niedziela, 15 lutego 2015

Zabujałem się w lasce, która mnie ochrzaniła. O ironio -.-

**Fier**
Patrzyłem przez okno w połowie leżąc na parapecie i w połowie siedząc na moim "łóżku", które położyłem obok. Ilied spała, dlatego w końcu mogłem w spokoju pomyśleć. Co prawda wcześniej już ją oduczyłem siedzenia mi ciągle w głowie. Pominę już fakt, że przez to znam na pamięć "Bogurodzicę". Najważniejsze jest to, że smoczyca już non stop nie czyta moich myśli. Tym bardziej, że są rzeczy którymi wolał bym z nikim się nie dzielić. Chociaż z drugiej strony dzięki niej wiem, że Mistle, Mito, Kira i Luke są na randkach. Są Walentynki, nie dziwie się im, a nawet trochę zazdroszczę. Mogą sobie powiedzieć wszystko, też bym chciał mieć taką osobę. Jednak odkąd to ~~bardzo nieładne smocze przekleństwo~~ królewskie bydle zwane moim ojcem zahibernowało zbyt wiele rzeczy, które chciałbym z kimś skonsultować, muszę ukrywać. Powinienem sobie znaleźć dziewczynę. No bo Ilied jest jeszcze mała i wiele rzecz nie rozumie, a do ojca mam mieszane uczucia. Co prawda zabawne są miny ludzi, kiedy zachowujemy się identycznie, a zdarza się to nam stosunkowo często. Tak właściwie to dziwię się Sárkányokowi. Wśród smoków normalne jest częste zmienianie partnerek, a on mimo faktu, że mama zmarła dawno temu, nadal nie dopuszcza do siebie myśli, że mógłby mieć inną kobietę. W sumie to i ja się kiedyś zabujałem. O ironio, w lasce, od której na dzień dobry dostałem ochrzan. (Momentami zastanawiam się, czy przypadkiem nie jestem masochistą -.-) Zdarzyło się to wtedy gdy dochodziłem do siebie u Smoczych Strażników (taka organizacja, raczej się domyślacie od czego) po tym jak mnie wyciągnęli z jakiegoś laboratorium badawczego (bry...). Dziewczyna była młodszą siostrą jednego ze strażników. Ostro mnie zrypała, głównie tyrając za fakt, że chciano mnie tam pokroić, a ja dość szybko przestałem stawiać opór. Później nawet się nieźle z nią dogadywałem, mimo, że dosyć często mnie tyrała. (Chyba jednak jestem masochistą -,-) Ale to głównie dzięki niej tak strasznie nie załamałem. Zaraz po tym jak mnie wypuszczono straciłem z nią kontakt i tyle dziewczynę widziałem. Nawet nie bardzo pamiętam jak miała na imię, ale za to pamiętam tego kawaii buraczka, którego raz spaliła. To było epickie. W odwecie nazwała mnie "kawaii śliwką", ale to nie zbyt mnie ruszyło. Ech... Było, minęło. Nie mam z nią już kontaktu, a nie jestem żadnym średniowiecznym rycerzem, żeby jarać się rękawiczką dziewczyny która jest pewnie z kimś innym.


4 komentarze:

  1. Jako Twój-najlepszy-korektor nie mogę nie skomentować.
    Ty wiesz jak ja mocno uwielbiam Fiera, a do tego ta tematyka... :3
    Kocham, kocham, kocham. <3
    /nat

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile tu nawiasów XD
    Fier się zakochał, jak słodko XD Mam wrażenie, że niedługo znów spotka tę dziewczynę, co? ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Urocze *.* Tyle mam do powiedzenia.
    Twój gramatyczny nazista XD

    OdpowiedzUsuń