~*~*~*~ Mito ~*~*~*~
Czy ja jestem jakiś głupi? Co ze mną jest nie tak? Mógłby mi ktoś obciąć język? Proszę?
Mówiąc jutro nie przypuszczałem, że na świecie w tym czasie jest 14 lutego. Tak, dzień zakochanych. Inaczej można to nazwać ckliwymi walentynkami. Nie wiem czemu, ale przy tej nazwie aż mnie ciarki przechodzą. Ech... Głowa mnie boli z powodu tych głupich przemyśleń. Czy każdy ma tak jak ja? Tatsu uznał, że to normalne w tej sytuacji. Ale co on tam wie? To dla mnie koszmar. Nigdy nie byłem romantykiem. Nie wiem nawet, co to znaczy. Ciul z tym. Przynajmniej się staram, jak mogę. Nie poradzę nic na to, że może mi to nie wyjść.
W pewnym momencie Tatsu przerwał moje rozmyślenia durnym pytaniem:- Co ubierasz na randkę? No bo wiesz.- złapał się za kark.- Nie pozwolę ci pójść w dresie.
Zacząłem się śmiać
- Doprawdy uważasz, że mógłbym być aż takim kretynem i ubrać coś takiego?- Uniosłem prawą brew.
- Po tobie można się wszystkiego spodziewać. Więc, tak. Tak uważam.
- Masz stuprocentową rację- przyznałem. Niestety, nie miałem szansy na zwycięstwo w tej walce. Od dłuższego czasu miałem uszykowaną właśnie czarną bluzę z dżinsami. No, cóż. Czasem trzeba zmienić swoje upodobania.- A ty w co byś się ubrał?
Tatsu wyciągnął zza pleców czarny garnitur. Pięknie...
- Nie ma mowy abym ubrał się jak sztywniak.- zaprotestowałem.
- O tak, założysz to. Nie wiesz nawet ile się napracowałem aby mierzyć cię jak spałeś wczoraj. A tak pro po mógłbyś wcześniej chodzić spać. Grałeś w te głupie gry do czwartej nad ranem.- powiedział z wyrzutem.
- E tam. Chodzę jeszcze później spać. Więc muszę ci przyznać szacunek, bo zapewne siedziałeś u mnie szafie. Tak poza tym - wyprałeś mi ciuchy? Bo wiesz, zbierałem się do tej czynności jakiś tydzień.
- Nie wyprałem ci twoich ciuchów. Zamiast tego wyrzuciłem twoje ciuchy do kosza. Licz się z tym, że pewnie ich nie odzyskasz.
Myślałem, że zaraz zabije tego gościa.
- Spokojnie, ty nasz bipolarny.- Tatsu zaczął się śmiać. Zrobiłem skwaszoną minę. Jak ja tego przezwiska nie cierpiałem. W domu często tak nazywała mnie moja siostra. Szczerze, nie rozumiem czemu mnie tak nazywali. A raczej nazywają. Przecież ja nie mam dwóch biegunów charakteru.
- Dawaj to ohydne wdzianko. Lepszego stroju nie mogłeś wybrać?
- Czekaj, mam jeszcze mundur wojskowy. Chcesz?- zapytał.
- Raczej nie. Wolę już garnitur.
~~*Mistle*~~
Gdy wieczorem wyszłam z pokoju Kiry, nie spodziewałam się, że zobaczę ją u siebie rano. Mimo to, chwilę po tym, gdy wstałam usłyszałam pukanie do drzwi. Widok szatynki trochę mnie zaskoczył.
- Mistle! - zawołała na dzień dobry. - Masz ochotę pojechać ze mną, Yo i Lukiem do księgarni?
- Wybacz, ale nie mogę - odparłam zgodnie z prawdą.
- Czemu? - zapytała lekko zawiedziona, a jednocześnie zaciekawiona. - Jakie masz plany?
- Yyy... - zawahałam się.
Szatynka zmrużyła oczy.
- Mistle... - zaczęła.
Wytrzymałam spojrzenie jej błękitnych oczu. Szatynka przyjęła więc inną technikę. Zanim się zorientowałam przytuliła mnie mocno.
- Nie puszczę cię, dopóki mi nie powiesz - zagroziła.
- Kira...
- Mistle...
Westchnęłam. Wiedziałam, że Kira potrafi być uparta. Zwłaszcza, że potrafiła wyczuć, gdy szykowałam się do czegoś ważnego.
- Wchodź - mruknęłam.
Zanim się zorientowałam szatynka siedziała na moim łóżku i poklepywała miejsce obok niej. Przez sekundę rozważałam ucieczkę, ale Kira miała Luke'a po swojej stronie. Ze zrezygnowaniem usiadłam obok niej i opowiedziałam co się stało.
***
- Nie mogę w to uwierzyć! - pisnęła szatynka. - To takie słodkie~!
- Niezmiernie - odparłam. - Więc pozwolisz mi się teraz ubrać?
- Tobie? Jasne, że nie! Poczekaj, zaraz pójdę po Yo i cię cudnie wystroimy! - zawołała, po czym wybiegła z pokoju.
O, nie. To będzie złe.
Pewnie nam to trochę zajmie.
Załamana, padłam na łóżku i po prostu czekałam.
***
- Wyglądasz pięknie - oznajmiła YoYo.
- Cudnie - dodała Kira.
Powątpiewałam. Sukienka w morskim kolorze, sięgająca do kolan była prosta, ale leżała na mnie całkiem dobrze. Mimo to...
- Ten makijaż ci pasuje - dodała YoYo.
Używając swoich artystycznych zdolności, pomalowała mnie całkiem ładnie.
***
Gdy tylko rozległo się pukanie do drzwi, Kira natychmiast mnie z niego wypchnęła. Dosłownie wpadłam na Mita, czekającego przed drzwiami.
- Wybacz - mruknęłam, czując jak pieką mnie policzki.
- Nic nie szkodzi - odparł. Wydał mi się dziwnie zdenerwowany.
Założyłam na ucho kosmyk włosów, który wypadł z koka. Miałam dziwne wrażenie, że Kira i YoYo bawiły się świetnie, robiąc ze mnie modelkę. Chyba uratowałam je od nudy.
- Mistle, zamknij oczy i wyobraź sobie coś, przez co jesteś szczęśliwa - powiedział. - A ja w tym czasie założę ci opaskę na oczy...
~~*Mistle*~~
Gdy wieczorem wyszłam z pokoju Kiry, nie spodziewałam się, że zobaczę ją u siebie rano. Mimo to, chwilę po tym, gdy wstałam usłyszałam pukanie do drzwi. Widok szatynki trochę mnie zaskoczył.
- Mistle! - zawołała na dzień dobry. - Masz ochotę pojechać ze mną, Yo i Lukiem do księgarni?
- Wybacz, ale nie mogę - odparłam zgodnie z prawdą.
- Czemu? - zapytała lekko zawiedziona, a jednocześnie zaciekawiona. - Jakie masz plany?
- Yyy... - zawahałam się.
Szatynka zmrużyła oczy.
- Mistle... - zaczęła.
Wytrzymałam spojrzenie jej błękitnych oczu. Szatynka przyjęła więc inną technikę. Zanim się zorientowałam przytuliła mnie mocno.
- Nie puszczę cię, dopóki mi nie powiesz - zagroziła.
- Kira...
- Mistle...
Westchnęłam. Wiedziałam, że Kira potrafi być uparta. Zwłaszcza, że potrafiła wyczuć, gdy szykowałam się do czegoś ważnego.
- Wchodź - mruknęłam.
Zanim się zorientowałam szatynka siedziała na moim łóżku i poklepywała miejsce obok niej. Przez sekundę rozważałam ucieczkę, ale Kira miała Luke'a po swojej stronie. Ze zrezygnowaniem usiadłam obok niej i opowiedziałam co się stało.
***
- Nie mogę w to uwierzyć! - pisnęła szatynka. - To takie słodkie~!
- Niezmiernie - odparłam. - Więc pozwolisz mi się teraz ubrać?
- Tobie? Jasne, że nie! Poczekaj, zaraz pójdę po Yo i cię cudnie wystroimy! - zawołała, po czym wybiegła z pokoju.
O, nie. To będzie złe.
Pewnie nam to trochę zajmie.
Załamana, padłam na łóżku i po prostu czekałam.
***
- Wyglądasz pięknie - oznajmiła YoYo.
- Cudnie - dodała Kira.
Powątpiewałam. Sukienka w morskim kolorze, sięgająca do kolan była prosta, ale leżała na mnie całkiem dobrze. Mimo to...
- Ten makijaż ci pasuje - dodała YoYo.
Używając swoich artystycznych zdolności, pomalowała mnie całkiem ładnie.
***
Gdy tylko rozległo się pukanie do drzwi, Kira natychmiast mnie z niego wypchnęła. Dosłownie wpadłam na Mita, czekającego przed drzwiami.
- Wybacz - mruknęłam, czując jak pieką mnie policzki.
- Nic nie szkodzi - odparł. Wydał mi się dziwnie zdenerwowany.
Założyłam na ucho kosmyk włosów, który wypadł z koka. Miałam dziwne wrażenie, że Kira i YoYo bawiły się świetnie, robiąc ze mnie modelkę. Chyba uratowałam je od nudy.
- Mistle, zamknij oczy i wyobraź sobie coś, przez co jesteś szczęśliwa - powiedział. - A ja w tym czasie założę ci opaskę na oczy...
~*~*~*~ Mito ~*~*~*~
Co chwilę musiałem uspokajać Mistle, że nic jej się nie stanie. Te pytania: Gdzie idziemy? Czemu zasłoniłeś mi oczy? itp. mnie rozbawiały. Takiej bezbronnej nigdy jej nie widziałem. No, może raz, kiedy była przestraszona i robiła mi sztuczne oddychanie.
- Spokojnie, jesteśmy blisko.- powiedziałem.
- Czemu słyszę morze? Co ty kombinujesz? Chcesz mnie gdzieś utopić?
Jakie morze? Ledwo dałem radę powstrzymać się przez parsknięciem.
- Zaufaj mi.
-Ok. Nic już nie mówię.- burknęła dziewczyna.
Kierowałem nas drewnianą ścieżką aż ujrzałem polanę oświetloną białymi lampami, które leżały porozrzucane dookoła koca piknikowego z naszą kolacją. Dalej znajdowało się mini głuche kino (przynajmniej uważam, że tak się to nazywa) zrobione z prześcieradła, które było przyczepione do dwóch drzew. Wystarczyło tylko nacisnąć guzik na pilocie, który mam w kieszeni spodni i leciałby czarno biały film.
- Gotowa?- zapytałem.
- Ściągaj mi tą opaskę bo inaczej ja sama ją ściągnę.- warknęła Mistle. Zaśmiałem się wprost do jej ucha, ściągając z jej twarzy opaskę.- Nie śmiej się, bo...- urwała.
- Mieliśmy pójść do restauracji, niestety wszystkich knajpach stoliki były pozajmowane i nie było szans abyśmy się do jakiejkolwiek dostali. Wiem, że nie jest doskonale, ale...- nie dokończyłem, ponieważ Mistle przyłożyła mi palec do ust, żebym nie mówił nic więcej.
~~*Mistle*~~
- Jest pięknie - uspokoiłam Mita.
- Myślisz? - zapytał.
- Myślę - odparłam.
Usiedliśmy na kocu i poczęstowaliśmy się jedzeniem. Rozmawialiśmy przez chwilę. Potem brunet włączył film i zaczęliśmy oglądać. Mito coraz bardziej się do mnie zbliżał.
- Co robisz? - zapytałam rozbawiona.
- Nie wygodnie mi - odparł chłopak.
Wróciliśmy do oglądania filmu. Już po chwili poczułam głowę Mita na moich kolanach. Spojrzałam na niego zaskoczona. Nasze spojrzenia się spotkały.
- Teraz jest mi wygodnie - powiedział z szerokim uśmiechem.
Wzniosłam oczy do nieba. Mito potrafił być niemożliwy.
***
Wracaliśmy do Akademii na piechotę. Po drodze rozmawialiśmy.
- Hej, Mistle, muszę ci coś powiedzieć - powiedział.
- Hm? - odparłam.
Chłopak nachylił się do mnie. Najpierw pomyślałam, że może chce mi coś powiedzieć na ucho, ale się pomyliłam. Mito mnie pocałował. Zaskoczył mnie, ale odpowiedziałam mu tym samym.
~~*Mistle*~~
- Jest pięknie - uspokoiłam Mita.
- Myślisz? - zapytał.
- Myślę - odparłam.
Usiedliśmy na kocu i poczęstowaliśmy się jedzeniem. Rozmawialiśmy przez chwilę. Potem brunet włączył film i zaczęliśmy oglądać. Mito coraz bardziej się do mnie zbliżał.
- Co robisz? - zapytałam rozbawiona.
- Nie wygodnie mi - odparł chłopak.
Wróciliśmy do oglądania filmu. Już po chwili poczułam głowę Mita na moich kolanach. Spojrzałam na niego zaskoczona. Nasze spojrzenia się spotkały.
- Teraz jest mi wygodnie - powiedział z szerokim uśmiechem.
Wzniosłam oczy do nieba. Mito potrafił być niemożliwy.
***
Wracaliśmy do Akademii na piechotę. Po drodze rozmawialiśmy.
- Hej, Mistle, muszę ci coś powiedzieć - powiedział.
- Hm? - odparłam.
Chłopak nachylił się do mnie. Najpierw pomyślałam, że może chce mi coś powiedzieć na ucho, ale się pomyliłam. Mito mnie pocałował. Zaskoczył mnie, ale odpowiedziałam mu tym samym.
_______________________
Wyjaśnienie:
Bipolarny - to znaczy, że ktoś ma dwa oblicza. Tzn. np. raz jest dobry i miły, a w następnej sekundzie jest oschły i wredny. To tak jakby miał dwie osobowości.
Spoko wam wyszło ^^.Ale i tak bym go ubrała w mundur >.> Mundury są spoko! No ale na tę okazję niech już będzie garnitur XD.
OdpowiedzUsuńJak to mówią, za mundurem panny sznurem XD Ale post mi się podoba. Nie mogłam się już doczekać kiedy to napiszecie! :D Mam nadzieję, że będzie więcej ^^
UsuńZgadzam się z tym mundurem, ale na randke coś mi nie pasowało <3 xD
UsuńOjoju XD Mito mnie rozwala XD Pościk słodki jak cukierek, piękny i ciekawy. Walentynkowy <3 Podoba mi się. Czekam na więcej! ^O^
OdpowiedzUsuńMnie też rozwala, a przezież to mój bohater xD To chyba przez to, że jak pisałam wersje z Mito to słuchałam piosenkę Ellie Goulding - Love Me Like You Do. xD
UsuńTyle miłości *o*
OdpowiedzUsuńSłodkie raczej xD
UsuńMiłość rośnie wokół nas... XD
OdpowiedzUsuń