czwartek, 25 września 2014

Zostałem elemętem czyjegoś cospleyu- czyli relacja z Copernicon'u

**Fier**
Razem z dyrektorką i jej watahą zostałem przeniesiony do jakiegoś lochu.
- Dobra, to co mnie czeka?
- Dowiesz się rano- babka mruknęła wpychając mnie do jednej z cel. Po chwil kobiet nie było. Sprawdziłem drzwi. Zamknięte. Potraktowałem je ogniem i ciemnością, a nawet próbowałem je wyważyć moim smoczym cielskiem. Nawet nie były zadrapane. Cokolwiek dyrektorka planuje dobrze wie jak sprawić bym się na to zgodził po dobroci. Wszystkie smoki boją się niewoli i są w stanie zrobić byle się z niej wyrwać.

Nad ranem wyczułem zapach przypominający ten jaki mają łowcy smoków, ale inny. Odruchowo przybrałem smoczą postać. Do celi podeszła dyrektorka z jakąś dziewczyną
- Witaj Fier. To moja wnuczka Diaspro
- Pachnie łowcą- zmierzyłem wzrokiem dziewczynę
- Moja matka nim jest, ale ja nie
- Po co ją tu przyprowadziłaś?- wbiłem wzrok w dyrektorkę. Nie podobało mi się to wszystko
- Diaspro jedzie na Copernicon w poszukiwaniu dzieciaków z nad przyrodzonymi zdolnościami.- widząc moje pytające spojrzenie dodała- Copernicon to festiwal o tematyce fantasty, gier, literatury odbywający się w Toruniu.
- I co ja mam do tego?- odpowiedzi udzieliła mi wnuczka dyrektorki
- Będziesz robił za element mojego cosplayu smoczego jeźdźca. Jesteś na tyle mały, że się wszędzie zmieścisz.
- Nie mam innego wyjścia?
- Zamiast jechać tam na trzy dni możesz siedzieć tu przez tydzień- powiedziała kobieta
- Dobra to kiedy to?
- Dzisiaj, tak za godzinę zaczyna się akredytacja. Myślisz, że dlaczego się tak ubrałam?- dziewczyna wskazała na swój strój który wyglądał jak zbroja.
- Z początku miałem cię za łowcę
- Skończ z tym gadaniem, musimy już iść nie chcę później godzinami stać w kolejce
Zostałem wypuszczony z celi dałem się osiodłać.
- To konieczne?- spytałem widząc uzdę. Mina dyrektorki mówiła sama przez się. Dałem sobie założyć przedmiot i z Diaspro na grzbiecie skoczyliśmy przez portal.
Znaleźliśmy w Plantach w pobliżu Collegium Minus, przynajmniej tak nazwała to miejsce dziewczyna. Niedaleko mieściło się również Collegium Maius gdzie niedługo miała zacząć się akredytacja i tam właśnie się udaliśmy. Czułem się nieswojo. Mijaliśmy dużo ludzi którzy mi się przyglądali. Nie przywykłem do przebywania między nimi w tej postaci. Zakup wejściówek przeszedł dość sprawnie (Diaspro prowadziła jeden z wykładów dlatego mogła to zrobić przed czasem). Dalej dzień przebiegał spokojnie. Dziewczyna zabierała mnie na rożne wykłady (głowie o tematyce fantasty) podczas przejść pomiędzy poszczególnymi budynkami zaczepiali nas ludzi chcąc zrobić sobie z nami zięcia. Nawet napadła nas spora grupka dzieciaków które koniecznie musiały mieć zdjęcie na smoczym grzbiecie. Zjeżdżały mi po skrzydłach, a  nawet huśtały się na ogonie. Nie przeszkadzało mi to, dzieciaki są nawet fajne. Zresztą nie tylko nas zaczepiano. Inni cospleyowcy też byli fotografowani. Późnym wieczorem poszliśmy na nocleg. W pokoju hotelowy dojrzałem kilka małych otarć na ramionach- efekt przeciskania się przez drzwi, ale i tak najbardziej zaskoczyło mnie pytanie Diaspro
- I co podobało się?
- Bardzo. Szczerze jak mam dostawać takie kary to będę częściej rozrabiać- dziewczyna zachichotała
- Lepiej nie. Miałbyś o wiele gorzej gdyby nie fakt, że telefon od babci odebrałam ja, a nie moja matka. W przeciwieństwie do niej lubię was smoki i jestem przeciwna polowaniu na was. Głównie dlatego namówiłam babcie, żeby wysłała cię "jako element cosplayu" ze mną na Copernicon.
- Dzięki.
- Tylko masz udawać, że to była nie wiadomo jaka katorga bo inaczej wpadnę.- zaśmiałem się
- O ile darujesz sobie tą uzdę to umowa stoi- skinęła głową- Na co idziemy jutro?- dziewczyna rzuciła mi informator.
- Wybierz sobie coś. Tylko pamiętaj, ze o 15 mamy cosplaye

Następnego dnia chodziliśmy według planu Diaspro (nie byłem wstanie sobie nic wybrać prócz warsztatów rysunku). W pewnym momencie usłyszałem za sobą pisk
- SMOK! Aisling, błagam zrób mi z nim zięcie! Proszę!- białowłosa dziewczyna potrząsała swoją zielonooką siostrą bliźniaczką. Za nimi stało dwóch chłopaków. Czarnowłosy patrzył na laskę robiącą hałas pobłażliwie, a drugi którego można by wsiąść za mojego brata wyglądał na załamanego. Chwile później bliźniaczki stały koło mnie. Aisling wyglądała na zażenowaną, ale zrobiła swojej energicznej siostrze to zdjęcie ze mną.
- Irs, wiem, że uwielbiasz smoki, ale spóźnimy się na wykład- zielonooka bezskutecznie próbowała odciągnąć zafascynowaną siostrę.- Shin przestań się śmiać! Byście się obaj ruszyli!
- Twoja dziewczyna Ren. Weź ją ogarnij- białowłosy rzucił koledze wściekle spojrzenie i przerzucił sobie rzeczoną pannę przez ramię. Okazało się, że razem z Diaspro idziemy na ten sam wykład co ta wesoła gromadka. Tak więc całą prezentacje Irs gapiła się na mnie, a jej chłopak wyraźnie chciał mi zrobić krzywdę. Akurat tak  wyszło, że na rysunek szlem akurat z Renem. I tu pojawił się problem. Mianowicie zajęcia odbywały się w piwnicy jednego z budynków, a klatka schodowa była na tyle wąska, że nawet ja z moją drobną smoczą posturą nie mogłem tam zejść.
- Posłuchaj. Dobrze wiem, że możesz się zmienić w człowieka. Zrób to teraz puki nikt nas nie widzi.- spojrzałem na niego podejrzliwie- Fier, kurcze, scen nie rób
- Skąd znasz moje imię?
- Raz, wejściówka. Dwa jesteśmy kuzynostwem. Zaraz niech zgadnę, straciłeś pamięć?
- Tak jakby- zmieniłem się w człowieka
- Spoko, to u nas rodzinne. A teraz rusz się albo się spóźnimy.
Po warsztatach chciałem z nim jeszcze pogadać, ale od razu pojawiła się Diaspro i zaciągnęła mnie na cosplay. Wygraliśmy. Następne w planie były stoiska. Tu znów musiałem zmienić się w człowieka. Zanim to zrobiłem (trzeba było się gdzieś schować) dziewczyna zdążyła kupić kilka tomów Kuroshitsuji. Sam wziąłem parę przypinek i mały zapasik Pocki.
Niedziela minęła spokojnie. Wykłady, turniej gier, itp. Trochę byłem zły, że nie spotkaliśmy Rena i jego wesołej paczki z Irs na czele. Diaspro później mi powiedziała, że na wejściówki mieli na sobotę więc dzisiaj może ich nie być. Po piątej wróciliśmy do Akademii. Dziewczyna zdała dyrektorce sprawozdanie i powiedziała, że pokręci się jeszcze po szkole. Zaprowadziłem Diaspro do mojego pokoju.
- Przyznaj się. szukanie dzieciaków to była jedna wielka ściema
- Dobra przejrzałeś mnie.- dziewczyna rzuciła mi moje "konwentowe zdobycze"- W przyszłym roku też jedziesz?
- No pewnie
- To jesteśmy umówieni. To lecę. Wpadnę jeszcze kiedyś. Do zobaczenia
- Cześć
Dziewczyna zniknęła w portalu.

1 komentarz: