środa, 18 września 2013

Nie spocznę do póki ON nie zapłaci!

Biegłam przed siebie przez pogrążony w mroku las. Nie wiedziałam dokąd biegnę i nie obchodziło mnie to… byle tylko uciec z tamtego miejsca… i nigdy tam nie wracać! Nigdy! Nie po tym co się stało! Mimowolnie do oczu napłynęły mi łzy. Jak oni mogli mnie tak oszukać? Myślałam… że w końcu znalazłam rodzinę… Jak mogli…
Przyśpieszyłam tępa. To jednak okazało się wielkim błędem. Nie zdążyłam zareagować. Po prostu spadłam z urwiska. Silne emocje nie pozwalały mi na odpowiednią koncentrację potrzebną do użycia mocy.
To nie może się tak skończyć… Nie spocznę do póki ON nie zapłaci! -€“ pomyślałam i wtedy wpadłam do portalu…
***
Znalazłam się w jakimś pomieszczeniu. W sumie nic specjalnego… kilka szafek, biurko na którym stały komputer z drukarką i inne biurowe wyposażenie. Podeszłam do biurka i zaczęłam przeglądać pliki znajdujące się na włączonym kompie. Matko ile było tego wszystkiego… i jeszcze ponumerowane w taki sposób, że nic z tego nie rozumiałam! Wtedy poczułam jakiś ucisk na ramionach. Okazało się że jestem związana jakimś świecącym łańcuchem. Zostałam szarpnięta do tyłu i wylądowałam na podłodze przed biurkiem. Spojrzałam na kogoś kto tak bezczelnie przerwał  mi grzebanie w cudzej własności. Była to kobieta w podeszłym wieku, miała ciemne oczy można powiedzieć, że wręcz czarne, białe jak śnieg włosy były upięte na głowie w koka. Ubrana była w długą spódnicę i brązową marynarkę. Nie wyglądała na starą osobę… a mimo to coś mi tu nie pasowało…
-Panienka Willmer Cole?- zapytała.
-Yyy… tak.- zdziwiłam się. Skąd ona wie jak mam na imię?- Może mi pani powiedzieć kim pani jest i co to ogółem za miejsce?
Łańcuch zniknął i mogłam w spokoju wstać. Kobieta podeszła do biurka i wyjęła z szuflady kluczyk i… plan lekcji?! Chyba ją pogięło… Wręczyła mi oba przedmioty a ja spojrzałam na nie spode łba.
-Eto… a na co mi to?- zapytałam wciąż nie kapując o co tu chodzi.
-Ech… zostałaś przyjęta do naszej Akademii Niezwykłości. Od teraz będziesz się tutaj uczyć. Jestem dyrektorką tego przybytku.- wytłumaczyła zwięźle białowłosa.
-A jak się nie zgodzę?!- zapytałam lekko zirytowana. Nie mam czasu na takie bzdury! Czeka mnie zemsta! Poza tym ON wciąż mnie szuka… Nie mogę narażać niewinnych!- Nie zamierzam brać w tym udziału!- rzuciłam wyżej wymienione przedmioty na biurko i odwróciłam się napięcie w stronę okna. Zaczęłam iść w jego stronę, jednak kiedy przechodziłam obok dyrektorki ta złapała mnie za ramię. Rzuciłam jej gniewne spojrzenie, za to ona nawet na mnie nie patrzyła tylko przeglądała jakieś papiery.
-Moja droga, popełniasz wielki błąd. Twój obecny poziom jest zbyt niski, abyś mogła mu zagrozić. Tutaj cię nie znajdzie, nie ma takiej opcji. A nawet jeśli mu się to uda, to możesz być pewna, że nie nastąpi to tak szybko. Poza tym, to nie ja wybrałam cię na uczennicę tej szkoły… Wyrocznia to zrobiła, a ona jeszcze nigdy się nie pomyliła, więc lepiej wszystko dokładnie przemyśl, bo kiedy odejdziesz nie będzie powrotu.- powiedziała spokojnie nadal na mnie nie patrząc.
Kiedy to usłyszałam oczy prawie wyszły mi na wierzch. Kim jest ta kobieta? I skąd ona to wie? Inna sprawa… że ma rację i temu nie mogę zaprzeczyć. Może… może nie będzie aż tak źle.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową. Zabrałam kluczyk i wyszłam bez słowa zamykając za sobą drzwi.
***
Ech… te korytarze to istny labirynt. Czemu wszystko wygląda tak samo? Łażę i szukam pokoju z numerem 7, ale minęło już piętnaście minut i ani widu ani słychu, tej durnej siódemki.
Nagle usłyszałam jakiś hałas. Stanęłam i rozejrzałam się za jego źródłem. Dźwięki dobiegały zza dwuskrzydłowych drzwi na końcu tego korytarza. Podbiegłam do nich. Nad futryną pisało „Stołówka”. Zamrugałam zdziwiona i delikatnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Powitał mnie wrzask „Uważaj!!!” jakiejś dziewczyny i lecąca w moją stronę z zawrotną prędkością czerwono-brązowa papka. Wyciągnęłam rękę przed siebie i za pomocą telekinezy w ostatniej chwili zatrzymałam pocisk. Kiedy przestałam używać mocy papka spadła na ziemię i poczłapała… gdzieś… Co mnie obchodzi gdzie… Teraz z totalnym osłupieniem wpatrywałam się w dwie stojące przede mną dziewczyny.
-Kira?  Mistle? A co wy tu robicie?- zapytałam patrząc na brunetkę i szatynkę jak kosmita na kapustę.
-No, zostałyśmy przyjęte do Akademii.- odpowiedziała Kira.
-A czy my się znamy?- zapytała Mistle mierząc mnie zdziwionym spojrzeniem.
-A tak! Przecież na żywo się jeszcze nie widziałyśmy…- pacnęłam się ręką w czoło.- To ja, Will.
Mistla popatrzyła na mnie jak na ufoludka w trampkach, a Kirze totalnie opadła szczęka. Jeszcze raz zmierzyły mnie uważnym spojrzeniem, po czym spojrzały na siebie i znowu na mnie.
-Taa… widzę, że to może jeszcze trochę potrwać.- mruknęłam sama do siebie.
***
No! Bądźcie happy! Will zebrała się w sobie i napisała pierwszą cześć ^^. Jest to pierwsza część, bo druga będzie dotyczyć mojej drugiej postaci, którą dodam najszybciej jak się da ^^.
Pozdro! 

2 komentarze:

  1. A więc to tak się prezentuje.
    Mój komentarz pod tym rozdziałem będzie pierwszy.
    Dziwne, że nie ma innych, chociaż to pewnie dlatego, że zatkało ich niezwykłością tegoż rozdziału.
    JUST AWESOMENESS!!!
    Haha, muszem coś pożreć.
    Ogólnie to te rozdziały się jakoś bardzo szybko czyta - głównie ze względu na ich długość, heh, i ten był do tej pory najlepszy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *to znaczy, ludzi zatkało, nie komentarze, hahahehah.
      I zmień na 'dopóki'.
      Mała ślepota ogarnęła, widzę.

      Usuń