wtorek, 2 września 2014

Ratujmy Akademię!

*~*Will*~*
Leżałam znudzona na łóżku. W piżamie. Było południe, a ja nawet się nie przebrałam, bo po co. Mam pewność, że nikt tu nie wejdzie, no może sprzątaczka, ale jej zdanie na mój temat mało mnie obchodzi. Wszyscy gdzieś zniknęli... Tatsu goni za swoim tatusiem, a reszta? Diabli wiedzą. Mito coś tam wspominał, że chce odwiedzić rodzinę, ale nic więcej nie wiem. Przypomniały mi się słowa Kiry. Zanim odeszła powiedziała, że to miejsce umiera. Może miała rację? Wcale jej się nie dziwię, że się wkurzyła.
Ech... rozmyślania nie wychodzą mi na dobre.,  pomyślałam, zwlekając się z wyra i wygrzebując jakiś ciuchy z szafy. Uwaga, uwaga. Panie i panowie, Will po raz pierwszy od tygodnia opuści swój pokój! Tamtararatatam~!
Niczym cień przemieszczałam się po kolejnych korytarzach. Nie miałam żadnego konkretnego celu, więc tylko chodziłam. Usłyszałam cichy szloch. Zdumiona przywarłam do ściany i wyjrzałam zza jej rogu. To była sprzątaczka. Łzy spływały jej po twarzy i mieszały się z woda do mycia podłogi.
Majestatyczne., zironizowałam, choć byłam naprawdę zdumiona. Czyli, że ta kobieta naprawdę za nami tęskniła? What the fuck? Co się stało z tym światem?
Poza myślami jej, kucharki i najwyraźniej pani dyrektorki, usłyszałam jeszcze czyjeś. I wybitnie mi się to nie podobało. Poszłam ich śladem aż moim oczom ukazała się bomba. Moje źrenice się powiększyły.
Co, kurde?!
Już chciałam podbiec i spróbować ją rozbroić, kiedy... znalazłam się w zupełnie innym miejscu. Gdzieś daleko, jak sądzę, bo brodziłam glanami w śniegu. Chciałam wrócić... tylko, jak wrócić?

*~*Tatsu*~*
-Tatsuyo Otsuka!- wrzasnęła Will, zdzielając mnie pięścią po głowie. Odwróciłem się zdezorientowany, a moja dłoń odruchowo zaczęła pocierać obolałe miejsce.
-Co? Czemu mnie bijesz?- zapytałem zdezorientowany. Skąd ona się tu w ogóle wzięła, wydawało mi się, że wyjaśniliśmy sobie, że Ojciec jest moim wrogiem i sam chcę się nim zająć. Na początku wakacji wróciłem do mojego domu rodzinnego, ale okazał się pusty. Od tamtej pory śledztwo wrze, dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy, właśnie wpadłem na ważny trop, a ta pojawia się znikąd i bije mnie po głowie. Co to za zachowanie jest?!
-Zostaw swojego starego w spokoju i chodź!- Pociągnęła mnie za rękę, chcąc odciągnąć mnie od mapy kontynentu azjatyckiego, lecz ja wyrwałem dłoń z jej uścisku.
-Gdzie? I co się stało, dziwnie się zachowujesz.- spojrzałem na nią podejrzliwie. Ostatnio była taka zdenerwowana tuż przed dostaniem się do Akademii. Może cierpi na nadwrażliwość?
-Ja ci dam nadwrażliwość.- Zacisnęła rękę w pięść, ale nic z nią nie zrobiła.- Też byłbyś zdenerwowany, gdybyś wiedział, że dziewiątego września Akademia wyleci w powietrze!
-Dziewiątego?- Spojrzałem na kalendarz zawieszony na ścianie. Cholera, już pierwszy września?! Ale szybko ten czas leci...- To czemu my tu jeszcze stoimy? Przenieś nas do Akademii!
-N-nie mogę! Wyrzuciło mnie z niej, kiedy dowiedziałam się o bombie, nie wiem gdzie jest budynek To w innym wymiarze!
Zdumiony zobaczyłem łzy w jej oczach. Aż tak jej zależało na tym miejscu? Jakby nie patrzeć stało się naszym jedynym domem. Zamyśliłem się. Kto jeszcze, poza samą dyrektorką może nam pomóc dostać się do Akademii?
-Reszta ludzi też gdzieś zniknęła.- mówiła dalej.- Ostatnią osobą, którą widziałam była Kira... Możliwe, że wszyscy gdzieś powyjeżdżali, albo coś... nie wiem.
Powyjeżdżali... to by znaczyło, że są w domach... Oczywiście, o ile nic im się nie stało. Właściwie, mało wiem o poszczególnych uczniach, ale może...
-Zbieraj się.- powiedziałem do Will i szybko wrzuciłem do torby rzeczy, które miałem ze sobą.
-Ale gdzie? Nie możesz tak urywać myśli w połowie i liczyć, że cokolwiek zrozumiem.- fuknęła z wyrzutem.
Nie czytaj mi w myślach.
-Dobra, dobra.- burknęła.- Więc gdzie? I przede wszystkim czym?
-Zobaczysz.- rzuciłem tylko i zaprowadziłem ją na tyły domu, do garażu. Chociaż posiadłość wyglądała na opuszczoną od dawna, prawdopodobnie zaraz po naszym odejściu, wszystko nadal było sprawne i zdatne do użytku. Tylko ogród trochę zarósł. Otworzyłem drzwi. W sporym, obecnie prawie pustym pomieszczeniu stał czarny motor. Widocznie Ojciec nie zabrał go ze sobą, bo bał się, że zrobiłem z nim coś, co może mu zaszkodzić. Śmieszne. Schowałem torbę do bagażnika, nie była duża, więc spokojnie się zmieściła.
-Ja prowadzę.
-Nawet nie wiesz dokąd.- zaprzeczyłem, zdejmując kluczyk do silnika z gwoździa, na którym wisiał, po czym usiadłem. Czarnowłosa wzruszyła ramionami i zajęła miejsce za mną. Objęła mnie w pasie i po chwili ruszyliśmy.

~~Mito~~
W pokoju panował mrok, rozpraszany jedynie przez światło monitora. Pod ścianami stały stoły laboratoryjne po brzegi zapełnione probówkami oraz innym laboratoryjnym badziewiem, którego nazwy nawet nie znałem, a, o ironio, używałem ich całkiem często ostatnimi czasy. Po środku stał metalowy stół, na którym leżał owczarek niemiecki o czarnej sierści. Na razie eksperyment przebiegał bez zarzutów i zwierzę tkwiło w stanie podobnym do paraliżu.
Nagle drzwi umiejscowione na szczycie schodów, otworzyły się i do piwnicy wpadł strumień światła z przedpokoju.
-Mito, mama woła na kolację!- zawołała trzynastoletnia dziewczyna o czarnych oczach i kruczych włosach- takich samych, jak moje.- Tak w ogóle, co robisz?- zapytała schodząc po schodach w dół. Wnerwiony odłożyłem probówkę z zielono podobnym czymś na stojak i zapaliłem światło.
-Powiedz jej, że zaraz przyjdę i spieprzaj, mały pasożycie! Ile razy mówiłem, że masz nie wchodzić do mojej pracowni.
-Siedzisz w piwnicy.- sprostowała. Gwoli wyjaśnienia, ta poczwara to moja młodsza siostra Emi.- Znowu zabiłeś nam psa?!- krzyknęła, widząc Arow'a, owego psa, przypiętego do stołu. Natychmiast podbiegła i odpięła pasy, lecz on nadal się nie ruszał.
-Żyje. To tylko tymczasowe działanie trucizny.
-Czego?!
-Uszu się nie myło?
Małe sprostowanie, nigdy w życiu nie zabiłem żadnego psa. Ale obiekty do eksperymentu są mi potrzebne, nie?
-Nienawidzę cię! Wracaj już do tej swojej Akademii!- zawołała, wybiegając na korytarz i rąbiąc przy tym drzwiami. W tym momencie Arow podniósł się, otrzepał i ziewnął ostentacyjnie. Nie myśleliście chyba, że nie przygotowałem antidotum?
-Chodź, psie, dostaniesz żarcie.- rzuciłem i zacząłem wspinać się po schodach do wyjścia. Owczarek zaszczekał, zamerdał ogonem i pobiegł za mną.
Właściwie nie zdążyłem dojść do kuchni, kiedy usłyszałem dzwonek drzwi. Westchnąłem. No, jak już stoję na korytarzu...
-Otworzę!- zawołałem i szarpnąłem za klamkę.- Kto i czeg... E? Będzie burdel.- mruknąłem sam do siebie, po czym zwróciłem się do gości.- Jesteście ostatnimi ludźmi, których się spodziewałem.- wyszczerzyłem się do Will i Tatsu.
-Chodź! Jesteś nam potrzebny!- zawołała Will, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc gdzieś na zewnątrz. Złapałem się framugi.
-Hola, hola. A gdzie powitanie?- zironizowałem.
-Musimy wrócić do Akademii. Teraz.- Tatsu miał poważną minę.
*~*~*~*
Zaprosiłem ich do siebie i tam, w zaciszu mojego oblepionego rysunkami pokoju, opowiedzieli mi co się stało.
-Więc to tak.-westchnąłem i zacząłem szkicować portal. Skoro za pierwszym razem właśnie tak dostałem się do Akademii, to czemu by nie spróbować jeszcze raz?- I mówisz, że każde z nas ma przeciąć jeden przewód?    
-Było ich dziewięć... tak mi się wydaje.- Will wzruszyła ramionami.
-Dowiemy się na miejscu.- dodał blondyn.

*~*Will*~*
Portal wyrzucił nas w tym samym korytarzu, w którym umieszczona była bomba. Przypadek? Na sto procent. Wnioskuję po ogłupiałej minie Mito. Współczuję jego rodzinie, naprawdę. Chociaż, może już przyzwyczaili się do jego ciągłego znikania z domu, bez pożegnania, na nie wiadomo ile.
Przerwanie trzech z dziewięciu kabelków poszło sprawnie. Sęk w tym, że reszty z nich nie mogliśmy nawet dotknąć. Wydawały się niezniszczalne, odporne na nasze moce. Może faktycznie każdy uczeń może przeciąć tylko jeden... w takim wypadku, od reszty zależy, czy uratujemy szkołę, czy nie.  
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Aaaaaaaaaaaaaaaa. beeeeeeeeeeeee. ceeeeeeeeeeeee. Sto lat Akademio! ~ Will *nieźle zamulona, zachowuje się jak na haju*
Jakoś się napisało. Tak samo z siebie ~ Bella

1 komentarz:

  1. No, no, no! Samo się napisało, tak? To nie można było tak wcześniej? *wzdycha* Z Wami to albo wóz, albo przewóz. Nic sami od siebie!
    Kończąc moje wkurzanie się, post całkiem przyjemny ^^ Ale jak Mito mógł tak biednego psiaka... Jeszcze Owczarka otruć... Okropność.
    Pozdrawiam, idę próbować ratować Akademię.
    Kira

    OdpowiedzUsuń