Wszyscy zajęli się oglądaniem obrazów i szukaniu podobieństw między krewnymi z obrazów, a obecnymi tu uczniami akademii. Ten cały harmider zaczął mnie już lekko doprowadzać do szału, bo ile można gadać o tym samym kolorze włosów. Odłączyłam się od gromadki i przechadzałam się po pokoju. Względnie był to idealny kwadrat, panowała tu symetria, jednak jedna rzecz się nie zgadzała.
Największy obraz na przeciwko drzwi, 2 obrazy na tej samej ścianie, po dwóch stronach portretu ojca Fira, Kolejne dwa obrazy na ścianie po lewej, a na ścianie z prawej pustka, tak samo jak po dwóch stronach drzwi. W sumie portretów. W dodatku na środku pokoju stała sporej wielkości rzeźba, od której odchodziły 4 stoły formując "+" . Z moich kalkulacji wynika, że brakuje 6 obrazów, lub czegoś o tej samej szerokości (3 po prawej, 1 po lewej i 2 na ścianie, w której znajdują się drzwi).
*Miaaaaaaał*-Usłyszeli wszyscy.
Spojrzałam w stronę głosu, na środku pokoju znajdowała się nie kto inny, a James. Wypełniło mnie szczęście, wrócił, przeżył. Co prawda całe jego futro było ubrudzone to w ziemi, to w zakrzepniętej krwi, ale był tu, Patrzył na mnie ze spokojem, ze szczytu rzeźby na środku pokoju. Nikt oprócz mnie nie mógł zrozumieć o co mu chodzi, lecz ja wiedziałam. Ten kot wydedukował to samo co ja, ale był ode mnie szybszy, bo wiedział już jak wykorzystać tą informację. Powiedział *Brawo Sherlocku*. Podeszłam do niego i przyjrzałam się rzeźbie, był to idealny sześcian. James już chciał mi dać podpowiedź.
-Cicho, ja nie potrzebuje pomocy.-Rzuciłam w stronę kota, który niewinnie spojrzał na wiszący nad jego głową kryształowy żyrandol.
Spojrzałam w stronę głosu, na środku pokoju znajdowała się nie kto inny, a James. Wypełniło mnie szczęście, wrócił, przeżył. Co prawda całe jego futro było ubrudzone to w ziemi, to w zakrzepniętej krwi, ale był tu, Patrzył na mnie ze spokojem, ze szczytu rzeźby na środku pokoju. Nikt oprócz mnie nie mógł zrozumieć o co mu chodzi, lecz ja wiedziałam. Ten kot wydedukował to samo co ja, ale był ode mnie szybszy, bo wiedział już jak wykorzystać tą informację. Powiedział *Brawo Sherlocku*. Podeszłam do niego i przyjrzałam się rzeźbie, był to idealny sześcian. James już chciał mi dać podpowiedź.
-Cicho, ja nie potrzebuje pomocy.-Rzuciłam w stronę kota, który niewinnie spojrzał na wiszący nad jego głową kryształowy żyrandol.
Oparłam się ręką o bok rzeźby i zapadła się.
To jakiś mechanizm. Już wiem, to kod. *1 kliknięcie po lewej, 2 kliknięcia od strony drzwi i 3 kliknięcia po prawej"
*huk*
Centralna część prawej ściany "obróciła się" (jak tajemne przejścia w filmach), a oczom wszystkich, ukazał się strasznie brudny obraz, wielkości tej samej co portret ojca Fiera. Przez kurz płótno było praktycznie całkowicie szare. Podeszłam, żeby przeczytać imię i nazwisko na tabliczce obok obrazu, lecz ta okazała się całkowicie podrapana, nie dało się przeczytać nic. Następnie stanęłam idealnie na wprost obrazu, dmuchnęłam w prawy dolny róg i ujrzałam zarys dłoni, przetarłam miejsce kawałkiem bluzki.
Nie spodziewam się ujrzeć akurat tego, błagam nie, to nie może być prawda.
Wyczyściłam jak najprędzej drugi dolny róg obrazu.
a jednak
-Czemu to musi być akurat to, czemu to musi się zawsze mi zdarzać?- Krzyknęłam.
Wszyscy spojrzeli na moje odkrycie, chyba do końca nie wiedzieli co się przed chwilą stało. Na obrazie można było zobaczyć już w pełni 2 dłonie, po których wewnętrznej stronie znajdowały się oczy, oczywiście wytatuowane.
*Miał, miał, miaaaaaał*(Chyba wiesz co to znaczy.....przykro mi, ale jesteś tu kluczem)
-Boję się.- Wyznałam.
*Miiiał*(Zrób to)
-Odsuńcie się wszyscy, nie chcę was skrzywdzić.
Spojrzałam jeszcze raz na swoje dłonie, te same tatuaże. Prysnęłam je do obrazu niczym do lustra . Nagłe jasne światło było tak intensywne, że prawie mnie oślepiło.
-Moje oczy widzą twą duszę.- Zaczęłam recytować formułkę, przełknęłam ślinę.-Widzę cię! Ku zdziwieniu wszystkich....obraz odpowiedział, głosem niczym zza grobu.
-Moje oczy widzą twą duszę, WIDZĘ CIĘ!
Wszyscy byli przerażeni, lecz ja musiałam kontynuować. Choć wiedziałam jak wyglądam i że część przerażenia wynika pewnie z tego faktu. Moje włosy były w połowie czerwone i sterczały na wszystkie strony, wszystkie tatuaże były widoczne i wyglądały jakby...ożyły, wydobywało się z nich czerwone światło. Na głowie można było zauważyć również rogi.
-Jako czystej krwi członkini rodu, żądam ukaż wszystkiego, co ukryte.
-Jako czystej krwi członkini rodu, żądasz ukazania wszystkiego, co ukryte.- Głos ucichł na chwilę.- Krew to świętość, pakt to świętość, moja droga, będzie ci ukazane wszystko co ukryte, jednak musisz uważać, bo łatwo przez to stracić życie.-Znów przerwa.-Jak powiedziane tak niech się stanie, będę czekać na twoje wezwanie.
-Jak powiedziane tak niech się stanie, będę czekać na twoje wezwanie.
Światło zniknęło, a ja wyczerpana, znów zemdlałam.
Budząc się ujrzałam 5 nowych drzwi, jedne na ścianie po lewej stronie, dwoje drzwi po prawej, na około obrazu oraz dwoje drzwi po dwóch stronach wejścia.
Centralna część prawej ściany "obróciła się" (jak tajemne przejścia w filmach), a oczom wszystkich, ukazał się strasznie brudny obraz, wielkości tej samej co portret ojca Fiera. Przez kurz płótno było praktycznie całkowicie szare. Podeszłam, żeby przeczytać imię i nazwisko na tabliczce obok obrazu, lecz ta okazała się całkowicie podrapana, nie dało się przeczytać nic. Następnie stanęłam idealnie na wprost obrazu, dmuchnęłam w prawy dolny róg i ujrzałam zarys dłoni, przetarłam miejsce kawałkiem bluzki.
Nie spodziewam się ujrzeć akurat tego, błagam nie, to nie może być prawda.
Wyczyściłam jak najprędzej drugi dolny róg obrazu.
a jednak
-Czemu to musi być akurat to, czemu to musi się zawsze mi zdarzać?- Krzyknęłam.
Wszyscy spojrzeli na moje odkrycie, chyba do końca nie wiedzieli co się przed chwilą stało. Na obrazie można było zobaczyć już w pełni 2 dłonie, po których wewnętrznej stronie znajdowały się oczy, oczywiście wytatuowane.
*Miał, miał, miaaaaaał*(Chyba wiesz co to znaczy.....przykro mi, ale jesteś tu kluczem)
-Boję się.- Wyznałam.
*Miiiał*(Zrób to)
-Odsuńcie się wszyscy, nie chcę was skrzywdzić.
Spojrzałam jeszcze raz na swoje dłonie, te same tatuaże. Prysnęłam je do obrazu niczym do lustra . Nagłe jasne światło było tak intensywne, że prawie mnie oślepiło.
-Moje oczy widzą twą duszę.- Zaczęłam recytować formułkę, przełknęłam ślinę.-Widzę cię! Ku zdziwieniu wszystkich....obraz odpowiedział, głosem niczym zza grobu.
-Moje oczy widzą twą duszę, WIDZĘ CIĘ!
Wszyscy byli przerażeni, lecz ja musiałam kontynuować. Choć wiedziałam jak wyglądam i że część przerażenia wynika pewnie z tego faktu. Moje włosy były w połowie czerwone i sterczały na wszystkie strony, wszystkie tatuaże były widoczne i wyglądały jakby...ożyły, wydobywało się z nich czerwone światło. Na głowie można było zauważyć również rogi.
-Jako czystej krwi członkini rodu, żądam ukaż wszystkiego, co ukryte.
-Jako czystej krwi członkini rodu, żądasz ukazania wszystkiego, co ukryte.- Głos ucichł na chwilę.- Krew to świętość, pakt to świętość, moja droga, będzie ci ukazane wszystko co ukryte, jednak musisz uważać, bo łatwo przez to stracić życie.-Znów przerwa.-Jak powiedziane tak niech się stanie, będę czekać na twoje wezwanie.
-Jak powiedziane tak niech się stanie, będę czekać na twoje wezwanie.
Światło zniknęło, a ja wyczerpana, znów zemdlałam.
Budząc się ujrzałam 5 nowych drzwi, jedne na ścianie po lewej stronie, dwoje drzwi po prawej, na około obrazu oraz dwoje drzwi po dwóch stronach wejścia.
~~Celestia~~
A więc pięć drzwi, co? Jestem ciekawa, co się za nimi znajduje…Ale nie dowiem się tego, dopóki się nie podzielimy na grupy.
Wyjęłam tablet, powpisywałam nazwiska wszystkich i zaczęło się główkowanie.
Luke nie może być z Mattem, ani z Kirą.
Mito z kolei nie powinien być z Mistle.
Ani Ilied nie mogła być z Fierem.
Fier nie mógł być również z Lukiem, bo by się pozabijali.
A więc…
-Dobra, Luke, ty idziesz z Mito, Mistle z Fierem, Matt, będziesz w parze z Tatsu, a Will z YoYo. Ja idę z Ilied i Kirą. Czy wszystko jest jasne? – zapytałam.
-Czemu nie mogę iść z Kirą?! – oburzył się Luke.
-A ja z Mistle?!
-Już tłumaczę. Gdyby Luke poszedł z Kirą, to by niepotrzebnie siał wokół brawurę, Mito tak samo, ponadto by irytował trochę Mistle, czego dowód niedawno widzieliśmy. Luke nie może również iść z Mattem, bo byłby zbyt rozluźniony w myśl zasadzie: ,,brat mnie obroni” i inne takie. Z Ilied to samo i z tego względu nie może iść z Fierem. Will nie pójdzie z kolei z Tatsu, bo prędzej ona by go zastraszyła i doprowadziła do zawału, zanim pojawią się jakieś dziwne rzeczy. Sorka Will…
-Spoko ^^.
Może innym zdaje się myśleć, że się rządzę, ale…Po prostu jak będą takie grupy a nie inne, to są większe szanse…Jakiekolwiek. Na cokolwiek. Wiem, co mówię. Znam się trochę na tym, gdyż sama takie coś przeżywałam.
No, a poza tym, jak będą się do mnie zrażać, to będę miała święty spokój przez dłuuugi czas.
CO mnie, mimo wszystko, niezmiernie cieszy.
I znowu pobawisz się psychiką innych…
Zmarszczyłam brwi. Rozejrzałam się dookoła, lecz nikt tego nie powiedział. Najwidoczniej tylko sobie to wyobraziłam.
>>*Luke*<<
Westchnąłem. Celestia coraz bardziej wkurzała mnie swoim rządzeniem się. Mogłaby razy, dla odmiany, pobyć tak trochę... Miła? A może to dla niej za dużo? Kurde, każdy ma problemy, ale bycie silnym to nie obarczanie nimi innych i nie wyładowywanie na nich emocji.
Dobra, niech jej będzie. Ale jeśli myśli, że z Mitem się dogadam... Ha. Będzie zabawnie.
- Jak tam, Mito? - zapytałem, uwieszając się na nim. - Gotowy na przygodę? - wyszczerzyłem się.
Chłopak tylko posłał mi mordercze spojrzenie i chciał mnie zrzucić, ale Przyspieszyłem i uprzedziłem go.
- Już nie mogę się doczekać! - Przyspieszyłem i znalazłem się przed pierwszymi drzwiami. - Energia aż mnie rozpiera! Idziesz, przyjacielu?
Nie czekając na pozwolenie, otworzyłem drzwi i przekroczyłem próg.
Moim oczom ukazał się długi korytarz, z którego odchodziła całkiem spora liczba odnóg.
Odwróciłem się i, tak jak się spodziewałem, drzwi nie było.
Westchnąłem. Zacząłem gwizdać melodyjkę, czekając. Mito, co ty tam jeszcze robisz? Ile można?
Nagle w miejscu drzwi pojawiło się światło i wyszedł z niego wyżej wymieniony.
- Łap.
Rzucił mi krótkofalówkę.
- To takie coś tu działa? - zapytałem.
- Sprawdź.
~~*Kira*~~
Złapałam krótkofalówkę, którą rzucił mi Matt. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Po jednej na parę. Wy jesteście w trójkę, więc macie dwie - oznajmił.
Zaskoczyło mnie to, ale nie protestowałam.
Gdy Celestia i Matt skończyli rozdawać wszystkim krótkofalówki, Mito pożegnał się z Mistle i Tatsu, po czym otworzył drzwi i przeszedł na drugą stronę.
♦♥♦Ilied♦♥♦
Dostałam krótkofalówkę. Nie miałam bladego pojęcia jak to obsługiwać.
- Kira jak to działa? - spytałam szatynkę, bo Cels wolałam zostawić w spokoju. Niepokoiła mnie ostatnio.
- To naciskasz i mówisz. - Kira uśmiechnęła się.
Kila osób już przeszło przez drzwi. Między innymi Mito i Luke. Moją uwagę jednak przykuł smoczy język. Ku mojemu zawodowi, to tylko Fier zapomniał, że inni go nie zrozumieją. I tak się przysłuchiwałam ich rozmowie. W pewnym momencie smok wspomniał coś o smoczym księciu, jak tylko połapał się co powiedział to zmienił temat. Zaczęło mnie to zastanawiać. Chłopak owszem, miał tajemnice, ale nigdy się poważnie nad tym faktem nie zastanawiałam. Coś mi się wydaje, że musi to być coś sporego, że od razu zmienia temat. Smoczy książę... To by tłumaczyło tą dziwną aurę, którą kiedyś wyczułam i to, czemu się tak ostatnio wkurzył na Luka.
- Dziewczyny idziemy. - Z rozmyślań wyrwał mnie głos Celesti. Jej ton nie był z byt miły. Razem z Kirą przeszłam przez jedne z drzwi, Cels była zaraz za nami.
Trafiłyśmy do jakiegoś dziwnego, kwadratowego pomieszczenia. Wglądało mi jak jedno z szpitalnych/laboratoryjnych pomieszczeń. Coś podobnego widziałam w wspomnieniach Fiera. Chłopak w takim pustym, białym pokoju spędził trochę czasu. Nie znam szczegółów, bo nie było to wesołe wspomnienie. Tylko, że te pomieszczenie różniło się nieco od tamtego z wspomnień Fiera. Tu na środku , na podwyższeniu leżała piłka do kosza i na trzech ścianach owe kosze wisiały. Na każdej po jednym. Zdziwił mnie brak kolejnych drzwi. Ewidentnie ich tu brakowało.
Westchnąłem. Celestia coraz bardziej wkurzała mnie swoim rządzeniem się. Mogłaby razy, dla odmiany, pobyć tak trochę... Miła? A może to dla niej za dużo? Kurde, każdy ma problemy, ale bycie silnym to nie obarczanie nimi innych i nie wyładowywanie na nich emocji.
Dobra, niech jej będzie. Ale jeśli myśli, że z Mitem się dogadam... Ha. Będzie zabawnie.
- Jak tam, Mito? - zapytałem, uwieszając się na nim. - Gotowy na przygodę? - wyszczerzyłem się.
Chłopak tylko posłał mi mordercze spojrzenie i chciał mnie zrzucić, ale Przyspieszyłem i uprzedziłem go.
- Już nie mogę się doczekać! - Przyspieszyłem i znalazłem się przed pierwszymi drzwiami. - Energia aż mnie rozpiera! Idziesz, przyjacielu?
Nie czekając na pozwolenie, otworzyłem drzwi i przekroczyłem próg.
Moim oczom ukazał się długi korytarz, z którego odchodziła całkiem spora liczba odnóg.
Odwróciłem się i, tak jak się spodziewałem, drzwi nie było.
Westchnąłem. Zacząłem gwizdać melodyjkę, czekając. Mito, co ty tam jeszcze robisz? Ile można?
Nagle w miejscu drzwi pojawiło się światło i wyszedł z niego wyżej wymieniony.
- Łap.
Rzucił mi krótkofalówkę.
- To takie coś tu działa? - zapytałem.
- Sprawdź.
~~*Kira*~~
Złapałam krótkofalówkę, którą rzucił mi Matt. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Po jednej na parę. Wy jesteście w trójkę, więc macie dwie - oznajmił.
Zaskoczyło mnie to, ale nie protestowałam.
Gdy Celestia i Matt skończyli rozdawać wszystkim krótkofalówki, Mito pożegnał się z Mistle i Tatsu, po czym otworzył drzwi i przeszedł na drugą stronę.
♦♥♦Ilied♦♥♦
Dostałam krótkofalówkę. Nie miałam bladego pojęcia jak to obsługiwać.
- Kira jak to działa? - spytałam szatynkę, bo Cels wolałam zostawić w spokoju. Niepokoiła mnie ostatnio.
- To naciskasz i mówisz. - Kira uśmiechnęła się.
Kila osób już przeszło przez drzwi. Między innymi Mito i Luke. Moją uwagę jednak przykuł smoczy język. Ku mojemu zawodowi, to tylko Fier zapomniał, że inni go nie zrozumieją. I tak się przysłuchiwałam ich rozmowie. W pewnym momencie smok wspomniał coś o smoczym księciu, jak tylko połapał się co powiedział to zmienił temat. Zaczęło mnie to zastanawiać. Chłopak owszem, miał tajemnice, ale nigdy się poważnie nad tym faktem nie zastanawiałam. Coś mi się wydaje, że musi to być coś sporego, że od razu zmienia temat. Smoczy książę... To by tłumaczyło tą dziwną aurę, którą kiedyś wyczułam i to, czemu się tak ostatnio wkurzył na Luka.
- Dziewczyny idziemy. - Z rozmyślań wyrwał mnie głos Celesti. Jej ton nie był z byt miły. Razem z Kirą przeszłam przez jedne z drzwi, Cels była zaraz za nami.
Trafiłyśmy do jakiegoś dziwnego, kwadratowego pomieszczenia. Wglądało mi jak jedno z szpitalnych/laboratoryjnych pomieszczeń. Coś podobnego widziałam w wspomnieniach Fiera. Chłopak w takim pustym, białym pokoju spędził trochę czasu. Nie znam szczegółów, bo nie było to wesołe wspomnienie. Tylko, że te pomieszczenie różniło się nieco od tamtego z wspomnień Fiera. Tu na środku , na podwyższeniu leżała piłka do kosza i na trzech ścianach owe kosze wisiały. Na każdej po jednym. Zdziwił mnie brak kolejnych drzwi. Ewidentnie ich tu brakowało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz