Wytłumaczyłem nowemu, gdzie się znajduje, czego należy
unikać i kogo tak właściwie szukamy. Hmm... Chyba powiedziałem mu wszystko...
Zaraz, zaraz. A jak on się tak właściwie nazywa? Pięknie, stary. Zapomniałeś
się przedstawić, skomentowałem w myślach swoją zapominalskość.
-Jestem Tatsu Otsuka. Kwiatowa wróżka, haker komputerowy i najlepszy strzelec jakiego miałeś szansę poznać.- zażartowałem z udawanym narcyzmem.
-Mito Izumi. Rysownik.- Wymieniliśmy uściski dłoni.- A te trzy panienki?
-A tak! To Kira, Mistle i Will...- spojrzałem przed siebie gdzie spodziewałem się zobaczyć wyżej wymienione, ale o dziwo ich tam nie było.- Zaraz, a gdzie one są?
-A ja mam lepsze pytanie. Gdzie my jesteśmy?- zapytał, a ja z przerażeniem pojąłem, że ma rację. Zacząłem nerwowo rozglądać się po otoczeniu i zakląłem w myślach. Żałowałem, że nie wybrałem się na wycieczkę krajoznawczą, żeby choć trochę poznać otoczenie.
-No pięknie, po prostu cudnie! I co teraz?!- zacząłem łazić w kółko próbując coś wymyślić. Do jasnej chusteczki, Will mnie zabije! Moje pytanie zostało jednak bezczelnie zignorowane. Mito usiadł na jakimś pieńku i zaczął bazgrać patykiemw ziemi.
-Nie wiem! Poza tym jak ty możesz nie znać drogi, do cholery?!
-Czy ja ci wyglądam na mapę turystyczną?!
-Wiesz…
-Lepiej nie kończ!- zagroziłem i zacząłem ponownie wydeptywać owalną ścieżkę w świeżej trawie.
-Wiesz, że jak będziesz łaził w kółko to całkiem stracisz orientację?- rzucił z wyraźnym znudzeniem.
-omógłbyś mi!- warknąłem.
-Pomagam.- mruknął spokojnie i dokończył swój rysunek. Ze szczerym zdumieniem patrzyłem jak nakreślony obrazek staje się coraz bardziej realny aż w końcu chłopak trzymał go w swojej dłoni, a na ziemi zostały tylko wyblakłe kontury.- Trzymaj.- rzucił w moją stronę działający kompas.
-Jestem Tatsu Otsuka. Kwiatowa wróżka, haker komputerowy i najlepszy strzelec jakiego miałeś szansę poznać.- zażartowałem z udawanym narcyzmem.
-Mito Izumi. Rysownik.- Wymieniliśmy uściski dłoni.- A te trzy panienki?
-A tak! To Kira, Mistle i Will...- spojrzałem przed siebie gdzie spodziewałem się zobaczyć wyżej wymienione, ale o dziwo ich tam nie było.- Zaraz, a gdzie one są?
-A ja mam lepsze pytanie. Gdzie my jesteśmy?- zapytał, a ja z przerażeniem pojąłem, że ma rację. Zacząłem nerwowo rozglądać się po otoczeniu i zakląłem w myślach. Żałowałem, że nie wybrałem się na wycieczkę krajoznawczą, żeby choć trochę poznać otoczenie.
-No pięknie, po prostu cudnie! I co teraz?!- zacząłem łazić w kółko próbując coś wymyślić. Do jasnej chusteczki, Will mnie zabije! Moje pytanie zostało jednak bezczelnie zignorowane. Mito usiadł na jakimś pieńku i zaczął bazgrać patykiemw ziemi.
-Nie wiem! Poza tym jak ty możesz nie znać drogi, do cholery?!
-Czy ja ci wyglądam na mapę turystyczną?!
-Wiesz…
-Lepiej nie kończ!- zagroziłem i zacząłem ponownie wydeptywać owalną ścieżkę w świeżej trawie.
-Wiesz, że jak będziesz łaził w kółko to całkiem stracisz orientację?- rzucił z wyraźnym znudzeniem.
-omógłbyś mi!- warknąłem.
-Pomagam.- mruknął spokojnie i dokończył swój rysunek. Ze szczerym zdumieniem patrzyłem jak nakreślony obrazek staje się coraz bardziej realny aż w końcu chłopak trzymał go w swojej dłoni, a na ziemi zostały tylko wyblakłe kontury.- Trzymaj.- rzucił w moją stronę działający kompas.
**Mito**
Zaśmiałem się widząc osłupienie na jego twarzy. Tatsu spojrzał na
mnie z szokiem, a jego usta utworzyły piękne 'o'.-Ja myślałem, że ty tylko ot tak rysujesz, a nie, że to ożywa...- wydusił z siebie w końcu.- Jak wrócimy to koniecznie trzeba zrobić jakiś kawał dziewczynom.
-Nie ma sprawy. Ale kompas nam się nie zda jeśli nie będziemy znali kierunku, z którego przyszliśmy. No i jeszcze trzeba znaleźć dziewczyny…
-Szkoła jest na wschód od nas, sprawdzałem to na jednej z map w bibliotece. Ale… ech… Will ma badziewny zmysł orientacji gdy znajdzie się poza zabudowaniami…- zamilkł nagle i zaczął wpatrywać się w poruszane wiatrem korony drzew. Zamrugałem zdezorientowany i pomachałem mu ręką przed twarzą, ale za wiele to nie dało. Stał tak przez kilka następnych minut… Nie jestem pewien ile, ale zdążyłem sobie narysować 300ml-ową puszkę coli i wypić jej zawartość zanim się ocknął.
-Są jakieś dwa kilometry na północ.- oznajmił i posłał mi wrogie spojrzenie kiedy próbowałem cichcem wyrzucić butelkę w krzaki. Ostatecznie ją zgniotłem i schowałem do kieszeni, lepiej mu sięnie narażać, natura to chyba jego konik.
-Skąd wiesz?- Moja brew powędrowała do góry.
-Drzewa mi powiedziały.- wzruszył ramionami. No fakt, wspominał, że jest kwiatową wróżką. Pomyślałem nad sensem tych słów i jeszcze raz spojrzałem na Tatsu, po czym… wybuchłem śmiechem. Ale no tego nie skomentował. Szliśmy prosto przed siebie czasami spoglądając na kompas. Trzeba przyznać, że się przydał, zwłaszcza, że Tatsu miał mimo wszystko dobrą pamięć i wiedział z jakiego kierunku wyruszyliśmy. Liczyłem, że faktycznie po drodze uda nam się spotkać dziewczyny, bo łażenie po lesie w kółko nie miało większego sensu. Nagle usłyszeliśmy jakiś szelest. Spojrzeliśmy szelest. Spojrzeliśmy niepewnie w stronę krzaka, a potem Tatsu ruchem ręki odsłonił jego gałęzie. Spodziewałem się wszystkiego. Dosłownie. Ale nie tego, że zza krzaka wyskoczy kot! Zawsze mógł to być ryś, ale nie. To był zwykły, domowy kot! Gdzie się podziały te czasy kiedy byli to zboczeńcy z pistoletami?! Co ja chrzanię... Może mam problemy z psychiką?!
-Co tak stoisz?! Za nim!- Blondyn chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę drzew, za którymi zniknął kot.
-Za tym kotem?!- nie dowierzałem. Po co mu, do cholery, kot?!
-Nie, baranie! Za motylkiem.
-Sam jesteś baran!
~*~Mistle~*~
Bieg za kotem okazał się niepowodzeniem. YoYo zapomniała uprzedzić swojego futrzaka, że my tak szybko nie biegamy. A co było najlepsze? Każda z nas biega z inną szybkością, więc udało nam się pogubić. Przynajmniej mnie. Sama nie wiem jak to zrobiłam, ale jakoś tak wyszło. Jako jedyna dobiegłam tak daleko. Pierwsza odpadła chyba YoYo, ale nie byłam pewna. Możliwe, że tylko mi się zdawało. Znając życie, Kira pewnie jest z którąś z dziewczyn. Zwykle dostosowuje tempo biegu do kogoś obok niej...
Postanowiłam, zamiast się zastanawiać, pójść przed siebie. Ten kot w końcu tam zmierzał, więc może mi się uda znaleźć chłopaków?
Przedzierałam się przez coraz gęstszy las. Zrobiło się już prawie całkiem ciemno. Księżyc ledwo przedzierał się przez korony drzew. Na szczęście, oczy przyzwyczaiły mi się do ciemności i nie miałam problemów z poruszaniem się. No, przynajmniej częściowo. Za wszelką cenę starałam się myśleć racjonalnie i nie dać się przestraszyć byle czemu. Nawet mi to wychodziło. Nie zmieniało to jednak faktu, że każdy szmer w pobliżu stał się podejrzany.
Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Rozpoznałam głos Tatsu i puściłam się biegiem w jego stronę. Po chwili usłyszałam także kogoś innego. Przyspieszyłam, mając nadzieję spotkać chłopaków.
Jak zwykle zacznę od błędów.
OdpowiedzUsuń"...zaczął bazgrać patykiemw ziemi." Raczej "patykiem po ziemi".
"-omógłbyś mi!- warknąłem." Zjedzona literka. "Pomógłbyś".
"Ze szczerym zdumieniem patrzyłem jak nakreślony obrazek staje się coraz bardziej realny aż w końcu...". Przecinek przed "jak" i "aż".
"Zaśmiałem się widząc osłupienie na jego twarzy." Przecinek przed "widząc".
" Ale no tego nie skomentował." "On". To by było na tyle z tego czepiania się. ;)
Wreszcie wiadomo, co u chłopaków. Sprytne z tym kompasem. Heh. Narysować sobie puszkę coli, która staje się prawdziwa? Dobre. Gdyby tak się naprawdę dało, to narysowałabym latte macchiato. XD I co dalej...Dzięki kotu wszyscy się odnajdą. Dobry zwierzak. Choć Will, YoYo i Kira zostały na razie z tyłu. No nic. Czekam na ciąg dalszy. ;)