Weszliśmy do tego dziwnego pomieszczenia, które widziałem wtedy na tablecie Celesti. Przez chwilę miałem wrażenie, że czuję jakiegoś innego smoka niż Ilied, jednak aura znikła tak szybko jak się pojawiła. I tak mi się to nie podobało. Tekst, który przeczytał Mito, wcale nie pocieszał. Wręcz przeciwnie.
- Fier... - Ilied złapała mnie za rękę. - Boję się.
Westchnąłem i dałem jej fioletowy kryształek, który miałem na szyi.
- Ale to wersars. Jesteś pewien?
- Co to "wersars"? - zainteresowała się Will.
- Są klejnoty, które posiadają tylko smoki. To właśnie jeden z nich, ale nawet wśród nas jest dość rzadki i co za tym idzie, bardzo cenny. - powiedziałem i po cichu poinstruowałem smoczyce jak w razie czego może aktywować zaklęcie, które utworzy sztylet.
Jak tylko dziewczynka zajęła się błyskotką, podszedłem do jednych z wielu drzwi i je lekko pchnąłem. Moim oczom ukazała się galeria.
Pomieszczenie było wielkie i wykwintnie urządzone. Na ścianach obłożonych ciemnoczerwoną tapetą wisiały różnej wielkości obrazy. Największy z nich wisiał naprzeciwko wejścia i zajmował prawie całą ścianę. Odruchowo skierowałem się w stronę tego malowidła. Pozostali również podeszli do obrazu omijając po drodze kolejny stół stojący na środku pomieszczenia.
Pod obrazem wisiała tabliczka, której treść przeczytałem na głos.
- Założenie Akademii Niezwykłości. 26 Czerwca 1803 rok.
- Łoł - usłyszałem za sobą Luka.
- To znaczy, że Akademia ma ponad 200 lat. - Mistle stanęła obok mnie przyglądając się obrazowi. Malowidło przedstawiało 5 postaci w momencie uchwalania jakiegoś dokumentu: dwie kobiety, jedną podobną do dyrektorki, i trzech mężczyzn. Najbardziej zaintrygował mnie białowłosy facet z rogami stojący nieco z boku.
- Ten facet z rogami jest taki sexi! - usłyszałem pełen entuzjazmu pisk.
- Will przestań, to dziwne. - Popatrzyłem na nią jak na głupią.
- Daj spokój. On jest tylko namalowany. - powiedziała oburzona, natomiast YoYo podeszła do mnie i ustawiła mnie niczym lalkę w takiej samej pozycji jak mężczyznę z obrazu. Popatrzyła na mnie, na niego i znów na mnie.
- Jesteś do niego podobny Fier. Wiesz co to za mężczyzna? - odwróciłem się i jeszcze raz spojrzałem na obraz.
- Zacznę się śmiać jak się okaże, że jakiś pradziadek Fiera założył Akademie. - stwierdził Mito.
- To nie mój pradziadek, tylko ojciec. - powiedziałem nawet się nie odwracając. Zrobiłem to dopiero po chwili i zobaczyłem grupowego karpika.
- Ale... ale ten obraz namalowano 200 lat temu! - oburzył się chłopak.
- A mój ojciec jest 1000 lat starszy. Wiesz, bycie smokiem i długowieczność idzie w parze. - Mruknąłem i jeszcze raz spojrzałem na obraz.
- Czekaj ile tym masz lat? - dociekał Luke.
- 20.
Nastała cisza.
- Wiedziałeś o tym? - spytała w końcu Celestia.
- Nie, on wielu rzeczy mi nie mówił.
~~Celestia~~
O kurcza, nie sądziłam, że Fier ma aż 20 lat! A ja go wcześniej ochrzaniałam, że zachowuje się jak debil. A może nadal jest takim dużym dzieckiem? Okej, trochę bardziej dojrzałym od Luke’a, ale jednak. Podeszłam do obrazu i przyjrzałam mu się dokładniej. Jedna z kobiet miała tak samo czarne włosy i oczy jak ja w tak samo dziwnym odcieniu jak moje. I czy w ręku nie trzymała starej dobrej cegiełki, czyli dawniej komórki? I jak tak się zastanawiam, to nawet już widziałam jej portret w domu na strychu. To chyba była jedna z moich przodkiń. Na tym obrazie uśmiechała się lekko i miała położoną rękę na ramieniu drugiej kobiety, tak podejrzanie podobnej do dyrektorki. Spojrzałam dokładniej i zobaczyłam, że miała sześć kolczyków w jednym uchu. To tak kiedyś można było?! Myślałam, że to dopiero od niedawna prosperuje, a nie od dwustu lat! I chyba mam rację. Ale cóż, moja rodzina to zawsze była oryginalna, przynajmniej ta od strony mamy – Empire. Kiedyś znalazłam dziennik prapraprababci, Emilien Empire ,gdzie opisuje, że jej mama miała dziwną umiejętność, która pozwalała jej na wymyślanie nowych gadżetów i ich kontrolę za pomocą umysłu. Ona sama tego nie miała, jej dzieci też. A jednak coś takiego było. Czyżby moja umiejętność była w naszej rodzinie już wcześniej?
~~*Mistle*~~
Nie no, jest super, nagle się dowiadujemy, że Akademię założyli nasi przodkowie. Nie mogło być inaczej. Zastanawiałam się tylko, czy to dobrze, czy może raczej nie. W końcu, co jeśli to jakaś klątwa, albo co...
Portret ojca Fiera faktycznie był ogromny. Musiał być bardzo drogi. w przeciwieństwie do obrazu przedstawiającego jakąś kobietę. Ten drugi był o wiele skromniejszy.
Na kolejnej ścianie wisiał jeszcze jeden, pominięty przez pozostałych malunek. Podeszłam do niego. Był w kształcie kwadratu, w zdobionej ramie. Widać było na nim naszą obecną dyrektorkę. Za nią znajdowała się panorama z jednego z balkonów w Paryżu. Widać było kolorowe kwiaty w doniczkach, co niewątpliwie wskazywało, że obraz namalowano latem. W tle dumnie prezentowała się Wieża Eiffela.
Poznałam dyrektorkę, mimo kilku szczegółów. Jej włosy nie były siwe. Była szatynką. Oprócz tego nie miała zmarszczek. Uśmiechała się przyjaźnie.
W tym momencie bardzo przypominała Kirę. Zastanowiło mnie to podobieństwo.
Spojrzałam na podpis pod obrazem. Nie mogłam uwierzyć w to, co przeczytałam, mimo że w sumie pasowałoby to do historii dziewczyny...
Gertrude Idane
- Kira... - powiedziałam.
Zwróciłam tym uwagę pozostałych. Wszyscy podeszli do obrazu.
- No... - zaczęła dziewczyna. - Nie zawsze rodzina to powód do chwalenia się...
Cześć!
OdpowiedzUsuńMówicie że warto tu dołączać? Dlaczego? Co czyni to miejsce bardziej wyjątkowym niż inne?
Pytanie o wyjątkowość miejsca jest bez sensu. Dlaczego? Ponieważ każde miejsce jest na swój niepowtarzalny sposób wyjątkowe.
UsuńTylko czemu mam wrażenie,że już się czasem nie spotkaliśmy na moim asku XD?
Na pewno warto dołączać, bo to miejsce jest,za przeproszeniem,zajebiste XD