czwartek, 4 czerwca 2015

No, to jak to jest być kamieniem?

$$Master$$
Gdy rano się obudziłem, była już 9! W życiu tak długo nie spałem. Mój mistrz zwykle wstawał o 4, więc zbyt dużego wyboru nie miałem...
Postanowiłem podarować sobie na razie trening i poszedłem zjeść śniadanie. Na szczęście wiedziałem już gdzie jest stołówka, więc trafienie tam nie stanowiło problemu.
Gdy tylko otworzyłem drzwi, w moją stronę zwróciły się spojrzenia obecnych, ale Luke szybko odwrócił głowę z grymasem rozczarowania.
- Co jest? - zapytałem.
- Kiry nie ma - mruknął chłopak.
- Pewnie jeszcze śpi - dodał Matt. - Wczoraj balowaliście do późna.
- Nie przeczę - wyszczerzyłem się, mimo że nikt nie był w stanie tego zobaczyć. - Ale jak tak bardzo ci zależy, to możemy iść ją obudzić.
Zanim się zorientowałem, Luke stał w drzwiach.
- Na co czekamy? - zapytał z uśmiechem.
- Na nic! - ruszyłem biegiem.

~~Celestia~~
Obudziłam się coś koło ósmej godziny. Rozciągnęłam się jeszcze w łóżku i założyłam okulary, po czym miałam dziwne wrażenie, że stało się coś złego. Zmarszczyłam brwi. Gdyby chodziło o Tenshi’ego, Shadowa lub Itani, moich przyjaciół z, że tak to ujmę, ,,ciemnej strony’’, to już dawno by do mnie walili drzwiami i oknami.

Uznając, że to pewnie nie jest nic ważnego, wstałam z łóżka, poszłam do łazienki, odświeżyłam i ubrałam, po czym zeszłam na śniadanie. Nikogo o tej porze nie było, więc weszłam do kuchni, widząc, że nie ma kucharki i zrobiłam sobie kanapki.
Od jakiegoś czasu mnie zastanawiało, dlaczego zawsze, ale to zawsze, kiedy idę do szkolnej kuchni nigdy nie ma kucharki. Czyżbym miała jakieś dziwną aurę czy coś tak innego, że kobieta mnie po prostu unika? Nie mam pojęcia.
Powoli wszyscy się schodzili na śniadanie. Byli już wszyscy, oprócz Kiry. To dawało do myślenia.
Zjadłam kanapki, wypiłam kawę i trochę po dziewiątej kierowałam się do mojego pokoju. Jednak uczucie niepokoju mnie nie opuściło, co więcej, nawet jest silniejsze, niż rano.
Zamiast udać się do mojego pokoju, poszłam pod 18-nastkę, czyli do pokoju Kiry. Zapukałam trzy razy i zapytałam:
-Kira? Wstałaś już?
Po chwili dołączyli do mnie Master i Luke.
-Kira, szanuję twoją prywatność, ale jak mi nie odpowiesz będę zmuszona wejść. - powiedziałam, pukając, a właściwie waląc w drzwi.
-Zwykle odzywała się za pierwszym razem. - powiedział Luke.
Zmarszczyłam brwi i chwyciłam klamkę. Otworzyłam drzwi i...
-O cholera...Chłopaki, mamy problem. Poważny.
Weszłam do pokoju, zanim zostałam staranowana przez Luke'a i obeszłam Kirę dookoła. 
-Chyba Gorgona postanowiła rozpocząć zemstę. A wzięła się za Kirę, bo to ona ma książki. - zdiagnozowałam.
Spojrzałam na Luke'a.
On również wyglądał, jakby właśnie zamienił się w kamień, jednak zachowując swoje naturalne kolory. Miał otwartą buzię.

>>*Luke*<<
Minęła już godzina od kiedy wszyscy zbiegli się w pokoju Kirci, a ja wciąż nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Czułem się pusty w środku i w trakcie gdy reszta dyskutowała co teraz zrobić, siedziałem na łóżku szatynki i gapiłem się w ścianę. Tak, wiem, to do mnie nie podobne. Nawet Mito mnie próbował pocieszyć, co chyba oznaczało, że jest BARDZO źle.
Ale co ja tam wiem.
- Więc co teraz robimy? - zapytała po raz kolejny Celestia.
Znów podniósł się gwar głosów. Tym razem jednak uciszyła go Mistle.
- Czy zamienienie Meduz w kamień, tak jak zrobiłby to Perseusz nie pomogłoby? - zamilkła na chwilę. - W sumie to nie jestem pewna...
- Ja mogę ją odmienić - usłyszeliśmy głos z progu.
Uniosłem głowę, tylko po to by złapać spojrzenie nowego.
- Sora! - zawołałem.
- Mógłbym użyć alchemii - dodał anioł.
I tak oto zaczęły się powitania. Szczerze to trochę mnie wkurzyło, że zamiast pomagać wszyscy tak po prostu sobie gadają.
Ale co ja tam wiem.

;-;Sora;-;
Co prawda, jako dumny adept alchemii mogłem pomóc Kirze, ale potrzebowałbym do tego trochę czasu. Nie byłem w tym mistrzem, ale panowałem lepiej nad przyzywaniem. Najpierw musiałem jednak odwiedzić gabinet dyrektorki, zapamiętałem, że posiadała ona książki w biblioteczce za sobą, a później wrócić do mojego pokoju gdzie czekała na mnie reszta. Najpierw jednak musiałbym poprosić dyrektorkę o pozwolenie na pożyczenie jej. Co prawda nawet nie wiedziałem czego szukać, ale miałem pewne przeczucie, że znajdę tam książkę, w której znalazłbym coś pożytecznego. Nie pomyliłem się. Znalazłem książkę, dość sporą, oprawioną w skórę, z ręcznie wykaligrafowanymi literami "Uite, Ignis, Alchimia", dzieło idealne dla mnie. Podziękowałem więc dyrektorce i skierowałem się do pokoju.Dzieło opowiadało o życiu-przywoływaniu, ogniu i alchemii, czyli jedynymi działami magii, którymi się zajmuję. Niestety potrzebowałem czasu, żeby ją przeczytać. Wszyscy mnie pospieszali, ja nie mogłem na to pozwolić, naprawdę potrzebowałem czasu. Pod presją pracowało mi się gorzej.Musiałem jednak przyspieszyć, jako jedyny wiedziałem, że nie pozostało jej dużo czasu. Po pewnym czasie zauważyłem stronę na której były zaklęcia dotyczące rytuałów pomagających do przyzwania czegoś zwanego "Patriarchą". Miała to być postać wielkiego maga, miał on pomóc nam, znać wszystkie tajniki magii. Ale najpierw musiałem przygotować rytuał. potrzebowałem kilku przedmiotów, na szczęście posiadałem je przy sobie. Potrzebne było nam pióro anioła, których posiadałem mnóstwo. Język jaszczurki, których mi nie brakowało oraz włos ofiary, na szczęście Luke znalazł kilka włosów pozostawionych przez Kirę. Narysowałem więc na ścianach potrzebne znaki i wypowiedziałem potrzebne zaklęcia. Przez chwilę myślałem, że nic się nie stanie, jednak jej postać nagle się rozświetliła. Za bardzo, normalny człowiek nie mógł patrzeć na tego typu rzeczy. Po pięciu sekundach zaczęła świecić za bardzo nawet dla mnie. Kazałem wszystkim wyjść z pokoju i zostawić Kirę w środku. Zaraz po tym jak wyszliśmy światło rozbłysło, a Kira wyszła stamtąd o własnych siłach.

$$Master$$
Kirę jako tako, gdy już nie była kamieniem, widziałem może... sekundę? Nie, to chyba nawet za dużo. Luke Przyspieszył i zrobiło się ckliwie. Taaa... Pozwolicie że ja może to ominę.
Gdy więc wszyscy już się nacieszyli ożywioną Kirą, wszyscy już podziękowali Sorze i zabrano Kirę do pokoju, musiało paść najważniejsze pytanie.
- No, to jak to jest być kamieniem?
Miałem wrażenie, że z tym pytaniem wszystko wróciło do normy.
Zabraliśmy Kirę na stołówkę, bo ominęła śniadanie, a potem po prostu włóczyliśmy się znudzeni po korytarzach, starannie omijając bibliotekę.

~~Celestia~~
Włóczyłam się z resztą po korytarzach bez żadnego konkretnego celu. Właściwie nie wiedziałam, dlaczego to robię.
Tak serio to się zastanawiam, dlaczego reszta nie zaczęła mnie sugestywnie odcinać od siebie, w końcu nie byłam do tej pory do nikogo zbyt przyjaźnie nastawiona. Mam jednak nadzieję, że nie uważają mnie za bezduszną osobę.
Po prostu nie lubię się dzielić uczuciami z innymi.
I w tym momencie zadzwonił mój telefon.
Podeszłam do ściany i zaczęłam walić głową w mur.
-Dlaczego, dlaczego, ja się pytam, świat mnie nienawidzi aż tak bardzo, żeby on musiał do mnie dzwonić przy każdej nadarzającej się okazji!
Z miną męczennika odebrałam.
-Czego chcesz, ty draniu? - zapytałam chłodno.
-Oj kochana, nie bądź taka zimna, okay?
-Itani? Byłam pewna, że to Shadow dzwonił, choćby z tego względu, że to jego komórka. - odpowiedziałam.
-Faktycznie, komórka jest jego, ale aktualnie siedzi związany na krześle z zakneblowanymi ustami.
-Co ci tym razem zrobił, że posunęłaś się aż do związania go? - zapytałam rozbawiona.
-No cóż, próbował ze mnie żartować w sprawie nagłego ,,obcięcia'' włosów. Do tej pory zastanawiam się, jak to się stało, że tamten gościu mi je podpalił.
-Byłaś nieostrożna. A teraz, jaką masz sprawę, że do mnie dzwonisz, bo chyba nie po to, żeby pogadać.
-Potrzebuję odreagować. Przyjdź do nas, dawno nie było całej paczki w jednym miejscu. 
-Właściwie to czemu nie? Będę za...Dwadzieścia minut.
-Spoko. I lepiej zmień co nieco wygląd, twój ojciec cię wszędzie szuka.
Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Czyżby nagle się odezwał jego ojcowski instynkt do chronienia potomka? Nie, to nie było to, nie po tym wszystkim, co mi zrobił.
Bezwiednie dotknęłam moich pleców, na których znajdowały się trzy szerokie blizny.
-Luna? - zapytała Itani.
-Nic mi nie jest. Będę miała zielone soczewki. Bez okularów. No i kilka pasemek. Potrwa to trochę dłużej, zanim do was dojdę, ale nie chcę, żeby mnie znaleźli.
-To do zobaczenia~! - Itani momentalnie odzyskała humor, śpiewnie kończąc rozmowę.
-Na razie. - odpowiedziałam i zakończyłam połączenie.
Czas się zbierać.

1 komentarz:

  1. No, skoro mnie zmieniliście w kamień, to fajnie że chociaż też odminiliście XD

    OdpowiedzUsuń