odgłosy dochodzące z korytarza.
Z rozmachem otworzyłam drzwi to co zobaczyłam mnie totalnie zamurowało. Dokładnie przed moimi oczami przeszła kolejna starsza kobieta z blond włosami schludnie opadającymi na ramiona. Ubrana była podobnie jak pani Z i miała to samo wyposażenie co ona. Jednak rzeczą, która najbardziej wprawiła mnie w szok było to, że szła równym krokiem stukając obcasami i ciągnąc za sobą Tatsu, który wyglądał jakby go potraktowali co najmniej środkami odurzającymi. Natomiast pozostawiony za nimi korytarz był w co najmniej opłakanym stanie...
-Gotowa na zajęcia?- usłyszałam dokładnie za plecami po czym poczułam zimny dreszcz rozchodzący się po kręgosłupie w momencie, w którym złapała mnie za ramię.
-Eee... Nie?- zapytałam niepewnie.
-Zła odpowiedź.- powiedziała tylko i chwilę później ciągnęła mnie już przez korytarze.
-Ale... ja nie chce! Niech mnie pani puści!- protestowałam i wyrywałam się jednak na darmo. Po drodze spotkałam Kirę i Mistle, które przyglądały się tej scenie ze szczerym zdumieniem.- Uciekajcie! Bo was też dorwą!- zawołałam i znów spróbowałam się wyrwać... znów daremnie. Ostatnią sceną, którą zobaczyłam były dwie postacie stojące za szatynką i brunetką. Ostatnią ponieważ, w następnym momencie zostałam brutalnie wepchnięta do jednej z sali. Potem usłyszałam tylko pełen zaskoczenia pisk Kiry i odgłos jaki wydają buty w zetknięciu ze szkolną podłogą.
**************
Jak ja lubię znęcać się nad bohaterami <wzdycha>. No nic. Kira i Mistle kazały mi coś wymyślić, więc możecie obwiniać tylko siebie za to że teraz utknęliśmy z prywatnymi nauczycielami ^^'
Do następnej notki!
Dobranoc robaczki :3   

piątek, 22 listopada 2013

Myślisz, że Will i Tatsu się leją?

~~*Kira*~~
Obudziłam się, słysząc pewien nieznośny dźwięk. Spojrzałam na budzik leżący na szafce - to jego wina! Podniosłam się z łóżka i podeszłam do niego. Widniał na nim napis "Wstawaj! Na zajęcia!" Jednak ja całkowicie to zignorowałam, wyłączając go i wyrzucając... gdzieś. Gdzieś w moim pokoju. Położyłam się z powrotem, jednak czułam, że już nie zasnę. Szybko się ubrałam i wpadł mi do głowy genialny pomysł. Najciszej jak potrafiłam zakradłam się do pokoju Mistle, chcąc ją obudzić. Niestety, dziewczyna już dawno wstała i teraz tylko rozczesywała włosy.
-Już wstałaś? Co tak wcześnie? - zapytała, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Budzik - warknęłam nienawistnie, na co brunetka uśmiechnęła się.
-Rozumiem, że od tej pory to twój wróg numer 1.
Fuknęłam w odpowiedzi i usiadłam na jej łóżku.
-Mogę cię uczesać? - zapytałam.
-Jeżeli sprawi ci to przyjemność... - mruknęła.

~*~Mistle~*~
Kira właśnie robiła mi warkocz.
-Jak sądzisz, Will i Tatsu już się pogodzili?
-Myślę, że tak. Widać, ze im na sobie zależy - odparłam. - Will chyba mówiła, że Tatsu jest dla niej jak brat, nie?
-No może - przyznała.

***

-Mistle, to jest jadalne? - jęknęła Kira, wpatrując się w talerz.
Przed chwila kucharka przygotowała jajecznicę. Teraz szatynka zastanawiała się, czy galaretowata substancja powinna mieć zielony kolor i czy lepiej nie zmienić jej na coś innego.
-Nie podejrzewam - powiedziałam. - Jak chcesz odstąpię ci moje płatki.
Jako, że pierwsza weszłam do stołówki mogłam znaleźć coś "jadalnego". Tym czymś okazała się resztka płatków śniadaniowych i mleko. Wydały mi się jedyną "normalną" substancją w tym miejscu.
-A ty? Co zjesz? - zapytała.
-Jakoś przeżyję - mruknęłam, podsuwając niebieskookiej talerz pod nos. - Jedz.
-Dobra - odparła.
Ja tak właściwie wcale nie czułam się głodna. Chciało mi się jedynie pić, więc zatrzymałam malinową herbatę, znalezioną w całkiem ładnym pudełku. Było ono ukryte za butelką wody mineralnej i kartonem mleka. Oczywiście szkatułkę zostawiłam, zatrzymałam tylko jej zawartość.
-Może poszukamy Will i Tatsu? - zapytała Kira.
-Jak zjesz - odparłam.

~~*Kira*~~
-Jaki ona miała numer pokoju?
-Nie wiem... Myślałam, że ty wiesz...
-Ja?! Niby skąd? To ty zawsze wszystko wiesz!
-Nie przeceniaj mnie, to ty z nią gadałaś.
-Jak ty możesz być taka spokojna?!
-Lata praktyki.
-Zawsze to powtarzasz!
-Bo zawsze to prawda.
-Wcale, że nie!
-A jednak tak.
-Nie!
-Mówię ci, że tak.
-Ej, no weź! Nie bądź taka!
-Jaka?
-...
Nie odpowiedziałam. Brunetka uśmiechnęła się.
-Czyżbym znalazła sposób na zamknięcie ci ust? Cud się stał!
-Foch! - powiedziałam, odwracając się plecami.
-Więc masz zamiar sama trafić do pokoju Will? Ciekawe... Życzę powodzenia! - powiedziała Mistle.
-Nie! No dobra, wygrałaś. Co teraz robimy? - poddałam się.
-Idziemy w kierunku hałasu - odparła.
-To znaczy? - zapytałam zaskoczona.
-Zamknij się na chwilę i posłuchaj, to zrozumiesz.
Posłusznie zaczęłam nasłuchiwać. Wydawało mi się, że słyszę dźwięk tłuczonych naczyń i rzucanych przedmiotów.
-Myślisz, że Will i Tatsu się leją? - zapytałam, szczerząc się.
-Nie podejrzewam. W końcu twierdzili, ze są jak...
-Jak brat i siostra, wiem - dokończyłam za nią. - To kto to może być?
-Sprzątaczka, kucharka, jedna i druga... - wyliczała Mistle. - Nie mam pojęcia.
-Ale myśmy nic nie zrobiły! - krzyknęłam.
-Zapominasz o Will... - powiedziała brunetka.
-Myślisz, że ona... - zaczęłam.
-Potrzebuje pomocy? Tak, prawdopodobne - mruknęła.

~*~Mistle~*~
Pociągnęłam szatynkę za rękę w stronę dźwięku. Mijałyśmy różne korytarze. Zmierzałyśmy do gabinetu dyrektorki. Po drodze natknęłyśmy się na porzucone wiadro z wodą i fartuch. Obok były jakieś dziwne ślady na ścianach.
-Myślisz, że to oni? - zapytała Kira.
-A kto inny? - odparłam.
-No w sumie... Masz rację.
-Lepiej się pośpieszmy. Nie mam pojęcia skąd wzięły się te osmalone ślady na ścianach. Tu się stało coś poważnego - powiedziałam.
-Zgadzam się.
Szłyśmy przez chwilę w milczeniu. Natrafiałyśmy na coraz to nowe zniszczenia. W końcu doszłyśmy do naszego celu. Stanęłyśmy w drzwiach i... Zamurowało nas. To co tam zobaczyłyśmy było po prostu... Nie do opisania.

~~~*~~~
Dobra, wiem, że notka taka krótka, ale nic więcej nie mogłyśmy wymyślić! To przez szkołę! Ona jest złem! xD

poniedziałek, 11 listopada 2013

Zaufanie - łatwo je zburzyć, najciężej jest je potem poskładać do kupy.

***Will***

Ja i Tatsu wyszliśmy z budynku akademii znów wkraczając do ogrodu. Słońce powoli znikało za horyzontem zalewając świat pomarańczowymi barwami. Żadne z nas się do tej pory nie odzywało, chociaż ta cisza zaczynała mnie już powoli męczyć. Nie lubię kiedy atmosfera jest tak napięta, ale zupełnie nie wiedziałam jak przerwać to milczenie.
Więc na razie po prostu szliśmy przed siebie, każde zamknięte w swoich myślach i wątpliwościach. Doszliśmy do skraju ogrodu, za niewielkim ogrodzeniem zaczynał się las. I nagle... zaczęłam się histerycznie śmiać. Tatsu popatrzył na mnie jak na zmutowaną galaretkę (xD), a jego niezbyt inteligentna mina wywołała u mnie kolejną dawkę śmiechu. Dalej się wydurniając wskoczyłam na najniższą gałąź rozłożystego dębu i zaczęłam wskakiwać na kolejne przemieszczając się w górę.

***Tatsu***

Jej zachowanie... zwaliło mnie z nóg. W jednej chwili atmosfera jest tak przytłaczająca, że można by ją kroić nożem, a w następnej Will rozładowuje całe to napięcie na swoje dziwne sposoby. Tak, zdecydowanie tylko ona to potrafi.
Zaczęła wskakiwać na drzewo. Jak mógłbym nie ruszyć za nią? Oczywiście ja miałem ułatwione zadanie, gdyż wszystkie gałęzie same układały się w taki sposób abym przypadkiem nie zleciał. Wiem to trochę dziwne, ale taka po prostu jest moja moc i nic na to nie poradzę. Możecie spokojnie nazywać mnie kwiatową wróżką. Nie obrażę się.
Zacząłem ją powoli doganiać, ale ona jak na złość jeszcze bardziej przyspieszyła. To już nawet nie była wspinaczka, my najzwyczajniej w świecie bawiliśmy się w berka w koronach drzew. Tak jak kiedyś...

***Will***

Przyznaję się bez bicia, że uciekałam przed nim dla czystej przekory. Zawsze się tak wydurnialiśmy, więc czemu teraz miałoby być inaczej? Niechcący nie zauważyłam, jednej  mniejszych gałązek i potknęłam się o nią. Jednak zamiast spaść na dość twardą ziemię usianą kolczastymi krzewami postanowiłam tym razem zrobić użytek z mojej mocy i teleportowałam się. Zniknęłam i pojawiłam się dokładnie za plecami blondyna, który z lekkim przestrachem patrzył na miejsce, w którym rozpłynęłam się w powietrzu.
-Szukasz kogoś?- zapytałam z rozbrajającym uśmiechem i postukałam go lekko w ramię, żeby się obrócił.
-Aaa!- krzyknął i złapał się za serce (nie dosłownie! xD)- Nie strasz mnie tak!
-Robiłam to już tyle razy, a ty wciąż dajesz się nabrać.- zaśmiałam się.
-Na to wygląda.
-Mieliśmy... porozmawiać, nie?- przypomniałam lekko speszona.
-Tak. Musimy.- przyznał.- Ale nie tutaj.
Posłałam mu zaskoczone spojrzenie, ale on tylko się uśmiechnął. Gałąź, na której staliśmy zaczęła się ruszać i wznosić coraz wyżej. Pod wpływem impulsu przysunęłam się bliżej Tatsu, żeby nie zlecieć.

***Tatsu***

-Hmm... Boisz się?- zapytałem z wrednym uśmiechem, kiedy brunetka przysunęła się do mnie.
-Pff! Chciałbyś!- odrzekła i z obrażoną miną skrzyżowała ręce na piersi.
Zaśmiałem się serdecznie. Drażnienie jej zawsze sprawiało mi tyle frajdy. Ja i Will jesteśmy jak rodzeństwo. Kocham ją jak siostrę i nic więcej (właśnie Kira! :p- dop. Autorki).
Gałąź jak winda zatrzymała się na odpowiedniej wysokości. Odpowiedniej czyli takiej jaką jej rozkazałem. W tym przypadku była to wysokość idealna do obserwowania zachodzącego Słońca.
-Pięknie.- szepnęła dziewczyna i rozsiadła się na gałęzi machając nogami w powietrzu, tak jak to robią dzieci.
-Wiem.- Usiadłem obok niej. Trzeba w końcu zacząć tą rozmowę, kiedyś trzeba będzie to zrobić, a skoro Willmera najwyraźniej się do tego nie pali to wszystko znów spadnie na mnie. Skąd ja to znam?- Posłuchaj... Ja nie wiedziałem co planuje mój ojciec, a tym bardziej bym mu w tym nie pomógł.
-Czemu mam ci uwierzyć?- zapytała i przeniosła na mnie swój wzrok. Jej błękitne tęczówki zaczęły się delikatnie świecić.
-Ponieważ, pobiegłem za tobą zamiast zostać z nim.- odpowiedziałem.- Poza tym znasz mnie od dawna. Jak myślisz? Zdradziłbym cię? Zostawiłbym cię dla kogoś kogo nawet do końca nie znam?
Nastała chwila ciszy. Oczy dziewczyny wróciły do normalnego stanu, a ona sama z zakłopotaniem spuściła głowę.
-Nie wiem.- szepnęła w końcu.

***Will***

Zrobiło mi się głupio. Przecież zawsze ufaliśmy sobie bezgranicznie. Dlaczego więc teraz zwątpiłam? Nie wiem... a mimo to nie potrafię powiedzieć, że mu wierzę... a chciałabym. Ale nie potrafię.
-Nie wiem.- szepnęłam brawie niedosłyszalnie.
Chłopak westchnął. Chyba wiedział, że taka będzie odpowiedź.
-To wszystko... źle się potoczyło...- zaczął. Skinęłam głową na potwierdzenie.- Powinienem był od razu powiedzieć ci o moich podejrzeniach dotyczących tego @#$%&...
-Nie przeklinaj.- zwróciłam mu uwagę, jednak on za bardzo się tym nie przejął, bo mówił dalej.
-... ale nie zrobiłem tego... więc masz teraz pełne prawo mi nie ufać. Jednak nie chciałbym, żeby tak było. Możesz mi nawet czytać w myślach jeśli chcesz, ale usłyszysz to samo.
Wiem... już to zrobiłam...- chciałam powiedzieć. Jednak zamiast tego tylko kiwnęłam niemrawo głową.
Znów zapanowała cisza, którą przerwało dopiero... burczenie w brzuchu Tatsu. Rozbroiło mnie to. Zaczęłam się śmiać i momentalnie zapomniałam o tym o czym przed chwilą rozmawialiśmy. Taka jestem. Nigdy długo nie chowam urazy i choć gdzieś w środku dalej nie do końca wybaczyłam to to się pewnie z czasem zmieni... a przynajmniej mam nadzieję.

***Tatsu***

Pokręciłem głową z politowaniem kiedy zobaczyłem jak Will przekręca się ze śmiechu. Powinienem się już przyzwyczaić do jej drastycznych zmian nastroju, a mimo to ta dziewczyna wciąż jest dla mnie zagadką. Jednak znów udało jej się rozładować napięcie za co byłem jej dozgonnie wdzięczny. Przeniosłem wzrok na Słońce. Prawie całkiem zniknęło. Wstałem.
-Za chwilę będzie ciemno.- powiedziałem i podałem Will rękę.- Lepiej wracajmy już do akademii.
-Okej.- odpowiedziała i złapała moja dłoń.
********************
MWAHAHAHA!!! Will powróciła! Mam nadzieję, że nie rzygnęliście tęczą jak to czytaliście... nie jestem za dobra w pisaniu takich łzawych scen, ale się uczę, więc liczę na taryfę ulgową ^^. Mam nadzieję, że nie ma zbyt wielu błędów. Jak są to piszcie w komentarzu, a ja poprawię ^^.
Teraz Was żegnam bo zaraz spóźnię się na próbę do jasełek i mnie jeszcze nauczycielka pożre żywcem :/
Pozdrawiam!