~*~Kira~*~
Obudziłam się i otworzyłam oczy. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero po kilku sekundach uświadomiłam sobie, że leżę na moim łóżku, obok YoYo i nie pamiętam jak się tu znalazłam. Podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Dzień dobry - usłyszałam.
Odwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam Luke'a siedzącego na poduszce po drugiej stronie pokoju.
- Dzień dobry - odparłam cicho, aby nie obudzić Yo. - Kiedy wstałeś?
- Zaraz po tym jak zasnęłaś. Wyspałem się już dosyć. Jak się czujesz?
Jak się czułam? Dziwnie, gdyż taka troska ze strony Luke'a nie była niczym normalnym.
- Normalnie - odparłam ostrożnie.
Wstałam z łóżka i zorientowałam się, że spałam w ubraniach. Podeszłam do szafy i zaczełam szukac w niej nowych ciuchów.
- Co robisz? - zapytał chłopak.
- Mam zamiar się w coś przebrać - odparłam. - I wziąć prysznic. Masz zamiar cały czas siedzieć w moim pokoju?
- Tak.
Prawie odetchnęłam z ulgą. Luke znów zachowywał się jak Luke.
Zignorowałam zaczepkę i weszłam do łazienki ze świeżymi ubraniami.
- To popilnuj Yo - rzuciłam z uśmiechem i zamknęłam drzwi na klucz.
~<<YoYo>>~
Śniłam, byłam tego pewna, nie trudno było się nie zorientować. Czasem miewam "świadome sny", a czasem nic mi się nie śni, lecz od kiedy powiesiłam nad moim łóżkiem łapacz snów (co było około 10 lat temu) nie przyśnił mi się żaden koszmar. Tak czy siak, mogłam zmieniać i kontrolować ten sen, ale po prostu nie chciałam, może moja podświadomość przekaże mi coś ciekawego. We śnie nie miałam czerwonych włosów, ani pasemek, były całkiem błękitne. Prawie wszystkie tatuaże zniknęły, zostały tylko te, które posiadam od dziecka, czyli oczy po wewnętrznej stronie dłoni oraz pióro za lewym uchem. Każdy z nich miał swoje znaczenie, oczy były symbolem mojej rodziny, a pióro moim własnym, który wybrałam, można go nazwać wizytówką lub znakiem rozpoznawczym. W dodatku we śnie byłam pół naga i miałam rogi. Chodziłam przez las, a po chwili już biegłam, nie jakbym uciekała, tylko jakbym coś zobaczyła. W rzeczywistości las był tak gęsty, że nie widziałam nic oprócz kolejnych drzew. Las był bardzo podobny do tego, który otacza Akademię, a mianowicie słyszałam zwierzęta, dużo zwierząt oraz czułam, że jest w nim coś bardzo magicznego, ale nie wiedziałam co. Zatrzymałam się, gdy moim oczom ukazał się wodospad i zbiornik wodny o promieniu około 8 metrów. Wszędzie na około latały ptaki, a przy brzegu wodę pił mały jelonek. Już miałam wejść do wody i popływać, gdy ktoś złapał mnie za rękę.
- Nie! - Usłyszałam dziwnie znajomy męski głos i stanęłam jak sparaliżowana.
- Kto.....Jak.....? - Wyjąkałam.
- Przecież mnie znasz, możesz mi zaufać. - Poczułam jego oddech przy moim uchu. - W końcu ja jedyny znam twoje prawdziwe imię. - Wyszeptał.
W tym momencie wybudziłam się, usiadłam i zobaczyłam, że nie jestem sama. Ktoś się we mnie mocno wpatrywał. Odruchowo zakryłam rękoma klatkę piersiową.
Wait, przecież to był sen, w rzeczywistości nie jestem pół naga i już na pewno nie chodzę tak po lesie.
Ręce położyłam na łóżku.
- Przed chwilą zniknęły ci te czerwone pasemka. - Powiedział Luke. - To dobrze, czy źle?
- Dobrze, dobrze. - Odparłam i przypomniałam sobie jak się tu znalazłam. - Czemu te przeklęte roboty muszą wyglądać jak wielkie pająki?
- Hahahaha! - Zaśmiał się chłopak. - Ty to serio poważnie się ich boisz. Haha!
Zaczęłam rzucać w chłopaka poduszkami, żeby się nie śmiał.
- Dobra, dobra już. - Powiedział i zmienił temat. - Fajne masz tatuaże, szczególnie te na dłoniach, nigdy jeszcze takich nie widziałem.
- Dzięki, chyba.
Podeszła do nas Kira.
Skąd się tu wzięła? Musiałam jej nie zauważyć przez incydent z poduszkami.
- Czy ktoś mi wyjaśni, czemu ta poduszka - Uniosła rękę ze zdobyczą w górę - trafiła mnie w głowę?
>>*Luke*<<
- Bo jesteś szczęściarą - odparłem i wstałem.
Podszedłem do Kiry i uwiesiłem się na niej. Dziewczyna przewróciła oczami i spojrzała na YoYo.
- Weź mi pomóż... - poprosiła.
- Ale to prawda z tym szczęściem - odparła dziewczyna, po czym wstała i także do nas podeszła.
- Co ty... - zacząłem, ale nie dokończyłem, bo YoYo dźgnęła mnie między żebra. - Ej!
Odskoczyłem od chichoczących przyjaciółek. Jak one tak mogły?!
- Wiecie na co teraz pora? - zapytałem z uśmiechem.
- Nie?
- Na śniadanie!
***
- Dobra, jakiś plan na dzisiejszy dzień? - zapytałem, gdy usiedliśmy przy stole.
- Nic konkretnego - odparła szatynka. - Yo?
- Nie wiem... Nic nie planowałam.
- Więc tak po prostu się lenimy? - powiedziałem z łobuzerskim uśmiechem. - Mi pasuje.
Mam wrażenie, że 'Bo jesteś szczęściarą' idealnie opisuje nasza Kirę XD
OdpowiedzUsuńBo ze szczęściem to trzeba się urodzić ^o^
Usuń