piątek, 5 września 2014

Ratujmy Akademię! #4

>>Matt<<
Przyglądałem się znudzony trzem metalowym kulką, kręcących się nad moją dłonią. Co chwilę zmieniałem je w inne kształty - litery, cyfry, przedmioty... Ledwo trafiliśmy z bratem do Akademii, to wszyscy się z niej wynieśli. Nie rozumieliśmy tego. To miejsce wydawało nam się genialne, tymczasem prawie wszyscy je kompletnie olali, a razem z nim Kirę, czyli jedyną osobę, która próbowała utrzymać to miejsce przy życiu.
Pokręciłem głową. Nie dziwiłem się ostatniemu wybuchowi dziewczyny i przemowie jaką walnęła. Miałem nadzieję, że trafiła do pozostałych - mnie osobiście przekonała. Cóż, szatynce należą się pochwały za próby ratowania Akademii, nowym, w tym nam, wyrazy współczucia, że nie zdążymy zaznać wszystkich wspaniałości tego miejsca, a tym co olali wszystko tutaj... Nieważne, lepiej nie robić sobie wrogów na start. Chociaż, to już chyba bez znaczenia. Wszyscy już chyba się stąd wynieśli.
Ze złością złączyłem kule w jedną dużą i przeniosłem wzrok na okno. Padał deszcz. Niebo płacze, jak to zwykła mówić moja babcia. Płacze nad Akademią pomyślałem.

<<*Luke*>>
Przemknąłem z prędkością światła po labiryncie korytarzy i zatrzymałem się przed moim pokojem. Kolejny raz. Nudziłem się. Nie wiem, myślałem, że Akademia Niezwykłości będzie jakaś... Niezwykła? Tymczasem gdy tu przyszliśmy to nie zastaliśmy prawie nikogo. Dwie żywe osoby - pozostali nas olali. Zresztą, nie tylko nas. Całą Akademię! Kirę! Fiera!
Westchnąłem. Oparłem się niedbale o ścianę. Przemowa, jaką walnęła szatynka była naprawdę... Nie podejrzewałem jej o coś takiego. Z drugiej strony miała prawo się wkurzyć. Wszyscy niby mają czas, ale podczas jej nieobecności nikt nic nie zrobił.
Przebiegłem kolejne kółko. To stało się nudne już kilka godzin temu, ale nie miałem nic lepszego do roboty. Nawet denerwowanie Matta nie było teraz zabawne.
Postanowiłem zmienić trasę. Obiegłem zupełnie inne korytarze, aż dotarłem do pokoju Kiry. Miałem nadzieję ją tam zastać. Była pierwszą osobą, którą tutaj poznaliśmy i obiecała nam pomoc w razie potrzeby. Niestety, już ponad tydzień temu wyjechała i nie zanosiło się, żeby miała wracać.
Cicho zapukałem, mając nadzieję, że jednak zmieniła zdanie i jeszcze raz spróbuje uratować to miejsce.
Odpowiedziała mi cisza. Chociaż... Niezupełnie. Usłyszałem ciche pikanie. Dochodziło z końca korytarza. Podszedłem tam i zobaczyłem wielki mechanizm przyczepiony do ściany. Czy to... Bomba?!
Z prędkością światła dobiegłem do pokoju Matta. Zatrzymałem się przed nim i zanim zdążył mnie opieprzyć, krzyknąłem:
- Bomba! W Akademii! Ktoś chce nas wysadzić!
- Co? - zapytał brunet. - Gdzie?
- Obok pokoju Kiry!
Matthew rzucił się biegiem. Był niezwykle szybki, ale ze mną nie miał szans. Jego metalowa kulka wciąż za nim leciała.
Chwilę później staliśmy przed machiną.
- Mamy czas do 9 września - powiedział mój brat. - żeby ją rozbroić, każdy musi przeciąć jeden przewód używając swojej mocy. Cztery już przecięto - mruknął. - Równie dobrze my możemy zrobić to teraz.
Jego kula zmieniła się w piłę i przecięła przewód jak masło.
- Goto... - zaczął, ale mu przerwałem.
- Moja kolej - uśmiechnąłem się.

1 komentarz:

  1. Coraz bardziej lubię Matta ^^ Uważam, że takie postacie z charakterem MamNaWszstkoWyrąbane są najciekawsze ^^ No i jeszcze brunet *.*
    Shun: W takim razie czemu Tatsu jest blondynem?
    ...

    OdpowiedzUsuń