czwartek, 22 stycznia 2015

Remoncik

**Fier**
Leżałem w swoim pokoju słuchając Thousand Foot Krutch i z nudów materializowałem ciemność pod rożnymi postaciami. Używana przeze mnie umiejętność wyglądała jak kopia mocy Matta z tą różnicą, że zmieniająca kształt nad moją dłonią kula była kruczoczarna i gdy przestałbym wpływać na nią magią po prostu by się rozpłynęła. Mimo, że skończyły mi się pomysły na to do przyjęcia jakiej postaci mam zmusić cień nie miałem ochoty wychodzić z mojego pokoju. Po prostu wpatrywałem się w szary sufit na którym cały czas były kolorowe ślady smoczych łapek. Uśmiechnąłem się przypominając sobie jak Ilied wpadła kiedyś do mojego pokoju akurat gdy malowałem przypadkowo włażąc w prowizoryczną paletę zrobioną z prostokątnego kawałka plastiku. Wystraszona smoczyca zaczęła biegać po całym pokoju nie omijając również ścian i sufitu o moim obrazie nie wspominając. W efekcie powstało abstrakcyjne dzieło które bardzo się spodobało YoYo, a cały pokój był w smoczych łapkach. Większość śladów udało mi się usunąć niestety zapomniałem o suficie i akryle zaschły na dobre nie dając się usunąć. Jedynym ratunkiem dla sufitu który dodatkowo był okopcony (nie pytajcie dlaczego) zostało ponowne pomalowanie. Zresztą w ogóle przydało by się tu zrobić mały remont. Na wszystkich meblach widniały ślady pazurów, drzwiczki jednej z szafek były naderwane, łóżko mam trochę zarwane. Jedną z szaf pozbawiłem nóg gdy przesuwałem ją by zasłonić fragment gdzie tynk odpadł. Niektóre rzeczy nosiły ślady niedoszłego pożaru. Niedoszłego dzięki dyrektorce która okazała się przezorna i zamontowała na suficie zraszacz. Cóż działania dwóch smoków bywają destrukcyjne szczególnie w momencie gdy jeden z nich jest młody i niezdarny. Na szczęście dla tego pomieszczenia odkąd Ilied zaczęła zmieniać postać otrzymała własny pokój. Nie zmieniało to jednak faktu, że mojemu przydał by się gruntowny remont.
~~~~~~~~~~~~
Po załatwieniu formalności zacząłem wywalać wszystko z szafek i pakować do worków. Nie wiedząc czemu miałem kupę radochy wyrzucając za siebie rzeczy które nie wymagały szczególnej delikatności. W ten oto sposób za moimi plecami zrobił się jeden wielki rozpiździaj. Cała logika sprzątania: zrobić jeszcze większy bałagan by to ogarnąć. Koniec końców to co się dało zapakowałem do worków to co się dało i zabierając kilka z nich ruszyłem do mieszkającej kilka pomieszczeń dalej smoczycy.

**Ilied**
Słuchałam muzyki gdy Fier ni z gruchy ni z pietruchy wpadł do mojego pokoju zostawiając centralnie na samym środku jakieś worki.
- Co ty odwalasz?- spytałam. Miałam zamknięty umysł dlatego nie zauważyłam, że tu idzie.
- Przeprowadzam się tu. Nie wiedziałaś?- powiedział z szerokim uśmiechem.
- Czy przypadkiem nie dostałam...
- Żartuję przecież. Po prostu mój pokój błaga o remont, a jedynie do ciebie mogę przenieść moje rzeczy. 
Przyglądałam się mu uważnie zawijając pasmo włosów wokół palca.
- Dobra. To co robimy?
- Po pierwsze przenosimy tu moje rzeczy, a potem rozmontowujemy szafki. Większość z nich pewnie pójdzie na straty, więc będziemy mieć ognisko.- chłopak cały czas miał na twarzy szeroki uśmiech- Chodź- rzucił szybko ciągnąc mnie za sobą. Chwilę później przenosiliśmy jego rzeczy do mnie. W  pewnym momencie zjawił się Akihiro i przyglądał się naszym poczynaniom. Nie podobała mi się jego obecność, Fierowi również, ale chłopak zwyczajnie go zignorował. W końcu piłkarz się odezwał.
- Co wy robicie?
- Remont- odpowiedział mu krótko smok nawet się nie odwracając. Akihiro najwyraźniej usatysfakcjonowała ta informacja bo sobie poszedł. Gdy z Fierem skończyliśmy przenosić rzeczy smoka, chłopak zwrócił się do mnie.
- Ilied, smoczku. Ściągniesz tu wszystkich?
- Dobra, ale powiesz mi coś ty jadł.
- Jak wywalałem wszystko z szafek rozsypało mi się trochę smoczymiętki.
Westchnęłam. To temu był cały w skowronkach.

~~Celestia~~
Musiałam przysnąć, bo kiedy się obudziłam, pokój już był w całości pomalowany, a roboty błyszczały, jakby nigdy nie miały styczności z farbą.
Trzy ściany na cztery były czarne: ta naprzeciwko łóżka była czarna, a na niej została namalowana aleja złoto-białych lilii. Ściana z oknem również była czarna, lecz na niej został namalowany wilk i księżyc białą farbą. Ściana z drzwiami, także czarna, miała w narożnikach namalowane białe i złote nuty oraz klucze wiolinowe i basowe. Ostatnia ściana była biała, a na niej została namalowana duża czarna lilia. Meble przylegające do białej ściany, w tym łóżko, zostały pomalowane na czarno, a reszta-na biało. Uchwyty wszystkich mebli były pomalowane złotą farbą.
Zdjęłam słuchawki i zawiesiłam je na szyi. Wstałam z łóżka, a z kieszeni wyjęłam gadżet przypominający domofon, a także nowy zamek do drzwi. Tyle że miał kilka dodatkowych ulepszeń. Wyjęłam śrubokręt i zamontowałam jedną część w pokoju, zamontowałam nowy zamek, który mógł zmienić kształt, kiedy włożyłam do niego klucz od starego zamka, po czym wyszłam i zamontowałam drugą część domofonu na zewnątrz.
Cenię sobie prywatność, więc nikt do mojego pokoju nie wejdzie nieproszony. Domofon był sprzężony z zamkiem, więc potrzebne jest hasło lub klucz, żeby ktoś mógł wejść, inaczej drzwi zostawały zamknięte na amen. No i była mała nauczka za próbę wtargnięcia.
Jeżeli ktoś chciał wejść do pokoju bez podania hasła lub klucza, tylko wbić bezceremonialnie, to nie dość, że nie wejdzie, to zostanie obsypany brokatem, który tak sobie ceni Magnus Bane z ,,Darów Anioła’’. Dzięki temu nadgorliwi nauczą się pukać do mojego pokoju.
Kiedy już zdołałam zamontować domofon, akurat przez korytarz przebiegła…Smoczyca? Tak, zdecydowanie. Nie powiem, zdziwiło mnie to troszkę, lecz nie dałam po sobie nic znać. Smoczyca zatrzymała się i zaczęła mi się przyglądać.
-Jesteś nowa, prawda? Jestem Ilied, a ty?
Myślę nad tym przez chwilę. Moje imię? Kojarzy mi się tylko ze wstydem i bólem, jakie do tej pory odczuwałam w domu i szkole. Yumi Wendetta. Pośmiewisko szkoły numer 1. Więc, skoro jestem w innym miejscu, to czemu by nie zacząć od nowa? Na początek warto mieć nowe imię.
-Haaaaloo, zacięłaś się, czy co?
-Przepraszam, Ilied, Jestem Celestia Empire, miło mi.-nawet się nie uśmiechnęłam, a głos miałam bezuczuciowy. Odruchowo poprawiłam okulary na nosie.
-Powiało chłodem…

>>*Luke*<<
Szedłem korytarzem szukając Kiry. Mieliśmy zamiar skorzystać ze śniegu na dworze i ulepić bałwana. Niestety szatynki nigdzie nie było widać, więc coraz bardziej zagłębiałem się w Akademię. W końcu usłyszałem jakiś huk, a po chwili przekleństwo Fiera. Zauważyłam, że jedne drzwi są otwarte, więc podszedłem do nich. Zobaczyłem jak chłopak pochyla się nad jakąś szafką i coś przy niej majstruje.
- Przytrzasnąłeś sobie paluszek? - zapytałem, opierając się o framugę.
Fier odwrócił się gwałtownie i spojrzał na mnie z uśmiechem, który wydał mi się co najmniej dziwny.
- Przyszedłeś pomóc mi przy remoncie? - zignorował moje pytanie.
Uśmiechnął się i patrzył na mnie przez chwilę.
- Ee... Widziałeś może gdzieś Kirę?
- Czy ona też pomoże mi przy remoncie? - dodał uradowany.
- Wątpię. Ona nie jest zbyt silna - mruknąłem. - To widziałeś ją czy nie?
- Niby kiedy, skoro nie pomaga mi przy remoncie?
Spojrzałem na niego podejrzliwie.
- Nie wiem co bierzesz, ale bierz mniej - stwierdziłem i odwróciłem się. - Idę jej poszukać.
Wyszedłem i ruszyłem dalej korytarzem. Tutaj z pewnością bym jej nie znalazł.


**Ilied**
Dobra... Sposób w jaki przedstawiła mi się ta dziewczyna wydał mi się co najmniej dziwny i przez chwilę nie wiedziałam co zrobić. Jednak coś zważyłam. Podeszłam do niej przybierając ludzką postać i spojrzałam jej w oczy. Zaskoczona dziewczyna się cofnęła.
- Ukrywasz coś- powiedziałam- Ale nie będę ci grzebać w głowie.
Zaskoczona Celestia patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Jestem telepatką.- wyjaśniałam.- Ile ty wiesz o Akademii?
Dopiero po dłuższej chwili odpowiedziała.
- Niewiele.
- Spotkałaś już kogoś prócz mnie?
- Jakiegoś chłopaka, ale z nim nie rozmawiałam. To jakieś przesłuchanie?
- Nie. Po prostu chcę wiedzieć na czym stoję, a jak mniema wolała byś, żebym ci nie grzebała w umyśle?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Ja natomiast wyczułam, że Luke jest u Fiera, a ich lepiej pilnować.
- Chodź, wyjaśnię ci co i jak. No chyba, że wolisz się alienować jak mój braciszek.
Trochę uderzyły ją moje słowa, ale zamiast się oburzyć zapytała?
- Masz brata?
- Przyszywanego- zaczęłyśmy iść- Do czasu aż nauczyłam się zmieniać w człowieka dzieliłam z nim pokój.
- Rozumiem. Ilu tu was jest?
- Chwilowo 12 włącznie z tobą i mną, a chwilowo bo Akihiro właśnie się wyprowadza.
- Wszyscy są, no... smokami?
Zaśmiałam się.
- Nie, tylko ja i Fier. Z tą różnicą, że on jest tylko w połowie. Chociaż zdążyłam już zauważyć, że drażni go jak ktoś mu się o geny pyta.
- Dobra...
- Tak to każdy z nas ma jakieś nadprzyrodzone zdolności. Niektórzy jedną inni po kilka.
- Jak długo już tu jesteś?
- Od września, i uprzedzając twoje następne pytanie: wyklułam się tu.
- Jak to wyklułaś?
- Braciszek znalazł jajo ze mną w okolicznym lesie i zadbał o to abym z niego wyszła.
- Zaraz, chcesz powiedzieć, że masz ledwo kilka miesięcy?
- Tak, a co?
- Nie, nic. Po prostu wydawałaś mi się nieco starsza.
- My smoki szybciej dorastamy niż wy i żyjemy dłużej
- Dokąd my tak właściwie idziemy?
- Do Fiera, ale najpierw pójdziemy do mnie bo muszę coś wsiąść.Poczekaj chwile.
Wbiegłam do mojego pokoju i zaczęłam szperać w rzeczach brata. Celestia  tylko stała w progu i mi się przyglądała.
- Mam!- wyciągnęłam małą buteleczkę z przejrzystym płynem.- Chodź- chwyciłam ją za nadgarstek i pociągnęłam za sobą. Nie była zbyt chętna do pójścia dalej kiedy jej powiedziałam dokąd zmierzamy.
- A jest parę rzeczy które jest lepiej unikać. Przede wszystkim nie wchodź w drogę personelowi szkoły, większość ma licencje na zabijanie. W stołówce i kuchni można spotkać krwiożerczą galaretkę. Niezbyt inteligentna maź, ale za to uparta. I kręci się tutaj pewna dość spora, zboczona stokrotka.
- Stokrotka?
- Tak, stokrotka, ale nie musisz się nią zbytnio przejmować. Upodobała sobie chłopaków, a w szczególności Luka.
- Rozumiem. Daleko do tego całego Fiera?
- To już tu.- wskazałam na otwarte drzwi- A, chwilowo nie bierz go na poważnie, nawąchał się trochę smoczymiętki.
- Dobra...
Weszłyśmy do pokoju. Fier dalej rozbierał szafki. Dopiero po chwili spojrzał na nas z upiornym uśmiechem.
- Przyszłyście mi pomóc w remoncie?- mówiąc trochę syczał- Zaras nie kojarzę cię.
Nie wytrzymałam. Szybko odkręciłam buteleczkę i podstawiłam mu pod nos. Chłopak gwałtownie odskoczył zmieniając się w smoka. Ogonem strącił karnisz który z brzdękiem spadł na podłogę. Hałas na chwile odwrócił jego uwagę ode mnie, ale zaraz Fier spojrzał na mnie i zasyczał przeciągle niezadowolony wyrwaniem go z krainy pełnej puchatych króliczków i jednorożców rzygających tęczą.
 - Czym ty go poszczułaś?- usłyszałam za sobą szept Celestii.
- To tylko sole trzeźwiące. Sam je trzyma- powiedziałam zakręcając buteleczkę z dala od własnego nosa.

**Fier**
Dopiero po chwili załapałem co się dzieje i zmieniłem się z powrotem w człowieka.
- Ilied, mogę wiedzieć dlaczego to zrobiłaś?
- Bo byłeś straszny?
Zabrałem smoczycy buteleczkę i dla pewności powąchałem zawartość. Drażniący zapach wdarł im się do nosa. Natychmiastowo odsunąłem flakonik. Już zdążyłem zapomnieć jaka suszona smoczymiętka bywa zdradliwa.
Zwróciłem się do dziewczyny.
- Jak mniemam zrobiłem kiepskie pierwsze wrażenie.
Skinęła głową. Nie wyglądała mi na zbyt śmiałą osobę.
- Ech.... Jestem Fier.
- Wiem Ilied mi mówiła.
- W takim razie ty?
- Celestia Empire, miło mi- dziewczyna poprawiła okulary i nawet się nie uśmiechnęła.
Zaśmiałem się.
- Odruch jak mniemam?- dziewczyna popatrzyła na mnie zaskoczona. Zbyt dobrze rozumiałem jej zachowanie. Zresztą sam swego czasu zachowywałem się podobnie. Naprawdę nie wiem kiedy stałem się taki otwarty. Jak na mnie aż, za.
-Mogła byś zapomnieć to co się tutaj przed chwilą zdarzyło? I wiem jak to wygląda z twojej perspektywy, ale to z tą smoczymiętkom było wypadkiem, a normalnie używam jej tylko w razie mega deprechy.
Dziewczyna wyraźnie nie wiedziała co myśleć. Staliśmy tak chwile. a mi nagle zrobiło się słabo. Musiałem usiąść.
- Fier co się dzieje?!- słyszałem wystraszoną Ilied. Wszystko widziałem jakby przez mgłę i było mi zimno. No tak... Zimno....
- Ilied zamknij okno- smoczyca najwyraźniej zrozumiała co mi jest, bo się trochę uspokoiła.
- Co mu jest?- usłyszałem Celestie.
- Spokojnie nic poważnego. Po prostu musimy go rozgrzać. Kiedy jest zimno jego organizm ma mały problem z termoregulacją. W efekcie Fier szybko się wychładza. Przyniosę mu koc. Pilnuj żeby był przytomny.- smoczyca wybiegła.
- Ej, czekaj! Niby jak mam to zrobić?
- Mów coś.-powiedziałem. Milczała chwile. Siedziałem z spuszczoną głową i nie widziałem jej twarzy.
- A więc...  Jak trafiłeś do Akademii?
- Nie pamiętam. Wiem tylko tyle, że ciężko ranny uciekałem. Prawe wszystko co się zdarzyło przed jest pustką.- prychnąłem- Za dużo gadam.
- Mam!- smoczyca wróciła. Chwilę później zostałem przykryty kocem.- Weźmy go gdzieś gdzie jest cieplej.
Dziewczyny ledwo zdążyły wyprowadzić mnie na korytarz, a pochłonęła mnie ciemność...
~~~~~~~~
Dryfowałem w pustce. Po prostu się unosiłem otoczony ciemnością. Coś wielkiego za mną przepłynęło. Gwałtownie się odwróciłem, ale nic nie zdarzyłem zobaczyć. Czułem tylko czyjąś bardzo znajomą obecność.
- Szybko sobie o mnie przypomniałeś Sárkányok- powiedziałem używając smoczego języka.
- Musisz być tak oziębły dla własnego ojca?- istota znów koło mnie przepłynęła.
- Tak. Zostawiłeś mnie całkiem samego na parę ładnych lat.
W swojej ludzkiej postaci objął mnie od tyłu. Byłem na niego zły ale się nie wyrwałem.
- Dobrze wiesz, że za hibernowałem. Zresztą myślałem, że jak smoki w twoim wieku dobrze sobie dasz radę.
- Zapomniałeś, że nie jestem smokiem...
- Po części jesteś. Zresztą dobrze wiedziałeś, że w każdej chwili mogłeś mnie wezwać.
- Może...

Trwaliśmy chwilę w ciszy, aż się znów odezwałem.
- Tęskniłem...
- Ja też, a teraz obudź się.
- Co? Zwariowałeś?! Po...
- Obudź się!
- Nie pozwolę ci znowu...

- OBUDŹ!- ryknął
~~~~~~~~~~
Ujrzałem skrzydlatego demona i z krzykiem zerwałem się z łóżka. Wystraszona Celestia prawie upuściła tablet.
- Nie strasz tak!- krzyknęła.
- Kretyn- prychnąłem.
- Ja ci dam kretyna- usłyszałem jeszcze na skraju umysłu i obecność smoka całkowicie zniknęła. Opadłem z powrotem na łóżko i spojrzałem na dziewczynę która nie bardzo wiedziała o co mi chodziło. Dopiero po chwili zauważyłem, że leżę w pokoju Ilied, smoczycy nigdzie nie ma i na zewnątrz jest całkiem ciemno.
- Która godzina? I gdzie Ilied?- spytałem. Celestia tylko poprawiła okulary.
- Jest środek nocy. Ilied spanikowała po tym jak zemdlałeś. Razem z innymi przenieśliśmy cię tutaj. Smoczyce musieliśmy stąd zabrać, bo nie mogła zasnąć. Nie chciała zostawić cię samego to jej obiecałam, że cię popilnuję. Teraz mała śpi u kogoś w pokoju. Wiesz, że nawet ją polubiłam.
- Ma dar do zrzeszania sobie przyjaciół.- kiwnęła głową.
- Jak czujesz?
- Już mi lepiej. Nie musisz się martwić.
- Jesteś świadom, że gadałeś przez sen?- usniosłem tylko brew- O ile to gadaniem można nazwać. Nic nie rozumiałam. Jedyne słowo które zdołałam wyłapać to Sakanyok czy coś w tym stylu, ale i tak nie wiem co znaczy.
Zaśmiałem się.
- Sárkányok, władczy, a poza tym to imię.- dziewczyna patrzyła na mnie zaskoczona.- Powiedzmy, że miałem świadomy sen. Dobra?
- Dobra...

~~Celestia~~
Kiedy Fier ni z gruszki ni z pietruszki zemdlał, Ilied zaczęła panikować. Biegała w kółko omal nie depcząc przy tym chłopaka. Westchnęłam. Panika była mocno nie wskazana, a skoro Ilied jest smokiem…Cóż, poświęcę swoje roboty.
Wyjęłam jedną Arachnę i pokazałam ją Ilied. Ta natychmiast przestała biegać, a kiedy pająk spadł na ziemię i zaczął biegać, Ilied wyglądała tak, jakby właśnie zobaczyła nową zabawkę do polowania.
Dobra, skoro się już uspokoiła na ile to w tej chwili możliwe, powiedziałam:
-Lepiej idź zwołaj wszystkich, bo same nie damy rady go gdziekolwiek donieść..
Ilied natychmiast wyleciała stąd, by pójść po kogokolwiek do pomocy. Ja natomiast podeszłam do chłopaka i przewróciłam go na plecy, żeby mógł w ogóle oddychać. Sprawdziłam puls. Serce bije mocno i równomiernie. To dobrze, bo nie będzie trzeba nikogo namawiać, żeby w razie co zrobił sztuczne oddychanie. A tym bardziej nie trzeba było wzywać personelu.
Kiedy położyłam pod kark Fiera poduszkę, którą wzięłam z jego pokoju, żeby drogi oddechowe nie miały żadnych przeszkód, by powietrze dostawało się do płuc, wróciła Ilied z resztą osób mieszkających w Akademii. Czułam się dziwnie, kiedy na mnie patrzyli, jakby w życiu dziewczyny nie widzieli, lecz chwilę później cała ich uwaga skupiła się na smoku.
-I…I nie wiem, co miałam kompletnie robić, więc zaczęłam panikować, a Celestii jakoś udało się mnie ogarnąć i wysłać po was.
Jakaś dziewczyna sprawdziła puls Fiera i odetchnęła z ulgą.
-Tylko zemdlał. Nic mu nie będzie.
Wtedy z wszystkich uciekło napięcie i mogli na spokojnie się mi przyglądać, co mnie niesamowicie drażniło, jednak nie dałam po sobie niczego poznać. Nie chciałam, żeby mnie poznali…Za szybko.
-Widziałem cię. To ty na mnie wpadłaś.-powiedział ciemnowłosy chłopak.
-Już przeprosiłam.
-Matt, znasz ją?-zapytała dziewczyna, która sprawdzała stan Fiera.
-Kiedy krążyłem po korytarzach, akurat na siebie wpadliśmy. Jednak nie zdążyłem się dobrze przypatrzeć.
-I nic mi nie powiedziałeś?!-zawołał jakiś jasnowłosy chłopak.
-Nie było takiej potrzeby, Luke, zresztą nie miałem pewności, czy jest uczennicą Akademii. Jestem Matt Wright, a ten tutaj typ to mój brat…
W tym momencie został odepchnięty przez jasnowłosego.
-Sam umiem się przedstawić, Matt. Lukas Wright, ale wszyscy mówią do mnie Luke.-powiedział, uśmiechając się szeroko.-Ała! Za co?!
Oberwał od swojego brata prosto w głowę.
-Za chęć do życia i miłość do ojczyzny. Nie pchaj mnie więcej.-powiedział, kręcąc głową z dezaprobatą.
-Nie przejmuj się nimi, jestem Kira.-powiedziała dziewczyna, która sprawdzała puls smoka, ignorując kłócących się braci.
-Jestem Will~!
Coś mi mówiło, żebym zamknęła natychmiast swoje wspomnienia w wielkiej metalowej skrzyni i zamknęła ją na trzy kłódki, by później wrzucić je na samo dno mojego umysłu. Wydaje mi się, że tak zrobiłam, że upchałam do tej skrzyni wszystkie myśli i zamknęłam je. W moim umyśle zostały same monstrualne liczby, obliczenia i plany nowych robotów. Telepaci pewnie sobie pomyślą, że sama jestem robotem, ale mnie to nie obchodzi.
-Czołem, jestem YoYo, a to jest James-powiedziała dziewczyna z kotem.
-Jestem Mistle, miło mi cię poznać-powiedziała z uśmiechem ciemnowłosa.-Co prawda wiemy od Ilied jak masz na imię, ale się przedstaw.
-Celestia Empire, miło mi.-powiedziałam bez cienia uśmiechu i poprawiając okulary. Tak jak mówił Fier, to był mój odruch, kiedy się przedstawiam i kiedy mówię o jakimś oczywistym fakcie, jak na przykład to, że nie ma miejsca na Ziemi, gdzie śnieg byłby naturalnie czarny.-A teraz może byśmy coś zrobili z Fierem, bo podłoga nie bardzo się nadaje do leżenia.
-O Boże, Fier!-krzyknęła Ilied i zaczęła panikować. Westchnęłam.
-Ilied, zamiast panikować lepiej powiedz, gdzie możemy go przenieść, żeby nie leżał na podłodze. Jego łóżko za bardzo się od tego nie nadaje, choćby ze względu na to, że nie wygląda zbyt dobrze…Tak samo jak reszta pokoju.
Co tu dużo mówić, sypialnia Fiera wygląda jak ruina.
-Okey, dobrze, do mojego pokoju.-powiedziała lekko poddenerwowana.
Matt i Luke wzięli smoka tak, że jeden trzymał nogi, a drugi pod ramiona i wyszli z pokoju, przenosząc go do pokoju smoczycy. Reszta, w tym ja, wyszła za nimi, zamykając drzwi.
Weszliśmy do pokoju Ilied. Jej sypialnia wyglądała o niebo lepiej, niż Fiera. Chłopacy położyli go na łóżko, a Ilied przykryła go kocem.
Siedzieliśmy przy łóżku Fiera do wieczora. Ilied nie mogła zasnąć, wiedząc, że Fierowi może się przydać wszelka opieka, kiedy postanowi się obudzić, więc zgłosiłam się na ochotnika, że zostanę w pokoju. I tak bym pewnie nie zasnęła, bo chciałam przemyśleć to, co się dzisiaj działo i zobaczyć postępy w poznawaniu Akademii przez pająki. Widząc cały plan szkoły, który był gotowy wywnioskowałam, że prawdopodobnie są gdzieś tu ukryte tajne przejścia. Tam, gdzie pająki mogły wejść, zrobiły mapy, lecz pozostawało sporo przestrzeni, gdzie powinno coś się znaleźć.
Nawet nie zauważyłam ,kiedy minęło parę godzin. Było około 2 w nocy. A Fier gadał przez sen.
-Aaaa!
Spojrzałam na Fiera, niemal upuszczając przy tym tablet.
-Nie strasz tak!
-Kretyn.-powiedział.
Nic nie powiedziałam, gdyż jest w połowie smokiem, lecz u ludzi gadanie do siebie przejawia lekkie zaburzenia psychiczne. Po chwili jednak zapytał:
-Która godzina? I gdzie Ilied?
-Jest środek nocy. Ilied spanikowała, kiedy zemdlałeś. Razem z innymi cię tu przenieśliśmy. Smoczycę musieliśmy zabrać, bo nie mogła zasnąć. Nie chciała cię zostawić samego, więc obiecałam, że cię popilnuję. Teraz mała śpi u kogoś w pokoju. Wiesz, nawet ją polubiłam.
-Ma dar do zrzeszania sobie przyjaciół.
Kiwnęłam głową, po czym uświadomiłam sobie, co powiedziałam. Lecz zamiast rozmyślać, powiedziałam po prostu:
-Jak się czujesz?
-Już mi lepiej, nie musisz się martwić.
-Jesteś świadom, że gadałeś przez sen?-uniósł brew w geście zdziwienia-O ile gadaniem można to nazwać. Nic nie rozumiałam. Jedyne słowo, jakie zdołałam wyłapać to Sakanyok czy coś w tym stylu, lecz nie wiem, co to znaczy.
Zaśmiał się lekko i powiedział:
- Sárkányok, władczy, a poza tym to imię.-popatrzyłam na niego z deka zaskoczona- Powiedzmy, że miałem świadomy sen, dobra?
-Dobra…
Zdarzają mi się świadome sny, więc to nie jest nic nowego, lecz przeczuwałam, że sen Fiera był trochę bardziej, niż świadomy…Lecz zostawiłam to w spokoju, jak będzie chciał mi cokolwiek powiedzieć to mi powie. W tym momencie mój tablet ,,zapiszczał”. Fier zmarszczył brwi.
-Co to był za dźwięk?
-To mój tablet. Moje roboty najwidoczniej znalazły coś ciekawego…
-Budujesz roboty?
-Tak. A więc zobaczmy, co Arachne znalazły…
Usiadłam na łóżku obok Fiera i pokazałam mu tablet. Na ekranie widniała trójwymiarowa mapa Akademii.
-Uau…
-Dzięki. O zobacz, tutaj.-pokazałam na mały niebieski punkt.
Wklepałam komendę, dzięki której mogliśmy mieć bezpośredni dostęp do tego, co widziały pająki. A konkretnie te dwa, które były na środku dziwnego pomieszczenia. Miało ono czarne ściany i błękitną podłogę. W kamiennych misach palił się błękitny płomień. Jednak to wszystko, co zdążyliśmy zobaczyć, zanim moje roboty zostały zniszczone.

-Ciekawe, co to była za sala…-powiedziałam.

**Fier**
Coś mi w tamtym dziwnym pomieszczeniu nie pasowało i wolałem o nim na razie nie mówić. Szybko ustaliłem z Celestiom, że tą kwestie zostawimy na później. Nie chciało mi się spać i pomimo faktu, że był środek nocy wróciłem do remontowania mojego pokoju, czego oczywiście dziewczyna nie omieszkała mi wypomnieć. Po prostu musiałem coś robić i nikt by mnie nie przekonał do powrotu do łóżka. Jak już się zabrałem do pracy to robiłem resztę nocy i cały dzień. Celestia cały czas mnie pilnowała. Dopiero nad ranem zamieniając się z Ilied. Wieczorem mój pokój był już skończony. Stare szafy zastąpiłem jedną większą zyskując na przestrzeni, a przy tej samej ścianie stanęło biurko i zawisła szafka. Stojące po drugiej stronie pomieszczenia łózko zastąpiłem wielką poduszką na której mogłem się wygodnie wyłożyć w obu postaciach, a w rogu stanął regał. Na podłodze wylądował zielony dywan. Ściana za biurkiem i szafą została pomalowana na czarno, na pozostałych został namalowany horyzont, a na suficie niebo. Po zgaszeniu światła wszędzie ukazywały się gwiazdy. Byłem strasznie zadowolony z tego remontu. Przede wszystkim zyskałem mnóstwo wolnej przestrzeni którą wprost uwielbiam. I tak najbardziej cieszyłem się z faktu, że udało mi się nie zamalować tej jednej łapki Ilied. Po prostu mi się podobała.

3 komentarze:

  1. Kurcza...Długie wyszło XD Irs,Skye - moi mistrzowie~! Świetnie to wyszło^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co racja, to racja... Krótkie to to nie jest XD

      Usuń
  2. Uwielbiam was xD
    Will

    OdpowiedzUsuń