wtorek, 9 września 2014

Ratujmy Akademię! #6

**Fier**
Po tym jak z Tatsu, Mito i Will uzgodniliśmy, że trzeba znaleźć i ściągnąć tu pozostałych poszedłem się chociaż zdrzemnąć. Naprawdę trudno jest się wyspać jak wszystko dookoła próbuje cie zeżreć -.- Więc godzinka snu mi się należy, co nie? Mniejsza o to. Kiedy w końcu wstałem okazało się, że pozostali znaleźli gdzieś Matta i Luka. W czasie krótkiej narady zgłosiłem się na ochotnika który miał ściągnąć Kire i Mistle. Pozostawała jedna kwestia: jak się do nich dostać. Padł pomysł by Mito narysował kolejny portal, ale to czy trafił bym w odpowiednie miejsce zależało tylko od głupiego fuksa, więc to odpadało. Jedynym wyjściem była dyrektorka. Wszyscy się zgodziliśmy, że jeżeli chodzi o ratowanie Akademii to babka się zgodzi. Po drodze do gabinetu natknęliśmy się na sprzątaczkę, która o dziwo nie próbowała nas zamordować.

***

-Czego chcecie?- mruknęła Gertrude wyglądając z nad sterty papierów.
- Mamy dla pani ofertę nie do odrzucenia- zaczął Tatsu
- Do rzeczy.
- My ściągniemy Kirę i Mistle aby rozbroiły swoją część bomby.- kontynuował Matt
- A pani załatwia transport do nich i z powrotem do Akademii- dokończył Luke. Kobieta zastanawiała się chwile.
- Zgoda. Tylko, że jest jedno "ale". Polecieć może tylko jedno z was tu obecnych jeżeli macie wrócić tu z dziewczynami. Telereporter który wam dam może przenieść maksymalnie trzy osoby naraz. Rozumiecie?- wszyscy zgodnie pokiwali głowami.
- Ja polecę- wystąpiłem przed szereg, a dyrektorka powiedziała mi jak używać urządzenia które miało mnie zabrać do dziewczyn i przestrzegła, że jak je zgubie to mnie zatłucze. Pożegnałem się z wszystkimi i wskoczyłem do portalu.
Wyrzuciło nie przed domem Kiry. Przez otwarte okno szybko się dostałem do jej pokoju. Dziewczyna akurat leżała z poduszką na głowie.
- Hej Kira- na moje słowa dziewczyna tak gwałtownie się zerwała, że z wrażenia zleciała z łóżka.


~~*Kira*~~
Syknęłam z bólu, gdy moje kolano zetknęło się z ziemią.
- Czego? - zapytałam, przyciągając nogę do klatki piersiowej, mając nadzieję, że ból szybko minie.
- W Akademii jest bomba - odparł prosto.
- Fajnie. A po co wam ja?
Fier westchnął.

***

Gdy chłopak opowiadał, przenieśliśmy się do kuchni, gdzie zaparzyłam nam herbatę. Podałam mu ją do stołu. Smok sięgnął po cukierniczkę i posłodził napój. Jego styl wypowiedzi był dość minimalistyczny, więc nie zajęło mu to nawet pięciu minut.
- Dlatego musisz przylecieć przeciąć ten kabelek - zakończył.
- Chętnie, ale nie wiem czy wiesz, jest pierwsza w nocy - stwierdziłam, spoglądając na zegarek.
- Co? Przecież kiedy tu przychodziłem... - Fier nie dokończył, gdy zobaczył jak ciemno było na dworze. - Dobra. To co teraz?
- Nie wiem jak ty, ale ja pójdę spać - mruknęłam. - Ostatnio za bardzo się nie wysypiam. Zasnę jeszcze po drodze. Jak chcesz możesz przenocować u mnie. Kanapa jest wolna - powiedziałam, uśmiechając się lekko na widok jego miny. - Odwiedzimy Mistle jutro. Tymczasem... Poradzisz sobie jakoś, nie? Dobranoc.
Wstałam od stołu i zabrałam ze sobą herbatę. Ruszyłam w stronę mojego pokoju.
- Dobranoc - usłyszałam cichy głos Fiera z kuchni.
Zamknęłam za sobą drzwi i położyłam się na łóżku. Nie miałam zamiaru się spieszyć. Mamy jeszcze czas.
Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się lekko.
Och, tęskniłam za Akademią.

***

Wstałam i ubrałam się około szóstej. Nie mogłam dospać. Weszłam do salonu i zobaczyłam Fiera rozwalonego na kanapie i stoliku, przykrytego kocem... Chyba było mu niewygodnie. Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie, starając się nie obudzić chłopaka.


** Fier**

Zbudził mnie smakowity zapach. Zwlekłem się z kanapy i rozciągając się powędrowałem do kuchni.
- Co pichcisz?- zerknąłem dziewczynie przez ramie.
- Naleśniki- spojrzałem na nią pytająco- Tylko mi nie mów, że nigdy nie jadłeś czegoś takiego.
- No wiesz, smoki przywiązują małą wagę do gotowania, a mało co z rzeczy które gotowała nasza kucharka było jadalne.
- W takim razie próbuj- Kira wcisnęła mi talerz. Muszę przyznać, że nawet dobre są te naleśniki. Tym bardziej jak się je posmaruje czymś słodkim. Po śniadaniu poszliśmy do Mistle. Kiedy ją spotkaliśmy akurat wychodziła z domu.
- Kira? Fier? Co wy tu robicie?
- Zabieram was z powrotem do Akademii- wyszczerzyłem się
- Ktoś podłożył tam bombę i aby ją rozbroić każdy z uczniów musi przeciąć swoją mocą jeden z kabli. Mamy czas do 9 września, wystarczająco dużo by móc oprowadzić Fiera po mieście.- Kira puściła przyjaciółce oko. Zanim zdążyłem zaprotestować dziewczyny zaciągnęły mnie na miasto. Cały dzień zszedł nam na łażeniu głównie po sklepach, co dla mnie było torturą. Wieczorem gdy już skończyła się moja rola jako tragarza wróciliśmy w końcu do Akademii. Na miejscu już całą paczką przeprowadziliśmy dziewczyny do bomby, a one poczyniły honory. Akademia została uratowana. W nagrodę kucharka upiekła nam ogromny tort, a my bawiliśmy się do samego rana. Przynajmniej oni ja zwinąłem się trochę wcześniej, musiałem coś sprawdzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz