>>Matt<<
- Matty, no nie bądź taki - powiedział Luke, opierając swoje ramię o mój bark.
- Nie - powtórzyłem, strącając go.
Nie miałem zamiaru zademonstrować nikomu mojej "magii" jak on to określał. Tym razem mieliśmy się nie wyróżniać, udawać przed normalnymi ludźmi, że nie mamy żadnych mocy.
- No ale...
- Nie ma żadnych ale - przerwałem mu. - Ostatnio już to przerabialiśmy. Nie będziemy więcej razy zmieniać szkół.
Odwróciłem się i ruszyłem w stronę naszego domu, wkładając ręce w kieszenie. Po chwili Lukas mnie dogonił.
- Wiem, ale... - zaczął.
- Nie. Nie wolno nam się wyróżniać.
<<*Luke*>>
Westchnąłem. Wiedziałem, że Matt już nie da się przekonać. Wbiłem wzrok w chodnik, ręce włożyłem w kieszenie i dotrzymywałem brunetowi kroku.
- Co do... - usłyszałem nagle.
Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem wielki okrągły portal, który tworzył się tuż przed nami.
- Luke, biegnij do domu! - powiedział Matt
Chciałem go posłuchać, ale moje moce po prostu przestały działać. Spojrzałem na brata, który odkrył właśnie to samo.
Nagle zerwał się porywisty wiatr. Zaczął wpychać nas w stronę portalu. Osłoniliśmy oczy rękami i staraliśmy się jakoś uciec, ale nie udało nam się. W pewnym momencie poczułem, że odrywam się od ziemi. Matt spróbował mi pomóc, ale skończyło się na tym, że oboje wpadliśmy do portalu.
>>Matt<<
Upadłem na twardą podłogę. Zaraz za mną z portalu wypadł Luke, który spadł na mnie. Jęknąłem, czując jego ciężar na moim brzuchu, jednak chłopak szybko się pozbierał. Wstałem i zacząłem się rozglądać. Mój wzrok spoczął na siwowłosej staruszce stojącej za biurkiem.
- Kim pani jest? - spytałem.
- Witajcie, jestem dyrektorką Akademii Niezwykłości, która od tej pory jest waszą szkołą. To wasze klucze do pokoi oraz plany lekcji - powiedziała przesuwając po biurku w naszą stronę wskazane przedmioty. - A teraz możecie już iść i zgubić się w lesie jak reszta.
Luke wziął obie kartki i opuściliśmy pomieszczenie. Ruszyliśmy wzdłuż korytarzem.
- Jakie numery? - zapytałem.
- 20 i 21 - rzucił.
<<*Luke*>>
Podszedłem do najbliższej tabliczki z numerem pokoju i wytrzeszczyłem oczy. 1368...
- Nigdy tam nie dotrzemy - jęknąłem.
Jeśli dłużej będziesz tu sterczał, to możesz mieć rację - stwierdził Matt. Spojrzałem na niego. - No rusz się! - ponaglił mnie.
Posłuchałem go.
***
Po przeszło godzinie spędzonej na błądzeniu, udało nam się trafić na stołówkę. Tak przynajmniej głosił napis na drzwiach. Pchnąłem je i wszedłem do pomieszczenia. W momencie gdy przekroczyłem jego próg, tuż obok mojej głowy śmignęła... Galaretka?!
- Co to... - mruknął Matt.
- Nigdy żeś galaretki nie widział?! - usłyszałem wkurzony głos.
Po drugiej stronie pokoju stała najwidoczniej kucharka, trzymająca tackę jak tarczę oraz wałek jako miecz. Wyglądało na to, że walczyła właśnie z dużym kawałkiem owej galaretki. Warto dodać, że ŻYWEJ galaretki...
- Widziałem, ale nigdy nie chciała mnie zabić - odparł brunet, robiąc unik przed kolejnym kawałkiem dziwnej substancji.
Kucharka prychnęła i dźgnęła wałkiem to coś. Najwyraźniej wszyscy stracili nami zainteresowanie, więc wyszliśmy.
***
Po jakimś czasie udało nam się znaleźć nasze pokoje. Jako że zbliżała się noc, postanowiliśmy najpierw się przespać, a potem pójść do lasu, ciekawi co miała na myśli nauczycielka.
~~*~~
Cześć! Jestem Skye i właśnie dołączyłam ^^. Mam nadzieję, że mnie polubicie.
Witam witam! ^^
OdpowiedzUsuńFajnie zobaczyć w Aka(tsuki XD) nowe twarze. Właśnie ogarnęłam kartę postaci i jeśli dobrze zrozumiałam Matt i Luke są bliźniakami, ta? *-* Bosko, już ich lubię *-*
Kurka, no! Chciałabym następną notkę napisać ale muszę do Krakowa jechać :C
Will